czwartek, 14 lipca 2016

Bruce Wayne w Azylu Arkham cz.VI

- Wiesz.
                Policjant pokiwał głową.
                - Jak?
                - W pomieszczeniu, gdzie zwabiłeś Jokera, znajdował sie podsłuch. Było tam kilkoro policjantów. Taśma stała się zabezpieczeniem dla nich.  Montoya i inni udzielili ci zaufania oraz martwili się o ciebie. Bullock nie zna twojej tożsamości.
                Wayne wpatrywał się w komisarza. Nagle coś przyszło mu do głowy.
                - Przepraszam Jim.
                - Za co?
                Zrozumiał, że przyjaciel o niczym nie wiedział, ale postanowił powiedzieć prawdę.
                - Nie wiesz o Batgirl.
                - Co? - policjant był zdezorientowany. Bruce stanął naprzeciwko Jima i spojrzał mu w oczy.
                - Nie chciałem tego.
                Gordon zaczął się denerwować.
                - No powiedz i .... albo nie.
                Zaczął kojarzyć fakty. Batgirl pojawiła się, gdy został oskarżony o korupcję. Zjawiała się rzadko oraz miała rude włosy. Wyszeptał.
                - To Barbara.
                Wayne przytaknął. W jego głosie było słychać żal.
                - Tak, ale nie pracowała ze mną. To wolny strzelec.
                Jim był w szoku. Jego córka miała przed nim sekret.
                - Powinienem ci powiedzieć, ale nie wiedziałem jak. Jest w tym dobra.
                - Więc czemu nie współpracuje z tobą?
                Bruce uśmiechnął się.
                - Jesteś moim przyjacielem. Nie chciałem cię zawieść, albo zrobić, coś przeciwko tobie.
                - Dziękuję Batmanie.
                Był w ogromnym szok. Szybko pożegnał się i wrócił do domu. Z jednej strony  był z niej dumny, z drugiej bał się  o nią. Rozumiał też dlaczego mu nie powiedziała. Przecież był stróżem prawa. Kiedy wszedł do swojego domu, córka siedziała w salonie i czytała książkę.
                - Barbara?
                - Tak tatku?
                Usiadł obok niej na kanapie. Denerwował się rozmową, ale chciał poznać prawdę. Miał dosyć kłamstw.
                - Wiem wszystko.
                - Co?
                Nie przejęła się słowami ojca.
                - Że jesteś Batgirl.
                Zdębiała. Postanowiła nie zaprzeczać. Nie znosiła mieć tajemnic przed ojcem. Miała nadzieję, iż przyniesie jej to ulgę. Czuła się źle, że ojciec  dowiedział się od kogoś obcego i skruchę
                - Skąd?
                - Batman mnie naprowadził.
                Spuściła głowę z poczucia winy.
                - Przepraszam tato.
                Komisarz przybrał surową minę.
                - Jestem na ciebie zły...
                Podszedł do córeczki i przytulił ją, chcąc pocieszyć. Zawsze wiedział, o czym jego mała królewna myśli.
                - Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
                Spojrzała na niego. Jej wzrok mówił, że odpowiedź jest bardzo prosta, co spowodowało chęć uśmiechnięcia się. Starał się zachować powagę.
                - Jesteś policjantem, a ja działam w masce i to na pograniczu prawa. Do tego bałbyś się o mnie. Jestem przecież  twoim oczkiem w głowie.
                Nie potrafił się na nią gniewać. Złapał ją i ścisnął mocniej w swoich ramionach.
                - Moja kochana córeczka...
                Zastanowił się przez chwilę, a potem spytał.
                - Nie wiesz kim jest Batman?
                - Nie.
                Uśmiechnął się do niej tajemniczo.
                - Więc mam  nad tobą  przewagę.
                Nastolatka rozradowała się i zaciekawiła się. Jej głos był pełen
                - Naprawdę. Więc wiesz jak przeżył atak Jokera.
                Posmutniał. Pomyślał o przyjacielu i jego wychowanku.
                - Był nieobecny, więc Robin go zastąpił
                - Nie- wyrwał się dziewczynie krzyk rozpaczy. - Nie...
                Jim wrócił wspomnieniami do tamtej strasznej nocy. Wiedział, że Mroczny Rycerz nie doszedł do siebie od wypadku z Trującym Bluszczem. Martwił się o niego. Mogło to mieć coś wspólnego z trucizną, która mogła spustoszyć jego organizm. Sprawność miał taką samą, ale zachowywał się inaczej i tylko on to zauważył.
                Joker panoszył się po mieście i uprowadzał studentów, a następnie zmuszał ich do zabijania.  Siedział przy biurku i zastanawiał się, co planuje szaleniec. Spędzał kolejną noc z biurze. Nagle wpadł sierżant Milden i powiedział, że nietoperz zleciał z wieżowca, rozbijając głowę Po dojechaniu na miejsce zobaczyli kałużę krwi i fragmenty mózgu. Ofiara nie miała szans na przeżycie. Ślady były rozmazane.
                Świadkowie zeznali, że po upadku Batmana wszyscy zaczęli zbierać się nad ciałem. Nie wiedzieli, co się dzieje. Po jakimś czasie zjawił się Joker i zaczął ciągnąć zwłoki do samochodu, aby odjechać  kradzionym wozem. Potem ustalili, że Joker odprawił pogrzeb Batmanowi i rozpaczał po nim. Ustalenie miejsca pochówku zajęło im sporo czasu. Z zamyślenia wyrwał go głos córki.
                - Tato?
                Odgonił myśli i spojrzał na swoje dziecko, które przyglądało mu się z zaciekawieniem i poirytowaniem.
                - Przepraszam kochanie. O co pytałaś?
                - Kim jest Batman.
                - Sam powinien ci powiedzieć i nie naciskaj.
                Uśmiechnął się sztucznie i zostawił dziewczynę w salonie. Sam zaszył się w sypialni. Nie miał ochoty na rozmowę. W ostatnim czasie miał zbyt wiele rewelacji. Poznał tajemnicę przyjaciela i córki. Wziął głęboki wdech. Kochał Barbarę i chciał za wszelką cenę ją chronić, a ona sama latała w kostiumie i walczyła z przestępcami.
                 Wiedział, że zabronienie tego, nie przyniesie rezultatu.  Westchnął z rezygnacją.
                Bruce Wayne potrzebował sporo czasu, aby pogodzić się ze śmiercią Dicka Graysona. Z czasem wspomnienia przestały boleć i mógł funkcjonować prawie jak przed tragedią. Przetrwał ten czas dzięki Alfredowi Pennyworth, Leslie Thompkins oraz Jimowi Gordon, którzy wyciągnęli go z depresji.  Poczucie winy nie opuściło go.
                Zabronił Batgirl mieszania się w jego sprawy i porzucenie kostiumu. Zdradził, że to Robin  zginął z rąk klauna Dziewczyna złożyła mu kondolencje, ale była uparta jak ojciec i nie miała zamiaru poddać się jego woli.  Miała własne zdanie. Robiła mu na przekór.
                Z powodu przeżycia upadku był brany za ducha. Stawał się coraz większym postrachem. Opowiadano, że nietoperz z Gotham jest nieśmiertelny. To nie zrażało niektórych przestępców i nadal miał pełne ręce roboty.
                Minęło wiele lat. Batman odwiesił spokojnie pelerynę. Wreszcie Gotham zaczęło przypominać to z jego marzeń.  Policja przestała być skorumpowana, dzięki staraniom policjantów, którzy poznali jego tajemnicę.  Dzięki ścisłej współpracy udało się wiele zmienić.  Rozbito największe mafie. Nie bano się skorumpowanych urzędników, którzy zaczęli odpowiadać za swoje przestępstwa.
                Plamą na ich honorze był wybuch w Azylum Arkham, zabijając prawie wszystkich mieszkańców placówki. Batmanowi udało się uratować tylko Dwie Twarze i Jokera. Ten ostatni był zaskoczeniem dla jego sojuszników. Nikogo by nie zdziwiło, gdyby go zostawił, ale nie mógł tego zrobić. Mimo chęci zabicia klauna, musiał go uratować.  Nie mógł pozwolić, aby zginęli, dusząc się w gruzach.  Cieszyło go, że nie niektórzy pacjenci opuścili ten przybytek po powrocie do zdrowia.
                Radował się z odwieszenia peleryny, ponieważ miasto go już nie potrzebowało, a o to mu chodziło, dla tego dnia łapał przestępców. Mógł skupić się na swojej małżonce Harley oraz na swoich synach Dicku i Thomasie.
                Zaskoczył wszystkich, kiedy po wyjściu kobiety z Arkham, pomógł znaleźć jej pracę.  Zaglądał do niej i sprawdzał, jak sobie radzi. Z czasem zaczęli chodzić ze sobą, trzymać się za ręce. Zabierał ją na randki do cyrku, występy komików i Zoo.
                Po dwóch latach postanowił się oświadczyć. Wcześniej zabrał ją do jaskini i zdradził ukochanej swoją tajemnicę. Nadal pamiętał, jak  szalała po jego królestwie, wszystko oglądając z ogromnym zainteresowaniem.  Włożył kostium  bez peleryny, klęknął i poprosił o rękę. Rzuciła mu się na szyję i wycałowała go.
                Całą scenę z zainteresowaniem obserwował Alfred. Miał obawy dotyczące wyboru wybranki, ale cieszył się, że panicz wreszcie założy rodzinę. Nie miał zamiaru wtrącać się, tylko cieszyć się jego szczęściem. Przyjął nowego członka rodziny z otwartymi ramionami i z ciepłością, która była zarezerwowana dla bat rodziny  Zajął się organizacją wesela, w czym pomogli mu Gordonowie.
                Barbara nie była zbyt chętna do pomocy, ponieważ nie przepadała za milionerem, ale zrobiła to dla ojca. Nigdy nie poznała tożsamości Mrocznego Rycerza. Mimo jego niezadowolenia, pomagała mu jako zamaskowana bohaterka. Nie raz słyszała zakaz, ale nie zwracała na niego uwagi. Batman składał wizyty Jimowi i informował go o poczynaniach córki. Gordon z czasem rozłożył ręce i przestał jej prawić morały.
                Gdy Jim Gordon przechodził na emeryturę, policja była oczyszczona z męt społecznych, skorumpowanych ludzi i leniwych pracowników.  Odchodząc, miał poczucie dobrze wykonanej pracy i cieszył się, że miasto stawało się lepsze. Był dumny z dzieła wykonanego przez Batmana oraz Wayne'a.
                Bruce Wayne zaczął wspierać działania wspierać działania policji. Finansował kampanie tych, którzy  byli uczciwi i nieprzekupni. Zaczął interesować się politykami, którzy rządzili miastem. Dzielił się swoją wiedzą i wspierał tych, którzy chcieli go słuchać. Dziwili się, jak zmienił się od śmierci wychowanka i spoważniał. To go nie interesowało. Musiał coś zrobić jako obywatel, a nie tylko heros w masce.
                Był szczęśliwy bawiąc się ze swoją rodziną i ucząc swoich synów miłości do Gotham. W sercu nosił swojego pierwsze dziecko Dicka Graysona. Wiele zawdzięczał. Jego obecność  w życiu milionera przyniosła wiele dobrego.  Nauczył się współpracy i miał bliską osobę, oprócz lokaja Alfreda i która stała się ważna. Na ile mógł  chronił go. Kochał go. Nawet nie zauważył, kiedy stał się dla niego synem.

                Młodsze pociechy słuchały opowieści o imiennik jednego z nich z zachwytem. Razem chodzili na cmentarz. Widzieli łzy w oczach ojca, starający się być twardy. Zdjęcie młodego Robina stało w sypialni oraz na kominku pod portretem Wayne'ów. Bruce nie zapomniał o Dicku i zawsze nosił go w sercu.
Koniec

1 komentarz:

  1. Cześć :)
    Czyli wszystko jakoś się poukładało. Bardzo dobrze, że Bruce miał wsparcie grupy osób, inaczej wyjście z depresji nie byłoby możliwe.
    Ułożył sobie życie z Hayley? Nawet się tego spodziewałam, dość interesujące rozwiązanie.
    Wayne nie powinien zapominać o Dicku - nigdy - bo to młody wychowanek nauczył go, jak zachować człowieczeństwo, przy jednoczesnym byciu herosem.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń