Zebrała się i ubrała
dzieci. Pojechali na cmentarz. Tak, historia raz zatoczyła koło. Rok po
wydarzeniach nad wodospadem ojciec jak w 1894 objawił się żywy, aby dopaść
pułkownika. Nieszczęsny profesor z Szwajcarii pomógł profesorowi przywrócić do
życia swego dawnego podwładnego, niebezpiecznego pułkownika Morana. Oczywiście
tam też był nad wodospadem. I jak w XIX wieku Holmes nabrał go na woskowe
popiersie. Trudno było uwierzyć, że ta
sztuczka udała się w ponownie. Największy szok przeżyły dzieci po powrocie
detektywa. Watson, pani Hudson i Lestrade już raz to przeżyli. Jego żona pop prostu przyjęła ten fakt z ogromną
radością. A oni musieli najpierw uwierzyć. Przez dwa tygodnie co wieczór sprawdzali,
czy śpi obok swojej małżonki. A potem ich życie powróciło do normy. Elizabeth
szła alejkami wspominając dzieciństwo i szok po powrocie ojca. Wraz z dziećmi
złożyła kwiaty na grobie ich dziadków, a rodziców jej i Johna. Pochowali całą
czwórkę w jednym pięknie ozdobionym grobowcu. Uśmiechnęła się czytając napis. „ Spotkamy się
w innym świecie, lepszym świecie” Łzy ciekły jej po policzkach. Tyle
nieszczęścia zdarzyło się w jej rodzinie. Dlaczego akurat w jej? Na to pytanie
chyba nie ma odpowiedzi. A przynajmniej Elizabeth jej nie znała. Poszła też na
grób brata, a potem męża. Pamiętała, że oboje byli sobie bliscy. A miedzy
innymi łączyła ich troska o nią. Oboje świetnie potrafili ja tym drażnić. Jak
robili eksperymenty chemiczne, to ona zawsze była sadzana jak najdalej, aby w
razie wybuchu nic jej się nie stało. Albo już gdy współpracowali ze sobą nigdy
nie chcieli aby brała udział w śledztwach, ze względu na jej bezpieczeństwo. Powrócili
do domu. Wieczorem, gdy położyła chłopców spać mogła spokojnie wszystko sobie
poukładać. Nie rozumiała dlaczego teraz wracała do wspomnień z dzieciństwa.
Schowała wszystkie notatki wuja Watsona i popiersie powrotem na strych. Starała
się nigdy więcej nie wracać do przeszłości, bo to ją niszczyło. Tamtego
wieczora zamknęła za sobą drzwi. Nigdy
więcej postanowiła nie myśleć o przeszłości.
W pierwszą rocznicę
śmierci męża złożyła z synami kwiaty na jego grobie. Potem opowiadała o nim synom. Chłopcy niedawno
skończyli trzy lata. John był podobny do ojca, a za to Sherlock do wuja. Elizabeth
przygotowała przepyszną kolację, ulubione dania męża. Wśród nich znajdowała się
kuropatwa według przepisu ciotki Hudson. Nakryła dla czterech osób. Chciała
sobie wyobrazić, że on jest dziś z nimi, choć to irracjonalne. Wieczorem zasadziła synów przy stole i nałożyła
jedzenie. Sama stała przy oknie i po cichu łkała. Nagle usłyszała jak ktoś
idzie po schodach na górę. Po chwili ten ktoś otwierał drzwi. Odwróciła się od
okna, aby nawrzeszczeć na przybysza. Ale to co zobaczyła wywołał uśmiech na jej
twarzy.
John? Wrócił? A może Sherlock?
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie przekonuje nazywanie dzieci z ojca na syna tym samym imieniem. Jak brzmią pełne imiona dzieci Elizabeth? Sherlock IV i John IV?
Ogólnie rozdział dobry :)
Ale czekam na więcej akcji ;)
Czekam na nn ^^
Sherlock III i John III. Może cię nie przekonowyje, ale mnie sie podoba. Trochę akcji bedzię, ale też trochę te opowiadanie jest sentymentalne.
UsuńZostałaś nominowana przeze mnie do Liebsten Award :*
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj: http://una-infinidad.blogspot.com/2014/01/liebsten-award.html
Dziękuje bardzo za nominację.
Usuń