wtorek, 17 października 2017

Jack Moris (Bones/ Kości) cz. I

Bohaterowie:
 Jack Moris -  agent FBI, który oficjalnie przeszedł na drugą stronę i przyłączył się do mafii Flynna
                Wiltera. Tak naprawdę działał bez wsparcia, a o jego zadaniu wiedziało tylko kilku agentów i
                w razie aresztowania mieli się go wyprzeć.
Caroline Moris - Żona Jacka, wtajemniczona przez męża, ale nie utrzymuje z nim kontaktu, aby nie
                narażać siebie i dzieci Christine i Hanka.
Flynn Wilter - szef mafii, urzęduje w Waszyngtonie
Frank Wilter - syn Flynna, zarządza grupą w Nowym Jorku
Jerzy Wilter - syn Flynna, zarządza grupą w Los Angeles
Jenny Wilter - córka Flynna, szykuje się do przejęcia władzy po ojcu
Rose Wilter - córka Flynna, jest niechętna interesom rodziny, ale pozostaje wierna rodzinie
Don McGee - narzeczony Jenny i prawa ręka Flynna w interesach
Lancy Sweets alias Tom Donald-  zaufany goniec Dona, a tak naprawdę psycholog FBI z biura w
                Waszyngtonie.
Amanda Shanon alias Luisa Donald - agentka FBI z Waszyngtonu i partnerka Sweetsa w zadaniu,
                odgrywała rolę jego młodej żony.
Parker Booth - syn zmarłego agenta specjalnego Seeleya zamordowanego wraz z partnerką przez
                mafię Wiltera, młodszy agent, który postanowił iść w ślady ojca
Caroline Keenan z domu Julian - prokurator w Waszyngtonie, dobrze znała naukowców z Jeffersona,
                psychologa i Parkera, żona Maxa Kennana ojca zmarłej doktor Brennan zabitej przez mafię     Wiltera
Sam Cullen - dyrektor biura FBI w Waszyngtonie
Camille Cam Vaziri z domu Saroyan - szefowa laboratorium w Instytucie Jeffersona, przyjaciółka swoich pracowników,
                Parkera, Sweetsa i zamordowanych Brennan i Bootha, żona byłego asystenta Brennan, a
                teraz antropologa Arastoo Vaziri
Angela Hodgins z domu Montenegro - artystka i specjalistka od rekonstrukcji i komputerów  w laboratorium w Instytucie
                Jeffersona, przyjaciółka wszystkich w laboraotrium, Parkera, Sweetsa, oraz zamordowanych
                Brennan i Bootha, żona Jacka Hodginsa
Jack Hodgins - specjalista od robaków, ziemi, szlamu, zarodków i tym podobnych w Instytucie
                Jeffersona, mąż Angelii, przyjaciel wszystkich w laboratorium, Sweeetsa i Parkera oraz              zamordowanych Brennan i Bootha.
Max Keenan - ojciec Brennan, były przestępca, mąż prokurator Caroline
Temperance Brennan Bones - antropolog sądowa, partnerka Bootha, zabita na zlecenie Wiltera,
                pisarka, przyjaciółka ludzi z laboratorium, Sweetsa, lubiła syna Seeley'a, córka Maxa
Seeley Booth - agent specjalny FBI, partner Bones, zabity na zlecenie Wiltera, przyjaciel ludzi z
                laboratorium, Sweetsa, ojciec Parkera




               






                Agent Federalnego Biura Śledczego (FBI) z oddziału w Los Angeles Jack Moris, wcześniej detektyw policyjny brał udział w tajnym zadaniu.  Musiał porzucić rodzinę i narazić ją na hańbę. Zdradził kolegów i przyłączył się do mafii, która rządziła w Waszyngtonie, Nowym Jorku i Los Angeles. Jej szef zarządzał nią ze stolicy kraju i swojego imperium. W dwóch pozostałych miastach reprezentowali go jego synowie, podlegający ojcu.
                Wszystko zaczęło się prawie piętnaście lat wstecz. Flynn Wilter prowadził nielegalne interesy w Waszyngtonie. Między innymi rozprowadzał narkotyki, zbierał haracz, posiadał panienki i kilku płatnych morderców. Posiadał firmę transportową i kilka restauracji, które były przykrywką. Rozwijał swoje interesy przez lata i powiększył liczbę swoich opryszków.
                Mafią z nim na czele stali się po czterech latach działalności. Wszyscy w okolicy się ich bali, włącznie z policją. Ludzie stali się lojalni wobec niego i byli gotowi iść dla niego i za niego do więzienia, a nawet na śmierć. Wtedy to na ich trop wpadło FBI, ale wymykali się z każdej zastawionej pułapki, czy prowokacji. Nie ważne, jak się starano, byli nietykalni.
                Najbliżej doprowadzenia Wiltera i jego piesków było dynamiczne duo, które badało zabójstwo jego żony doktor Temperance Brennan i agent specjalny Seeley Booth.  Byli uważani za najlepszych. Mieli na koncie największą liczbę rozwiązanych spraw. Dążyli do prawdy za wszelką cenę i przy tej sprawie nie miało być inaczej. Po dwóch miesiącach od rozpoczęcia śledztwa zginęli jadąc na kolejne miejsce zbrodni. To nie był wypadek.
                 Jechali jedną z ulic na obrzeżach miasta, kiedy w bok wjechała rozpędzona, skradziona ciężarówka. Sprawca został poważnie ranny. Wylądował na wózku inwalidzkim. Twierdził, że nie chciał nikogo skrzywdzić, tylko przeholował z prędkością. Przyjaciele ustalili, że prawda jest inna. Znaleźli powiązanie mężczyzny z mafiosem, ale nie mogli udowodnić, że Wilter zlecił zabójstwo. Przyrzekli sobie doprowadzić głównego winowajcę przed sąd. Nikt już nie był tak blisko rozbicia tej grupy przestępczej.
                Osiem lat po założeniu mafii Flynn pozwolił opuścić rodzinne gniazdo swoim dwóm synom. Jerzy i Frank zabrali najbliższych współpracowników i podbili nowe rynki. Pierwszy w Los Angeles, a drugi w Nowym Jorku. Pozostali wierni i oddani ojcu. To on zarządzał za ich pomocą w trzech miastach.  Do przejęcia władzy w stolicy szykowała się jego ukochana córeczka Jenny, jej narzeczony oraz jego prawa ręka Don McGee.
                Od jakiegoś czasu wszystko zaczynało powoli pękać w strukturach. Coraz częściej pojawiała się nieufność sięgająca nawet najwyższych szczebli i to postanowiło wykorzystać FBI. Chciano ich skłócić, a najbardziej zależało im na ludziach ze stolicy imperium, aby sprawnie ich rozbić. Moris musiał przeniknąć jak najgłębiej i doprowadzić do skłócenia synów z ojcem.
                Sam zgłosił się do tego zadania. Wiedział, że jego żona Caroline da sobie radę sama z dziećmi.  Do niedawna jeszcze odgrywała rolę doktor Temperance Brennan z serialu "Kości", ale zamieniono ją na młodszą aktorkę.. W tym samym czasie studiowała antropologię sądową. Zdobyła doktorat i po utracie roli, rozpoczęła pracę w laboratorium.
                Jego zadanie było tajne. Mimo zakazu szefa, zdradził jej, że wszystko, co się wydarzy będzie mistyfikacją. Wiedział, że jeśli zniknie i pojawią się wobec niego zarzuty za wszelką cenę będzie próbowała go odnaleźć i oczyścić. Zbyt dobrze go znała, aby uwierzyć w jego zdradę i dołączenie do Wiltera.  Nie chciał też ranić ją, odchodząc bez słowa. Była bardzo wrażliwą kobietą i to mogło tylko spowodować ogromne rany na psychiczne.
                Zaczął przyjmować łapówki od mafii i wyciągał ich opryszków z drobnych problemów. Pewnego dnia podczas nalotu na jeden z klubów nocnych niby przypadkiem aresztował Jerzego, który już o nim słyszał. Przestępca zaoferował mu dużą sumę pieniędzy dla jego dzieci oraz ochronę rodziny przed wszelkimi zagrożeniami. W jego tonie było słychać groźbę, że jeśli nie przyjmie propozycji, to coś złego spotka jego bliskich.
                Nie miał wyjścia. Młody Wilter nie trafił na posterunek i zyskał agenta pracującego dla niego. Jack dostarczał informacje o nalotach i akcjach przeprowadzanych przeciwko jego nowej rodzinie. Po dwóch tygodniach prób lojalności, dostał zadanie zabicia agenta specjalnego Thomasa Oldmana. Miał tylko jedną możliwość.
                Skontaktował się ze swoją ofiarą i zaplanowali upozorowanie jego śmierci.  Tym zadaniem miał spalić za sobą wszystkie mosty. W razie aresztowania jego dyrektor miał się go wyprzeć. Tylko wraz z nim cztery osoby plus Oldman wiedzieli o całej akcji. Dla reszty miał stać się zdrajcą. Będzie musiał liczyć się z długimi miesiącami wśród przestępców, albo spędzeniem reszty życia w więzieniu.
                Moris i Oldman kilka dni po rozmowie poszli na kręgle. Oboje byli zdenerwowani, więc gra im nie szła. Nikt od dawna na kręgielni nie miał tak słabych wyników. Opuścili miejsce koło dwudziestej. Jack zauważył coś w ciemnym zaułku i skierowali tam swoje kroki. Wyciągnął ukryty za paskiem pistolet, strzelił towarzyszowi w plecy. Usłyszał jęk, który wydobył się z ust Thomasa.  Poczuł żal i strach. Odwrócił się na pięcie i odszedł.
                Za nimi podążał człowiek Jerzego. Słyszał strzały i po wyjściu agenta, podszedł do niego i pogratulował wykonanej roboty.  Całą noc zastanawiał się, czy wszystko potoczy się po jego myśli i nie zostanie złapany, kiedy trafią na jego ślad. Miał nadzieję, że kamizelka zadziałała i nic nie jest Oldmanowi.  Spał na kanapie, aby nie przeszkadzać żonie.
                Następnego ranka ogarnął się i pojechał do biura, wcześniej całując żonę i dzieci.  Nie wiedział, czy jeszcze ich zobaczy.  Kiedy wszedł na swoje piętro, zobaczył poruszenie wśród agentów. Usłyszał o śmierci kolegi i udawał zaskoczenie i niedowierzanie.  Wspomniał, że widzieli się wczorajszego wieczoru i rozstali się pod kręgielnią. Kłamanie szło mu gładko. Wieczorem przeszedł inicjację, złożył przysięgę lojalności i dołączył do mafijnej rodziny.
                Stał się nerwowy i uważny. Okazało się, że miał rację, że wszystko może się posypać. Nagle znaleziono dowody przeciwko niemu w sprawie zabójstwa Thomasa. Musiał uciekać. Ukrył się w domu jednego z członków grupy przestępczej. Był spalony, a w Los Angeles groziło mu niebezpieczeństwo. Jerzy za zgodą ojca, wysłał go do Waszyngtonu w specjalnie przygotowanej ciężarówce.  Ucieczka utwierdziła jego niewtajemniczonych kolegów, iż zastrzelił kolegę.
                Pani Moris została gruntownie przesłuchana. Uparcie twierdziła, że nie wie, gdzie jest jej mąż. Nie wierzyli w ani jedno jej słowo, według nich małżonkowie utrzymywali ze sobą kontakt. Założono podsłuch w jej domu, pracy i na telefonach.  Dyskretnie ją obserwowali. Buntowała się przeciwko oskarżeniom męża i trzymała jego stronę. Nikt nie zwracał uwagi na jej skargi. Pozostało jej czekać na rozwój sytuacji i ufać ukochanemu.
                Jack po przyjeździe do stolicy znalazł się wysoko w hierarchii, dzięki stawiennictwu Jerzego. Spodobał się Flynnowi i Jenny, co rozwścieczyło Dona.  Bał się o swoją pozycję w mafii i postanowił spróbować pozbyć się intruza. Spróbował coś na niego znaleźć, ale bez skutku. Szukał niebezpieczeństwa w niewłaściwym miejscu. Jeden z jego najlepszych ludzi został aresztowany i nakłoniony do współpracy z FBI. Pomógł założyć podsłuch w głównej siedzibie.
                Moris w ciągu sześciu tygodni wysłał trzy osoby na dno rzeki z betonowymi butami, cztery zabrał do lasu, abye wykopały sobie groby i zostały zastrzelone. Pięć ciał ukrył w świeżym betonie, a jedne na cmentarzu w starym grobowcu. Razem trzynaście ofiar. Stał się też alfonsem dziewczyn pracujących na ulicy.   
                Pewnego dnia na niewielkim cmentarzu zebrali się tłumnie pracownicy laboratorium z Instytutu Jeffersona, prokurator, Max Brennan z rodziną oraz Parker Booth z matką. Była to dziesiąta rocznica śmierci dynamicznego duo. Niektórzy czuli się winni śmierci przyjaciół. Nie odciągnęli zmarłych do niebezpiecznego śledztwa, tylko pomagali im.  Jak co roku, przysięgali doprowadzić sprawców przed oblicze sprawiedliwości. Byli coraz bardziej zdeterminowani, tym bardziej, że dwudziestoletni syn Seeley'a wstąpił w szeregi Federalnego Biura Śledczego.
                 Nie zdawali sobie sprawy, że mafiosi dyskretnie ich obserwowali. Jack i Don skrywali się niedaleko i przyglądali się zrozpaczonym ludziom. Nowy wiedząc ile lat minęło od tragedii, zaskoczyła ich liczebność, tym bardziej słysząc, że to byli wszyscy bliscy. Patrzył na ich łzy i jak część z nich trzyma się pocieszająco na ręce. Zrozumiał, iż zmarli mimo upływu dziesięciu lat, nadal mieli dużo miejsca w sercach zebranych. Wzruszyło to go i ledwo powstrzymywał emocje. Zostawili żałobników samych.
                Po powrocie do swojego pokoju, pozwolił sobie na przemyślenia. Tęsknił za swoją żoną i dziećmi. Zastanawiał się, co u nich. Najchętniej zadzwoniłby, ale nie mógł tego zrobić, aby nie narazić na kłopoty z FBI oraz mógłby zostać namierzony.  Zakończenie misji sukcesem, przyniosłoby ulgę tym zgromadzonym przed dwoma nagrobkami. Starał się wczuć w ich emocje. To dało mu nowe siły do pracy.
                Już od jakiegoś czasu przebywał w Waszyngtonie, a nie znał wszystkich płotek. Pewnego dnia doznał ogromnego szoku. Kiedy pilnował prostytutek, do jednej z dziewczyn podszedł doktor Lancy Sweets, psycholog FBI. W pierwszej chwili go nie poznał. Zazwyczaj miał nienaganny wygląd, jak przystało na pracownika rządowego.  Nie przypominał siebie. Był ubrany w stare wytarte jeansy, T-shirt z logo metalowego zespołu.  Jego czupryna była mocno skrócona, a na jego twarzy widniał kilkutygodniowy zarost.
                Musiał przyglądać mu się przez dłuższą chwilę, aby go rozpoznać. Obserwował go podczas całej rozmowy, zastanawiając się, po co przyszedł.  Dziewczyna podeszła do niego, więc musiał zamienić z nim parę słów. Nie obawiał się rozpoznania, ponieważ widzieli się wiele lat temu, ale i tak postanowił uważać na niego.  Jeden fałszywy ruch, a wszystko mogło posypać się.  Pewnie wysiadł z pojazdu i podszedł do niego.
                - Która ci się podoba?
                Psycholog zaczerwienił się.
                - Nie przyszedłem na panienki... Szef przysłał mnie po ciebie. Mam cię odwieźć , a Don cię zastąpi.
                Z pobliskiego auta wysiadł przyszły zięć Wiltera.
                - Tej Jake. Nie martw się. Tom to mój zaufany goniec.
                Zwrócił się do posłańca.
                - Przyprowadź mój samochód.
                Nie był zachwycony, iż ojciec jego narzeczonej kazał go przywieźć. Wewnątrz kipiał ze wściekłości, ale jego twarz pozostała kamienna. Nie chciał okazać przeciwnikowi, co o nim myśli. Uśmiechnął się sztucznie. Obserwował uważnie twarz mężczyzny, czekając na panikę w oczach, która mogłaby go zdradzić.
                Moris wzdrygnął się słysząc, że przybyły pracuje dla mafii. Pomyślał, iż pomylił się, ponieważ Lancy nie dołączyłby do grupy przestępczej.  Był na to zbyt dobroduszny, uczciwy oraz oddany przyjaciołom, którzy z rąk Wiltera i jego ludzi. Posłuchał polecenia, ponieważ odmowa mogłaby być źle odebrana. Dwójka mężczyzn wsiadła do srebrnego dodge'a.
                Jack obserwował Toma, prowadzącego samochód. Zauważał znajome zachowania u niego i coraz bardziej przekonywał się, iż jednak obok niego siedzi Sweets. Rozpoznał go po ruchach i minach. Zrozumiał dlaczego nie widział go na cmentarzu.  Nie podobało mu się, że stanął po drugiej stronie. Z wściekłości zacisnął pięści. Po chwili otrząsnął się.
                W przeszłości dobrze go znał i zrozumiał prawdę.  Sweets pracował pod przykrywką, tak jak on.  Miał nadzieję, że psycholog wie co robi i nie wpakuje się w kłopoty. Kiedyś dobrze się znali. Odważyłby się nazwać go przyjacielem, ale nie przed nim nie przyznał by się Postanowił robić wszystko, aby nie dać się rozpoznać i chronić młodszego mężczyznę. Dla jego dobra.
                Został odprowadzony do samych drzwi gabinetu. Tom zauważył jego zamyślenie i zastanawiał się, o czym on myślał. Widywał go z daleka i był zaintrygowany jego osobą. Wydawał się nie pasować do miejsca. Coś mu nie pasowało i postanowił dowiedzieć się coś. To mogło być pomocne w jego śledztwie. Uważał, iż mógłby nakłonić go do zmiany strony i współpracy. Trzeba było pozostać ostrożnym.
                Zostawił go przed drzwiami. Moris  przeszedł przez nie i zobaczył kilkoro zaufanych ludzi Wiltera.  Zauważył szefa, będący fanem Ojca Chrzestnego, siedział w dużym, wygodnym fotelu.  Podszedł do niego i ucałował go w sygnet, klękając. Następnie zajął swoje miejsce przy stole. Flynn od razu przeszedł do rzeczy.
                - Zebrałem was tutaj, ponieważ mamy kreta z FBI...
                Jack wzdrygnął się. Ogarną strach, że poznali jego tajemnicę.  Musiał zachować kamienną twarz, chociaż to mógł usłyszeć wyrok na siebie. Wilter spojrzał na niego pobłażliwie, jak ojciec na syna. Uśmiechnął się czule. 

poniedziałek, 2 października 2017

Biblioteczna rodzina cz. IV

Otrząsnęła się ze wspomnień. Mąż nadal ją czule obejmował, a reszta nadal przeglądała księgę o bogach nordyckich. Nagle Cassandra zainteresowała się chrześniaczką.  Podeszła do dziewczynki i usiadła obok niej.  Prawą rękę położyła na swoim zaokrąglonym brzuchu. Był to piąty miesiąc. Dobrze znosiła ciążę.  Jenkins zerknął na nie z lekkim uśmiechem. Panowie też oderwali od pracy i dołączyli do dziecka.
                Ucieszony Flynn puścił ukochaną, zjechał na barierce i przyłączył się do bawiących. Długo je trzeba było czekać na to, aby Eve zeszła na dół. Najdłużej opierał się urokowi dziecka najstarszy z całej gromady Jenkins. Charlene podeszła do niego z wyciągniętymi rączkami w jego kierunku. Przytuliła się do jego lewej nogi. Spojrzała w górę i zrobiła oczy kota.
                - Plosze
                To wystarczyło. Westchnął, odrywając dziecko od swojej nogi.  Przykucnął.
                - No dobrze. Co robimy?
                - Helbatka.
                Zawsze wiedziała, jak go rozczulić.
                - To ja zaparzę, a wy przygotujcie miejsce.
                Udał się do niewielkiej kuchni, gdzie nastawił wodę. Nie wiedział, kiedy ten szkrab skradł jego serce. Wyjął niewielkie gliniane filiżanki i dzbanek. Nie lubił tego, jak porcelowanego, który mógł  zostać stłuczony. Westchnął. Zaparzając ulubiony napój, przypomniał sobie dzień, kiey usłyszał radosną nowinę.
                Pułkownik od kilku dni źle się czuła. Dużo czasu spędzała w łazience. Podejrzewał, że się czymś struła podczas misji, albo pan Carsen za to odpowiadał.  Zawsze z dużą rezerwą podchodził do jego umiejętności kulinarnych. Parzył ziółka dla kobiety. Jej mąż stanął na wysokości zadania. Podtrzymywał włosy, poił ją aby nie odwodniła się, czy robił wszystko, co chciała. Ciągle namawiał ją do wizyty u lekarza.
                Był zaniepokojony jej stanem zdrowia. Wreszcie nie wytrzymał i przy pomocy przyjaciół i tylnych drzwi podstępem zbawił ją do szpitala. Przeszli przez magiczny portal pod pretekstem misji. Tak się spieszyli, iż nie zdążyła zobaczyć, co pisało w Księdze Wycinków. Po zobaczeniu szpitalnego korytarza, domyśliła się, że to była pułapka. Flynn złapał ją pod ramię i zaczął ciągnąć w stronę dyżurki. Zwrócił się do trójki przyjaciół.
                - Wracajcie do Aneksu.
                - Ale... - próbowała zaprotestować Cassandra.
                - Bardziej przydacie się tam. Nic jej nie będzie.
                Wszyscy wiedzieli o jego strachu. Drżał o zdrowie ukochanej. Przeszli z powrotem. Tam czekał na nich zdenerwowany opiekun. Czekali z niecierpliwością na powrót małżonków. Jenkins zaparzył herbatę i przyniósł ciasteczka. Martwił się i aby uspokoić się, przeglądał stare dokumenty. Praca pomagała mu oderwać złe myśli. Irytowało go krążenie rudowłosej kobiety po całym pomieszczeniu. Panowie oglądali jakiś zabawne filmiki, który zazwyczaj śmieszyłby ich, ale nie tym razem.
                Drzwi rozbłysły i weszli Carsenowie. Flynn wyglądał na przeszczęśliwego, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Za to Eve była blada, jak ściana. Mąż podtrzymywał ją delikatnie. Wszyscy spojrzeli na nich. Zastanawiali się nad różnymi reakcjami małżonków. Cillian była niecierpliwa i zwróciła się do nich, podchodząc do kobiety.
                - No i?
                Carsen nie zwrócił uwagi na Bibliotekarkę, tylko spojrzał na żonę.
                - Może usiądziesz? Pewnie jesteś zm...
                Rozdrażniło to ją. Krzyknęła na niego.
                - Nic mi nie jest. Zostaw mnie w spokoju.
                Wybiegła z Aneksu. Byli w szoku. Stone podszedł do Flynna i poklepał pocieszycielsko.
                - No stary. Masz przechlapane. Co jej zrobiłeś?
                Ten stał z opadniętą szczęką, nie rozumiejąc co się dzieje. Chciał za nią ruszyć, ale opiekun pokazał mu, aby został. Sam poszedł na poszukiwania Strażniczki. Z pomocą zjawił się Excalibur. Pokazał mu, gdzie ukrywa się kobieta, a było to przy fontannie młodości. Siedziała na jej skraju. Po cichu podszedł do niej i zobaczył, że płacze.
                - Wszystko w porządku pułkowniku?
                Poderwała się na dźwięk na jego głosu. Złapała się za serce.
                - Jenkins. Przestraszyłeś mnie.
                Skłonił głową.
                -  Przepraszam. To nie było moim zamiarem.
                - Czego chcesz?
                Nie zraził się jej ostrym tonem Podszedł jeszcze bliżej. Stanął na przeciwko niej.
                - Chciałbym się dowiedzieć, co panią trapi. Co powiedział lekarz?
                - Nic...
                Spojrzał w jej oczy. Martwił się o Strażniczkę.
                - Nie uda się pani mnie okłamać pułkowniku. Czy chodzi o podstęp pana Carsena? Wyniki są złe?
                Poczuła się bezradnie. Usiadła z powrotem, a po jej policzkach popłynęły łzy. Baird, która była twarda i patrzyła niebezpieczeństwu w twarz płakała przed nim.
                -  Nie wiem, co robić... Co myśleć.
                Przysiadł przy niej i położył rękę na jej barku
                - Nie zapominaj pułkowniku, że nie jesteś sama. Jesteśmy rodziną, Poradzimy sobie ze wszystkim.
                Spojrzała na niego.
                - Ale ja nie wiem, czy sobie poradzę... Z kolejnym życiem zależnym ode mnie. Małą, bezbronną kruszynką.
                Zabrał swoją rękę. Doznał szoku. Nie tego się spodziewał, chociaż to było logiczne. Nie umiał określić swoich uczuć.  
                - Nie będę umiała się nim zająć. Większość życia spędziłam walcząc, czy w wojsku, czy tutaj... Nie wiem, czy będę umiała być delikatna...
                Ukryła twarz w dłoniach.
                - Ogarnęłaś naszą czwórkę...
                Z cienia wyłonił się Flynn. Nie posłuchał starszego mężczyzny i udał się za nim. Podszedł do żony i ukucnął przed nią. Złapał ją za ręce i odsłonił jej zapłakaną twarz. Ścisną je mocniej. Eve w tamtej chwili była najpiękniejszą kobietą. Jedną ręką zgarnął jej blond włosy z oczu i założył za ucho.
                - Nawet piątkę...
                Zerknął na opiekuna.
                - A to przecież nie lada wyzwanie. Trzech niedoświadczonych Bibliotekarzy o różnych charakterów i nie chcący razem pracować. Jeden stary, uparty, uroczy i działający bez planu oraz odporny na próby nauczenia.  Jest jeszcze nieśmiertelny, który nie ucieszył się na nasze towarzystwo.
                Wpatrywał się w jej podpuchnięte oczy.
                - Ja też się boję. Prowadzimy niebezpieczne życie. Często możemy zginąć, ale tobie nie przeszkodziło nas uczyć i zbliżyć się do siebie... Dlaczego kazałaś Cassandrze pracować ze Stonem? Aby zaczęli sobie ufać i Stone zapomniał o jej zdradzie. I udało ci się. Ezekiel trochę spoważniał, a Cassandra nabrała pewności siebie. A ja... Żyję... Gdybyś nie nakazała im znaleźć innego sposobu, ich szare komórki na nic by nie wykombinowały...
                Jenkins nadal nie mógł wyjść z szoku. Nie rozumiał ciepła, które pojawiło się w okolicy serca. Musiał pomóc Bibliotekarzowi. Tym bardziej, że miał słabość do kobiety. Lubił ją i szanował. Przybliżył się do mężczyzny.
                - Pan Carsen ma rację A do tego nauczyłaś go pracy w zespole. Czasem nawet planuje działanie.
                - Wolę zostawić to jej.
                Spoglądała na nich i olśniło ją. Pod jej sercem rosło nowe życie. Dziecko jej i Flynna. Owoc ich miłości. Nie rozmawiała z mężem, czy chcą mieć potomstwo. O oczach ukochanego widziała radość, jakby miał przed sobą skomplikowaną zagadkę. Zalała ją fala miłości do nienarodzonej pociechy. Położyła dłonie na brzuchu, rozpromieniając się.
                - Przepraszam kochanie. Mamusia martwiła się.
                Zerknęła na ukochanego.
                - Chcę podzielić się nowiną z resztą.
                Pomógł jej wstać i wszyscy udali się do Aneksu, gdzie trójka Bibliotekarzy denerwowała się. Mężczyźni próbowali uspokoić rudą kobietę. Kiedy zobaczyła przyjaciół, podbiegła do Eve, której nie dała dojść do słowa.
                - Wszystko w porządku?
                Mąż objął Baird w pasie u przyciągnął ją do siebie. Uśmiechnął się do wszystkich szeroko.
                - Tylko nasza rodzina się powiększy o jeszcze jedną osobę.
                Nie zrozumieli aluzji. Patrzyli na siebie, a to na nich. Carsen z dumą w głosie oznajmił nowinę.
                - Zostaniemy rodzinami.
                Cillian rzuciła się na szyję przyszłej mamie. Piszczała z radości.
                - Tak się cieszę.
                Chłopaków zamurowało. Wiedzieli, że małżonkowie uprawiali sex, ale o tym nie rozmawiali. Ezekiel na początku próbował z tego żartować, ale Eve szybko to ucięła. Jones podszedł i poklepał przyszłego ojca.
                - No proszę. Więc świetnie bawicie się w wolne noce.
                Baird zaczerwieniła się.
                - Jones
                Jej ton był ostry.  Wiedział, że lepiej odpuścić sobie takie żarty. Wszyscy złożyli im gratulacje. Dobrze przyjęli nowinę, a jej strach i niepokój zniknęły. Mogła zacząć cieszyć się przyszłym macierzyństwem.  Przez pewien czas jeszcze pracowała, chociaż w chwilach starcia, bójki, potyczki wszyscy ją chronili. W największym niebezpieczeństwie Cassandra odciągała ją na bok, dzwoniła do opiekuna i odsyłała ją do Aneksu.
                W wolnych chwilach organizowała im treningi, aby mieć pewność, że poradzą sobie bez niej.  Po zrobieniu pierwszego USG Flynn i przyjaciele zgromadzili się nad pierwszym zdjęciem pociechy. Przy urządzaniu pokoju dziecinnego każdy brał w tym udział. Panie wybierały kolory ścian, a panowie malowali i składali zakupy. W ostatnich miesiącach ciąży jej niepokój i zarządzanie misjami z Aneksu doprowadzało ją do szału. Kilka razy dostało się Bibliotekarzom i opiekunowi.
                Charlene skradła serca wszystkich.  Poza rodzicami wokół palca owinęła sobie Jenkinsa, od kiedy zobaczył ją po raz pierwszy. Kiedy tylko było trzeba, zostawał z dzieckiem, chociaż rodzice ciągle go sprawdzali. Eve wróciła do swoich obowiązków po pół roku od urodzenia córki, ale ciągle była pod telefonem. Wystarczyło, że Jenkins dzwonił, a już bała się o małą księżniczkę.
                Opiekun oderwał się od wspomnień i zaparzył herbatę. Wrócił do towarzystwa z parującym czajnikiem i filiżankami. Usłyszał hałas od strony tylnych drzwi i zobaczył Ezekiela z pudełkiem ciastek, którymi zajadała się Baird w stanie błogosławionym, a teraz robiła to ciężarna Jones. Postawił na kocu tacę i rozlał ciepłego, swojego ulubionego napoju i podał każdemu.             
                Zaczęli bawić się lalkami ubranymi w stroje uszyte przez jej mamę. Każda z nich była jednym z nich. Opowiadali jej bajki o księżniczkach, rycerzach, umieszczając siebie, jako bohaterów.  Smoki i inne potwory kupowali jej. Mimo, że ich opowieści były łagodne, to uwielbiali to. Żyli w magicznym miejscu i przeżywali wiele niebezpieczeństw, co ich zbliżyło. Tak samo, jak spędzanie czasu z Charline.
                Cassandra dotknęła swojego zaokrąglonego brzuszka. Miała nadzieję, iż jej dziecko będzie też kochane przez wszystkich. Była rozpromieniona. Jej maleństwo kopnęło.  Ezekiel od razu zobaczył ból na twarzy żony, który na chwilę zagościł na jej twarzy. Domyślił sie jego przyczyny.  Dziewczynka wyprzedziła go i podeszła do cioci.
                - Mogę się przytulic?
                Rudowłosa kiwnęła głową, a dziewczynka przycisnęła głowę do jej brzucha.
                - Rusa
                Kobieta pogładziła jej włosy.
                - Tak. Cieszy się tak, jak ja.
                Pozostali patrzyli na nich z czułością. Pierwszy po ciastko sięgnął Stone. Nie czuł się niezręcznie w towarzystwie szczęśliwych małżonków. Raczej ich miłość dawała mu radość po trudniejszych zadaniach. Czuł się szczęśliwy w towarzystwie w swojej magicznej rodzinie.

Koniec