Zorientowała się, że pomieszczenie jest zbyt
małe. Zaczęła obstukiwać ściany i udało się odnaleźć mechanizm. Dostała się do dużo mniejszego pokoju, gdzie
znajdował sie stół, a na nim stał laptop. Pod jedna z ścian dostrzegła metalową
szafę zamkniętą na kłódkę. Przed sobą
miała duże nietypowe okno. Zapaliła światło i miała przed sobą lustro. Zdała
sobie sprawę, że to lustro weneckie.
Odnalazła
zamaskowane drzwi i weszła do środka, gdzie zobaczyła skromne metalowe łóżko,
prysznic osłonięty kotarą, toaletę, umywalkę, stolik i krzesło. W kątach
znajdowały się kamery. Technicy zabezpieczyli sprzęt i wiele odcisków palców,
chociaż większość była zamazana. Zebrano też ślady DNA. Teresa po przyjeździe
do siedziby, zastała tam Jasona.
-
Wylie. A ty jeszcze tutaj?
Był
zawstydzony, ale martwił się o przyjaciółkę. Nagle na coś wpadła i zwróciła się
do niego z zadowoleniem ze swojego pomysłu.
-
Pomożesz mi?
-
Oczywiście.
Zaprowadziła
go do stołu i poprosiła, aby poczekał. Przyniosła znalezionego laptopa.
-
Ominiesz hasło?
Zadowolony mężczyzna zabrał się do pracy. Gdy
Clark go zobaczył nad dowodem podszedł i
spytał surowym tonem.
-
Co pan robi.? I kim pan jest.
Jason
zerwał się. Był odważniejszy niż, gdy zaczynał pracę w zespole Abbotta.
-
Agent Wylie FBI. Jestem specjalistą od informatyki. Agentka Jane poprosiła mnie
o pomoc...
Odezwał
się jego telefon, więc przerwał. Na wyświetlaczu zobaczył „Grace Rigsby”.
-
Wylie.
-
Hej. Jesteś w CBI?
-
Tak. A coś się stało?
-
Komórka Jane’a jest aktywna. Namierzyłam ją w CBI.
-
Jesteś pewna?
-
Tak.
W
głosie kobiety było słychać, że jest zdenerwowana.
-
Kiedy została włączona?
-
Pół godziny temu. Dzwoniłam z Cho. To od niego wiem, że tutaj jesteś. Na razie
ani słowa Lisbon.
-
Oczywiście.
Odłożył
komórkę na stół i spojrzał na Lancy’ego.
-
Czy są badane jakieś telefony komórkowe?
-
Po co panu to wiedzieć?
Clark
starał się pokazać swoją wyższość.
-
Została tutaj namierzona komórka osoby zaginionej. Prowadzimy śledztwo w tej
sprawie.
-
Badamy urządzenia znalezione w pancernej szafie z miejsca zbrodni. Tak samo jak
dyski zewnętrzne.
-
Mogę je obejrzeć?
Lancy
zaprowadził go do techników, którzy urzędowali w piwnicy. Zaczął przeglądać
zabezpieczone tego dnia dowody. Jego
serce biło z podniecenia. Wreszcie trafili na prawdziwy trop w sprawie ich
konsultanta. Znalazł urządzenie należące do Patricka. Wskazał je swojemu
przewodnikowi.
-
Ten telefon należy do naszego zaginionego.
-
Jest pan pewien?
Lancy
był zaskoczony, że agent rozpoznał sprzęt po wyglądzie. Jason wziął rękawiczki
i podniósł komórkę. Nie była zabezpieczona hasłem. Ostatni wybrany numer dwa lata wcześniej i należał
do żony. Ostatnia wysłana wiadomość była do Kimballa i widniała w niej treść „Agent Roberts ma
zamiar zgłosić na ciebie fałszywą skargę”.
Wtedy
zrozumiał awanturę, która odbyła się tamtego dnia i przeniesienie Robertsa. Cho
mimo swoich problemów włożył wiele wysiłku w poszukiwania przyjaciela. Nikt na
szczęście nie uwierzył w brednie, jakie
opowiadał ich były kolega. Technik zwrócił się do nich.
-
Był nieaktywny od dwóch lat. Inny nawet od trzech lat. Dyski są zabezpieczone hasłem.
-
Jak laptop. Ale prawie dostałem się Proszę o włączenie do śledztwa.
-
A poznam nazwisko zaginionego?
-
Mój szef prześle akta i wtedy tak. Śledztwo objęte jest tajemnicą.
Wylie
skontaktował się z Cho i opowiedział o tym co znalazł i usłyszał. Ten obiecał
przesłać dokumenty z opóźnieniem. Po dwóch godzinach Jason obszedł hasło. Wtedy
zjawiła się Jane, która do tej pory przesłuchiwała aresztowanych.
-
Jak tam?
-
Udało się.
Czuł
potrzebę powiedzenia jej o znalezisku, ale nie chciał budzić w niej fałszywej
nadziei. Na komputerze było kilka nagrań. Ostatnie zostało zrobione trzy
godziny przed aresztowaniem w porcie. Otoczył ich cały zespół kobiety. Włączono
plik znajdujący się na końcu.
Na ekranie zobaczyli Patricka Jane’a leżącego na łóżku w brudnym i zniszczonym
garniturze, a do tego wychudzony. Agenci
rozpoznali pokój z kamerami w magazynie portowym. Nagle usłyszeli męski głos.
-
Pobudka Patrick.
Nie
zareagował.
-
Już tracisz chęć do życia. I tak wytrzymałeś
najdłużej. Inni wytrzymali dwa - trzy miesiące. Jedynie ty siedzisz tu dwa lata....
W
ich głosie było słychać wesołość. Sprawiało
mu przyjemność
-
Pewnie twoją żoną znalazła sobie kogoś. Wszyscy o tobie zapomnieli.
Mężczyzna
spojrzał w stronę lustra.
-
Przynajmniej nie cierpią.
Głos
Jane’a był obojętny. Nagle zerwał się.
- Chociaż podejrzewam, że jest na mnie
wściekła. Obiecałem nie znikać.
Zaczął
nerwowo chodzić po pokoju, oglądając drzwi i odpływy. Coraz bardziej denerwował
się. Coraz trudniej było mu trzymać nerwy na wodzy. Chciałby wyć z rozpaczy z
powodu rozdzielenia z rodziną. To dla nich się trzymał, ale brakowało mu już
sił. Ani na chwilę nie mógł się poddać, bo to oznaczało koniec.
Usiadł
na łóżku i pomyślał o ukochanej. Wiedział, że Teresa nie mogła sobie poradzić z
jego zniknięciem, dzieci niewiedzą dlaczego nie ma ojca. Zdawał sobie sprawę,
że nie zobaczy ich. Czuł się winny złamanego serca żony. Nie dotrzymał danego
słowa. Załamał się. Duże łzy zaczęły płynąć mu po policzku. Jego głos zaczął
drżeć.
- Mam dosyć. Niech Teresa przestanie gonić
wiatr w polu. Nie chcę, żeby cierpiała przeze mnie. Pożucie mnie, tam gdzie
szybko znajdą ciała.
-
Dobrze.
-
Tabletka.
Kobieta
zadrżała. Miała złe przeczucie. Chciałaby wyłączyć nagranie, ale nie mogła.
Musiała dowiedzieć się czy to zrobi.
Usłyszeli skrzypnięcie. Patrick podszedł do drzwi i otrzymał paczkę. Rozebrał
się, wziął prysznic, wyjął czyste ubranie z kartonu.
Było
to bladoniebieska koszula i szary trzyczęściowy garnitur. Znowu podszedł do
drzwi i dostał cztery kapsułki oraz szklankę wody. Położył się na łóżku, zażył
tabletki, popił je i odstawił szklankę.
Złożył ręce na piersi i uśmiechnął się. Już nie poruszył się.
Po
półgodziny wszedł jeden z aresztowanych,
podszedł do porwanego i sprawdził puls.
Był uradowany. Spojrzał w
stronę lustra weneckiego i pokazał kciuk
do dołu.
-
Możesz go skreślić. Mamy rekord. Dwa lata i trzy dni. Myślałem, że szybciej
namówimy go do samobójstwa. Ale o dziwo wmawianie mu, że nikt o nim nie
pamięta, albo że go nienawidzą nie działało. Jako na jedynego.
Odezwał
się inny głos.
-
Trzeba go wywieźć i przywieźć nową ofiarę. Już nie będzie takiej zabawy.
Bierzmy się do roboty
Nagranie
skończyło się. Wszyscy stali w osłupieniu.
Teresa miała łzy i trzęsła się z
przerażenia. Patrzyła na ostatnie chwile
męża. Umarł dla niej. Wybiegła. Gdy
znalazła się w socjalnym, nachyliła się i zwymiotowała. Chciała obudzić się z
tego koszmaru. Przez ten rok była blisko nie wiedząc o tym. Chciałaby go za to
znienawidzić.
Wokół
niej zrobił się tłok. Nikt nie rozumiał
jej zachowania. Odkręciła kran i słuchała uspokajającego szumu wody. Umyła
sobie twarz, co przyniosło jej ulgę, ale
tylko na ułamek sekundy.
Pobiegła na górę do niewielkiego magazynu, w którym kiedyś mieściła się
pracownia Jane’a. Nie znalazła nic, co było związane z przeszłością.
Usiadła
na podłodze pod oknem. Ukryła twarz w
dłoniach i cicho łkała. Czuła się winna jego śmierci. Wolałaby, aby spróbował
jeszcze powalczył, albo wymyślił jakąś sztuczkę. Nie mogła się uspokoić. Przez
lata spędzone ze swoim konsultantem, ten nie raz był bliski śmierci.
Wybuch
kiedy stracił wzrok, kiedy próbował dowiedzieć się kto z podejrzanych jest Red
Johnem w jego domu w Malibu oraz będąc w
domku Łazarza. Było jeszcze zatrucie Belladonną, gdy został prawie utopiony na
miejscu zbrodni i stracił pamięć, upadek z wysokości, walka z MacAllisterem na
śmierć i życie. Przestępcy, którzy
trzymali go na muszce. Było też wiele innych sytuacji. A wykończyło go
dwuletnie przetrzymywanie.
Została
znaleziona przez Lancy’ego i
Jasona. Pierwszy wpadł jej przyjaciel. Podszedł i przysiadł obok, próbując ukryć, że
płacze. Śmierć Jane’a wstrząsnęła młody agentem, któremu zmarły imponował.
Wiedział, że wypowiadane rodzinom ofiar formułki, czy słowa pocieszenia nic nie
dadzą i nie ukoją bólu
Położył
dłoń na jej ramieniu, chcąc dać jej do zrozumienia, że jest i czeka, gdyby był
potrzebny. Nie spojrzała na niego, co
nie zraziło agenta. Clark stanął na
progu i przyglądał się obojgu z ogromną ciekawością. Wylie bił się z
myślami. Postanowił powiedzieć o znalezionym tropie.
-
Van Pelt namierzyła jego telefon w CBI.... Gdybym wiedział, nie pozwoliłbym ci
obejrzeć tego nagrania... Przeraszam.
Ciszę przerwał dzwonek telefonu.
Jason szybko odebrał.
-
Wylie? Ustaliłeś coś nowego?
Nie
wiedział, co ma powiedzieć szefowi. Głos mu się trząsł.
-
On nie żyje.
Kimball
prawie wypuścił urządzenie z rąk. Zbladł
-
Nie, to nie możliwe... Kiedy?
-
Dzisiaj. Był przetrzymywany
To
wstrząsnęło Cho. Ne mógł uwierzyć, że nigdy więcej nie zobaczy przyjaciela i
wkurzającego faceta. Po mimo wszystko lubił go. Jedna duża, męska łza spłynęła
mu po policzku. Nagle przypomniał sobie
o Teresie.
-
A co z Lisbon?
-
Nie najlepiej. Jest obok tylko ciałem...
Widzieliśmy nagranie jego śmierci, a ciało jeszcze nie zostało odnalezione.
-
Przyjadę jak najszybciej. Zajmij się nią. Powiadomię resztę.
Zadzwonił
do Rigsby'ch Abbotta i Fisher. Wszyscy
byli wstrząśnięci i załamani. Mimo potrafienia doprowadzania ludzi do szału,
potrafił sobie ich zjednać. Do tamtej
pory podejrzewali, że Jane jest niezniszczalny i nic złego nie mogło mu się
stać. Tyle razy wychodził z niebezpiecznych sytuacji.
Przestępcy
wywieźli ciało Patricka i Jane'a do lasu z daleka od jakiekolwiek ścieżki. Nigdy nie troszczyli
się o zwłoki, tylko wyrzucali jak śmieci w głęboki dół. Nikt nie odnalazł tego miejsca, więc cały
czas z niego skorzystali. Rozejrzeli się
uważnie i ruszyli na kolejne łowy. Długo
nie wytrzymywali bez dręczenia kolejnej ofiary.
Kilkanaście
minut po ich zniknięciu, w dole ze szczątkami coś zaczęło się ruszać. Był to Patrick. Starał się nie zwracać uwagi
na odór. Próbował sobie przypomnieć zapach
Teresy. Zaczął rozglądać się za możliwością wyjścia. Głowa wystawała mu znad dołu.
Wziął
w ręce grudkę ziemi i zaczął ją rozcierać palcami. Była miękka i sypka. Zdał obie sprawę, że
może mieć problem z wydostaniem się.
Próbuje się na niej podeprzeć nogami. Osuwał się i upadał na swoich
poprzedników. Zaczął szukać
korzenie, o które mógł oprzeć się nogami, ale bez skutku.
Zatrzymał
wzrok na drzewie rosnącym przy samym otworze do leśnego grobu. Stanął jak
najbliżej ściany, wyciągnął ręce i starał się wyczuć wystający korzeń. Tym
razem miał szczęście. Złapał się go mocno i zaczął się podciągać, chociaż
ciągle tracił grunt pod nogami.
Po
dwudziestu minutach puścił się i upadł. Nie czuł się najlepiej, stając na
ludzkich szczątkach. Podjął jeszcze
jedną próbę wydostania się. Po ogromnym wysiłku udało mu się. Przystanął pod
drzewem i zaczął wymiotować. W ustach poczuł gorzki posmak. Poczuł się lepiej,
ale przydałaby mu się butelka wody.
Otrzepał brudne ubranie i rozejrzał się. Nie wiedział, w którą stronę
iść.
Zdjął
marynarkę i trzymając ją prawą ręką zarzucił na ramię i tak ją niósł idąc przed
siebie. Starał się nie myśleć ile idzie.
Jedyne co widział to las i że nie jest w Teksasie. Trafił na strumień, co go
ucieszyło go. Przepłukał gardło, ugasił pragnienie, przemył ręce i twarz. Kiedy
przejrzał się w tafli, zauważył, iż jego brudne i podarte ubranie wygląda
tragicznie.
Wyciągnął
z kieszeni kamizelki tabletki z
trucizną. Popatrzył na nie. Był
zadowolony ze swojej sztuczki, choć nie wszystko poszło zgonie z planem. Musiał
tylko odnaleźć policję, albo biuro szeryfa i powiadomić go o
grupie, która porywa ludzi i manipuluje nimi, aby popełnili samobójstwo. Po trzech godzinach doszedł do drogi Był
wykończony, powoli zaczęło brakować mu sił.
Asfaltem
mknął samochód. Stanął bliżej i zaczął machać
rękoma, ale kierowca nie zatrzymał się. Zaczął iść wzdłuż drogi. Nikt nie
reagował na jego machanie. Po godzinie miał już dość. Usiadł na poboczu. Nie
był w stanie dać ani jednego kroku więcej.
Tyle przeszedł dzięki pragnieniu powrotu do swojej rodziny. Pragnieniu przeproszenia Teresy z powodu swojego zniknięcia. Stęsknił się za bliskimi.
Dla
nich był gotowy zrobić wszystko. Dlatego
długo ćwiczył kontrolowanie funkcji życiowych, tak, aby nie było możliwości
wyczucia pulsu. Nie miał ze sobą piłki do skłosza, aby ją wykorzystać, więc
musiał użyć swoje niecodzienne umiejętności. Udało mu się ukryć swoje zamiary
przed porywaczami. Wziął się w garść i
ruszył przed siebie. Nagle pojawił się radiowóz, który zatrzymał się na jego
widok. Jeden z policjantów wysiadł i spytał.
-
Wszystko w porządku sir?
Uśmiechnął
się na ich widok.
Hej.
OdpowiedzUsuńTeresa weszła do dość małego pomieszczenia, a później do jeszcze mniejszego? Okay... Nie bardzo wiem, co się wydarzyło, przeskakujesz z sceny na scenę, a czytelnik się gubi.
W którym momencie pojawia się Clark, bo chyba przegapiłam?
Okay, za dużo wydarzeń jak dla mnie. Niemniej poczułam ulgę na wieść, że Patrick żyje - choć wiedziałam, że jakoś sobie poradzi, w końcu to Patrick Jane, największy szarlatan, jakiego znam.
Niech tylko Teresa się dowie, nie powinna cierpieć ani chwili dłużej.
Czekam na nn ^^
Pozdrawiam.
Clark pojawił się zaraz po Jasonie, ale zapomniałam to zaznaczyć. Przepraszam, że nie jest zbyt zrozumiały ten rozdział. Zobaczmy, czy kolejny rozdział przypadnie Ci do gustu.
OdpowiedzUsuń