środa, 31 grudnia 2014

Zniszczenie nadziei i jej powrót, oraz odzyskane szczęście

 Chciałabym wszystkim życzyć Szczęśliwego Nowego Roku, aby 2015 był spełnieniem waszych marzeń.
 Przepraszam za opóźnienie, ale brakowało mi czasu


Kapitan zniknęła, a Kate zabrała się do swojej pracy. W porze lanchu zjawił się kurier i przyniósł list dla Beckett. Policjantka odebrała przesyłkę i rozdarła kopertę.
                Ze środka, oprócz  listu wypadły dwa długopisy. Poznała je. Przeczytała wiadomość.
Detektyw Beckett
To nie koniec.  Mam jeszcze ochotę podręczyć was.
 Wasz ból, jest miodem dla uszu.
Cieszę się waszą tragedią.
Nasycę się, gdy Was zniszczę

                Kate wraz z Rickiem, znaleźli taki długopis w gabinecie Kelly  Nieman.  Były to pendrive'y. Umieściła jeden z nich w komputerze. Na nim znajdował się plik dźwiękowy. Kliknęła na niego. Z głośników poleciał marsz żałobny. Stała w szoku. Nie rozumiała. Javier podbiegł do komputera przyjaciółki i wyłączył nagranie. Kevin podszedł do kobiety i położył rękę na jej ramieniu. Trzęsła się.
                Esposito podłączył drugiego pendrive'a. Tam też znajdował się plik dźwiękowy.  Nacisną na niego.  Tym razem usłyszeli marsz weselny. Przebijały się odgłosy wybuchu i płonącego samochodu, oraz niewyraźny krzyk mężczyzny.
                Beckett  zatkała sobie uszy.  Wszyscy obecni na posterunku, spojrzeli w ich stronę. Kapitan znowu wyjrzała z gabinetu.
                - Co to, znowu za hałasy.
                - Ktoś to przysłał Beckett- odparł Kevin.
                - Zabierzcie ją do socjalnego.
                Esposito zabrał kobietę.  W socjalnym zapytał.
                - Wszystko w porządku?
                - Nie. Pamiętasz sobowtórów?
                - Oczywiście. Nigdy tego nie zapomnę.
                - W gabinecie doktor Niemam znaleźliśmy  taki długopis. Zapisana na ni była melodia.
                Zaczęła płakać.
                -Już dobrze. Wszystko będzie dobrze...  Tory zbada nagranie.
                Usiadła i patrzyła się w ścianę. Javier zrobił jej mocnej kawy. Po paru minutach zjawił się Ryan i poinformował, że Tory zajęła się analizą. Gates kazała zabrać policjantkę do domu. Espo odwiózł ją do mieszkania. Kevin i Victoria obserwowali badanie nagrania. Technik opowiadała, co znalazła.
                - W marsz weselny zostało wklejone nagranie pożaru i wybuchu, oraz krzyk mężczyzny. Wyizoluję to, oraz wzmocnię dźwięk, może wtedy uda rozpoznać  się krzyczącego.
                Podkręciła wyizolowany dźwięk i opuściła. Nie było wątpliwości, do kogo należał głos . Były to ostatnie chwile życia Richarda Castle'a.
                - Cholera- wyrwało się  Kevinowi.
                - Tylko dlaczego ktoś to przysłał?-  spyta kapitan.
                Nikt nie znał odpowiedzi. Gdy Esposito wrócił, powtórzył, to co usłyszał od szefowej. Teraz wiedzieli, że zabójstwo sobowtórów Lanie i Javiera,  kradzież akt Taysona, oraz zabójstwo Castle'a są powiązane ze sobą. Zaniesiono kopertę i długopisy do laboratorium. Znaleziono odciski Jerry'ego Taysona. Zaszokowało to detektywów. Gdy przekazali wiadomości Gates, usłyszeli.
                - To nie możliwe, przecież pan Castle go zastrzelił.
                - Beckett po drodze wspomniała, że Castle  nie wierzył w śmierć Taysona. Jest wściekła na siebie, że nie uwierzyła mu.
                Victoria zdenerwowała się. Zdjeła okulary i położyła je na biurku. Oparła się pięściami o blat.
                - Macie odnaleźć tego Taysona  żywego, lub martwego. Odnajdziecie też tą lekarkę chirurgi estetycznej. Muszą zapłacić za swoje czyny. Nikt nie będzie zagrażał, olbo odbierał życia moim ludziom... Nie przepadałam za panem Castlem, ale należał do naszego zespołu. Zrozumieliście mnie?
                -Tak jest sir- odpowiedzieli jednocześnie.
                - Załatwię przejęcie śledztwa przez nas.
                Detektywi opuścili gabinet kobiety.
                W tym samym czasie Beckett przypomniała sobie motel i jak ludzie senatora próbowali ją zabić. Gdyby wtedy umarła, nie musiałaby teraz cierpieć. Sięgnęła po swoją broń i przyłożyła ją do skroni. Nie chciała cierpieć. Nie chciała czuć tego strasznego bólu, który rozdziera jej klatkę piersiową. Miała dosyć. Zastanawiała się, czy nacisnąć spust.  Krzyk ukochanego, zniszczył ziarno nadziei w jej sercu. Nagle rozległo się pukanie. Przestraszona kobieta odłożyła broń i otworzyła drzwi. Na progu stała Alexis. Młoda kobieta weszła do środka i spytała.
                - Czy możesz mi pomóc Kate?
                - Co się dzieje?
                - Chcę, abyś pomogła mi uporządkować rzeczy taty. Nie chcę ich wyrzucać, ale niektóre trzeba zabezpieczyć...
                Wzrok dziewczyny spoczął na broni, leżącej na stoliku. Policjantka szybko schowała pistolet pod gazetę. Dziewczyna zrozumiała, jakiej tragedii zapobiegła, przychodząc tutaj.  Zdenerwowała się i zaczęła krzyczeć.
                - Co ty chcesz zrobić? Zaprzepaścić wszystkie starania taty o twoje bezpieczeństwo i życie?  Chcesz zastrzelić się Wiesz, że oddałby życie za ciebie. Wiele razy ryzykował dla ciebie. I chcesz to zaprzepaścić?... on by tego nie chciał. Musisz żyć dla taty.
Pani detektyw zrozumiała, że to co planowała, było nieodpowiedzialne. Zaczęła się wstydzić swoj chwili słabości, Poczuła skruchę. Wiedziała, że córka pisarza ma rację. Złożyła przysięgę.
                - Przysięgam Alexis, że nigdy więcej nie spróbuję odebrać sobie życia. To był głupi pomysł. Dorwę Taysona. Przepraszam... kiedy chcesz robić porządki?
                - Od razu.
                - Dobrze. I tak dzisiaj nie mogę wrócić na posterunek.
                Obie pojechały do mieszkania Castle'a. Dziewczyna wysłała do Irlandczyka  krótką wiadomość. " Kate chciała popełnić samobójstwo. Martwię się o nią. Mam ją na oku."  Gdy Ryan odczytał wiadomość przestraszył się. Pobiegł do partnera i pokazał mu sms-a. Esposito przestraszył się. Postanowili dyskretnie obserwować przyjaciółkę.
                  Minęły dwa tygodnie. Gates zorganizowała przekazanie sprawy wypadku Richarda Castle'a, dwunastemu posterunkowi w Nowym Jorku. Beckett, Esposito i Ryan trafili na ślad doktor Nieman. Udało sie ją aresztować. Przesłuchiwano Kelly przez wiele godzin, ale bez skutku. Kpina w głosie aresztowanej dawała pani detektyw do myślenia. Odżyła nadzieją, iż ukochany żyje.  Zastanawiała się nad sensem pozostania w Nowym Jorku przez Taysona.  Jej serce znowu biło jak dawniej i miłość prowadziła do celu, gdzie czekało na zakochanych szczęście. Niecierpliwiła się,  nie wiedząc, gdzie jej pisarz. Ale nikomu nie zdradziła, tego co czuje.. Wiedziała, że nie uwierzą jej, ale to rozumiała. Skupiła się na śledztwie, aby odzyskać swoje szczęście.
                 FBI ustaliło, iż aresztowana często jeździła , tą samą drogą, ale nigdy nie opuściła miasta. Dzięki bilingom zawęzili teren opuszczonych magazynu i fabryki, oddalonych od ciebie 60 kilometrów. Dowództwo nad  operacją sprawowała policja, chodź agenci nie poddali sie bez walki.
                 Pierwsza grupa pod kierownictwem Gates i Beckett wybrała się do  magazynu, a ekipa pod dowództwem Esposita i Ryana do fabryki. Towarzyszyło im FBI. Do obu miejsc weszli o ósmej,  równo o ósmej. Wszystkie pomieszczenia przeszukiwano ostrożnie. Wszyscy chcieli dorwać go żywego. Zespół pań niczego nie znalazł. Zespół chłopców po wejściu do głównej hali, zobaczył związanego mężczyznę, leżącego na ziemi, na środku.
                 Nad nim pochylał się Jerry i celował w głowę. Potrójny znęcał się nad policjantami, wyrywając im brutalnie przyjaciela. Teraz chciał wrobić w morderstwo detektywa Rayana. Według jego informacji kozioł ofiarny wieczór miał spędzić w domu, a żona z córką pojechały do rodziny.  Opuścił broń. Straszył swoją ofiarę, która do tej pory mu pomagała.  Wokuł preparował dowody winy Kevina. Zemsta miała dosięgnąć, tych  co po niego przyszli, gdy dowiedzieli się kim jest 3XK, oraz ich bliskich i przyjaciół.
                Na znak Esposita wkroczono do akcji. Gdy Tayson zorientował się w sytuacji, postanowił zabić policjanta. Wymierzył w niego i zaczął naciskać spust.  Esposito i Ryan strzelili do niego jednocześnie. Oboje trafili w okolicę serca. Jerry upadł na ziemię. Podbiegli do niego. Śmiał się szyderczo.
                -Spóźniliście się o kilka minut.  On nie żyje. Chciałem zadać wam straszny ból i udało się... Wygrałem.
Skonał po tych słowach. Kubańczyk rozkazał uwolnić zakładnika i przeszukać magazyn. Chłopcy postanowili też się rozejrzeć. Dotarli do szczelnie zamkniętych drzwi, oklejonych taśmą pakową, przy których położono ręczniki. Był to dziwny widok, więc wyważyli drzwi.
                 W pomieszczeniu unosił się dziwny zapach, chodź ledwo wyczuwalny. Pod ścianą leżał mężczyzna. Detektywi po chwili domyślili się, że w pomieszczeniu znajduje się gaz i wyciągnęli mężczyznę ze środka i wynieśli na zewnątrz.  Posadzili go na betonie i oparli się o budynek.  Na ich szczęście więzień psychopaty sam oddychał Patrzyli się na niego. Po chwili obu wyrwał się cichy jęk.
                Przed nimi leżał Richard Castle. Nie mogli uwierzyć, że widzą pisarzyka. Byli w szoku. Gdy po paru minutach podjechała karetka, przenieśli Ricka do jej wnętrza. Stali przy drzwiach i patrzyli po sobie. Nie wiedzieli, co sie dzieje wokół nich.  Mieli nadzieje, że nic mu nie będzie, Jego twarz była posiniaczona, dłonie pokryte strupami i opuchnięte. Nie byli pewni, czy to naprawdę Castle. Z rozmyśleń wyrwał ich dźwięk krótkofalówki.
                - Detektywie Esposito, odbiór. Co tam się dzieje?
                - Znaleźliśmy go sir. Musieliśmy go zastrzelić. Uprowadził policjanta...
                Zastanawiał się, czy nie powiedzieć kogo znaleźli, ale postanowił zataić tę informację.
                - Agenci, wraz z policja przeszukują magazyn.
                - Przyjedziemy do was.
                Kevin miał mętlik. W głowie huczało mu, że Castle nie żyje, ponieważ zginął w dniu ślubu. Choć z drugiej strony widział go w karetce. Nie wiedział już, co ma myśleć. Po chwili odezwał się do n partnera.
                - Myślisz, że to naprawdę on? A może widzimy, to co chcemy?
                - Nie wiem. Widzimy Castle'a, ale też pamiętamy zwęglone zwłoki w jego aucie, oraz badania uzębienia, które potwierdziły tożsamość. Logika i rozsądek  podpowiadają, że go już pochowaliśmy. Ale Beckett wierzyła, że on żyje. Nawet mam wrażenie, że znowu wierzy, od kiedy aresztowaliśmy tą  parszywą lekarkę.
                Kubańczyk podszedł do ratownika i spytał.
                -Jak on się czuje?
                - Obrażenia nie są poważne.   A jeśli chodzi o zatrucie gazem, to panowie uratowaliście mu życie. Podejrzewam, że nie powinien mieć z tego powodu żadnych problemów zdrowotnych. Jest niedożywiony i odwodniony. Jest przytomny, ale musieliśmy podać mu środki uspokajające. Ciągle mówi o jakieś pani detektyw.
                Przyjaciele weszli do karetki, podeszli do mężczyzny, który ucieszył się na ich widok.
                - Esposito, Ryan.
                -  Castle- odparli jednocześnie. Oboje uśmiechnęli się. Ich wątpliwości rozwiały się
                - Hej chłopaki. Jak miło was widzieć. Gdzie Beckett?
                - Jedzie- odparł Irlandczyk
                - Nic jej nie zrobił?
                - Nie licząc tego, że złamał jej serce, to nie. Jak się czujesz?
                - Znośnie. Beckett mnie zabije, za niepokazanie się na ślubie.
                -Nie przesadzaj- odparł Javier. - Ne można zabić kogoś, kto nie żyje.
                - Upozorował moją śmierć?
                - Wysadził twoje auto z ciałem. Karta dentystyczna potwierdziła, że to ty siedziałeś w samochodzie.
                - Alexis? Martha? Beckett?
                - Nic im nie jest. Chodź ciężko przeżyły twoją śmierć... Chodź Beckett odkryła, że żyjesz.
                -Jak?
                Detektywi zamyślili się, a po chwili Ryan odpowiedział
                - Twoje uszkodzone kolano. Szukała ciebie od miesięcy. Nie przeszkadzało jej, że nie wierzymy.
                Pisarzowi zrobiło sie głupio na myśl, co przeszła jego rodzina, oraz  na myśl o narażaniu się Kate. Chciał coś powiedzieć, ale Javier mu nie pozwolił.
                - Spokojnie, odpoczywaj. Później skończymy tą rozmowę.
                Javier i Kevin opuścili karetkę. Dostrzegli na drodze radiowóz pędzący w ich stronę.  gdy się zatrzymał, wysiadły z niego Kate i Victoria. Pani detektyw podbiegła do przyjaciół i spytała.
                - Znaleźliście coś?
                Esposito wziął ją za rękę i zaprowadził do karetki. Gdy kobieta zobaczyła narzeczonego, jej serce zalała fala radości. Stęskniła się za szalonym pisarzykiem. Rzuciła się na szyję ukochanego i płakała. Ten podniósł się i objął policjantkę.
                - Wiedziałam, wiedziałam
                Prawą dłonią dotknęła policzka Ricka. Z jej oczu nadal spływały kryształowe łzy szczęścia.
                -Wróciłeś kochanie.
                - Przykro mi przez to, co się stało. Przepraszam, że nie stawiłem się na ślubie.
                - Nie przejmuj sie tym Jeszcze zdążymy zostać zniewoleni związkiem małżeńskim.
                -Hej, to moja kwestia
                Oboje wybuchneli śmiechem. Gdy się uspokoili kobieta wyszeptała.
                - Najważniejsze, że żyjesz.
                - Tez się stęskniłem
                Namiętnie pocałował narzeczoną. Gdy oderwał się od jej słodkich ust, otarł swoją dłonią jej łzy.
                - Nie płacz Beckett. nie chciałem tego.
                - Wiem kochanie.
                Całą scenę obserwują chłopaki i G,. A pan ates. Pani kapitan uśmiecha sie i mówi.
                -  Rozumiem, że stęskniliście się za sobą ale trzeba zabezpieczyć miejsce przestępstwa. A pan jedzie do szpitala.
                - Nie ma mowy. Muszę zobaczyć się z Alexis i matką.
                Wyciągnęła w stronę pisarza palek wskazujący.
                - Jeśli chce pan powrócić na posterunek, to pojedzie pan do szpitala. Był pn przetrzymywany. To dla pańskiego dobra. Detektyw Beckett- zwróciła się do Kate, opuszczając rękę.
                -Tak, sir?
                -Pojedzie pani z panem Castlem, aby dopilnować narzeczonego.
                Podszedł do nich ratownik i spytał.
                 -Można zabrać pacjenta?
                - Oczywiście. Ale z wami pojedzie mój detektyw, aby sprawować ochronę, nad przetrzymywanym.
                - Dobrze.
                Gdy karetka odjechała, podeszli do drugiego zespołu ratunkowego, który opatrywał rannego funkcjonariusza. Kevin zadał pytanie uprowadzonemu policjantowi.
                -Dlaczego Tayson chciał cię zabić?
                - Pomagałem Taysonowi zdobyć dowody, które miały obciążyć detektywa Ryana. Gdy stałem się bezużyteczny, postanowił mnie zabić.. Pracował z jakoąć kobietą, która namawiała go na operację plastyczną.  kogoś przetrzymują, ale nie wiem kogo.
                - Dlaczego dla niego pracujesz?- spytał Javier.
                - Dla pieniędzy.
                - W takim razie muszę cię aresztować. Jaki jest stan pacjenta?
                Ratownik przyjrzał sie Kubańczykowi i odparł.
                -  Dobry, Posiada tylko posiniaczone nadgarstki i kostki u nóg, oraz małe rozcięcie na policzku.
                Irlandczyk dokonał aresztowania. Był wściekły z powodu zaistniałej sytuacji. Gdyby dzisiaj nie zrobili tego nalotu, to wieczorem siedziałby w celi za zabójstwo.  Jego partner powiadomił o wszystkim Gates i powrócili do swoich czynności, oraz obejrzał ich ratownik, ponieważ nawdychali się gazu, oraz przeżyli szok.
                Dopiero po trzech godzinach byli wolni. Esposito i Ryan pojechali do Alexis i Marthy, aby powiadomić je o znalezieniu sprawcy. Gdy weszli do mieszkania, panie życzliwie ich przywitały.
                - Co was sprowadza?- spytała aktorka. - Coś mi się zdaje, że to będzie oficjalna wizyta.
                -Tak- odparł Kevin. - Złapaliśmy Jerry'ego Taysona, mordercę  Castle'a.
                Obie panie westchnęły z ulgą.
                - Co się wydarzyło - spytała Alexis. - Dlaczego tata zginął?
                - To Tayson zepchnął samochód twojego ojca z  drogi - odparł Javier. - Nie udało mu się wpakować go do więzienia, więc postanowił zabić.
                Panie usiadły na kanapie. Były w szoku. Na początku nie skojarzyły nazwiska sprawcy, z próbą wrobienia pisarza w morderstwo. Straciły bliską osobę, ponieważ Rick zorientował się, kto naprawdę jest potrójnym mordercą.  Esposito nie mógł patrzeć na ich cierpienie, ale to Ryanowi wyrwała się prawda.
                - Castle żyje.
                - Co?- spytała Martha.
                - Znaleźliśmy Castle'a żywego. To nie jego ciało znaleźliśmy w samochodzie.
                Martha i Alexis ucieszyły się, ściskały się i płakały z radości.
                -Nic mu nie jest?- spytała Alexis.
                - Prawdopodobnie jest tylko wycieńczony- odparł Kevin. - Ale na wszelki wypadek został zabrany do szpitala. Zabierzemy was.
                Panie Zabrały płaszcze i pojechały do szpitala. Gdy wbiegli do holu, Javier podszedł do dyżurki i spytał.
                -  Gdzie leży Richard Castle?
                Pielęgniarka sprawdziła i wskazała im kierunek. Pobiegli do sali pisarza. Przed drzwiami stała roztrzęsiona Beckett. Panie objęły policjantkę. i we trzy płakały. Po chwili wyszedł do nich lekarz. i spytał.
                -Kto jest z rodziny pana Castle'a?
                - Wszyscy - odparła pani Rodgers. - Co z moim synem?
                - Wykonaliśmy podstawowe badania. Nie ma poważnych obrażeń. Jest odwodniony i niedożywiony. Musimy poczekać na resztę wyników, ale nie ma się czym martwić. Podajemy płyny, aby uzupełnić elektrolity, oraz minerały. Wszystko powinno być dobrze.
                - Czy możemy go zobaczyć?
                -Ale proszę wchodzić pojedynczo.
                Lekarz oddalił się. Wszystkim spadł kamień z serca, gdy doktor zapewnił ich, iż Rickowi nic nie groziło.  Alexis weszła jako pierwsza. Ojciec siedział  na łóżku i patrzył na drzwi. Gdy w nich stanęła córka, chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna wpadła mu w ramiona.
                -Tatusiu
                Objął ją i przytulił. Nie mógł znieść jej łez. Wiedział, że to on jest za nie odpowiedzialny. Pogłaskał ją po główce. Strasznie stęsknił się za córeczką. Jego matka nie mogła się doczekać ujrzenia syna, weszła po cichu do sali. Castle uśmiechnął się do niej. Podeszła do łóżka i złapała syna za rękę. Dopiero teraz mogła odetchnąć z ulgą.  Była blada, trudno dostrzec w niej rezolutną i pełną życia Marthą Rodgers. Wiele razy bała się o syna, ale jego śmierć mocno wstrząsnęła kobietą. Nie zawsze to okazywała, ale bardzo kochała syna. Jej matczyną troskę było można dostrzec, gdy stała przy łóżku szpitalnym swojego dziecka.   Gdy Alexis wysunęła się z objęć ojca, przytuliła Ricka wypowiadając tylko jedne słowo.
                -Skarbie.
                Nie raz bała się o syna. Ciągle narażał się na kłopoty, pracując z policjantami. Całe szczęście, że ma Beckett. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Posiedziały przy nim z godzinkę. Gdy zasnął, wyszły na korytarz, ale nie opuściły szpitala. Co godzinę ktoś inny wchodził do pokoju pisarza, aby z nim posiedzieć.
                 Pod wieczór zjawiła się Lanie, którą powiadomił Javier. Od razu przeprosiła przyjaciółkę, że jej nie uwierzyła, czym zawstydziła chłopaków. Było jej głupio. Kate znalazła dowody, iż jej narzeczony żyje, a oni uznali ją za szaloną. Gdy weszła do pokoju pisarza, spytała.
                - Jak się masz?
                - Bywało gorzej.
                Uśmiechnęła się, słysząc odpowiedź.
                - Należą ci się przeprosiny. Za to, że cię nie szukaliśmy.
                -Chociaż mogłem liczyć na Beckett. Jak one to zniosły?
                - Źle. Załamały się.  Alexis opuściła sporo zajęć, Martha pozostawiła szkolę w rękach nauczycieli, a Kate...
                - Co z nią?
                -  Gdy odkryła, że żyjesz, próbowała nas do tego przekonać. Nie wierzyliśmy jej. Niedawno otrzymała nagrania z marszem weselnym, a w nim nagranie z twoim krzykiem, oraz marszem żałobnym.
                -Wiem. Tayson puścił mi to, przed wysłaniem. Miał nadzieję zranić tym Beckett.
                -I mu się udało... Ale po aresztowaniu Kelly, nadzieja powróciła.
                -Czegoś mi nie mówisz Lanie. Nie oszczędzaj mnie.
                Nie wiedziała co powiedzieć. Pamiętała wściekłość na panią detektyw, gdy dowiedziała się, że ta chciała się zastrzelić. Ale czuła obawy, przed powiedzeniem tego Castle'owi.  Nie chciała, aby czuł się winny.
                -To nic takiego. Teraz będzie tylko lepiej, ale nie myśl, że wymigasz się od ślubu.
                - Nie mam zamiaru. Wszyscy nadal są?
                - Tak. Będziemy przez całą noc czuwać przy tobie.
                - Nie ma mowy.
                - Nie masz wyboru. nie protestuj. Chcemy się upewnić, że wszystko będzie dobrze. Jeśli nie będziesz spał, zaaplikuję ci lek nasenny.
                Uśmiechnął się. Strasznie brakowało mu codzienności, a wiedział, że teraz nie będzie mógł na to liczyć. Jęknął.
                - Co się dzieje?
                - Teraz będę pod stałą obserwacją. Mam przechlapane
                - Zgadzam się. Przyzwyczaj się do tego, bo szybko ci nie odpuszczą.
                Noc minęła spokojnie. Nad ranem odesłano Marthę i Alexis do mieszkania, aby się przespały. Wróciły pięć godzin później. Reszta co jakiś czas przysypiała na krzesłach. W południe Castle'a wypisano do domu, ale przez tydzień dostał zakaz opuszczania swojego apartamentu. Skupił się na pisaniu, albo grał na konsoli. Beckett normalnie chodziła do pracy.  Wieczory spędzali razem
                Przyjaciele i rodzina spiskowali na plecami narzeczonych. Zamawiali kwiaty, wstążki, sprawdzali swoje kreacje, ozdabiali ogród. Jednym słowem, szykowali uroczystość zaślubin.  Chcieli zrobić niespodziankę Katherine  i  Richardowi. 
                W piątek Alexis zaproponowała wspólny wyjazd do Hamptons.  Wszystkim spodobał się ten pomysł. Wyjechali w sobotę, wczesnym rankiem. Po dojechaniu na miejsce, zobaczyli  Jima, Javiera, Kevina, oraz Lanie i Victoria. Panie zabrały Beckett, a panowie Castle'a.  W pokoju gościnnym czekała suknia ślubna matki pani detektyw. W sypialni pisarza czekał najlepszy garnitur. Kate i Rick opuścili przyjaciół, aby spotkać się na korytarzu. Castle spytał.
                - Katherine Houghton Beckett, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną i to jeszcze dzisiejszego dnia  
                - Tak.
                W ogrodzie odbyła się piękna ceremonia zaślubin najpiękniejszej pary w całej historii tego miejsca.  Na uroczystości byli tylko przyjaciele, którzy wszystko zorganizowali za plecami zainteresowanych. Cieszyli się z szczęścia przyjaciół. Wszyscy twierdzili, iż para młoda tworzy piękną parę.  Bawili się do białego rana, tańcując bosso na trawie. Wczesnym popołudniem goście pozostawili nowożeńców samych, aby mogli nacieszyć się swoim szczęściem.
                Państwo Castle stawili się punktualnie, w poniedziałek na posterunku. Wszystko pozornie wyglądało jak dawniej. Ale tak nie było. Richard był trzymany z daleka od niebezpiecznych sytuacji, nieuczestniczył  w pościgach, czy aresztowaniach. Cały czas był obserwowany przez żonę, oraz przyjaciół, a nawet czasem przez panią kapitan. Gdy nie wracał do domu na czas, to matka i córka od razu wydzwaniały. Czuł się przez wszystkich osaczony. Wiedział, że się martwią, ale uważał, iż przesadzają.
                Wytrzymał dwa miesiące. Próbował rozmawiać, ale bez skutku. Jedynie Lanie traktowała go jak dawniej, za co był jej wdzięczny. Nie potrafił żartować w tak napiętej sytuacji, a o wyjściu do baru nie było mowy.
                Pewnego dnia zebrał wszystkich i zagroził, że jeśli nie zaczną traktować go poważnie to oszaleje i wyjedzie na długo. Na początku groźba nie przyniosła skutku, ale gdy  wyciągnął walizki i zostawił otworzoną stronę biura podróży, potraktowali go poważnie.  
                Powoli wszystko wracało do normy. Alexis i Martha powróciły do swoich obowiązków. Zespól detektyw Castle pracował jak dawniej, pisarz czuł się doskonale, nawet zaczął żartować. Pracował nad nową powieścią o Nikki Heat, gdzie ukazał całą sytuację. 
                Rok później. Rick stał przed białą tablicą i tworzył kolejną, szaloną teorię. Już nie pamiętał strachu, troski o najbliższych, ani bólu. Cieszył się swoim małżeństwem, a za osiem miesięcy znowu zostanie ojcem. Nie mogło być lepiej.  Gdy zdradził Kate swoje wnioski na temat sprawcy, ta pokiwała głową. Zaproponowała mu przesłuchanie chłopaka ofiary, zamiast uganiania się za kosmitą.  Detektywi z posterunku, lanie i Gates zakładali się, kiedy Castle wkurzy swoją żonę tak, aby  nawrzeszczała na niego. Wiedzieli, że hormony buzują w ciele pani detektyw podczas ciąży, a wszyscy chcieli  zobaczyć jej wybuch.


KONIEC

2 komentarze:

  1. Tobie również wystrzałowego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku! :*
    Ale długość! :o Cieszę się, bo jest co czytać :)
    "Choć" a nie "chodź".
    ŁOT.DA.FAK.
    Genialny rozdział!!!!! O matko, taki koniec historii na koniec roku to MISTRZOSTWO!
    Ach, ta akcja, to osaczenia Taysona, podobała mi się nawet ta prawie próba samobójcza Kate. Poważnie. Wplotłaś ją do rozdziału wprost idealnie.
    Ooo, są małżeństwem, a Kate jest w ciąży. Świetnie. :) Aż mi się łezki w oczach zakręciły.
    Uwielbiam Twoje opowiadania i mam nadzieję, że zaskoczysz mnie kolejną niesamowicie napisaną historią.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Cleo. Bardzo mnie to cieszy, że Ci się podoba.

      Usuń