piątek, 12 czerwca 2015

Dziesięcioletnia nieobecność cz. VII

Aktorka poszła pod prysznic odświeżyć się. Gdy wyszła z łazienki, zastała Parkera i Jacka  robiących kolację dla najmłodszych, którzy w salonie oglądali kreskówki.  Stanęła przy framudze i patrzyła. Rozmyślała jak będzie wyglądać ich życie bez niej.  Jej mąż będzie musiał poświęcić więcej czasu dzieciom, które zostaną bez matki.  Wiedziała, że załamie się, ale ze nie zaniedba ich pociech. Do tego będzie miał wsparcie przyjaciół, którzy nie pozwolą mu zaniedbać swoich obowiązków. Nie miała złudzeń, że przeżyje. Chciała przerwać leczenie, ale wszystkim zależało, aby walczyła.  Dlatego nie miała zamiaru poddać się, chociaż jej zdaniem i tak jej los był przesądzony. Nagle usłyszała koło siebie ukochany głos.
            - O czym myślisz Bones?
            - O niczym.
            Przyjrzał się.
            - Widzę, że nad czymś rozmyślasz. Zdradź mi to.
            - Zastanawiam się, jak będzie wyglądać wasze życie po mojej śmierci.
            Zdenerwował się.
            - Nie umrzesz Bones. Wiem, że wiara cię nie przekona. Więc postaram się być logiczny.  Jesteś silną kobietą,  masz silny organizm. Dobrze przeszłaś pierwszą chemię.
            Przyjrzała mu się uważnie.
            - Masz rację, ale...
            -Nie ma ale.
            Chciała coś powiedzieć, gdy z kuchni wychylił się Parker i krzyknął.
            - Kolacja gotowa.
            Złapał żonę za rękę i pociągnął do kuchni. Pomogli młodemu Booth'owi rozłożyć jedzenie na talerze i zanieśli je do salonu. Christine i Hank szybko spałaszowali posiłek i Caroline położyła dzieci do spania.  Dorośli zasiedli przed telewizorem. i obejrzeli kilka odcinków serialu "Kości". Wszyscy znali je dobrze, ale to co innego, gdy odtwórczyni roli, a zarazem bohaterka serialu siedzi obok i komentuje to co się dzieje.  Koło drugiej nad ranem poszli spać. Małżeństwo ulokowało się w sypialni, a gospodarz w salonie, na kanapie.  Koło szóstej do mieszkania weszła Lanie Brown, dziewczyna Parker. Zostawiła płaszcz i walizkę przy wejściu, przeszła przez salon i weszła do sypialni. Gdy zobaczyła w łóżku swojego chłopaka obcą kobietę, zdenerwowała się. Caroline przebudziła się i wyciągnęła się obok męża, który smacznie spał. Spojrzała na intruza i spytała.
            - Co pani tutaj robi?
            Brown była coraz bardziej poirytowana.
            - A pani w mieszkaniu mojego chłopaka?
            - Nocuję. Ale radzę odpowiedzieć, zanim wezwę policję.
            Aktorka podniosła się z łóżka i sięgnęła po koc, którym starannie się okryła. Kiwnęła na kobietę i opuściły sypialnię. W salonie nikogo nie było. Na kanapie leżała rozwalona pościel. Usiadła na wolnym skrawku mebla.
            - Więc jest pani dziewczyną Parkera?
            - Tak odparła dumnie Lanie.
            - Miło mi panią poznać.  Parker to bardzo miły młodzieniec. Podejrzewam, że tak jak ojciec jest dżentelmenem i zajdzie wysoko w FBI.
            Caroline była zadowolona, że może spotkać partnerkę syna ukochanego. Pomyślała, że ktoś pomoże Parkerowi, gdy jej już zabraknie. Nie rozumiała tylko poirytowania kobiety. Gdy miała już odezwać się, gdy wszedł młodszy z Boothów. Był radosny.
            - Witaj Bones...
            Dopiero po chwili dostrzegł gościa.
            - Cześć Lanie. Co tutaj robisz?
            Wściekła się i zaczęła krzyczeć.
            - Co ja tutaj robię? Ty mnie o to pytasz? A co ona tutaj robi? Sprowadziłeś sobie jakąś dziwkę?
            - Wypraszam sobie - odparła Moris i ruszyła do kuchni. Parker srogo spojrzał kobietę i krzyknął w stronę kuchni, ponieważ drżał o macochę.
            - Wszystko w porządku Bones?
            - Tak szukam torebki.
            - Wisi przy drzwiach. Może lepiej będzie jak udasz się do szpitala?
            - Nie trzeba. Nic mi nie jest.
            Spojrzał na Brown ze złością.
            - Musisz wygadywać takie głupoty? Nawet nie wiesz, co tutaj się dzieje.
            -Broń się - krzyknęła kobieta. - Jesteś kłamcą jak wszyscy faceci.
            Parker zdenerwował się Przecież nie byli sami w mieszkaniu.
            - Możesz ciszej. Obok śpią dzieci
            To jeszcze bardziej rozwścieczyło kobietę.
            - Dzieci? Jeszcze ty są dzieci? No to jeszcze lepiej.
            Z pokoju wychyliła się Christine. Podeszła do brata i spytała.
            - Co się dzieje?
            Parker zapanował nad wzburzeniem i przemówił łagodnym głosem.
            - Wiem, że krzyczymy, ale wszystko jest w porządku.
            Dziewczynka nie dała się zwieść, przestraszyła się, myśląc, że chodzi o jej rodzicielkę.
            - Coś z mamą?
            Uśmiechnął się.
            - Nie Nic jej nie jest. Weź torebkę i zanieś mamie. A ja skończę rozmowę.
            Christine zdjęła z wieszaka torebkę i zaniosła ją mamie. Gdy zniknęła, mężczyzna powrócił do przerwanej dyskusji.
            - Zrozum, że to nie jest tak jak myślisz. Daj mi to wyjaśnić.
            - Pewnie masz świetną wymówkę.
             Nie chciała słuchać jego tłumaczeń. zanim zdążyć odezwać się, opuściła jego mieszkanie. Parker czuł się zobowiązany wytłumaczyć się przed żoną ojca.
            - Przeprasza za to. Jest mi strasznie głupio...
            - Nic się nie stało. Małe nieporozumienie, które sobie wyjaśnicie. Dobrze, że nie zbudziła twojego ojca. Od dawna tak dobrze nie spał. Daj jej czas Zrobię śniadanie. Co chcesz?
            - Ja zrobię. Jesteście moimi gośćmi. Naleśniki?
            Przytaknęła. Jej mąż robił świetne śniadania, teraz mogła sprawdzić jak gotuje jego pierworodny. Mężczyzna zwrócił się do siostry.
            - A ty co zjesz królewno?
            - Jeśli robisz takie dobre naleśniki jak tata, to chętnie zjem.
            Uśmiechnął się do niej i wyjął potrzebne produkty, oraz patelnię.
            - Czas na popis króla naleśników.
            Kobieta uśmiechnęła się i zabrała córkę do salonu, gdzie włączyła jej bajkę. Następnie wróciła do sypialni. Pół godziny później z  dziecięcego pokoju wychylił się Hank i wszedł do kuchni, gdy Parker skończył rozprowadzać kolejną porcję ciasta po patelni. Chłopiec poparzył na mężczyznę i spytał.
            - Co robisz?
            -Śniadanie a'la  Booth.
            Chłopiec przytulił się do nóg starszego brata.
            - Cieszę się, że możemy w końcu cię poznać. Rodzice opowiadali nam o tobie.
            Parker wziął go na ręce i mocno przycisnął do siebie. był szczęśliwy, ze maluchy wiedzą kim jest. Państwo Moris opuścili sypialnię i poczuli zapach spalenizny. Pobiegli szybko do kuchni. Zobaczyli jak Parker wyrzuca coś do śmietnika.
            - Co się stało?
            - To nic takiego tato. Rozmawiałem z Hankiem i zagadałem się. Ale sytuacja opanowana.
            Zasiedli do posiłku. Wszyscy chwalili młodego mężczyznę, który czuł się wspaniale obserwując rodzinę. Następnie pozmywał i pojechał do pracy. Państwo Moris z dziećmi pojechali do Russa i Maxa.

            Spędzili dwa tygodnie na spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi.  Następnie dyrektor FBI wysłał detektywa Jacka Morisa ( agenta specjalnego Seeley'a Bootha) na szkolenie. Caroline wraz z pociechami nadal mieszkała u Parkera, chociaż rozpoczęła poszukiwania przytulnego domku. Szykowała się na kolejną chemioterapię. Lanie Brown nie pojawiła się więcej w mieszkaniu chłopaka, który próbował się jej wytłumaczyć.

1 komentarz:

  1. Ale druga to jest jeszcze noc, o trzeciej mówimy, że jest nad ranem.
    Lanie jest dziwna. Dlaczego nie dała się chłopakowi wytłumaczyć? Powiedziałby, że nocuje u niego ojciec z żoną i jego przyrodnie rodzeństwo. I tyle.
    Ciekawe opisy :) Dobrze, że maluchy rozpoznały w Parkerze starszego brata :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń