-Nic nie będzie takie jak
dawniej. Myślimy z Angelą o odejściu.
-Ona by tego nie chciała-
krzyknął Seeley.- Też chciałem odejść, ale gdy wszedłem tutaj zdałem sobie
sprawę, iż to był jej drugi dom, a my jej rodziną.
-Dla niej będziemy walczyć-
odparła Saroyan. - Chodźcie do Angeli.
Poszli do artystki. Gdy
weszli do niej kobieta płakała pracując nad rekonstrukcją. Mąż podszedł do niej
i mocno ją przytulił. Wszystkim zaczęły ciec łzy. Agent wybiegł i opuścił
Jeffersona. Pozostali po chwili wrócili do swoich zajęć. Przed dwunastą Booth
zjawił się w gabinecie pani patolog. W pomieszczeniu panowała krępująca cisza.
Nagle drzwi się otworzyły i pojawili się: dyrektor FBI Cullen, Lancy Sweets,
starszy mężczyzna, dwóch mężczyzn ubranych na biało, oraz Zackary Addy. Po
chwili odezwał się starszy mężczyzna.
-Jestem psychiatrą ze
szpitala psychiatrycznego, doktor James Kitler. Chciałem zaręczyć, iż pan Addy
może pracować w instytucji rządowej. Jest oddany prawu i wie, że nie wolno
popełniać przestępstw i że trzeba łapać, tych którzy to robią. Jeśli chodzi o
wykształcenie to ma doktorat z antropologii sądowej.
Camile miała poważną minę, a
po chwili odezwała się surowym głosem.
-Dziękuję bardzo. Z agentem
Boothem wezmę odpowiedzialność za doktora Addy'ego. Będzie pracował na
stanowisku antropologa sądowego. Czego musi przestrzegać?
-Chodzić raz w tygodniu na
terapię, bez państwa zgody nie może opuszczać laboratorium i Waszyngtonu. Raz w
miesiącu będzie przechodził badania psychiatryczne. W razie najmniejszych
problemów, lub podejrzeń powróci do szpitala.
-Mam jedną prośbę. Wolałabym,
aby terapię prowadził psycholog FBI doktor Lancy Sweets. Będzie mógł ocenić jak
wpływa na doktora Addy'ego praca. Do tego mamy do niego duże zaufanie.
-Jeśli dyrektor nie ma nic
przeciwko, to mogę się zgodzić.
-Nie mam- odparł Cullen.
-W takim razie została
ostatnia kwestia doktor Saroyan. Gdzie będzie mieszkał?
-Na razie u mnie, później
prawdopodobnie u doktora Hodginesa, a potem coś mu znajdziemy. Mam na oku
umeblowane mieszkanie.
Wszyscy podpisali odpowiednie
dokumenty i antropolog został w instytucie. Camile poszła do magazynu i
przyniosła wszystkie stare rzeczy Zacka i jego fartuch. Mężczyzna uśmiechnął
się i odezwał się ze strachem w głosie.
-Dziękuję doktor Saroyan. Idę
zająć się kośćmi.
-Witaj spowrotem Zack-
odezwała się Cam ciepłym głosem. -Wszyscy się ucieszą jak dowiedzą się, że
wróciłeś. Zajmiesz gabinet doktor Brennan.
-Nie mogę.
-Musisz. Przejmiesz też jej
doktorantów i asystentów.
-Ale nie muszę nic zmieniać?
-Nie musisz.
-To zawsze będzie gabinet
doktor Brennan.
Seeley cały czas przyglądał
się im. Podszedł i uścisnął Addy'ego mówiąc.
-Cieszę się, że to zajmiesz
miejsce Bones... Znasz jej metody i bardzo była do ciebie przywiązana..
-Skrzywdziłem mentorkę i tego
żałuję najbardziej.]
-Już dobrze Zack. Ucieszyłaby
się na twój widok. Idź już przywitać się z pozostałymi. Nie zapomnij o Angeli.
Inaczej będzie awantura.
-Dziękuję agencie Booth.
Antropolog wyszedł, Seeley
stał smutny i spoglądał w dal. Cam wiedziała, iż nie chce współczucia, więc już
dawno ostrzegła podwładnych. A w szczególności pewną artystkę. Wreszcie oni
mogli być szczęśliwi. Wszyscy cierpieli po stracie przyjaciółki, ale on stracił
ukochaną. Podeszła do niego, na jej twarzy malowało się przygnębienie. Nagle
odezwał się.
-Nie chcę tu być. Wszystko ją
tutaj przypomina. Ale nie mam wyjścia. Zginęła prze ze mnie. Nienawidzę się za
to Cam.
-To nie twoja wina.
-Brakuje mi jej. Cholera
Walną pięścią w biurko
-Booth.
-Wiem, muszę być silny.
Chciałaby, abyśmy trzymali się razem... Tamten dzień zmienił nasze życie.
Odebrał drogą osobę. Lepiej byłoby, abym
to ja wtedy zginął.
-Nie myśl tak. Ty masz syna i
jesteś mężczyzną. Ona by długo nie przeżyła bez ciebie. Ty musisz żyć dla niej
i Parkera.
Gdy oni rozmawiali Addy wszedł
do gabinetu artystki.
Tam siedzieli wszyscy
pracownicy laboratorium i rozmawiali snując domysły na temat nowego
współpracownika. Obserwował ich. Pierwsza mężczyznę zauważyła Angela. Uścisnęła
go uśmiechając się. Gdy spojrzała mu w oczy powiedziała.
-Witaj Zack. Miło ciebie
tutaj widzieć. Wracasz do nas?
-Tak. Ale nie wiem czy dam
radę.
-Pomożemy ci.
Kobieta puściła go. Asystenci
Brennan podejrzewali, iż Jack się wścieknie, widząc takie zachowanie żony. A on
poklepał antropologa i odezwał się.
-Cisze się, że cię widzę.
Sporo się zmieniło u nas. Ale Cam nadal jest cięta na eksperymenty. Gdzie
będziesz mieszkał?
-Nie wiem. Mógłbym wrócić nad
garaż?
-Nie. Już tam nie mieszkam. Z
Angelą mamy nowy dom. Znajdzie się tam pokój dla ciebie. Powiem ci ciekawostkę,
było to miejsce zbrodni. Badaliśmy je. W pewnym momencie postanowiliśmy je
kupić. Mam nadzieje, że ci to nie przeszkadza.
-Nie. Czadowo
-Jak się trzymasz?
-Żałuję tego co zrobiłem.
Zawiodłem doktor Brennan. To musiało ją dotknąć. Jej asystent został Pomocnikiem
kanibala... Wybaczycie mi kiedyś?
-Dawno ci wybaczyliśmy. A
doktor Brennan ucieszyłaby się widząc ciebie. Cieszę się, że to ty ją
zastąpisz. Po to tu jesteś, prawda?
-Tak.
-Kiedyś się nie znosiliśmy. A
teraz cieszę się na ten widok.
Angela podeszła i spytała.
-Cam i Seeley wie, że
wracasz?
-Oczywiście. Są za mnie
odpowiedzialni.
-Dziś się wprowadzisz?
-Tak.
-No to czekamy na sprawę.
Chodź pokaże ci moje robaczki. Nadal nimi czasem oczyszczamy kości.
Świetna długość :) Ale trochę brakuje mi akapitów.
OdpowiedzUsuńNie powinno być "Zachary"?
Świetne dialogi, da się wyczuć uczucia postaci.
Tylko brakuje przecinków.
Dobry rozdział :)
Czekam na nn ^^
Hej, kochana :*
UsuńZostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award.
Więcej informacji tutaj : http://una-infinidad.blogspot.com/2014/06/liebster-award.html