środa, 15 lipca 2015

Dziesięcioletnia nieobecność cz. XI

Gdy rozmawiali z Seeleyem Boothem wmawiali mu,  iż jego żona jest zmęczona po chemioterapii. Mówili, że nie chce, aby ktoś widział, lub słyszał ją, gdy jest w kiepskim stanie.  A tak naprawdę Temperance leżała w szpitalnym łóżku, będąc w śpiączce.
            W tym samym czasie na szkoleniu Seeley Booth  wzmagał się ze wszystkimi  zadaniami. Instruktorzy, koleżanki i koledzy mieli go za szowinistę. Ponieważ pierwszego dnia, podczas gdy miał opowiedzieć o tym jak był agentem, powiedział że nie pozwalał swojej partnerce nosić broni i kazał jej się trzymać z tyłu, aby się nie narażała.
            Podczas szkolenia świetnie sobie radził, wszystkie zadania wykonywał najlepiej z całej grupy, kiedy jego ukochana żona walczyła o życie. Jednego dnia ćwiczyli przeszukiwanie potencjalnych kryjówek przestępców. Na nieszczęście jednej z kobiet, jak się jej wydawało za partnera dostał się jej Seeley. Przekonała się, że jednak dostał się idealny partner.
            Szybko dogadali się i sprawnie przeprowadzili całą akcję. Gdy skończyli i mieli chwilę przerwy, usiedli pod drzewem i rozmawiali.
            - Myślałam, że jesteś szowinistą.
            Po wypowiedzeniu tego zdania kobieta zaczerwieniła się. Dopiero zdała sobie sprawę jak to niegrzecznie brzmi.
            - Nie, nie jestem.
            Uśmiechną się nonszalancko.
            - Traktuję kobiety na równi ze sobą. Znam parę kobiet, które zaszły wysoko. Szanuję ich niezależność. A moją partnerką była antropolog sądowa. W tym duecie to ja byłem agentem, a ona kobietą od kości. Martwiłem się o nią. Obecnie to moja żona...
            - Rozumiem.
            Jeszcze bardziej zawstydziła się. Nikt nie zadał sobie trudu, aby dowiedzieć się, dlaczego chciał chronić współpracowniczkę. A wystarczyłoby zadać jedno pytanie.
            - Nadal stara się być kobietą niezależną. Nie mogę się doczekać powrotu do domu.
            Uśmiechnął się. Już tęsknił za swoją rodziną. Miał nadzieję, że jego Bones szybko nabierze sił po chemii i będą wieść normalne życie. Takie jak przed zniknięciem, jako dynamiczne duo.
            -Ile lat jesteście małżeństwem?
            - Prawie dziesięć i nadal jestem w niej zakochany na zabój.
            - To cudownie. macie dzieci?
            - Dwójkę. Mam też syna.
            Znalazł towarzyszkę, z  którą w chwili największej tęsknoty mógł porozmawiać. Często w wolnej chwili siadali  i opowiadał o swojej rodzinie, albo pracy w policji. Słuchał tez swojej towarzyszki. Pewnego dnia, trzy dni przed końcem kursu w Quantico zjawił się dyrektor Cullen. Był w szoku, gdy zobaczył swojego dawnego podwładnego. Podszedł do niego.
            - A ty tutaj? Twoja żona leży w śpiączce, a ty nie przy niej?
            Booth staną w szoku. Zastanawiał się,  co ma na myśli dyrektor.
            - o czym pan mówi?
            - Nie kontaktujesz się z synem? Albo przyjaciółmi?
            - Jak uda mi się, to dzwonię Za pierwszym razem rozmawiałem z Bones. Dwa razy z synem.
            Mężczyzna coraz bardziej obawiał się o ukochaną. Chociaż przecież Parker o niczym mu nie mówił. Sądził, że gdyby coś było Temperance, to jego pierworodny by mu powiedział. Chociaż czemu dyrektor miał go okłamywać? Nie wiedział co myśleć.
            - Mówił, że Bones jest podczas chemioterapii. Gdy dzwoniłem był w domu. Mówił, że ona nie chce ze mną rozmawiać, ponieważ jest zbyt słaba. Gdybym był w Waszyngtonie...
            Jego głos się łamał
            - Gdybym był w Waszyngtonie, to nie spuściłbym z niej oka. Nie lubi okazywać swoich słabości. Proszę mi powiedzieć, czy to prawda?
            - Tak. Parker  znalazł ją w mieszkaniu.
            -Jadę do domu.
            Był przerażony. Ruszył pędem do swojego pokoju, spakował się w parę minut i ruszył samochodem do Waszyngtonu. Po dwudziestu minutach jazdy zatrzymał się i zadzwonił do pierworodnego.
            - Co się tam u was dzieje? Dlaczego mi nie powiedziałeś o Bones?
            Młodzieńcowi zrobiło się głupio, iż wcześniej nie powiadomił go o stanie żony.  Słyszał w głosie ojca negatywne emocje. Zaczął się o niego martwić.    
- Nie chciałaby, abyś przerwał kurs.
            - Co z nią?
            - Zapadła w śpiączkę.
            Seeley krzyknął. Był coraz bardziej wściekły.
            - Kłamałeś mi do telefonu.
            Parker miał nadzieję, że do końca kursu jego ojciec nie dowie się o stanie żony. Rozmawiając z nim, zrozumiał swój błąd. tylko, że już było za późno, aby go naprawić.
            - Przepraszam...
            - Co z nią?
            - Zapadła w śpiączkę.... Od kiedy zapadła w śpiączkę, to się jej stan nie pogorszył.
            - Jadę do domu.
            - A co ze szkoleniem?
            - Bones jest najważniejsza.
            Gdy się rozłączył, walna pięścią w kierownicę. Był wściekły na swoją bezsilność. Nie wyobrażał sobie życia bez Temperance. Bardzo szybko stała się całym jego światem. Uwielbiał z nią pracować i spędzać wolne chwile.
            Zawsze dbał o jej bezpieczeństwo. Gdy została porwana przez Grabarza, niebezpiecznego seryjnego mordercę, to czekanie najbardziej go drażniło. Nie mając żadnego tropu nie mógł ruszyć jej z ratunkiem. Z chorobą ukochanej nie mógł walczyć. Był rozbity. Nie chciał żyć bez niej.
            Pędził o wiele za szybko. Nagle został zatrzymany przez patrol drogówki. Do jego auta podszedł wysoki, szczupły policjant, koło czterdziestki.  Człowiek przestrzegający przepisów.
            - A gdzie pan się śpieszy?
            Booth nadal był roztrzęsiony.
            - Jadę do chorej żony.
            Policjant uśmiechnął się.
            - Dobra wymówka. poproszę dokumenty.
            Seeley podał dokumenty mężczyźnie. Chciał ruszyć jak najszybciej, a wiedział że nie odjedzie, ponieważ policja używała skrzynek do zakłócania pracy silników. Obawiał się, że mogłoby dojść do przeszukania samochodu, a w schowku leżała jego prywatna broń. Chociaż i tak mężczyzna pozna wszystkie jego dane po wpisaniu nazwiska do systemu. Po chwili męzczyzna wrócił.
            - No proszę. Jest pan policjantem, a za chwilę będzie agentem FBI. A nie przestrzega pan prawa?
            - Właśnie się dowiedziałem, że moja żona zapadła w śpiączkę.
            - I do niej panu tak spieszno? I do tego zdenerwowany? Chce pan spowodować wypadek?
            - Chcę być przy niej. Byłem na szkoleniu. Opuściłem je, jak się dowiedziałem.
            - Tym razem pana puszczę, ale radzę zwolnić. Nie tylko dla pańskiego dobra.
            Policjant oddał mu dokumenty i odszedł. Booth od tamtej pory jechał z dozwoloną prędkością. Gdy dojechał, od razu udał się do szpitala. Poczuł się troszeczkę lepiej, będąc przy ukochanej. Objął jej lewa dłoń i pokręcił obrączką.
            - Pamiętasz słowa przysięgi... W zdrowiu i chorobie... Już nie potrafię żyć bez ciebie kochanie. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem cię na wykładzie. Cam mi cię poleciła. Pomyśl ile razem przeżyliśmy. Ile razy kłóciliśmy się, nastawialismy za siebie karku. Pamiętam mój pogrzeb i twoją reakcję na to, że żyję. Mocno oberwałem w szczękę... Potrzebujemy cię z dziećmi.  Ja cię potrzebuję jak powietrza. Kto bedzie doprowadzał mnie do szału mądrymi gatkami. Kto będzie jadał ze mną lunch? Kto będzie się do mnie uśmiechał tak jak ty? Kto nie będzie rozumiał powiedzonek i slangu? Kogo będę utulał do snu?... Dzieci potrzebują matki. jesteś świetną matką kochanie. Walcz dla nas, dla mnie. Jesteś moim aniołem. Wróć do mnie aniele.
            Zaczął płakać, ukrywając twarz w dłoniach

            

1 komentarz:

  1. Kurde, jakie to smutne. Ale to jakaś odmiana, całość skupia się na Boothcie.
    Biedny. Spodziewałam się, że rzuci wszystko i poleci do żony. To się nazywa prawdziwa miłość.
    Dobrze wiedzieć, że Seeley nie traktuje kobiet jako kogoś mniej ważnego, utalentowanego.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń