Minęły trzy
miesiące od śmierci doktor Temperance
Brennan. W instytucie panowała napięta atmosfera. Gdy naukowcy
przechodzili koło jej gabinetu patrzyli ze smutkiem i utęsknieniem. Brakowało
im przyjaciółki i duetu, który tworzyła wraz ze swoim partnerem. Pamiętali, ze
oni kłócili się jak stare dobre małżeństwo. Brakowało tez im jej racjonalizmu i
naukowego podejścia do życia. Wszyscy stracili zapał do pracy. Najchętniej
siedzieliby w domach. Wszystko w instytucie ją przypominało. Doktor Saroyan
trzymała ich w ryzach. Starała się znajdować im przeróżne zadania. Wiedziała,
ze Brennan nie chciałaby, aby po niej rozpaczali. Pamięta jak Teperance nie
chciała iść na pogrzeb Seeley’a, a Angela ją przekonała. Ale wszystko okazało
się prowokacją FBI i agencik żył. Ale się wtedy wkurzyła… W Instytucie Jeffersona panowała przygnębiająca cisza.
Entuzjazm Hodginesa co do robaków, czy niebezpiecznych eksperymentów
wygasł. Skończyło się niebezpieczeństwo wybuchów, oberwania indykiem, czy że
zdjęcie któregoś z kolegów znajdzie się na arbuzie. Wszyscy czekali na następcę doktor Brennan.
Doktor Clark Edison nie radził sobie. Miał oddać antropologię sądową komuś
innemu. Od pogrzebu zezulce nie widzieli Bootha. Agent zaszył się w swoim mieszkaniu. Przyjaciele
martwili się o niego. Nagle zjawił się w instytucie. Pierwszy ujrzał go
Hodgines, który od razu się przywitał.
-Cześć Booth. Dawno cię nie widzieliśmy stary. Wracasz do
nas?
-Muszę. Szef
powiadomił mnie, ze jeśli nie wrócę to mnie wywali.
-Aktualnie
nie mamy żadnej sprawy. Angela pomaga Clarkowi
przy kościach z epoki żelaza. Robi dla niego rekonstrukcję. Nie mamy jeszcze nowego antropologa sądowego.
-Mamy
Koło nich
zmaterializowała się niespodziewanie Camile.
-Człowiek poddający
się resocjalizacji będzie pracował u nas. Dyrektor Cullen przychylił się do prośby
szpitala psychiatrycznego. Będziemy musieli Booth wziąć za niego
odpowiedzialność Trzeba będzie znaleźć mu dach nad głową. Nie wiem kto to.
Minie tez się nie podoba. Akurat dzisiaj go przywiozą. A ty Hodgines nie miałeś
zbadać jakiś cząsteczek/
-Daj spokój-
odparł Seeley. –Dzięki, ze nie pytacie.
-Chcesz
porozmawiać?
-Dzięki Cam,
ale nie. Po południu mam pierwsze spotkanie u Sweetsa. Dyrektor kazał mi chodzić
do doktorka na terapię. Co tam w instytucie?
-Fisher
wyjechał na wykopaliska. A tak wszystko normalnie
We troje
spojrzeli w stronę gabinetu Bones. Po chwili Jack odezwał się.
-nic nie będzie
jak dawniej. Myślimy z Angelą o odejściu.
O rany. Ostatnie zdanie Jack'a wbiło mnie w fotel. Ale dlaczego on i Angela chcą odejść? Bez nich Instytut także nie będzie taki sam.
OdpowiedzUsuńPoczątkowy opis bardzo mi się podoba :)
W ogóle stwierdzam, że poprawił Ci się styl pisania, brawo :)
Czekam na nn ^^