poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Gdzie jesteś Patrick (Mentalista) cz. IV Zakończenie

Odezwała się  komórka Kimballa. Dzwonił załamany Wayne.
         - Hej Cho. Jesteśmy pod CBI.          
         Przeprosił towarzystwo, opuścił budynek, a następnie teren. Przy chodniku parkował samochód Rigsby'ch. Podszedł i wyjaśnił, co się stało. Byli zaskoczeni. Wayne'a zamurowało, a Grace uroniła łzę radości. Cieszyli się z takiego obrotu sprawy. Chcieli zobaczyć się z Patrickiem, ale zostali poproszeni, aby poczekali w mieszkaniu Lisbon.
         Po przesłuchaniu Patrick Jane został wypuszczony i uznany za ofiarę. Pojechał odebrać dzieci z żłobka i szkoły. Dostał od małżonki pisemne upoważnienie. Bał się, że jego małe szczęście nie będzie chciało do niego podejść, ponieważ go długo nie było.
         Teresa postanowiła pożyczyć mu swój samochód. Zeszli na parking, a on uśmiechnął się na widok dobrze znanego modelu Citroena z 1971 roku.
         - Podobno pięć lat stał w garażu. Był polakierowany na nowo.
         Wziął od niej kluczyki i z przyjemnością wsiadł do pojazdu. Chciał otworzyć schowek, ale nie mógł.  Prowadząc, miał wrażenie, że zna pracę silnika. Rozkoszował się jazdą. Otworzył okno i cieszył  się zimnym powietrzem. Dużo czasu spędził w zamknięciu i zapomniał jakie to przyjemne.
         Najpierw pojechał po córkę. Opiekunka nie chciała oddać dziecka w jego ręce, ponieważ nie miał żadnego dokumentu. Telefonu też nie miał. Kobieta zadzwoniła do matki i uzyskaniu od niej zgody, przyprowadziła dziewczynkę. Kate po zobaczeniu go, zaczęła się uważnie mu przyglądać.
         Przykucnął i uśmiechnął się wesoło, jak to zawsze robił. Dzieliło ich dwadzieścia metrów. Rozumiał, że nie rozpoznała go i miał nadzieję, że nie rozpłacze się.
         - Hej kochanie - odezwał się czule. - Jak minął ci dzień?
         Twarz oprócz zarostu przypominała tą ojca z fotografii. Głos od razu rozpoznała, ponieważ pamiętała jak ją zabawiał i kładł spać. Ruszyła do niego biegiem, wyciągając ufnie rączki.
         - Tatuś.
         Wpadła w jego ramiona. Mężczyzna przycisnął ją do piersi i nie chciał puścić. Zaczął szlochać. Cieszył się, że trzyma ją.
         - Stęskniłem się kochanie. Nie zostawię was już nigdy.
         Wstał i wziął ją na ręce i ruszył do wyjścia. Pojechali do szkoły, gdzie uczył się jego syn. Tutaj nie miał problemu. Pokazał tylko upoważnienie i nauczycielka zawołała chłopca. Gdy ten przyszedł i zobaczył dawno niewidzianego ojca, przyspieszył i z impetem wpadł na niego. Patrick przykucnął  gdy malec wtulił się w niego z ogromną siłą, przewrócili się.
         - Tatuś.
         Leżeli i śmieli się. Ich księżniczka położyła się koło nich i śmiała się razem z nim. kiedy wstali, chłopak znowu wtulił się w ramiona ojca.
         - Gdzie byłeś?
         - Myślami przy was.
         Nic więcej nie powiedział. Pojechali do mieszkania, gdzie czekali państwo Rigsby. Przywitali się radośnie. Wayne nie krył zadowolenia, że wiadomość o nieszczęściu okazała się fałszywa. Usiedli w salonie i siedzieli przez chwilę rozmawiając,  jakby nic się nie wydarzyło. Dzieci nie chciały odejść od niego na krok.
         Teresa wróciła do swojego gniazdka w towarzystwie Dennisa, i Kimballa. Po wejściu do saloniku zobaczyli Patricka, oglądającego coś w telewizji, a dzieci spały na jego kolanach. Doprowadził się do porządku.W trzyczęściowym  jasnoszarym garniturze i delikatnie błękitną koszulą był. Uśmiechnęła się W tamtej chwili mogła przyznać, że odzyskała ukochanego. Spytała.
         - Skąd to masz?
         - Znalazłem w twojej sypialni. Rigsby nabijał się z mojego poprzedniego  stroju. Jak dzień?
         - od kiedy cię zobaczyłam świetny.
         Podeszła i usiadła obok niego, jak za dawnych czasów. Oparła głowę o jego ramię. Słowa nie były w stanie opisać jej szczęścia.
         - Gdzie są?
         - Pojechali wziąć jedzenie na wynos. Maluchy nie doczekały się, tylko zasnęły.
         W jego głosie było słychać czułość.
         - Christine poznała mnie... Razem z Terry'm nie odstępują mnie na krok. Nawet do łazienki, aby się ogolić i umyć, musiałem zatrzasnąć  drzwi pod ich nosem.
         Abbott i Cho usiedli na krzesłach i obserwowali całą scenę z ulgą. Po powrocie przyjaciół, którzy przynieśli kolację, sytuacja rozluźniła się. Obudzono pociechy, aby się posiliły.  Mali rozrabiacy zaczęli szaleć po pokojach, ganiając się, przynosząc sztuczce i naczynia. Starali się zachowywać, jakby Jane nie zniknął na dwa lata, chociaż było to trudne. Nagle Kimball spytał.
         - Wrócicie do FBI? Jeden agent właśnie odchodzi z zespołu. A nawet Jane przyda się.
         - Wiedziałem, że nie radzicie sobie beze mnie.
         Teresa spojrzała na niego srogo, a po chwili odpowiedziała.
         - Tu go nie przyjmą, a chętnie wrócę do FBI. Tylko potrzebuję czasu, aby wszystko pozamykać.
         Minął miesiąc. Teresa, Patrick, Kate i Terry wrócili do Teksasu. Państwo Jane znowu dołączyli do zespołu agenta Cho. Wszystko powoli powracało do normy. Chociaż Teresa i Terry przebudzali się w nocy i sprawdzali, czy Patrick śpi na swoim miejscu. Jeśli kobieta długo miała go po za swoim zasięgiem, a nie dawał znaku życia, zaczynała się denerwować.
         Ale nie tylko oni mieli na Jane'a oko. Przyjaciele również go kontrolowali. Bali się, że znowu może zniknąć bez śladu. Nie winili go za te dwa lata, ale woleli być czujni. Miał ich dość. Wolałby, aby gniewali się na niego, niż okazywali przesadną troskę. Irytowało go, że nic nie może zrobić bez kontroli.
         Pewnego dnia postanowił włamać się do schowka samochodu, którego kupiła Teresa, a później oddała go mężowi. W środku znalazł wiele nic nieznaczących świstków i prawo jazdy. Dokument był wystawiony na Patricka Jane'a. Był to jego dawny pojazd. Kiedy wrócił do domu, jego żona  gotowała obiad. Podszedł do niej i nonszalancko odezwał się.
         - Szyba od strony kierowcy była wymieniona.
         Była zaskoczona. Zaufała sprzedającemu, a ten nie wspomniał o zniszczeniu okna. Zbyt jej zależało na pojeździe, będącym kopią tego , którym jeździł Patrick.
         - Widać to? Nie zauważyłam.
         Uśmiechnął się figlarnie.
         - Nie. Sam ją wybiłem. Gdy upozorowałem swoje porwanie przez Lorelei Martins.
         - To twój samochód?
         Pokazał jej znalezione prawo jazdy. Śmiali się z tego. Następnego dnia pojechali do biura. Jane zajrzał do biura szefa zespołu.
         - Hej Cho. Zgadnij co Teresa kupiła.
         Kimball spojrzał na niego, spodziewając się wszystkiego, a ten z rozradowaniem dodał.
         - Mój samochód z czasów CBI.
         - Zrobiła to jeszcze w Kalifornii - agent nie wiedział, o co chodzi. - Już dawno zauważyłem, że przypomina twój.
         -To jest mój samochód. Zostawiłem w nim prawko. Ciekawy zbieg okoliczności.
         Uśmiechnął się do agenta i ruszył na swoją kanapę.  Położył się i przymknął oczy, kładąc ręce na piersi. Rozmyślał nad aktualną sprawą. Próbował poukładać nieskładające się w całość elementy układanki. Dwóch agentów z zespołu Cho, nieznających go, przyglądali się mu uważnie. Nie rozumieli, co tam robi. Uważali go za bezużytecznego, ale szybko im pokazał, co potrafi.
         Mijały miesiące, wszystko powoli powracało do normalności. Na początku zostawiali Patricka w biurze. Jeśli już z nimi  jechał,  był niespuszczany z oczu. Nie mógł się sam poruszać, a tym bardziej organizować swoich  akcji. 
         Im bardziej próbowali go ograniczyć, tym bardziej wymykał się spod ich pieczy i doprowadzając ich do szału. Z czasem zaczęli powoli odpuszczać i powoli dawali mu coraz większą swobodę, co ułatwiło im pracę.
         Jane od początku nie dawał się zamknąć, tylko był sobą. Chociaż zdarzało mu się budzić w nocy z przerażeniem. Nie chciał się przyznać Teresie do tego, ale szybko zorientowała się, że coś jest nie tak.  Odbyli długą rozmowę Wypowiedzieli swoje obawy.
          Patrick bał się, że to wszystko to tylko sen i nadal siedzi w swojej celi. Teresa miała obawy, iż znowu zniknie i nie wróci już, a ona nie będzie wiedzieć, co się z nim stało.  Starali się juz nie ukrywać tego, co czują.  Lubili zasypiać w swoich ramionach, mocno wtuleni w siebie. Wtedy czuli się najbezpieczniej.
         Pół roku po powrocie odbyło się przyjęcie na terenie państwa Jane z okazji ich rocznicy ślubu. Zjechali się bracia kobiety i ich przyjaciele. Wszyscy bawili się do późnych godzin nocnych.  tylko dzieci szybko poszły spać w dawno już nieużywanym samochodzie kempingowym. Dorośli tańczyli przy tych samych piosenkach, co podczas wesela.
         Jane nie mógł sobie darować i pokazał kilka swoich ulubionych sztuczek Wręczono im dużą liczbę prezentów. Sam podarował małżonce kucyka, odnosząc się do tego, którego kupił jej przed laty. Rigsby, Van Pelt i Cho pamiętali tamte urodziny byłej szefowej i jej zaskoczenie. Nie wiedzieli tylko, co się stało z podarunkiem. Otrzymał od niej srebrny, kieszonkowy zegarek z grawerunkiem " jesteś moim całym światem Patricku Jane - Teresa"
         Po przelaniu morza alkoholu  wszyscy goście krzyczeli gorzko.  Małżonkowie spojrzeli po sobie i postanowili spełnić ich prośbę. Patrick złapał ukochaną w tali i przyciągnął do siebie. Następnie przechylił ją do ziemi, a  na jej ustach złożył namiętny pocałunek. Wreszcie odetchnęli z ulgą. Przeszłość zostawili za sobą i zaczęli myśleć o przyszłości.
         Kilka dni później państwo Jane stali się płatnymi mordercami, państwem Montgomary. Odgrywali swoje role, jak najlepiej. Kobieta pracy pod przykrywką uczyła się od najlepszego, czyli Patricka. Podczas tej misji zaufała mu i pozwoliła prowadzić grę według jego zasad.
         Oczywiście nie odbyło się bez komplikacji. Na szczęście udało się im złapać zleceniodawcę morderstwa szefa biura FBI w Austin. Upozorowali jego śmierć, a następnie spotkali się z osobą, która im to zleciła i aresztowali ją. Kiedy późnym wieczorem siedzieli w biurze wraz z Kimballem, przypominali dawne dzieje.
         - Kiedy strzelałeś Patrick, przypomniały mi się czasy w CBI. Ile razy pozorowaliśmy zabójstwo?
         Blondyn uśmiechnął się w dla siebie charakterystyczny sposób.
         - Było tego parę razy. Raz zastrzeliłem psychiatrę, która przeprowadzała na mnie eksperyment naukowy. Złapaliśmy dzięki temu mordercę jej byłego męża .Był jeszcze mój szwagier Danny, który mnie zastrzelił.  Wtedy żona zabiła niewiernego męża i przez przypadek wrobiła Danny'ego
         - A ten wciągnął ciebie - wtrąciła Teresa. - Rozmawiałeś z nią, kiedy wściekły on wpadł. Czuł się zdradzony i strzelił do ciebie. Wtedy się przyznała.
         - A ten  futbolista zamiast, którego zginął jego asystent? Aby złapać osobę, która chciała go zabić. Namówiłem cię, aby utrzymać, że on nie żyje...
         Jane popijał swoją ulubioną herbatę. Wszyscy byli rozluźnieni. Odezwał się milczący do tamtej pory Cho.
         -  Jeszcze zabicie Lisbon i Rigsy'ego. Zastrzelił cię w gabinecie, zabranie ciała i zabicie Rigsby'ego, który rzucił ci się na ratunek. Przykład kiedy twoja sztuczka nie powiodła się. Może gdyby agentka Darcy nie wtrąciła się, może udałoby się złapać Red Johna...
         Zapadła krępująca cisza. Kimball i Teresa spojrzeli na Patricka, aby zobaczyć jego reakcję na wspomnienie McAllistera. Ten skupił się na delektowaniu gorącym napojem. Przerwał milczenie.
         - Był jeszcze stary mafios, którego syn został zabity. Chorował poważnie. Spiłem go i włożyłem mu piłkę od skłosza pod pachę. Nie można było wyczuć tętna. W szpitalu poprosiliśmy lekarza, aby powiadomił rodzinę o jego śmierci, ale nie chciał tego zrobić. Co było do przewidzenia.  Więc udawaliśmy, że to usłyszeliśmy od lekarza i przekazaliśmy im tą straszną wiadomość. Oczywiście Tereso plan ci się nie podobał, ale wreszcie  uległaś. Jak zawsze....
         Przewróciła oczami. Była przyzwyczajona do takiego zachowania męża, ale nadal nie pochwala jego metod.
                - Widzicie, że wasze próby trzymania mnie  na uboczu nie ma sensu. Dalej działam jak dawniej. Jestem dobry w tym, co robię. Potrzebujecie mnie.
          Pokiwali głową.  Nie raz słyszeli podobne teksty.
         - Lepiej pracuje się, jeśli nikt nie obserwuje mnie i nie pilnuje na każdym kroku.
         Cho westchnął. Zgadzał się z przyjacielem. Zdał sobie sprawę, że muszą mu odpuścić i pozwolić działać jak za dawnych czasów, mimo częstego pakowania się w kłopoty.
         - Zgadzam się
         Nagle przypomniał sobie coś.  Poczuł skrępowanie. Nie lubił mówić o czymś, co dotyczyło jego
         - Nie zdążyłem ci podziękować za ostrzeżenie przed Robertsem.
         Patrick zdawał sobie sprawę z odczuć Kimballa i porzucił formułkę grzecznościową.
         - Tak jak Vega, nie był skłonny zaakceptować sposobu prowadzenia śledztw  przez nasz zespół, a raczej moje poczynania. Postanowił podkopać twój autorytet. Donosił o wszystkich potknięciach i błędach. Raz przyuważyłem, jak wściekły opuszczał gabinet dyrektora. Z niechęcią patrzył na nas, a na ciebie z wściekłością. Zazdrościł ci posady. Tego dnia miał złowieszczy uśmiech i nadgarstek obwinięty bandażem, który ukrywał. Chciał oskarżyć cię o uszkodzenie ciała.
         - Na szczęście udało się pokrzyżować jego plany. I to dzięki tobie. Dziękuję.
         - Jesteśmy przyjaciółmi.
         Ostatnie słowo ciężko przeszło mu przez gardło. Teresa i Patrick uśmiechają się do siebie, dobrze znając przyjaciela. Wiedzieli, że nie mogą się odezwać, aby go nie speszyć. Nie często Cho otwierał się i nie chcieli mu przeszkadzać.       
         Państwo Jane wrócili do domu, gdzie czekały stęsknione dzieci, których nie widzieli od kilku dni. Uścisnęli  je i ułożyli do snu. Następnie usiedli po drugiej stronie stawu. Patrzyli na swój mały domek, albo gwiazdy. Przytulali się do siebie Cieszyli się chwilą spokoju.
         - Niektórzy byli sceptyczni, ale udało nam się.
         Spojrzał na nią czule. Zastanawiał się, jak taka cudowna kobieta go pokochała i zdecydowała się być z nim, beznadziejnym i rozbitym facecie. Jego głos zaczą drżeć, kiedy zwrócił się
         - Nie dziwię się im. Byliśmy dziwną parą Ty trzymałaś się znanych ścieżek i działałaś zgodnie z prawem. Do tego ułożona. Ja chaotyczny, szalony, pakujący się i innych w kłopoty, działający po swojemu i niemogący pogodzić się z przeszłością. Jesteśmy jak ogień i woda. Nawet nie wiesz,  jakim jesteś dla mnie szczęściem. Nie zasłużyłem na ciebie.
         Słysząc to, wzruszyła się.  Ni wyobrażała sobie życia bez niego. Dlatego tak naprawdę przyjęła pracę w FBI.
         - Kocham cię i to tylko się liczy.
         - Ja też cię kocham.
         Jeszcze mocniej przycisnęła głowę do jego klatki piersiowej.
         - Wiesz, że ta starsza kobieta siedząca obok mnie w samolocie powiedziała, że wszystkie kobiety zzieleniały z zazdrości. Nieczęsto się zdarza, aby ktoś zatrzymał samolot, aby zdążyć wyznać uczucia, zanim ukochana zniknie na zawsze i poślubi innego.
         Była wzruszona, chociaż wtedy była na niego wściekła, a potem zdecydowała się zostać i spróbować być z nim.
         - Chciałem, abyś wiedziała, że cię kocham. Nawet nie wiesz, co czułem, gdy powiedziałaś, e jest za późno...
         Zaczął głaskać jej włosy, przekonując się, że to nie jest tylko sen i Teresa siedzi obok. Wspomnienie tamtej nocy nadal tkwiło w nim głęboko, ponieważ wtedy wszystko się zmieniło.  Chociaż na początku był załamany i nadal to odczuwał, gdy wspominał słowa żony.
         - Siedząc w tamtym pokoju, nie interesowało mnie co się ze mną stanie. Moje szczęście odleciało. Wraz z tobą.  Byłem przeszczęśliwy, gdy okazało się, że jednak zostałaś. Niewiele mogłem i mogę ci dać.
         Oderwała się od niego z zaskoczeniem i spojrzała mu głęboko w oczy.
         - Wiele. Swoje serce. Dlaczego nie próbowałeś wcześniej mnie zatrzymać?
         - Nie wierzyłem, że wyjedziesz. Byłem pewny, że zostaniesz. Dopiero Cho uświadomił mnie, że się mylę, mówiąc kiedy wylatujesz.
         Roześmiała się.
         - Był jedynym niezorientowanym w naszej miłości. Był przekonany, że jesteśmy dla siebie jak brat i siostra.
         Uśmiechnął się.
         - Kiedy porwano Van Pelt, siedzieliśmy z chłopakami w barze. Rigsby stwierdził, że razem z Van Pelt byli przekonani, że będziemy razem. Cho był tym zdziwiony. Kiedy ja czekałem na mordercę, a ty jechałaś, albo byłaś na lotnisku Abbott po naszej kłótni przedstawił jak ma się sytuacja między nami.
         Spojrzeli sobie głęboko w oczy. W ich sercach płoną żar miłości.  Teresa zbliżyła się do Patricka i zaczęła go namiętnie całować go. Rękoma oplotła jego szyję, a on przyciągnął ją jeszcze bliżej. Kochali się tak, jak na początku związku. Ich uczucie nie gasło. Jedno gotowe poświęcić się dla drugiego.
         Teresa nie żałowała, że wysiadła z samolotu i została z ukochanym.  Byli dla siebie stworzeni. Dwuletnia rozłąka i jego ucieczka za wszelką cenę, aby wrócić do rodziny pokazywała słuszność podjętej przed kilku laty decyzji.
         Dał jej tak wiele. Swoje niegdyś złamane serce, miłość i oddanie. W zamian otrzymał to samo. Tworzyli razem szczęśliwą rodzinę, doświadczoną przez los. Od tamtej pory wiedzieli, że przetrwają wszystko. Czego może więcej chcieć szczęśliwa kobieta?
         Patrick był we właściwym miejscu. Siedział obok ukochanej. W pobliskim domu spały jego dwie pociechy, dla których był gotowy na wszystko. Patrzył w niebo i wyobrażał sobie, jak będą tak siedzieć jako staruszkowie i wspominać dawne dzieje oraz bawić wnuki. To było to, co pragnął. Zestarzeć się u boku Teresy

Koniec

         

1 komentarz:

  1. W jednym miejscu na Kate mówisz Christine.
    Ach, pamiętam prawie każdą scenę, którą wspominasz w tym rozdziale. To świadczy, jak bardzo nadal kocham ten serial. Aż sobie niedawno kilka odcinków odświeżyłam.
    Cieszę się, że u Jane'ów wszystko się uporządkowało. Szczęście się im należy.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń