-O kogo się
pokłóciliście?- spytała
-Oj Elizabeth. Chodziło o ciebie.
-Domyślałam się. A
dokładniej?
-o to jak cię traktuje.
Ze jest dla ciebie chłodny, a ty potrzebujesz jego miłości i zrozumienia.
Często zachowuje się jakbyś była obcą osobą, a nie jego ukochaną siostrzyczką.
Chciałem aby było tak, jak przed powrotem, gdy żyli ojciec i wuj, a my byliśmy
dziećmi. Wtedy okazywał ci przeogromną sympatię i miłość… Pewnie służąca
zeznała przeciwko niemu, ponieważ widziała naszą zabawę.
-Tak. Zwolniłam ją. Czasu
od twojej śmierci do paru dni po egzekucji prawie nic nie pamiętam. W tym ledwo
rozmowę z Lestradem, gdy go oskarżał. Gdy
aresztował Sherlocka zostałam zupełnie sama. I wtedy najbardziej się
załamałam. A gdy obudziłam się z odrętwienia on już… nie żył.
-Spokojnie Elizabeth. On teraz
jest z rodzicami9, wujostwem i ciotką Hudson. A ja jestem przy tobie.
Przytulił ja mocno do
serca. Spędzili razem mi9ły wieczór. Następnego dnia doktor John Watson
odwiedził Scotland yard. Gdy wyszedł był zły. Inspektor Lestrade najpierw na
niego nakrzyczał, a potem obiecał zająć się jego sprawą. Oboje ich ciekawiło,
co dział się z doktorkiem rzez ostatni rok. Gdzie był i dlaczego nic nie pamięta.
Gdy wrócił na Baker Street poczuł przyjemny zapach pieczonej kaczki. Pamiętał
go z dzieciństwa. Pobiegł do kuchni i zobaczył krzątającą przy obiedzie. Pobiegł
na górę. W pokoju przyjaciela jego dzieci bawiły się. W nich widział siebie i
Holmesa, gdy byli chłopcami. Po miesiącu przeprowadzili się powrotem na Kensington.
Scotland Yard nie mógł znaleźć przestępców odpowiadających za zniknięcie Watsona.
Nawet Elizabeth, w której płynęła krew Holmesów nie potrafiła niczego ustalić.
Dwa miesiące po powrocie Johna kobieta wbiegła do mieszkania z okrzykiem.
-Znalazłam go. Weź
rewolwer i przynie4ś mi broń ojca. To wysoko postawiona osoba. Jest sędzią,
który skazał Sherlocka na śmierć.
Mężczyzna pobiegł po
broń. Widząc blask w oku małżonki domyślił się, że nie odwiedzie jej od
odwiedzenia sędziego. Po drodze
zajechali na Baker Street. Po narzędzia włamywacza, które należały do jej ojca.
Zabrała też zegarek z monetą, który
kiedyś należał do Wielkiego Detektywa i według niej może przynieść szczęście.
Udali się do domu podejrzanego. Światła paliły się w mieszkaniu, a drzwi były
zamknięte . Wiedzieli, ze nikogo nie ma, oprócz głuchej służącej. Elizabeth
wybawiła gospodynie telegramem od „córki”. Przyklęknęła i zaczęła manipulować
przy zamku. John był tym delikatnie zdziwiony. Wiedział, ze wuj i Sherlock to
umieli, ale nie sądził, że ona też.
-Gdzie się tego
nauczyłaś?
Wreszcie rozdział :)
OdpowiedzUsuńOo, w Elizabeth budzą się detektywistyczne cechy, bardzo dobrze :)
Rozdział przyjemny.
Parę razy wyskoczyły Ci cyferki, ale to nic ;)
Czekam na nn ^^
Zapraszam na "Rozważną".
Cieszę się, że podoba Ci się. Już do końca coraz bliżej. Zostały mi dwa rozdziały i epilog. ogladałaś tego najnowszego Sherlocka?
OdpowiedzUsuń