wtorek, 13 września 2016

Zdrada (serial Chuck) cz. II

Chuck próbował się zbuntować, ale spojrzenie przyjaciela spowodowało dreszcz strachu, który przeszedł po jego ciele. Nawet przez głowę nie przeszło mu, aby użyć  Intersektu i Kung Fu. Jechali w milczeniu. Przed mieszkaniem, na dziedzińcu czekała na niego siostra. Jej mina zdradzała złość i zatroskanie. Podbiegła do niego i przytuliła go z całych sił.
                - Dlaczego nie powiedziałeś, że Sarah odeszła od ciebie i że znęcała się nad tobą?
                Był w szoku, gdy to usłyszał. Z mieszkania Woodcombów wyłonił się Grimes. Komputerowiec za plecami Ellie, bezgłośnie spytał, o co chodzi i że ma przechlapane. Kobieta była nieświadoma tego.
                - Wróć do nas. Jak za dawnych lat.
                Martwiła się o młodszego braciszka. Pamiętała, co sie z nim działo po zerwaniu z Jill i po wyrzuceniu ze Stanford.  Potrzebował prawie pięciu lat, aby się pozbierać i znaleźć, jak sie wydawało cudowną dziewczynę Sarah Walker.  Żałowała, że wcześniej nie przejrzała tej wiedźmy. Chciała zrobić wszystko, aby pomóc mu się otrząsnąć, tak jak przed laty.
                - Chodź. Przygotuję ci coś do jedzenia.
                Nie opierał się. Nie miał sił na kłótnię.  Dał się jej zaprowadzić, jak mały chłopiec.  Nie mógł otrząsnąć się.  W głowie ciągle miał wiele myśli. Nie zwracał uwagi na to, co wokół niego się działo. Siedział w salonie i nikogo nie słuchał. Patrzył się w pustkę i zastanawiał, czy ukochana jest bezpieczna.
                Minęły dwa miesiące. Charles czuł się osaczony. Nigdzie nie mógł się ruszyć bez obstawy. Nie widział je, ale czuł ich obecność. Kiedy próbował opuścić miasto, albo ustalono, że zdjął nadajnik agenci usypiali go za pomocą pistoletów ze środkiem usypiającym i odstawiali go do pracy, albo mieszkania Eleonor.
                Morgan i John w każdej wolnej chwili obserwowali go. Ewentualnie spędzali z nim czas. Czuli się za niego odpowiedzialni i nie mieli zamiaru dopuścić do jego śmierci. Młoda matka, a starsza siostra nieszczęśnika stała się nadopiekuńcza wraz z ich rodzicielką. Robili co mogli, ale to na niewiele się zdawało.
                To wszystko go drażniło. Zamykał się w swoim pokoju i z utęsknieniem myślał o najwspanialszej kobiecie na świecie. Nie mógł się doczekać, aż to szaleństwo się skończy i Sarah powróci. Bał się o nią. Mogła być wszędzie i walczyć o przetrwanie.
                Znał ją dobrze i wiedział, że  umie walczyć i wie jak przeżyć.  Nie raz widział, jak pokonuje wrogów. Znała zasady ucieczki, umiała posługiwać się bronią, znała sztuki walki. Jeśli na czymś jej zależało, to nie poddawała się.  Przypomniał sobie, jak przywaliła tamtemu przestępcy w więzieniu, kiedy wyciągali człowieka Volkoffa. Próbował zabić czas grając w strzelanki i zajadając się Cheetosami. Załamywał się, ale nie przestawał wierzyć w ukochaną.
                Brał udział w akcjach z nową agentką Hope Donwell. Nie poznała tajemnicy, ani  prawdziwej tożsamości Carmichaela. Cała trójka postanowiła jej nie ufać. Chcieli ją sprawdzić. Jego towarzyszom zależało, aby nie powtórzyła się historia z Walker. Za to był na nich wściekły. Kobietę traktował z obojętnością i jawną niechęcią.
                Ellie miała dość jego załamania i odizolowania się od świata.  Martwiła się o niego. Poradziła się psychoterapeuty, wspominając iż dziewczyna znęcała się nad nim. Dowiedziała się, że  nie powinna na niego podnosić głosu i przemawiać spokojnie. Zapukała do drzwi pokoju Charlesa i pukając zapytała.
                - Chuck? Przyjdziesz do nas?
                - Nie.
                Westchnęła.
                -Nie możesz zamykać się w pokoju. Wiem, że zostałeś zraniony... Wyjdź do nas.
                Zirytował się. Nie mógł uwierzyć, że tak szybko skreśliła Sarah i uwierzyła w kłamstwa. Krzyknął do niej.
                - Nic nie wiesz i niczego nie rozumiesz. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
                - Ale...
                - Nie.
                Zdawała sobie sprawę, że nic nie wskóra, więc odeszła zrezygnowana.  W salonie siedziała Mary.
                - I co?
                - Bez skutku.
                Usiadła obok niej zmarnowana. Nie wiedziała, jak ma z ni  postępować. Nie chciała na niego wściekać, ponieważ wiedziała, że to nie jego wina, tylko wiedźmy, która wyssała z niego energię. Załamywała ręce.
                - Najpierw Jill, a teraz Sarah. Nie wiem, co z nim zrobić. Kompletnie zamknął się. Dlaczego nie zauważyła, że ona znęca się nad Chuckiem. Często niebywało go w domu, ale myślałam, że to z powodu zakochania się.
                - Ja też niczego nie zauważyłam. Myślałam, że dla niego była wspaniałą kobietą. Troszczyła się o niego. Miałam wrażenie, że była gotowa zaryzykować życiem dla niego.
Mary nie chciała mówić, że była światkiem takich sytuacji, ponieważ nie chciała zdradzić przed córką jego drugiego życia. Życia szpiega.
                - Co mam zrobić?
                Poczuła ukłucie w sercu. Wiedziała, że jest wszystkiemu winna. Tego też, że  Ellie musiała zajmować się młodszym bratem. Wszystko było na głowie dziewczyny, a następnie młodej mężatki i matki. Wzięła wnuczkę na ręce. Była na siebie zła za porzucenie rodziny i wieloletnią nieobecność w ich życiu.
                - Masz najcudowniejszą matkę na świecie. Jest też najcudowniejszą siostrą.
                - Mamo - odezwała się z udawanym oburzeniem Ellie. - Ty też byłaś dobrą matką.
                - Ale odeszłam...
                - I wróciłaś. Jesteś dobrą babcią.... Zostaniesz z małą?
                - Oczywiście
                Ledwie kobieta wyszła, a była szpieg Szron otrzymała wezwanie do Zamku od dobrze znanego pułkownika w sprawie Walker.  Zapukała do syna
                - Masz zająć się Clarą. Mam ważne spotkanie. To rozkaz.
                Miała nadzieję, że to poskutkuje. Ukryła się za zasłoną w salonie, gdzie w kołysce smacznie spała malutka pociecha.  Po pięciu minutach Chuck opuścił pokój i zajrzał do siostrzenicy. Nie pozwoliłby jej skrzywdzić. Mógł być obojętny na świat, ale nie miał zamiaru, aby coś się stało córce siostry.
                Wpatrywał się w nią, kiedy Mary opuszczała mieszkanie z i ulgą. Miała nadzieję, że to poskutkuje. Mogła odmówić, ale wpadła na pomysł, iż dziecko pomoże  otrząsnąć się jej synowi. Zdawała sobie sprawę, że  Clara rozczuli go i przywróci do świata. Była słodka, a to musiało rozczulić największego twardziela.
                Chuck zajął sie małą. Wyobrażał sobie, jak  cudownie byłoby trzymać maleństwo jego i Sarah. Miał nadzieję, że wszystko się wyjaśnił i nadejdzie taki dzień, kiedy będą mieli swoją pociechę. Dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę, że tak matka wybawiła go z kryjówki. Uśmiechnął się do dziewczynki. Był wobec niej troskliwy. Mary Bartowski wygrała.
                Kiedy Eleonor wróciła do domu, była zaskoczona widząc brata śpiewającego kołysankę jej córeczce. Był przy tym delikatny. Zaparło jej dech w piersiach. Stała w progu i z przyjemnością patrzyła na dwójkę bliskich. Czuła radość w sercu. Miała nadzieję, że wszystko może wrócić do normy.  Była z niego dumna. Podeszła i uścisnęła go.
                Mijały kolejne miesiące. Powoli zaczął powracać do rzeczywistości. Spędzał wieczory na wygłupach i grach z najlepszym przyjacielem Morganem. Zasiadał do posiłków wraz z rodziną, zajmował się Clarą. Nie miał zamiaru rozmawiać z nikim o narzeczonej. Chodził posępny. Nie umiał pozbierać się po całej historii. Próbował uciec agentom, ale ci nadal byli czujni i łapali go. Potem musiał wysłuchiwać kazania Johna.
                Minęło sześć miesięcy od ucieczki Sarah Walker.  Siedział na swoim stanowisku i zajmował się oprogramowaniem, kiedy usłyszał  dzwonek. Podniósł głowę i zobaczył brunetkę o jasnoniebieskich oczach. Tak znajomych i pięknych. Poczuł ogromność radość i ulgę. Był szczęśliwy, widząc kobietę.
                - Kupiłam wczoraj tutaj laptopa i mam problem z zainstalowaniem antywirusa.
                Zdjęła z ramienia torbę i wyciągnęła z niej urządzenie i włączyła je. Uśmiechnął się do niej i patrzył na nią. Nie mógł oderwać oczu od cudownej kobiety.
                - Mój laptop.
                - Oczywiście.
                Szybko pomógł zainstalować program, chociaż wolał ją dotknął, aby przekonać się, że to sen. Klientka  uśmiechnęła się figlarnie. Kiedy skończył. Zatrzasnęła notebooka i położyła wizytówkę.
                - Dziękuję. Jesteś słodki. Chcę ci się odwdzięczyć. Zapraszam na kawę. Zadzwoń.
                Nie dała mu dojść do słowa, tylko odeszła. Nawet nie zauważył, kiedy podszedł do niego Grimes.
                - Ale laska. Co tutaj robiła?
                - Nie umiała zainstalować antywirusa. Zostawiła mi swój numer.           
                Morgan zauważył, jakie wrażenie kobieta zrobiła na jego przyjacielu.
                - Ale masz szczęście. Ładna. Powinieneś się z nią umówić.
                Przyjrzał sie wizytówce, zapamiętał numer i wyrzucił ją demonstracyjnie do śmietnika. Oponował z całych sił, aby Morgan niczego nie domyślił się. Nie chciał narazić brunetki na niebezpieczeństwo. Dał by się zabić, aby ona była bezpieczna. Udawał obojętność na jej wdzięki.
                Robił to przez dwa tygodnie. Szło mu nawet gładko. Nawet John obserwujący całą sytuację niczego się nie domyślał. Był z siebie dumny. Pewnego dnia, gdy mieli w sklepie mały ruch Grimes przyniósł mu zgniecioną kartkę.
                - Musisz zadzwonić, a nie tracić takiej okazji na kolejną super laskę.
                Trzymał ją na wysokości oczu i głupkowato uśmiechał się.
                - Nie marnuj szansy. Pokarz Sarah, że straciła nad tobą kontrolę.
                - Nie.
                Bartowski w duchu śmiał się z całej sytuacji, ale starał się zachować powagę i udawał złość.
                - Umówiłem cię z nią najlepszej restauracji w mieście na siódmą.  Tylko się nie spóźnij.
                Przewrócił oczami.
                - Ale nie chcę iść.
                - Nie wystaw jej.
                - Kogo?
                Koło nich zmaterializował się Casey.
                - Umówiłem Chucka z gorącą laską.
                Był podjarany randką kumpla.
                Sprzedawca spojrzał na przełożonego srogo. Ten przestraszył się, ale nie miał zamiaru tego pokazać.
                - Spokojnie. Nikt inny, prócz Alex mnie nie interesuje. Ale Chuck nie może tak długo rozpaczać, jak po Jill. Może jakaś dziewczyna pomoże mu, jak wcześniej Sarah.
                - Nie chcę - krzyknął Bartowski.
                - Idziesz. To rozkaz. Mam dość twojego użalania.
                Udał poddanie się
                - Dobrze. Ale jeśli  nie będziesz podsłuchiwał. Będę się krępował.  Dajcie mi prywatność, której od dawna nie mam przez was.
                - Dobrze.
                Nie uwierzył mu. Przygotował  się do randki. Wystroił się. Założył spodnie jeansowe i najlepszą koszulę. Denerwował się. Dziesięć minut przed spotkaniem wysłał dziewczynie wiadomość z innym adresem. Prosił, aby przyjechała do jego ulubionej chińskiej restauracji. Miało to trochę uniemożliwić nikomu podsłuchu, przynajmniej na początku spotkania.
                Kiedy przyszedł, Amanda Miller, kobieta mająca problem z zainstalowaniem antywirusa czekała na niego. Poczuł falę miłości i radości na jej widok. Nie wytrzymał. Podbiegł do niej i wziął ją w ramiona, a twarz schował w jej włosach. Jego serce biło szybciej. Cieszył się z tego spotkania oraz, że nic jej nie jest. Odetchnął z ulgą. Bał się, iż ona zbyt ryzykuje przychodząc na spotkanie. Szepcze z miłością.
                - Sarah.
                Uśmiechnęła się nią. Cieszyła się na jego widok, tak jak on. Bała się, że uwierzył w całą historię. Budynek mógł być obstawiony i wszyscy czekają na nią. Nie mogła bez niego wytrzymać i musiała zaryzykować. Wyszeptała mu do ucha.
                - Kocham cię. Chcę, aby...
                Zamknął jej usta namiętnym i pełnym tęsknoty pocałunkiem. Kiedy oderwali się od siebie, wyszeptał.
                - Wiem. Chciałem cię odnaleźć, ale Casey i CIA mnie pilnuje. Pewnie zaraz tutaj będą, aby mieć na mnie oko.
                Odskoczyli od siebie, patrząc na siebie. Byli spięci i spragnieni dotyku innego ciała, ale musieli trzymać się na dystans. Usiedli na przeciwko siebie i zaczęli opowiadać o sobie. Starali się zachowywać, jak na pierwszej rance. Charles opowiedział jej o swojej "byłej" narzeczonej. Oboje wyglądali sztucznie, co nadawało wszystkiemu autentyczności.
                Nie wiedzieli, że mieli szczęście i John był nieobecny. Dostawiał wiadomość o Walker opuszczającej Stany Zjednoczone i udawała się do Wschodniej Europy. Była to zmyłka         zorganizowana, aby być bezpiecznym i móc spotkać się z ukochanym.
                Po zjedzeniu krewetek i zupy postanowili jeszcze się spotkać. Musieli tylko pamiętać o zachowywaniu  pozorów początku znajomości. Agenci nie weszli do środka, aby nie spłoszyć towarzyszki Bartowskiego, a rozglądali się za swoją byłą koleżanką.
                Amanda i Chuck spotykali się raz w tygodniu i to pod kontrolą Casey'a, który niczego się nie domyślał. Rzadko patrzyli sobie w oczy, a jak to robili, to powstrzymywali się od miłosnych spojrzeń. Czasem udało się im wymknąć kilka razy do magazynu w jego miejscu pracy i całować się z ogromną pasją i tęsknotą.
                Przedstawił dziewczynę Morganowi. Ten starał się być nieufny i ostrożny wobec nowej wybranki przyjaciela. Chciał upewnić się, że nie spotka go więcej krzywda.  Kobieta była wobec niego miła. Ten nie rozpoznał jej, co cieszyło Miller

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz