niedziela, 15 czerwca 2014

Bones rozdział III Żałoba, część I

Minęły trzy miesiące od śmierci doktor Temperance  Brennan. W instytucie panowała napięta atmosfera. Gdy naukowcy przechodzili koło jej gabinetu patrzyli ze smutkiem i utęsknieniem. Brakowało im przyjaciółki i duetu, który tworzyła wraz ze swoim partnerem. Pamiętali, ze oni kłócili się jak stare dobre małżeństwo. Brakowało tez im jej racjonalizmu i naukowego podejścia do życia. Wszyscy stracili zapał do pracy. Najchętniej siedzieliby w domach. Wszystko w instytucie ją przypominało. Doktor Saroyan trzymała ich w ryzach. Starała się znajdować im przeróżne zadania. Wiedziała, ze Brennan nie chciałaby, aby po niej rozpaczali. Pamięta jak Teperance nie chciała iść na pogrzeb Seeley’a, a Angela ją przekonała. Ale wszystko okazało się prowokacją FBI i agencik żył. Ale się wtedy wkurzyła…  W Instytucie Jeffersona panowała przygnębiająca  cisza.  Entuzjazm Hodginesa co do robaków, czy niebezpiecznych eksperymentów wygasł. Skończyło się niebezpieczeństwo wybuchów, oberwania indykiem, czy że zdjęcie któregoś z kolegów znajdzie się na arbuzie.  Wszyscy czekali na następcę doktor Brennan. Doktor Clark Edison nie radził sobie. Miał oddać antropologię sądową komuś innemu. Od pogrzebu zezulce nie widzieli Bootha.  Agent zaszył się w swoim mieszkaniu. Przyjaciele martwili się o niego. Nagle zjawił się w instytucie. Pierwszy ujrzał go Hodgines, który od razu się przywitał.
-Cześć  Booth.  Dawno cię nie widzieliśmy stary. Wracasz do nas?
-Muszę. Szef powiadomił mnie, ze jeśli nie wrócę to mnie wywali.
-Aktualnie nie mamy żadnej sprawy.  Angela pomaga Clarkowi przy kościach z epoki żelaza. Robi dla niego rekonstrukcję.  Nie mamy jeszcze nowego antropologa sądowego.
-Mamy
Koło nich zmaterializowała się niespodziewanie Camile.
-Człowiek poddający się resocjalizacji będzie pracował u nas. Dyrektor Cullen przychylił się do prośby szpitala psychiatrycznego. Będziemy musieli Booth wziąć za niego odpowiedzialność Trzeba będzie znaleźć mu dach nad głową. Nie wiem kto to. Minie tez się nie podoba. Akurat dzisiaj go przywiozą. A ty Hodgines nie miałeś zbadać jakiś cząsteczek/
-Daj spokój- odparł Seeley. –Dzięki, ze nie pytacie.
-Chcesz porozmawiać?
-Dzięki Cam, ale nie. Po południu mam pierwsze spotkanie u Sweetsa. Dyrektor kazał mi chodzić do doktorka na terapię. Co tam w instytucie?
-Fisher wyjechał na wykopaliska. A tak wszystko normalnie
We troje spojrzeli w stronę gabinetu Bones. Po chwili Jack odezwał się.
-nic nie będzie jak dawniej. Myślimy z Angelą o odejściu.


1 komentarz:

  1. O rany. Ostatnie zdanie Jack'a wbiło mnie w fotel. Ale dlaczego on i Angela chcą odejść? Bez nich Instytut także nie będzie taki sam.
    Początkowy opis bardzo mi się podoba :)
    W ogóle stwierdzam, że poprawił Ci się styl pisania, brawo :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń