piątek, 22 lipca 2016

Gdzie jesteś Patrick (Mentalista) cz. I

Co śmierć wykosi, miłość posieje, i to jest życie
Henryk Sienkiewicz

Człowiek docenia uroki codziennego życia,
kiedy budzi się z koszmarnego snu albo
kiedy po raz pierwszy wstaje z łóżka po chorobie.
Dlaczego nie uświadomić sobie tego teraz?
William Lyon Phelps

Bohaterowie :
Teresa Lisbon Jane- żona Patricka Jane'a, agentka FBI, dawna agentka CBI*
Kimball  Cho - szef zespołu w FBI, przyjaciel Jane'ów, dawny agent CBI
Jason Wylie - agent FBI, pracuje w zespole Cho, przyjaciel Jane'ów
Lancy Clark - Szef wydziału zabójstw w CBI
Patrick Jane - Konsultant FBI, a wcześniej w CBI
Grace I Wayne Rigsby - przyjaciele Jane'ów i Cho, dawni agenci CBI                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       
Po kilku latach wznowiono działalność  Kalifornijskiego Biura Śledczego (CBI). Zostało zamknięte przez FBI z winy skorumpowanego dyrektora i innych agentów. Dzięki upływowi czasu zapomniano o niechlubnej przeszłości CBI. Nie wielu pamiętało, że wcześniej takie biuro istniało. Po pół roku  działalności nadal brakowało ludzi. Pewnego dnia zgłosiła się kobieta o twardym charakterze i smutnych oczach.
- Agent Lancy Clark?
- Tak. A pani?
- Porucznik Teresa Jane, policja waszyngtońska.
Mężczyzna spojrzał na nią bez zainteresowania.
- Co panią sprowadza?
- Rozmawiałam z panem na temat pracy. Chciałabym tutaj służyć.
Clark zaciekawił się, chociaż od roku podjął decyzję. Wysnuł wniosek, ze nie ma odpowiedniego doświadczenia i jest tylko prowincjalną policjantką. Gardził nią, ale postanowił prowadzić dalej rozmowę, chociaż nie przejrzał jej referencji.
- Dlaczego, jeśli mogę spytać.
- Pół roku temu opuściłam FBI, aby znaleźć dobre miejsce do wychowywania dzieci. Byłam szeryfem w Las Vegas przez dwa tygodnie, mieszkałam w Los Angeles, Miami, Alabamie oraz Bostonie, a następnie przez miesiąc porucznikiem w Waszyngtonie.
- A w jakim stanie była pani w FBI?
- W Teksasie. Byłam w zespole agenta Abbotta, a następnie agenta Cho. Mam polecenie od obydwu.
Podała mu dokumenty.
Lancy uśmiechnął się. Usłyszawszy o Federalnym Biurze Śledczym, zmienił zdanie. Zdał sobie sprawę, iż jej doświadczenie może być przydatne i pomylił się w ocenie kobiety. Postanowił wykorzystać jej umiejętności zdobyte na szkoleniach oraz prowadząc sprawy. Nie zdawał sprawy kogo zatrudnia i jak cenna jest.
Kiedyś pracowała w CBI. Była jedną z lepszych agentek i miała własny zespół. Mury budynku opuściła po zlikwidowaniu biura i nie sądziła, iż kiedyś w nie wróci. Przez lata pracy w tym miejscu i FBI nauczyła się wielu sztuczek, niektórych od swojego konsultanta i przyjaciela.
- Witamy na pokładzie agentko Jane. Mogę o coś spytać?
- Oczywiście.
- Wspomniała pani o dziecku. Ile ma lat?
 Zmieszała się.
- Mam dwójkę. Sześcioletniego syna i trzyletnią córkę. Dam sobie radę.
Pożegnała się i opuściła gabinet. Teresa Jane od dwóch lat samotnie wychowywała  swoje pociechy Terry’ego i Kate. Jej mąż  i partner,  będący konsultantem  FBI Patrick zniknął bez śladu. Od tamtej pory nie dał znaku życia.  Miał wyjść tylko po jabłka i nikt go  więcej nie widział.  Przeszukano całe Austin, następnie Teksas oraz Kalifornię. Mijały dni
W jej sercu panował strach, że coś mogło mu się stać, albo iż został porwany.  Mógł też z własnej woli zniknąć nie zostawiając nic, co mogłoby doprowadzić do jego miejsca pobytu. Już wcześniej to mu się udawało. Puszczono nawet, że jest poszukiwany za niestawiennictwo. Zawiadomiono profilaktycznie wszystkie posterunki graniczne. To nic nie dało.
Pół roku każdą wolną chwilę poświęcała na jego poszukiwania. Przełknęło jej, że uciekł, chociaż obiecał więcej nie znikać. Był wspaniałym i czułym ojcem.  Obawiała się, że przyjście na świat Kate mogło sprawić mu ból, ponieważ ciągle miał w pamięci zmarłą córkę.  Bała się o niego.
Po sześciu miesiącach poczuła chęć ucieczki od współczujących spojrzeń i ciągłego szeptania na jej temat. Pracowała w różnych miejscach jako stróż prawa. Gdy usłyszała o CBI, postanowiła się zgłosić. Dowiedziała się, że działa w dawnej swojej siedzibie, gdzie kryło się wiele wspomnień. Jedyne co ją martwiło, to jej reakcja na cień dawnych czasów z wkurzającym konsultantem.
Znalazła nieduże mieszkanie ze skromnym urządzeniem i przeniosła się do  Sacramento. wraz ze swoimi pociechami. Po dwóch miesiącach pracy została doceniona i otrzymała własny zespół i gabinet. Przypadkowo znajdował się w tym samym miejscu, co jej dawny. W pracy wykorzystywała sztuczki, których nauczyła się od ukochanego.
Często zdarzało się jej snuć po budynku z przygnębieniem. Mimo wielu zmian, wszystko przypominało jej męża i ich pracę w Kalifornijskim Biurze Śledczym.  Zdarzało się jej patrzeć na miejsce, gdzie stała jego sławna kanapa i w wyobraźni widziała go śpiącego na niej, albo siedzącego i uśmiechającego się.
Grace i Wayne Rigsby z dziećmi, Kimball Cho, Jason Wylie, Denis Abbott odwiedzali ją, martwiąc się o nią. Zdarzało się, że pojawiał się prawdopodobny ślad w sprawie Patricka brała wolne i jeździła go sprawdzić. Za każdym razem budziła się nadzieja, która okazywała się płonna.
Agent Jacob Cullen zauroczył się w pięknej kobiecie, która pracowała w tym samym budynku. Była to Teresa. Próbował zaprosić ją na kawę, mecz, kolację. Był wściekły, kiedy dawała kosza. Zdawał sobie sprawę ze swojej urody. Nie potrafił zrozumieć, czemu kobieta ciągle mu odmawia.
Raz mu uległa.  Miała dość jego nalegań i postanowiła odbyć towarzyskie spotkanie, ale niezobowiązujące. Nawet nie przebrała się po pracy. On był podniecony  i wystroił się. Podejrzewał, że wreszcie zrozumiała, że są dla siebie stworzeni. Poszli do kawiarni. Siedzieli i pili czarny napój. Nie mieli o czym rozmawiać, więc spytał.
- Jak tam twoje śledztwo - spytał Cullen.
- Dobrze. Chociaż jestem wykończona.
Nachylił się w jej stronę i spytał z zaciekawieniem.
- A powiesz coś więcej?
Zesztywniała lekko. Pytanie ją poirytowało.
- Przykro mi, ale obowiązuje mnie tajemnica.
Zmienił temat. Zaczął opowiadać o swoim zamkniętym śledztwie i rozluźniła się. Od dawna nigdzie nie wychodziła i zapomniała jak dobrze być między ludźmi. Dobrze im się rozmawiało, ale nie tak jak z Patrickiem. Czuła się niezręcznie.  Ciągle myślała o mężu. Miała mętlik w głowie.
Przeprosiła Jacoba i opuściła kawiarnie. Poczuła się, tak jakby zdradzała ukochanego.  Stanęła w strugach deszczu. Podniosła głowę do góry i patrzyła w niebo. Przypomniała sobie, jak biegła do samochodu w letni deszcz ze swoim konsultantem.  Była to jedna z przyjemnych chwil. 
Wróciła pamięcią  dawną rozmowę o zaufaniu. Wtedy twierdziła, że mu nie ufa. Nie zdawała sobie sprawy, że okłamuje samą siebie. Ten manipulant był dobry  w swoje gierki i owinął ją sobie wokół palca.  Łzy zaczęły spływać po policzkach i mieszały się z kroplami ulewy. Czuła rozpacz. Koło niej stanął zdenerwowany Cullen.
- Mokniesz bez celu. Wracajmy do środka, albo jedźmy do mnie. Dam ci suche ubrania.
Spojrzała na niego. Wiedziała, że  więcej nie będzie chciała się spotkać.  Różnili się od siebie. Nie była gotowa, aby spotykać się z ludźmi poza pracą.
- Nie mogę. Muszę wracać do dzieci. A tak w ogóle spacery w deszczu są romantyczne.
- Co jest romantycznego w moknięciu.
Poczuła ukłucie w okolicy serca. Lubiła letnie przechadzki w ulewy niedaleko domu w towarzystwie męża. Nie miała zamiaru iść z Jacobem do łóżka. Nie pragnęła jego ciała, ani osoby. Myślała, że to będzie tylko pogawędka. Nie spostrzegła sygnałów dawanych przez mężczyznę. Nie zwracała na niego szczególnej uwagi.   Znów spojrzała na niego, ale tym razem srogo i odeszła.
Po powrocie do domu, weszła cichutko do pokoiku pociech.  Sprawdziła czy dobrze są okryte, ucałowała ich w czoło i otworzyła delikatnie okno.  Rozliczyła się z opiekunką i udała się pod prysznic. Stała w brodziku, gorąca woda spływała po jej ciele, a pomieszczenie zapełniało się parą.
Znowu rozpłakała się.  Tęskniła za Patrickiem. Brakowało jej wszystkiego, co wiązało się z nim.  Nawet tych jego sztuczek, których nie znosiła oraz głupich zachowań. Jej świat bez niego nie miał sensu. Miała nadzieję, że wróci. Oddałaby wszystko, aby dowiedzieć się, co się z nim stało. Wolałaby najbrutalniejszą prawdę od tej niewiedzy.
Usiadła i ukryła twarz w ramionach.  Powoli rozpadała się. Traciła siły do życia. Coraz częściej chciałaby spędzać cały dzień w łóżku,  zalewając się potokiem łez. Musiała brać się w garść, aby zajmować się dziećmi. Kochała ich i nie chciała, aby zniknięcie ojca odbiło się na nich. Starała się nie okazywać swoich emocji przy nich. Nagle usłyszała pukanie, a po chwili wołanie.
- Mamo? Mamo? Jesteś tam?
Terry ją wołał. Była zaskoczona, ponieważ niedawno widziała go śpiącego.  Zakręciła wodę.
- Daj m chwilę.
Szybko ubrała się i doprowadziła się do porządku i wyszła. Jej syn czekał pod drzwiami. Uśmiechnęła się do niego.
- Coś się stało?
- Nie mogę spać.
Wzięła go za rękę i przeszli do kuchni. Znała ulubiony sposób chłopca na jego mały problem. Wiedziała, że często nagle budził się i nie mógł zasnąć. Martwiła się o niego. Wstawiła mleko w małym garnuszku. Nagle malec odezwał sie ze smutkiem.
      - Tata zawsze robił mi mleko przed snem. Tęsknię za nim.
      Uścisnęła chłopca. Nie wiedziała jak go pocieszyć.
      - Wiem.
Żadne z nich nie miało ochoty na rozmowę. Wypili po szklaneczce. Wzięła go na ręce i zaniosła do łóżeczka. Następnie legła w posłaniu i jak co wieczór wyszeptała w pustkę.
- Dobranoc Patrick. Kocham cię.
Nie spała spokojnie. Nawet we śnie martwiła się o Patricka. Śnił się jej siedzący na plaży i popijający drinka, albo jego martwe i wymazane krwią oraz buźka  Red Johna. Budziła się z krzykiem.  Potem miała problem z zaśnięciem. Ciągle zastanawiała się, że jeśli Patricka żyje, to dlaczego nie odezwał się. Tak było prawie każdej nocy.
Jej szef agent Lancy  Clark wierzył  w duchy oraz w jasnowidzów. Zatrudnił jednego i przydzielił do zespołu agentki Jane. Kobiecie to się nie spodobało. Poszła do przełożonego i powiedziała, że nie chce z nim pracować, ponieważ to oszust.
Clark był uparty i nie miała wyboru. Podczas śledztw ignorowała medium i jego uwagi. Została wezwana na rozmowę. Zaczęła traktować Mike’a  Simmons z dystansem. Z niechęcią wykorzystywała jego spostrzeżenia. Dawała mu wprost do zrozumienia, że  nie wierzy w jego umiejętności i dar. Oboje nie przepadali za sobą.
Okazywali sobie srogość. Próbował przekonać ją, że posiada paranormalne zdolności. Miała to szczęście, iż widziała te same sztuczki wykonywane przez Patricka, który kiedyś był takim szarlatanem  i nauczył ją, iż media nie istnieją. Nie miała zamiaru dać mu się zmanipulować. Była gotowa na każdy atak Mike’a.
Pewnego dnia przeglądając poranną gazetę, znalazła ogłoszenie sprzedaży Citroena DSpecjal z 1979 roku w srebrnym kolorze. Właściciel pisał, że jest w dobrym stanie. Coś tknęło Teresę i pojechała je obejrzeć. Było takie, jakim jeździł Patrick kilka lat wcześniej.  Obejrzała go uważnie. Poczuła wzruszenie. Spytała.
- Długo pan nim jeździł?
- Nie. Od lat stoi w garażu. Był to pierwszy samochód mojego syna. Pięć lat temu kupił sobie nowe auto, a to stało i nie było używane. Próbuje je sprzedać od dwóch miesięcy, ale nikt go nie chce.  A to ładny samochód. Był lakierowany oryginalnym srebrnym lakierem. Wcześniej miał taki sam kolor.
Sprzedawca mówił z pasją o pojeździe.  Dogadali się w sprawie ceny i kilka dni później kupiła go, postanawiając następnego dnia pojechać nim do pracy. Sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Terry’emu podobał się nowy samochód.  Oczy mu się święciły. Wysprzątała wnętrze, ale nie mogła otworzyć schowka. W bagażniku był tylko łom oraz koło zapasowe. 
Gdy parkowała przed siedzibą CBI, wszyscy przyglądali się jej nowego nabytkowi.  Gdy weszła do biura, jej ludzie Amanda Star, Charlie Doyle, Mary Forman byli zajęci pisaniem raportów.  Spojrzała na nich i lekko uśmiechnęła się do wspomnień. Rigsby nie znosił papierkowej roboty. Całe szczęście Patrick nie musiał niczego pisać, co ją cieszyło. Musiałaby stać nad nim i go pilnować, albo próbować szantażować.
Weszła do swojego gabinetu. Usiadła przy biurku i zerknęła na fotografię przedstawiającą męża.  Miała nadzieję, że żyje, chociaż wiedziała, że wtedy wścieknie się na niego, jeśli odszedł. Gdyby chciał rozwieść się, nie robiłaby mu żadnego problemu. Byłaby  strasznie zraniona, ale zależało jej na szczęściu ukochanego. Chociaż w głębi serca. czuła, że porzuciłby jej i dzieci.
Nie zdawała sobie sprawy, iż plotkowano o niej z powodu samochodu.  Stwierdzili, że to ekstrawagancja samotnej matki.  Zastanawiali się, kto normalny, mający rodzinę kupuje tak niepraktyczny wóz. Dla nich była dziwną osobą, która sobie nie radzi i przechodzi kryzys. Do tego zwracała na siebie uwagę wahaniami  nastroju. Kupiła go z powodu sentymentów.      
Mijał rok od rozpoczęcia pracy w CBI. Teresa przyszła do biura i rozsiadła się u siebie. Musiała skończyć raport, gdy wszedł Mike, zamykając za sobą drzwi.
      -Agentko Jane. Możemy porozmawiać?
      Podniosła głowę znad dokumentów. Podejrzewała, że jej konsultant wpadł w kłopoty. 
      - Co zrobiłeś?
      - Nie chodzi o mnie.
      Jego głos przybrał współczujący ton, a ona zmarszczyła brwi.
      - Mów.
- Skontaktował się ze mną pani mąż.
      Zerwała się. Była w szoku
- Jak? Dlaczego z tobą?
- Ponieważ nie żyje. Cały czas jest przy tobie. Od dwóch lat. Chce, abyś wzięła się w garść i zamknęła drzwi do przeszłości. Przestała rekompensować sobie jego zniknięcie dziwnymi zakupami. Jak ten samochód zakupiony dwa tygodnie temu.
Zirytowała się.  Gdyby naprawdę skontaktował się z jasnowidzem nie wspomniałby o zakupie, ponieważ rozpoznałby go.  Wściekła się na niego.
- Jak śmiesz? Sprawdziłeś mnie  i ustaliłeś, że mój mąż zniknął. Uznałeś, że przekonasz mnie o swoich umiejętnościach. Wynoś się.
Simmons szybko wyszedł. Usiadła i ukryła twarz w dłoniach. Jej złamane serce biło coraz szybciej. Nie mogła się uspokoić. Wtedy do gabinetu wszedł Jason Wylie. Widząc stan kobiety chciał się wycofać. Pamiętał, co czuł po śmierci Vegi. To Jane namówił go po trzech latach, gdy spotkał cudowną informatyczkę, aby zaryzykował. Dał mu do zrozumienia, że nie można tracić szansy na szczęście.  Wspomniał, że zbyt dużo czasu stracił i prawie utracił ukochaną. kobietę. Dodał wtedy, iż nie żałuje zatrzymania samolotu i Lisbon.
Zdała sobie sprawę, że ktoś jest w gabinecie.  Podniosła głowę i ucieszyła się na widok przyjaciela z FBI. Otarła łzy. Nie miała zamiaru niczego mu tłumaczyć, a wiedziała, że nie zapyta.
      - Hej Wylie. Co tutaj robisz?
      - Przyjechałem w odwiedziny. Czy coś się stało?
      Uśmiechnęła się sztucznie. Pomyliła się.
      - Kłopoty z medium...
Przerwał jej dźwięk telefonu. =Została wezwana do zabójstwa w porcie. Przeprosiła gościa, zebrała zespół i ruszyli na miejsce przestępstwa. Obejrzeli ciało, przesłuchali świadków i porozmawiali z patologiem. Kolega zmarłego przyznał się do zabicia z zazdrości, ponieważ ofiara przystawiała się do jego dziewczyny.
Dokonali aresztowania i zaczęli zbierać się, gdy usłyszeli krzyk kobiety. Agenci i policjanci ruszyli w jego stronę. Zobaczyli trzech mężczyzn niosących szarpiącą się młodą kobietę. Wyciągnęli broń i Jane krzyknęła.
- CBI. Puśćcie ją i podnieście ręce do góry.
Puścili kobietę i rozbiegli się w różne strony. Jej ludzie i policjanci ruszyli w pościg. Sama podeszła do przerażonej kobiety.
- Nic pani nie jest?
Pokiwała głową, więc Teresa pomogła jej wstać.
- Jestem agentka Jane z CBI. Co się stało?
Kobieta trzęsła się ze strachu. jej głos drżał.
- Mam na imię Mandy.... Na obrzeżach Sacramento popsuł mi się samochód.... Zajęłam się oglądaniem silnika, gdy zatrzymał się samochód dostawczy i zanim się zorientowałam się, wrzucili mnie do tego samochodu,
Rozpłakała się.
- Dziękuję za ratunek.           
Siedziała z nią do przyjazdu karetki. Schwytano całą trójkę. Wezwano posiłki. Zostawiono aresztowanych pod opieką policji i ruszyli do magazynu. W pomieszczeniu nie było nic ciekawego, ale Teresa zbyt długo była śledczą w CBI i FBI. Obeszła go z zewnątrz.
Zorientowała się, że pomieszczenie jest zbyt małe. Zaczęła obstukiwać ściany i udało się odnaleźć mechanizm.  Dostała się do dużo mniejszego pokoju, gdzie znajdował sie stół, a na nim stał laptop. Pod jedna z ścian dostrzegła metalową  szafę zamkniętą na kłódkę. Przed sobą miała duże nietypowe okno. Zapaliła światło i miała przed sobą lustro. Zdała sobie sprawę, że to lustro weneckie. 

2 komentarze:

  1. Cześć :)
    Powrót do Mentalisty. Tęsknię za tym serialem, a jakoś nie umiem wrócić do oglądania starych odcinków - inne seriale mi tego nie ułatwiają.
    Co się stało z akapitami? A tytuł powinien brzmieć "Gdzie jesteś, Patrick".
    "Dam sobie sprawę." - raczej "radę".
    W Teksasie nie mam miasta Austine, tylko Austin (jest to stolica stanu).
    Końcówka sprawnie sugeruje ciekawą akcję, jednak wcześniejsze opisy są szczątkowe. Za dużo informacji. Rozumiem, że chciałaś ukazać, co się wydarzyło w życiu Teresy, ale jest tego za dużo; powielasz wątek zniknięcia Patricka kilkanaście razy, a wierz mi, że wystarczyło raz napisać, że któregoś dnia po prostu zniknął bez słowa.

    Czekam na nn ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Jeśli chodzi o akapity po wrzuceniu do blogera zniknęły i nie mogłam użyć Taba. Postaram się na przyszłość mniej tak rozpisywać.

      Usuń