niedziela, 21 czerwca 2015

Dziesięcioletnia nieobecność cz.VIII

Trzy dni po wyjeździe Jacka Morisa, a'lias Seeley'a Bootha, jego żona Caroline wpadła do FBI. Dzieci już chodziły do szkoły w Waszyngtonie (do tej samej co Parker). nie miała co robić w mieszkaniu pasierba, który jak jego ojciec, nie pozwalał jej na gotowanie.
             Idąc tak znanym korytarzem agencji, obserwowała zaistniałe zmiany, które zaszły pod ich nieobecność. Wspomnienia wracały. Poczuła się trochę dziwnie. Jakby wkraczała na obcy teren bez wsparcia swojego partnera, czuła się niepewnie. Za to jej postawa nie zdradzała żadnych lęków. Szła dumnie.
             Bez problemu znalazła drogę do gabinetu Sweetsa. Nacisnęła klamkę, ale drzwi stawiły opór. Wiedziała, ze czasem psycholog pracował w sali konferencyjnej, więc udała się tam. Zobaczyła go, pochylającego się nad laptopem. weszła i spytała.
            - Co robisz?
            Mężczyzna wystraszył się i zerwał z krzesła, a po chwili odetchną z ulgą.
            - Doktor Brennan.     
            Kobieta uśmiechnęła się.
            - Co robisz?
            - Portret psychologiczny seryjnego mordercy. A pani co tu robi?
            - Nudzę się w domu, a przecież niedługo idę do szpitala.
            Przypatrzył się uważnie swojemu gościowi. Zobaczył na jej twarzy bezradność i pogodzenie się z losem. Wiedział, że żadna gadka psychologiczna na nic się nie zda. Ale jako przyjaciel chciał ją pocieszyć.
            - Wszystko będzie dobrze. Wie pani, co teraz robi Parker?
            - Nie wiem. Nie byłam jeszcze u niego. pewnie pracuje.
            - To może przejdzie się pani do niego?
            - A pójdziesz ze mną.
            - Z miłą chęcią.
            Opuścili konferencyjny. Idąc korytarzem, natknęli się na awanturujących się Lanie i Parkera. Brown stała na środku i krzyczała.
            - Nie masz dla mnie czasu? A dla tej zdziry to masz?
            Młodzieniec zawstydził się i oburzył na kobietę. Postanowił nie pozwolić obrażać Bones.
            - Uspokój się.  Porozmawiamy później, a teraz jestem pracy.        
            Złapał ją pod ramię i próbował wyprowadzić. Wyszarpnęła się.
            - Został mnie chamie.  Miałam nadzieję, że przyjdziesz i przeprosisz.
            Był coraz bardziej poirytowany.
            - Dzwoniłem, przychodziłem, przepraszałem, że zastałaś moich gości i że cię nie uprzedziłem o ich wizycie. Ale to ci się nie podobało. Naprawdę nie wiedziałem, iż przybędą. Cieszę się, że przyjechali. Proszę, abyś nie obrażała Bones...
            Nie panował nad sobą.
            - To  inteligentna i mądra kobiet, która na to nie zasłużyła...
            Caroline Moris ( Temperance Brennan) słuchała go uważnie, siedząc na krześle podsuniętym przez Lancy'ego.  Była coraz silniejsza, chociaż nadal od czasu do czasu kręciło się jej w głowie. Nie wiedziała, czy powinna się wtrącać.  Nie mogła znieść oskarżeń pod adresem syna męża. Wstała z krzesła i podeszła do kłócących się. Zwróciła się do Lanie.
            - Młodszy agent Booth jest przystojny i pociągający. Jest dobrze zbudowany. To typowy samiec alfa. Do tego świetnie nadający się do kopulacji i rozrodu...
            Mężczyzna zawstydził się, a jego macocha kontynuowała.
            - Ale ja mam męża i żyję w związku monogamicznym. Do tego byłoby niewłaściwe i nieodpowiednie, ponieważ jestem związana z jego ojcem. Parker może być pociągający dla kobiet. Tylko, że nie dla mnie. Znam go od dziecka i jest dla mnie jak syn.
            Brown mruknęła pod nosem. Nie wierzyła w całą historię.
            - Rozumiem, że  zaskoczyła panią moja obecność w jego mieszkaniu.
            Lanie krzyknęła.
            - Leżała pani z nim w łóżku.
            Caroline uśmiechnęła się.
            - Nie. Był to mój mąż, a ojciec Parkera. A Parker spał na kanapie w salonie. Parker jest bardzo podobny do swojego ojca. Jeśli ktoś nie zna ich obu, mógłby się pomylić.
            Sweets widząc, że Morsis jest coraz bardziej poirytowana i martwiąc się nią, postanowił przerwać dyskusję.
            - Musi pani odpocząć, doktor Brennan. Zapraszam do mojego gabinetu.
            Caroline odeszła z psychologiem. padła na kanapę. Wzburzenie powoli ustawało. Lancy podał jej szklankę z wodą. miał zatroskaną minę.
            - Wszystko w porządku?
            Uśmiechnęła się.
            - Tak. Ja widzę różnicę między Parkerem, a Boothem.
            Mężczyzna usiadł w swoim fotelu. Od razu zauważył niesamowite podobieństwo między ojcem i synem, jak tylko młodzieniec zaczął wchodzić w okres dorosłości. Oczywiście można dostrzec drobne różnice.
            - Dostrzegam tylko siwe włosy, inny głos, czasem inna postawa, oraz ruchy. Drobne różnice w budowie.
            - Dostrzegam niektóre dokładniej, niż ty, ale to ja jestem antropologiem.
            Wiedział, że to nie zarozumiałość przez nią przemawia. Zawsze była bezpośrednia i mówiła to co myśli.
            - Oczywiście. Kiedy pani idzie do szpitala?
            -Pojutrze.
            W tym samym czasie na korytarzu. Lanie nie potrafiła połapać się w całej sytuacji.
            - A więc to kochanka twojego ojca?
            - Żona.  Pamiętasz jak oglądałaś ze mną serial "Kości"?
            - Ten odcinek, gdy agent został postrzelony i w następnym odcinku odbywał się jego pogrzeb, ale okazało się, że on żyje?
            Parker doskonale znał tą historię. Zezulce potwierdzali prawdziwość wydarzeń z serialu.  Postanowił zaryzykować i wyznać prawdę
            - Tak. Uznałaś, iż to takie nienaturalne, ze to nie mogłoby się nigdy nie wydarzyć. Więc zdradzę ci, że wszystkie wydarzenia do narodzin Michaela są prawdziwe. Bones grała samą siebie. Nikt o tym nie wiedział, no poza moim ojcem.
            - Tak, jasne.
            Do zebranych podszedł dyrektor Cullen. Zapytał surowym draniem.
            - Co tutaj się dzieje.
            Jeden z agentów odpowiedział, w jego głosie było słychać drwinę.
            - Dziewczyna robi awanturę Boothowi.
            Parker zrobił się czerwony ze wstydu.
            - Przepraszam bardzo, ale nie mogę jej siłą wyrzucić z budynku.
            Dyrektor przytaknął.
            - Zgadzam się. A o co chodzi?
            Młodzieniec jeszcze bardziej zawstydził się.
            - O doktor Brennan Booth. Lanie widziała ją u mnie. Do tego moje... moje podobieństwo do ojca.
            - Rozumiem. Kiedy wraca twój ojciec.
            - Za dwa tygodnie.
            Cullen podszedł do Brown i odezwał się miłym głosem.
            - Zapraszam panią na rozmowę.

            Poprowadził kobietę do swojego gabinetu.  Booth ruszył do gabinetu Sweetsa. jeden z agentów kazał mu przynieść profil mordercy

1 komentarz:

  1. Jest! Udało się wreszcie Lanie wytłumaczyć, że źle odebrała rzeczywistość, a to, że nie pozwoliła Parkerowi się wytłumaczyć, świadczy o tym, że nie za bardzo mu ufa. Bones, jak to Bones, mówi to, co wie i widzi. Jej opis młodego Bootha wywołał i chłopaka zażenowanie, ale pozwolił wszystko wyjaśnić.
    Teraz Lanie niech się wstydzi za oskarżenia i niemiłe słowa rzucane w kierunku Caroline i jej pasierba.
    Czasami zamiast zapytań są kropki, ale da się zrozumieć kontekst.
    Przydałoby się więcej opisów.

    Czekam na nn ^^
    Ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń