piątek, 7 lutego 2014

Życie Elizabeth Watson cz.11


-Gdzie się tego nauczyłaś?
Kilka razy ojciec zabrał mi książkę i zamykał w szufladzie. Zawsze próbowałam ją otworzyć, ale nie umiałam, a potem zawsze krzyczał. A jak dorosłam Sherlock zabrał mi książki z opowiadaniami wuja i zamykał w swojej sypialni.  Gospodyni nie miała klucza do jego pokoju, więc nauczyłam się włamywać. Żałuj, że nie widziałeś jego miny, gdy zniknął kufer. Widziałam wszystko z garderoby, gdzie ukryłam się. Był mocno zaskoczony. Wiedział, że ze mną lepiej nie zaczynać.
Łzy napłynęły jej do oczu. Po paru minutach ciszy rozległ się jej głos.
-Gotowe. Musimy uważnie przeszukać mieszkanie. Uwaga na głuchą służącą. Ja dół, a ty górę. Ale ostrożnie John. Nie chcę, aby coś ci się stało. Miej rewolwer w pogotowiu.
Weszli i rozdzielili się. Kobieta sprawnie sprawdziła dół i udała się na drugie piętro. Mężczyzna ugrzązł z gabinecie sędziego. Znalazł tam butelkę leku, który otumania, morfinę i kokainę. Wszystko leżało na biurku, czyli sprawca nikogo się nie obawiał. Nagle usłyszał krzyk żony.
Pobiegł na górę. Zobaczył ją całą roztrzęsioną, przy otwartych drzwiach. Podbiegł do niej. Krzyczała.
-Gdybyśmy przyjechali wcześniej to by żył. Gdybyśm…
-Kto?- przerwał jej z przerażeniem
-Sherlock. Jego ciało leży w pokoju.
-Musiało ci się przewidzieć. Przecież on nie żyje. Sama mówiłaś.
-A ty? A ojciec, który dwukrotnie upozorował swoją śmierć?
Watson wziął głęboki wdech i wszedł do pokoju. Przeraził go widok ( w prawie pustym pomieszczeniu stało tylko łóżko, stolik i dwa krzesła).  Jego przyjaciel leżał przy nodze od stołu. Miał roztrzaskaną głowę i zapadnięte oczy, do tego był blady.. Szybko podszedł do0 niego i sprawdził puls, oraz tętno. Oba były wyczuwalne. Krzykną do małżonki.
-On żyje Elizabeth. Znajdź bandaże lub ręczniki.
Nagle zobaczył na rękach Holmesa ukłucia. W pierwszej chwili pomyślał, że pochodzą z czasów, gdy zażywał narkotyki. Ale one były dość świeże, a zastrzyki dokonano nieudolnie. A on przecież miał wprawę w robieniu zastrzyków. A więc sędzia musiał podawać mu leki otłumaniające, kokainę, oraz morfinę, którą John znalazł w gabinecie. Znając uzależnienie przyjaciela, podejrzewał że musi dostawać silne dawki. Gdy żona przyniosła mu bandaże, wysłał ją do Scotland Yardu. Opatrzył głowę Sherlocka i oparł go o łóżko. Obawiał się, czy Elizabeth zdąży powrócić z Lestradem przybyć przed sędzią. Starał się dobudzić rannego, chłodził mu czoło wodą i parę kropel wlał mu do gardła. Nagle usłyszał kroki na schodach. Pomyślał, że to służąca, więc pozostał przy rannym. Do pokoju wpadł sędzia. Gdy zobaczył doktora odezwał się.
-A, więc pan powrócił. Uciekł mi pan, gdy znów lek zbyt szybko przestał działać na pana Holmesa. Cały czas był pan na narkotykach. Dostawał pan taką mieszankę, że nie powinien pan pamiętać jak tu trafić.
-Nie pamiętam, że tu byłem. Ale pan nie oszuka pewnej damy. Ona pana znalazła. Ale nie wiedziała, że tu jest Holmes.
-Jakaś kobieta niby mnie znalazła?
-Tak. I proszę nie obrażać panny Holmes.
-Siostra, czy żona detektywa? Nieważne. I tak pan i on nie przeżyjecie. Powiem, że panowie się włamali i że biorą panowie narkotyki. Tą kobietę też znajdę.

-Nic z tego panie Wilson- ktoś krzykną od strony drzwi. Stali tam: wściekła kobieta z wyciągniętym rewolwerem, oraz inspektor Lestrade.

1 komentarz:

  1. "Obawiał się, czy Elizabeth zdąży powrócić z Lestradem przybyć przed sędzią. "- dwa bezokoliczniki i nie wiadomo, o który chodziło.
    Je, Sherlock żyje!!!
    Wielkie brawa dla Elizabeth, za jej siłę i odwagę oraz nadzieję.
    Dobry rozdział :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń