czwartek, 24 listopada 2016

Zdrada (serial Chuck) cz. V

Wzięła na ręce najmłodszą córkę, a Chuck złapał za dłonie pozostałe pociechy i opuścili lotnisko. Jechali w milczeniu. Nagle Sarah zaczęła się obawiać, że to wybieg Szron i zostanie aresztowana. Nie chciała martwić męża. Nie miała zamiaru uciekać. Mogła tylko liczyć, iż  ją zabiją bez zbędnych tortur.
                Kiedy dojechali pod swój dom, zobaczyli dwójkę przyjaciół i matkę mężczyzny. Miny agentów były zawstydzone. John rozmasowywał sobie guza. Wystąpił w ich stronę.
                - Chcę cię przeprosić Walker. Byliśmy partnerami i powinienem ci zaufać. Widziałem też, jak przeżywałaś jego porwanie. Torturowałaś człowieka, aby dowiedzieć się gdzie jest... Nie raz dla niego ryzykowałaś życie i karierę...
                Był skrępowany. Nie lubił przyznawać się do błędów i mówić o swoich uczuciach. Wiedział, że tym razem musi się na to zdobyć.
                - Prze...
                Te słowa nie chciały  przejść mu przez gardło. Skrzywił się i zaczął od nowa.
                - Przepraszam.
                Sarah to rozbawiło, ale śmiała się tylko w duchu, tak jak Chuck. Nie gniewała się na niego. Chronił jej ukochanego, nawet jeśli przed nią samą. Pojechał nawet do Polski, aby przekonać się o jej śmierci. Zastanawiała się, czy czuł dużą ulgę, patrząc na jej grób. Podeszła do niego i poklepała po ramieniu, mimo ze tego nie lubi.
                - Wszystko w porządku. Miałeś dowody.
                Szybko ucałowała go w policzek.
                - Dziękuję za ochronę Chucka.
                Następnie to samo uczyniła w stosunku do Grimesa i Mary. Weszli do budynku. Rozsiedli się w salonie, gdzie trochę porozmawiali. Ustalili, że państwo Bartowski wrócą do kraju i będą wiedli normalne życie. Postanowili, że nie wrócą do CIA. Mężczyzna zastanawiał się, jak szybko znajdzie nową pracę. Jego małżonka namawiała, aby powrócił do Buy More.
                Następnego dnia normalnie udali się do swoich miejsc pracy. Postanowili od razy porozmawiać z pracodawcami. Kiedy Chuck zdradził szefowi, że przenosi się do  Stanów Zjednoczonych, ten postanowił przenieść go do siedziby firmy w USA, co go uszczęśliwiło. Na strat miał zapewnioną pracę.  Jeśli zostawi dom  w nienaruszonym stanie, to otrzyma nowy.
                Sarah miała gorzej. Szef ochrony na lotnisku nie dał jej dość do słowa, tylko dał wypowiedzenie i referencje. Zwolniono ją, ponieważ dziesięć minut przed końcem zmiany wybiegła z pracy, bo zauważyła dawnego wroga. Podczas przeszukania natknęła się na kartkę z ich adresem. To dzięki temu zdążyła uratować męża. Nie żałowała.
                Wróciła do domu i przygotowała kolację w towarzystwie dawnych przyjaciół i teściowej. Świetnie się bawili. Nawet John uśmiechał się. Z żalem następnego dnia żegnali się z nimi. Po miesiącu opuścili Wyspy Brytyjskie.  Na lotnisku czekała Ellie z rodziną, Grimes i Casey. Przywitali się ze wszystkimi. Eleanor podeszła do szwagierki i uścisnęła ją z całych sił
                - Przepraszam. Zawsze byłaś miła i taka dobra, a ja uwierzyłam  Morganowi...
                Targało nią ogromne poczucie winy, a przy tym była zażenowana.
                - Postaram ci się to wynagrodzić. Mama wszystko mi wyjaśniła, że było to oszustwo....
                - Chciałaś chronić brata i za to cię szanuję.
                Zapanowała niezręczna cisza. Od razu pojechali do nowego miejsca zamieszkania, które zostało urządzone przez Woodcomb. Byli zachwyceni nowym i ciepły gniazdkiem  Na kominku stały ich wspólne zdjęcia. Ma honorowym  miejscu stała ślubna fotografia. Objęli się czule. Świat przestał mieć dla nich znaczenie. Byli tylko oni.
                Eleanor spoglądała na nich i od razu dostrzegła ich ogromną miłość. Przed jej zniknięciem widziała to samo. Złościła się na siebie. Przecież oni zawsze byli zgraną parą.  Przypomniała sobie powrót matki z wyprawy do syna. Siedziała w salonie i przeglądała akta medyczne jednego ze swoich pacjentów, gdy weszła Mary. Matka zaskoczyła ją i zerwała się ze swojego miejsca.
                - Mamo? Dlaczego nie zadzwoniłaś, że dzisiaj przylatujesz?
                - Nie było potrzeby
                Starsza z kobiet uścisnęła córkę.
                - Co u Chucka i Amandy?
                - Dobrze. Przenoszą się z powrotem do USA
                Ucieszyła się. Wolała mieć brata przy sobie, ale nie spodziewała się tego, co miała się dowiedzieć.
                - Jest jeszcze coś.
                Ton głosu Szron był poważny. Lekarka zaczęła się denerwować.
                - Coś się stało??
                - Chodzi o Amandę.
                - Nic jej nie jest?
                 Bartowski stanęła naprzeciwko córki i położyła rękę na jej ramieniu.
                - Okazało się, że nasze podejrzenia w stosunku do Sarah okazały się fałszywe. Facet, który powiadomił nas o jej przestępczych poczynaniach, przedstawiając dowody, sfabrykował je, aby się zemścić. Jakieś stare porachunki. Nigdy nie skrzywdziła Chucka.
                - O nie...
                Eleanor zrozumiała swój błąd i krzywdę, jaką wyrządziła bratu. Swoimi podejrzeniami i oskarżeniami zniszczyli mu szansę na życie z jedyną kobietą, którą kochał. Często zastanawiała się, czy jest szczęśliwy u boku małżonki, której nie kochał. Obawiała się, że u boku żony nie zazna tego co z byłą narzeczoną. Wiedziała, iż Amanda nigdy nie zastąpi Sarah. Nagle zaczęło coś jej nie pasować.
                - Ale co to a wspólnego z Amandą?
                Starsza z pań uśmiechnęła się.
                - Jest sprytną kobietą. Kocha Chucka i nie potrafi bez niego żyć.
                - A on kocha Sarah - odparła ze smutkiem Woodcomb. - Ale ona nie żyje.
                - Amanda i Sarah  to jedna osoba.
                Ellie była w szoku. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała.
                - Jak?
                - Miłość zwyciężyła. Wiedziała, jak wykorzystać  sytuację.
                Wyszła, zostawiając córkę z wiadomością. Chciała, aby sobie wszystko przemyślała. Ta zrozumiała, iż popełniła błąd i postanowiła zrobić wszystko, aby go naprawić. Zastanawiało ją, jak udało się jej upozorować śmierć. kiedy brat poprosił o urządzenie nowego domu, włożyła w to całe serce.
                Tydzień po powrocie państwo Bartowski odwiedzili ją. Usiedli przy kawie. Oboje denerwowali się, tak jak ona. Czuli się niezręcznie. Cała sytuacja wpłynęła na relacje rodzeństwa. Osłabiła je, ale mężczyzna miał nadzieję na ich odbudowanie. Pierwsza odezwała się Sarah.
                - Wszystko jest nie takie, na jakie wygląda i chcemy to wyjaśnić.
                - Wiem, że nie skrzywdziłaś Chucka...
                Blondynka spojrzała jej głęboko w oczy.
                - Nie raz to zrobiłam, ale nie specjalnie.
                Zszokowało to brunetkę. Przerażenie zaczęło malować się na jej twarzy.
                - Byłam agentką CIA. Chuck dostał wiadomość od Bryce'a, zawierająca tajne informacje,  która nas sprowadziła i rozpoczął współpracę z naszą agencją i Narodową Agencją Bezpieczeństwa. ja i Casey mieliśmy go ochraniać. Dlatego zamieszkał po sąsiedzku, a ja zostałam jego dziewczyną.  Na początku nasz związek był tylko przykrywką.
                - Dlaczego?
                - W wiadomości Bryce przesłał mi dane z tajnego komputera - wtrącił się Chuck. - Z intersektu. Jak wspomniała Sarah zawierał wszystkie ważne informacje, a Bryce go zniszczył. I to wszystko znalazło się w mojej głowie. To uratowało mi życie. Inaczej zabiliby mnie...
                Zaszokowało to Eleanor. Wciągnęła powietrze do płuc. Zaczęła denerwować się jeszcze bardziej.
                - Chociaż to dziwne. Byłem w szoku, kiedy po raz pierwszy podeszła do mnie. Była cudowna. Stawała w mojej obronie, kiedy  uznawała to za słuszne. Casey to twardy człowiek. Lepiej z nim nie zadzierać. Nawet nie wiesz do czego jest zdolny. Lepiej go nie dotykać, jeśli nie chcesz stracić części ciała. Szczerze mówiąc z Sarah jest podobnie, ale jest empatyczna, a on nie. Kiedy po raz pierwszy zerwaliśmy, to dlatego, że zamarzyła mi się prawdziwa dziewczyna.
                Szybko wyrzucał z siebie informacje, a Ellie próbowała go zrozumieć. Do tego potrzebowała dużego skupienia.
                - Zacząłem  spotykać się z dziewczyną od kanapek, ale nie udało się. Jej były chłopak coś przemycał i musiałem ją wykorzystać, aby pozyskać informacje i zbliżyć się do niego. Prawie od początku byłem zakochany w Sarah, ale ona stwierdziła, że nic nigdy między nami nie będzie, ale czas nam dopomógł, jak i różne niebezpieczne sytuacje.  Po długim czasie zostaliśmy prawdziwą parą.  Ona mnie kocha nie zależnie czy mam intersekt, czy nie.  Jak znikałem i zawalałem prywatne sprawy, to byłem z nimi na misjach...
                - Stop - przerwała mu siostra.  - Do kiedy byłeś szpiegiem?
                - Odszedłem po ucieczce Sarah i jej powrocie jako Amanda.
                Nie wiedziała, co powiedzieć. Po kilku minutach spytała. Przełknęła gulę.
                - Więc jak wygląda historia Sarah i jej zniknięcia?
                Chuck zerknął na małżonkę, nie wiedząc, co powiedzieć. Ta spokojnie przemówiła do szwagierki. Pogodziła się z całą sytuacją i mogła o tym mówić.
                - Miałam zdradzić kraj i pracować dla Rosjan. Mieli zlecić mi zabicie intersekta, czyli twojego brata. Znaleziono dowody przeciwko mnie i Casey chcąc się dowiedzieć, gdzie jestem. Zadzwonił do Morgana, a ten do mnie odgrażając się. Zrozumiałam, że  muszę uciec, aby ratować życie. Szpiega, którego złapie się na zdradzie albo zabija się na miejscu, albo po długich i bolesnych torturach. Nie miałam czasu na wyjaśnienia, ponieważ wiedziałam, że Casey jedzie po mnie... Bałam się, że Chuck uwierzył w te brednie...
                Głos się jej łamał.
                - Strasznie bałam się. Mieli mocne dowody... Przemierzałam Europę, aż trafiłam do Polski, gdzie uratowałam dziecko z Wisły, co przypłaciłam chorobą płuc.  Namówiłam lekarza i  pomógł mi upozorować moją śmierć. Ciągle tęskniłam za Chuckiem...
                Spojrzała czule na męża.
                - Postanowiłam zaryzykować i spotkać się z nim. Zmieniłam wygląd i zaczepiłam go w Buy More. Widziałam, że mnie poznał. Patrzyliśmy przez chwilę na siebie. Dzień wcześniej kupiłam laptopa i udawałam, że mam kłopoty z antywirusem. Zostawiłam numer. Długo czekałam, aż zadzwoni. I tak zrobił to Morgan.
                Mężczyzna zaczął wiercić się na krześle nerwowo.
                - Nie chciałem zbudzać podejrzeń. Od tamtej pory chodziliśmy na randkę, będąc pod obserwacją CIA i Casey'a...
                Złapał żonę za rękę i mocno ścisnął.
                - Spędziliśmy tylko jedną wspólną noc.  Wiesz, po tym jak zajęliśmy się małą księżniczką. Wtedy zdarzył się cud. Pojawiło się wymarzone dziecko. Do tego mogliśmy być razem bez podejrzeń. Staliśmy się szczęśliwą rodziną.  Propozycja wyjazdu dała nam spokojne życie i brak strachu. Tego potrzebowaliśmy.
                Eleanor wzruszyła się, słysząc historię małżonków. Z drugiej strony była zła na brata za okłamywanie i szpiegowania. Nie mogła też uwierzyć w komputer w jego głowie. Miała mętlik w głowie. Sarah wstała i podeszła do szwagierki i przykucając, dotknęła jej prawej dłoni i spojrzała w jej przerażone oczy.
                - Wiem, że  to wszystko jest dziwne. Próbujesz go cały czas chronić. Mimo tego, że jest dorosły, ciągle czujesz się za niego odpowiedzialny. To wszystko przez jego naiwność i prostotę. Na studiach zawalił się jego świat. Został wyrzucony z uczelni przez intrygę przyjaciela i utratę swojej pierwszej miłości. Załamał się i potrzebował twojej pomocy. Gdyby nie ty, to źle z nim by było. Byłaś dla niego oparciem. Nie podobała ci się jgo praca. Wiedziałaś, że stać go na więcej, tym bardziej po uzyskaniu dyplomu. Uważałaś, że marnuje się... Nie zdawałaś sobie sprawy, że od kiedy spotyka się ze mną, pracuje dla rządowych agencji. Kiedy myślałaś, że jest ze mną i spędzamy czas tylko we dwójkę, on się narażał, aby ratować kraj, a czasem świat dzięki swoim wizjom. Juz dawno nie jest niewinny. Nauczył się kłamać i oszukiwać... No dobrze, w niewielkim stopniu. Mimo to wszystko pozostał sobą mimo rzeczy, które widział i w których uczestniczył. Nie raz rozbrajał przestępców i bomby, musiał ratować nas z opresji, był więziony... To dobry człowiek, pakujący się bez przerwy w kłopoty. I między innymi za to go kocham. Za jego prostotę i oddanie.
                Ellie była przerażona i nie wiedziała, co ma o tym wszystkich sądzić. Spojrzała na brata i po raz pierwszy dostrzegła w nim odpowiedzialnego i dojrzałego mężczyznę. Dziecko, które w nim zawsze widziała zniknęło. Była z niego dumna. Uśmiechnęła się. Łzy wzruszenia napłynęły jej do oczu.
                Sarah poczuła się niezręcznie obserwując rodzeństwo i wtrącając się w ich relacje. Chciała, aby sami porozumieli się. Nie raz widziała, ile wysiłku i bólu kosztowało go okłamywanie siostry.
                Eleanor Woodcomb sporo czasu zajęło zrozumienie poprzedniej pracy Charlesa Bartowski, który odpowiadał na jej pytania i pokazywał możliwości intersektu.  Z czasem oswoiła się ze wszystkim i cieszyła się, że zrezygnował z takiego życia oraz, ze Sarah jest u jego boku.  Podczas wizyt z przyjemnością ich obserwowała.
                Sarah i Chuck Bartowski odnowili kontakt z przyjaciółmi i rodziną mężczyzny. Żyli spokojnie i szczęśliwie, wychowując swoje pociechy i spędzając czas z bliskimi. Cieszyli się też sobą i swoją obecność. Czasem była agentka zastanawiała się, jak udawało się jej mężowi w nią wierzyć.   Miał dla niej tylko jedną odpowiedź.
                - To miłość.  Kochamy się i wiem, ze nie mogłabyś mnie zdradzić. Pamiętasz naszą pierwszą szczerą rozmowę na plaży? Poprosiłaś mnie o  tylko o zaufanie.
                Lata mijały, a oni byli razem. Tworzyli udaną i zgraną parę, umiejącą dogadać się w każdej sytuacji, chociaż nie zawsze obywało się bez kłótni. Nigdy nie wspomnieli swoim dzieciom o swoim szpiegowskim życiu. Wiedli spokojny byt.

                Sarah zmarła spokojnie  w swoim łóżku mając osiemdziesiąt lat, przeżywając cudowne chwile. Chuck po jej odejściu nie mógł znaleźć sobie miejsca. Cały czas  chodził posępny i nic już go nie cieszyło. Odizolował się od świata i wszystkich najbliższych. Zmarł pół roku później.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Sherlock Holmes i ja




Fragment serialu produkcji Granada "Przygody Sherlocka Holmesa" odcinek 2 sezonu 1 "Tańczące sylwetki"



Serial produkcji angielskogv - polskiej " Sherlock Holmes i doktor Watson" 1 odcinek 1 sezonu


Wszystko zaczęło się od mojej pasji w pierwszej klasie gimnazjum. Bibliotekarka dała mi książkę Arthura Conan Doyle'a "Przygody Sherlocka Holmesa". Przeczytałam ją w jeden dzień. Czytałam do późnych godzin. Następnego dnia był 1 listopada. Przyjechał wujek z rodziną. Kuzyn nocował ze mną i z moją siostrą nie dali mi czytać, tylko rzucali różne rzeczy. Kiedy wreszcie zasnęli, ja skończyłam swoją lekturę. Stałam się fanką Detektywa z Baker Street. Przejrzałam wszystkie książki, jakie były w szkolnej bibliotece. Wtedy tez trafiłam na serial Granada. Zaczęłam go oglądać z zamiłowaniem. Musiałam wyjechać do szpitala rehabilitacyjnego  dla dzieci w Ameryce. Chodziłam tam do szkoły, ale przyszły ferie zimowe i między zabiegami mimo krótkich zajęć nudziło mi się. Wtedy to napisałam swoje pierwsze opowiadanie. Jego głównymi bohaterami byli Holmes i Watson. Stało się to moją obsesją w każdej wolnej chwili oraz na lekcjach pisałam opowiadania, albo układałam je sobie w głowie. Zaczęła oglądać też inne seriale i filmy z ulubionym bohaterem. Nie wszystkie przypadły mi do gustu. Tak jak "Sherlock Holmes" z 2009, gdzie główną rolę grał Robert Downey Jr.  Za to polubiłam współczesne oblicze z serialu BBC "Sherlock" Sprawiało mi to dużo przyjemności. Starałam się wczuć w rolę detektywa, jak i doktora. Nawet nie pamiętam kiedy wpadłam na połączenie filmu "Piramida Srachu" o młodzieńczych latach Holmesa i Watsona, oraz opowiadań Doyle'a. To właśnie nakierowało mnie na stworzenie opowiadania, które pojawiło się pod tytułem "Zdarzenia z życia Elizabeth Watson". To pierwsze opowiadanie na blogu. To zamiłowanie do tej postaci do dziś mi nie przeszło. Mam sporą kolekcję fajek, a do tego księgę z prawie wszystkimi opowiadaniami. Chciałabym zobaczyć Wodospad Reichenbach w Szwajcarii, gdzie zginął wielki detektyw, oraz dom znajdujący się pod adresem Baker Street 221B, Londyn, Anglia, gdzie mieszkał. To dzięki niemu dzisiaj piszę. Już nie pamiętam dlaczego zaczęła tworzyć opowiadania akurat o Sherlocku Holmesie. Ale jest od lat częścią mnie i mam nadzieję, że to się nie zmieni. Czasem w głowie tworzę kolejne historie o jego córeczce. Zastanawiam się nad stworzeniem opowiadania łączące serial "Elementary" i "Sherlocka". Mogłaby to być ciekawa sprawa. Jedynie od tamtego czasu styl mi się poprawił i przybyło mi innych bohaterów. 













Ja i moja największa
pasja


poniedziałek, 7 listopada 2016

Zdrada (serial Chuck) cz. IV

                Pewnego dnia otrzymał wiadomość o śmierci byłej współpracownicy. Od razu postanowił to sprawdzić. Siedemnaście godzin później znalazł się w Krakowie, gdzie została pochowana zdrajczyni i była dziewczyna Bartowskiego. Odnalazł jej mogiłę usypaną z ziemi i drewnianym krzyżem na niewielkim cmentarzu.
                Gdzieś w głębi poczuł ukłucie smutku. Nie chciał dopuścić do siebie tych uczuć. Po mimo wszystko w głębi serca zachował sympatię dla kobiety. Dlatego to, o co została oskarżona, tak go zabolało. Łza zbierała się pod powiekami, ale robił wszystko, aby jej nie uronić. Musiał być twardy. Od razu zadzwonił do przyjaciela. Obudził go. Słyszał, jak ziewa.
                - Baaartoowski.
                - Hej Chuck. Mam dla ciebie wiadomość.
                - Jaką?
                Intersekt od razu rozbudził się. John nie wiedział, jak mu przekazać to, co widzi. Zdawał sobie sprawę, że Chuck nadal coś czuł do zmarłej.
                - Sarah Walker nie żyje.
                Mężczyzna wzdrygnął się i jęknął.
                - Sarah...
                Poczuł strach, który go sparaliżował.
                - Kiedy?
                - Zmarła siedem tygodni po ucieczce.
                Cicho westchnął. Spojrzał w stronę drzwi, w których stanęła Amanda. Mógł się uspokoić i słuchać rozmówcy.
                - Jest pochowana w Europie Wschodniej. Jeśli to cię pocieszy, jej grób jest zadbany.
                Kiedy Casey to mówił, ktoś podszedł i zaczął sprzątać mogiłę, a następnie zapalił znicza i  położył kwiaty. Pułkownik przez chwilę przyglądał się siwemu mężczyźnie. Zbliżył się do niego i spytał.
                - Przepraszam, ale czy znał pan Sarah Walker?
                Tamten przyjrzał się obcokrajowcowi z zainteresowaniem.
                - Tak. Uratowała mojego syna.
                John był zaskoczony.
                - Uratowała pańskiego syna?
                - Wyciągnęła go z Wisły. Wskoczyła, jak tylko wpadł do rzeki... Przypłaciła to zapaleniem oskrzeli, które przerodziło się w zapalenie płuc. Zmarła po dwóch tygodniach. Pochowaliśmy ją tutaj, a niedługo postawimy jej nagrobek... Nigdy nie zapomnę, co dla nas nie zrobiła.
                Pułkownik był w szoku. Nie mógł uwierzyć, że tak dobrze wyszkolony szpieg, który planował zabicie narzeczonego, ratuje topiące się dziecko. Rozmyślał nad tym, kompletnie zapominając o trwającym połączeniu Chuck wszystko słyszał i był dumny z małżonki. Kiedy usiadła obok niego, uścisnął mocno.
                 Pewnego dnia Bartowski poleciał do Krakowa, aby złożyć kwiaty na grobie, gdzie niby Sarah spoczywała. Dla zachowania pozoru. Udawał zrozpaczonego, ale nie bardzo mu to wychodziło. Casey jego dziwne zachowanie przypisał wiadomości o śmierci Walker. Nie rozmawiali na ten temat. Uszanował jego prywatność. Nie umiałby mu pomóc, a nie chciał bardziej go zdołować. 
                Pewnego dnia Chuck siedział w Buy More, zadzwoniła Amanda,, aby powiadomić go, że zaczęła rodzić. Jak szalony mknął samochodem do szpitala. Był przerażony, ale z drugiej strony cieszył się.  Wpadł do sali porodowej. Cały czas stał przy żonie i wspierał ją, a ona go przeklinała. Po trzech godzinach wydała na świat  zdrowego, ważącego 3.9 kilogramów chłopca. Nadali mu imię Thomas na cześć człowieka, który upozorował śmierć kobiety w Polsce Tomasza Niedźwiedzkiego.
                Trzy miesiące później Bartowski pojechał podpisać umowę i urządzić im gniazdko. Dostali skromny domek z ogródkiem na spokojnej, angielskiej wsi. Zadbał o wszystko, co było potrzebne dla jego królowej i ich pociechy. Wyposażył wszystkie pomieszczenia.  Brakowało tylko drobiazgów, takich jak wszelakie ozdoby, wazony i inne bibeloty. Pozostawił to dla ukochanej.
                Amanda i Thomas dołączyli do niego. Kobieta w urzędzie zmieniła imię na Sarah, powracając do swojego dawnego. Od tamtej pory nazywała się Sarah Bartowski, co spodobało się jej mężowi. Wreszcie mogli być ze sobą bez strachu. Szybko zaaklimatyzowali się w nowym miejscu.
                Mijały lata. Na świat przyszła jeszcze dwójka dzieci Mary i John. Co jakiś czas odwiedzali ich najbliższy, albo oni lecieli do Stanów Zjednoczonych. Wtedy Chuck zwracał się do niej Amanda, a ona zakładała perukę. Udało się im wszystkich oszukać. Nikt nie domyślił się prawdy.
                Po dziesięciu latach nadal tworzyli szczęśliwą rodzinę. Chuck mimo obaw przyjaciół wobec Sarah nadal żył i nie miał zamiaru zostać zabity przez nią. Każdy dzień traktowali, jako wyjątkowy i niepowtarzalny. Nie martwili się przyszłością, tylko cieszyli teraźniejszością. Żyli w sielance, która miała zostać zaburzona lada dzień.
                Ktoś zawiadomił Beckman, że agentka Walker jednak żyje i planowała zabójstwo Bartowskiego na jego ślubie. Z niewiadomych powodów odpuściła i odczekała parę lat i podobno znowu szykowała się do ataku. Generał dała zielone światło na działania Cesey'a i Grimesa w Anglii.  Powiadomiono brytyjski wywiad, który obiecał pomóc. Jeden z nich był coś winny Dianie. Nie mieli zamiaru ostrzec  zainteresowanego, ponieważ wiedzieli, że nie uwierzy.
                Włamali się do jego domu i założyli kamery i podsłuch. Miejscowi szpiedzy zastanawiali się, dlaczego zależy im na cywilu zamieszkałym w ich kraju, a ci nie chcieli tego zdradzić. Chcieli tak chronić Chucka. Woleli, aby nikt nie dowiedział się o intersekcie.  Razem siedzieli i obserwowali małżeństwo. Pierwszego dnia nie zauważyli nic dziwnego po za nieobecnością Amandy. Nie spędziła też nocy we własnym łóżku, co ich zaniepokoiło.
                Informatyk nie przejmował się tym. Dzieciom obiecał, że wieczorem zobaczą mamę. Po południu przywiózł pociechy. Weszli do budynku i usadowili się w kuchni. Byli rozbawieni. Mężczyzna wyjął  składniki, przyrządził ciasto i zaczął smażyć pankejki. Morgan i John przyzwyczaili się do tego widoku. Chociaż kiedyś nie wyobrażali sobie takiej scenki. Po chwili zwrócił się do małych towarzyszy swojego "przestępstwa"
                - Ale ani słowa mamie. Nie będzie zadowolona, że jecie takie rzeczy na obiad.
                Dzieci przytaknęły i oblizały się. Po chwili zaczęły pokazywać sobie głupie winy. Rozczuliło to ich ojca. Przez chwilę przyglądał się im z ogromną miłością, co wzruszyło  tych w Vanie, nawet największego wśród nich twardziela. Uśmiechał się, patrząc na Thomasa, Mary i Johna. Nie zdawał sobie sprawy, że jest pod obserwacją przyjaciół i swojego dawnego wroga, który ukrywał się w pobliżu. Słyszał o sytuacji z jego partnerką  i postanowił ją wykorzystać.
                Zakradł się po cichu do tylnych drzwi, wyciągnął  broń i wszedł. Nie przeszkadzali mu mali świadkowie.  Szybko przyłożył lufę do potylicy swojej ofiary. 
                - Pewnie Walker ucieszyłoby twoje ciało bez życia. Nie tylko ją. Masz wielu wrogów.  Pożegnaj się z życiem.  Szkoda, że twoja agentka nie dożyła tej chwili, a te brzdące będą to widzieć...
                Grimes i Casey chcieli rzucić się Bartowskiegmu na ratunek, ale Anglicy powstrzymywali ich. Morderca Bradley Taylor uśmiechał się szyderczo. Nagle stal dotknęła jego głowy i usłyszał dźwięk odbezpieczanej broni. Nikt nie zauważył pojawienia się szczupłej blondynki w czarnym przylegającym kombinezonie. Mimo swojego średniego wieku, wyglądała cudownie w seksownym wdzianku. Serce Chucka biło szybciej z podniecenia.
                - Niech dzieci wyjdą.
                Przekonał ich, aby poszły pobawić się do swojego pokoju, a dorośli skończą swoją grę. Kobieta zwróciła się do Bradley'a.
                - Nie przesadzaj. Wolę sama go zabić, a nie pozwolić na to takiej szumowinie, jak ty.
                Cała trójka stała w napięciu. Nikt nie wiedział, jak to się skończy. Morgan i John wyrwali się towarzyszom i ruszyli przyjacielowi na ratunek. Rozległy się strzały.  Zamarli na ułamek sekundy, a potem przyspieszyli. Wbiegli przez kuchenne drzwi. Zobaczyli Taylora leżącego na podłodze i przytrzymywanego lewym kolanem przez Sarah. Chuck stał przerażony przy lodówce, w którą były wbite dwie kule. Szybko wymierzyli w kobietę.
                - Nie ruszaj się Walker? - krzyknął Casey . - Rzuć broń.
                Bartowski nie miał zamiaru pozwolić skrzywdzić żony. Uruchomił intersekt i za pomocą Kung fu powalił przyjaciół. Zaczął trząść się ze strachu na nimi.
                - Przepraszam chłopaki.
                - Chuck - krzyknęła Sarah, która też była zdenerwowana ich pojawieniem się. - Przynieś linę z piwnicy.
                Odetchnęła z ulgą po wyjściu męża. Bała się, że mogli ją zastrzelić i to na jego oczach. Zdawała sobie sprawę, że po tym  znienawidziłby ich, a nie chciałaby tego. Wzięła głęboki wdech, aby się uspokoić i zapanować nad nerwami. Kiedy  małżonek wrócił związali napastnika i zostawili go na podłodze. Przeciągnęli całą trójkę do salonu. Ustawili krzesła naprzeciwko siebie.  Na nich posadzili przyjaciół, skrępowali ich mocno i przeszukali.
                Znaleźli noże, małe pistolety, zestaw do włamań, krótkofalówki, długopisy, dokumenty i inne drobiazgi. Brytyjscy szpiedzy ruszyli z odsieczą, ale też zostali powaleni i związani. Czekali na  przebudzenie się dobrych znajomych. Denerwowali się. Sarah postanowiła uspokoić ukochanego. Złapała go czule za rękę.
                - Wszystko będzie dobrze.
                - Jak? - krzyknął. - Oficjalnie nie żyjesz , jesteś zdrajcą i chcesz mnie zabić. nikt nie wierzy w twoją niewinność.  Czego chcesz więcej?... Ach. Ściga cię najlepszy zabójca NSA. Chce cię zabić i nic nie zmusi go do zmienienia zdania. 
                Wybiegł z salonu. Postał chwilę przy schodach, gdy ochłoną, poszedł zobaczyć co porabiają pociechy. Zgadzała się z nim. Nie chciała narażać męża i dzieci. Postanowiła opuścić rodzinę. Udała się do sypialni, wyjęła torbę i zaczęła się pakować. Była rozżalona, że musi porzucić najbliższych, ale nie widziała innego rozwiązania, aby ich chronić. Nie usłyszała, kiedy na progu stanął Chuck. Był zaskoczony.
                - Co robisz?
                Odwróciła się i spojrzała na niego. W oczach szkliły się łzy.
                - Nie chcę cię narażać. Odchodzę.
                Nie chciał tego. Bez niej w jego sercu panowała pustka. Te miesiące, kiedy jej nie było, stracił ochotę na życie. Nie miał zamiaru jej puścić. Podszedł do niej i objął. Przytulił ją z całej siły. Wyszeptał jej do ucha.
                - Nie możesz...
                Przerwała mu, powstrzymując łzy.
                - Mogę. Dla waszego dobra.
                - Już za późno. Widzieli cię tutaj..
                - Myślą, że przyszłam cię zabić.
                - Ale to ja ich obezwładniłem... Mam dość kłamstw. Wyjedziemy razem, ale po rozmowie z nimi. Przeniesiemy się do innego kraju. Nie mogę cię stracić. Kocham cię.
                Nie wyobrażał sobie życia bez niej i to właśnie widziała w jego oczach. Złamała się. Nie mogła go porzucić. Uzależniła się od niego, a on od niej. Słuchała go
                - Wszystko będzie dobrze.
                Zamyśliła się. Jego pomysł był dobry, ale musiała trochę go zmodyfikować. Przecież mogli próbować ją aresztować. Nagła ucieczka z dziećmi mogła być niebezpieczna. Sam miał większą szansę uciec za pomocą intersektu. Gdyby była obok i została złapana, zrobiłby wszystko, aby ją uwolnić.
                - Zabiorę dzieci i spotkamy się na lotnisku, a ty sam porozmawiaj z chłopakami. Kupię nam bilety. Będzie tak łatwiej nam zniknąć. Tylko nie skrzywdź ich.
                - Jesteś genialna.
                Zabrała się do pakowania jego rzeczy, a on pobiegł do pokoju pociech i spakował najpotrzebniejsze rzeczy całej trójki. Spakowali wszystkie walizki do Vana . Matka z dziećmi odjechała z piskiem opon. Chuck machał im przez chwilę, a potem udał się do salonu. Usiadł na kanapie i czekał z niecierpliwością. Zaczął się martwić, że za mocno im przyłożył.
                Kiedy Casey odzyskał przytomność, poczuł ostry ból głowy. Nie wiedział, co się stało. Pamiętał, że mierzyli z Morganem do byłej współpracowniczki, a potem czarna dziura. Nagle zdał sobie sprawę z własnego położenia. Lina wrzynała mu się w nadgarstki i kostki. Na przeciwko siebie ujrzał swojego zięcia Grimesa. Zaklną. Nie zauważył, że ktoś podszedł.
                - Cholera.
                Nie wiedział, kto ich powalił. Spojrzał w bok i spostrzegł  brytyjski wywiad i Taylora związanych na podłodze. Pomyślał, że była agenta CSI musiała mieć wspólnika. Zaczął martwić się o Chucka. Nagle dostrzegł zdenerwowanego przyjaciela, któremu głos drżał.
                - Nie chciałem tak mocno was ogłuszyć.
                Wściekł się.
                - Ty...
                Próbował się uwolnić, ale więzy były mocne. Wycedził przez zaciśnięte zęby.
                - My ratujemy życie, a ty...
                - Zwolnij - przerwał mu informatyk. - To nie tak. Nadal nie wierzę w winę Sarah. Ona nie mogła zdradzić kraju i mnie. Gdyby mnie nie kochała, nie poświęciłaby się, aby złapać Volkoffa i uratować moją matkę...
                Zaczął się irytować
                - Nie brnęłaby przez Tajlandię, by mnie uratować i nie pomogłaby mi wrócić i nie stracić pamięci.  Nie uratowałaby mnie dzisiaj...
                John burknął pod nosem. Nie miał zamiaru słuchać tej bajeczki. Wtedy ocknął się Grimes.
                - Gdzie ja jestem?
                Bolała go głowa i nie widział ostro. Po chwili wszystko sobie przypomniał. Spytał ze zdenerwowaniem teścia.
                - Gdzie Chuck?
                Dopiero po chwili dostrzegł przyjaciela.
                - Chuck? Nic ci nie jest?
                - Nie.
                - Gdzie Sarah?
                - Uciekła?
                - A dzieci?
                - Bezpieczne.
                - Uwolnisz nas?
                Bartowski spojrzał na niego ze smutkiem.
                - Nie mogę.
                Intersekt odsunął się od wściekłego Casey'a i stanął tak, aby oboje po przekręceniu głowy, mogli spokojnie go widzieć. Uśmiechnął się sztucznie.
                - Nie mogę, bo ruszycie za Sarah. A ona mnie kocha i nie chce mnie skrzywdzić.
                John parsknął z naiwności przyjaciela. Ten nie zrażał się i zwrócił się do niego.
                - Wiesz, że jeśli chodzi o kłamanie, to jestem słaby...
                Przytaknął, przypominając sobie plątanie się mężczyzny w różnych sytuacjach, prawie zawalając całą akcję, chociaż udawało mu się być dobry w te klocki.
                - Chcę wam powiedzieć, że ktoś was okłamuję was od ponad dziesięciu lat. Sarah, jak wiecie żyje, ale nie poluje na mnie, tylko jest ze mną.
                - O czym ty gadasz? - spytał zdezorientowany Morgan.
                - Amanda, moja cudowna żona, to tak naprawdę Sarah
                - Co? - obaj szpiedzy byli zaskoczeni. Johnowi nawet by to nie przeszło przez myśl. W głębi gratulował  mu oszustwa na ogromną skalę.
                - Tak - odparł dumnie Bartowski. - Mieliśmy być ze sobą parę lat, a później się pobrać, aby nikt niczego nie podejrzewał. Wszystko zmieniło się, gdy okazało się, że jest w ciąży. Dzień przed ślubem dostałem propozycję pracy tutaj. Była to dla nas szansa. mogłem przestać bać się, że ktoś ją rozpozna i zginie, albo co gorsza będzie...
                Chuckowi głos się łamał.
                - Będzie torturowana przez CSI i NSA. Nie mogłem do tego dopuścić...
                - Idiota.
                - Wcale nie. Nie chciała się zgodzić na wyjazd. Wiedziała jak jestem przywiązany do Ellie, ale ona jest dla mnie najważniejsza i wolałem przenieść się tutaj. Miała wiele okazji, aby mnie po cichu zabić, a potem udawać zrozpaczoną wdowę. Nigdy tego nie zrobiła.
                - A dzieci są z nią? - spytał John, unosząc brew. Rozpoczął grę.
                -Tak. A co?
                - To już ich nie zobaczysz. Zniknie z nimi.
                - Czeka na...
                Bartowski urwał, rozumiejąc, co chciał osiągnąć Casey. Zdenerwował się na niego i siebie, że powiedział, gdzie jest jego żona. Zaczął nerwowo krążyć
                - Co to, to  nie. Nie zdradzę. Nie zdradzę ci, gdzie się umówiliśmy. Nie pozwolę ci jej skrzywdzić.  Jeśli chcecie dalej ją ścigać, to wasza sprawa, ale ja wam nie...
                John słuchał wywodu byłego współpracownika i próbował rozwiązał węzły. Miał szczęście i udało mu się. Rzucił się na mężczyznę i powalił go na podłogę. Chuck przeraził się. Wydawało się, że zostanie pokonany, ale uruchomił interekt. Dość szybko pokonał pułkownika i pozbawił go przytomności. Brytyjscy szpiedzy już jakiś czas wcześniej ocknęli się, ale nie mogli zrzucić krępujących więzów. Bartowski uśmiechnął się  do nich przyjaźnie.
                - Nie chcę was skrzywdzić. Ratuję tylko swoją rodzinę.
                Spojrzał na Morgna.
                - Przeproś Casey'a. Nie chciałem tego. nie chciałem go skrzywdzić. Zależy mi na dołączeniu do rodziny...
                Wtedy weszła Mary Bartowski, co zaskoczyło obu panów.
                - Mamo? Co tutaj robisz?
                Spojrzała na niego przyjaźnie i czule.
                - Do niedawna chcę, a raczej chciałam cię chronić. Teraz wiem, że to nie ma sensu.
                Morgan i Chuck doznali szoku.
                - Co tak się patrzycie? Kochanie?
                - Nie chcesz złapać Sarah?
                - Przyleciałam z powodu pewnej informacji, ale to co zobaczyłam, było niezwykłe...
                Była poruszona.
                - Niedawno opuściła dom w towarzystwie trójki dzieci, moich wnuków. Ciągnęły ją z powrotem. Przykucnęła naprzeciwko nich i zaczęła tłumaczyć, że tata dołączy do nich na lotnisku. Była przy tym delikatna. Kiedy kierowała wzrok na dom, widziałam strach. Maluchy nazywały ją mamą Wtedy zrozumiałam, że szybki ślub to nie w twoim stylu i Amanda to Sarah. Ich zachowanie w stosunku do dzieci jest takie same... Gratulacje Chuck. Udało się wam ukryć przed nami. Mimo dowodów przeciwko narzeczonej, zaufałeś jej i zrobiłeś wszystko, aby była szczęśliwa. Dobrze na tym wyszedłeś. Wiedziesz prawdziwe, rodzinne życie. Z dala od szpiegowania i CIA.
                Podeszła do syna , złapała  go za ramiona i spojrzała mu głęboko w oczy.
                - Właśnie w Stanach udowodniono, że Sarah Walker jest niewinna. Może wrócić do domu i pracy.
                Chuck uśmiechnął się od ucha do ucha.  Był przeszczęśliwy. Ucałował rodzicielkę i wybiegł z domu, wsiadając do swojego małego, służbowego samochodu. Ruszył z piskiem opon. Grimes spytał.
                - To prawda? Sarah jest niewinna?
                Przytaknęła.
                - Wyszło to zaraz po waszym wyjeździe i to przez przypadek. Sprawca zamieszania to były agent, pragnący zemsty na Walker.  Od razu, jak tylko się dowiedziałam, ruszyłam was powstrzymać. Na szczęście zdążyła, zanim zniknęli na zawsze.
                Na jej twarzy nie było widać żadnych emocji, ale w głębi cieszyła się, że udało się zapobiec ucieczce jej syna, synowej i wnucząt. Bardzo ich kochała i nie chciała stracić kontaktu z nimi. Żałowała, kiedy przenieśli się do Wielkiej Brytanii. Miała nadzieję na nadrobienie straconych lat.
                Chuck nigdy tak szybko nie jechał.  Denerwował się.  Kiedy dojechał, znalazł punkt sprzedaży biletów. Jego żona stała tam tyłem do niego. Podbiegł do niej i objął z zaskoczenia. W pierwszej chwili kobieta nie wiedziała, co się dzieje. Złapała "napastnika" i przerzuciła go przez prawy bark. Kiedy zobaczyła ukochanego, przeraziła się.
                - Chuck? Nic ci nie jest?
                Przyklęknęła przy nim, zakładając blond loczek za ucho. Podniósł głowę i spojrzał jej głęboko w oczy. Nie myślał logicznie, kiedy w nich się zatapiał.
                - Chuck? Przepraszam kochanie.
                - Jak ty ładnie wyglądasz?
                Przestraszyła się, że zbyt mocno się uderzył i doznał wstrząśnienia mózgu.
                - Coś cię boli?
                - Nie.
                Otrząsnął się i wstał. Był radosny.
                - Mama przywiozła dobre wiadomości.
                - Jakie?
                Jeszcze raz ją objął, ale tym razem, nie zostając powalony.
                - Zostałaś oczyszczona i już nikt cię nie ściga. Chłopaki przyjechali przed tym i dlatego nic nie wiedzieli.
                Wyrwała się z jego objęć. Nie dowierzała.
                - Naprawdę?
                - Tak twierdzi, a ja jej wierzę.
                Rzuciła się w jego ramiona i uścisnęła go z całych sił, prawie go dusząc. Na szczęście  w porę go puściła. Ucieszyła się. Ku swojego zaskoczeniu stęskniła się za Ellie, Johnem i Morganem. Dzieci przyglądały się im uważnie. Thomas spytał.
                - Co się dzieje?
                - Wszystko dobrze - odparła, nachylając się nad nimi. - Przyleciała wasza babcia, więc nigdzie dziś nie

                Wzięła na ręce najmłodszą córkę, a Chuck złapał za dłonie pozostałe pociechy i opuścili lotnisko. Jechali w milczeniu. Nagle Sarah zaczęła się obawiać, że to wybieg Szron i zostanie aresztowana. Nie chciała martwić męża. Nie miała zamiaru uciekać. Mogła tylko liczyć, iż  ją zabiją bez zbędnych tortur.