Chuck próbował się zbuntować, ale spojrzenie przyjaciela spowodowało
dreszcz strachu, który przeszedł po jego ciele. Nawet przez głowę nie przeszło
mu, aby użyć Intersektu i Kung Fu.
Jechali w milczeniu. Przed mieszkaniem, na dziedzińcu czekała na niego siostra.
Jej mina zdradzała złość i zatroskanie. Podbiegła do niego i przytuliła go z
całych sił.
- Dlaczego nie
powiedziałeś, że Sarah odeszła od ciebie i że znęcała się nad tobą?
Był w szoku, gdy
to usłyszał. Z mieszkania Woodcombów wyłonił się Grimes. Komputerowiec za
plecami Ellie, bezgłośnie spytał, o co chodzi i że ma przechlapane. Kobieta
była nieświadoma tego.
- Wróć do nas.
Jak za dawnych lat.
Martwiła się o
młodszego braciszka. Pamiętała, co sie z nim działo po zerwaniu z Jill i po
wyrzuceniu ze Stanford. Potrzebował
prawie pięciu lat, aby się pozbierać i znaleźć, jak sie wydawało cudowną
dziewczynę Sarah Walker. Żałowała, że
wcześniej nie przejrzała tej wiedźmy. Chciała zrobić wszystko, aby pomóc mu się
otrząsnąć, tak jak przed laty.
- Chodź.
Przygotuję ci coś do jedzenia.
Nie opierał się.
Nie miał sił na kłótnię. Dał się jej
zaprowadzić, jak mały chłopiec. Nie mógł
otrząsnąć się. W głowie ciągle miał
wiele myśli. Nie zwracał uwagi na to, co wokół niego się działo. Siedział w
salonie i nikogo nie słuchał. Patrzył się w pustkę i zastanawiał, czy ukochana
jest bezpieczna.
Minęły dwa
miesiące. Charles czuł się osaczony. Nigdzie nie mógł się ruszyć bez obstawy.
Nie widział je, ale czuł ich obecność. Kiedy próbował opuścić miasto, albo
ustalono, że zdjął nadajnik agenci usypiali go za pomocą pistoletów ze środkiem
usypiającym i odstawiali go do pracy, albo mieszkania Eleonor.
Morgan i John w
każdej wolnej chwili obserwowali go. Ewentualnie spędzali z nim czas. Czuli się
za niego odpowiedzialni i nie mieli zamiaru dopuścić do jego śmierci. Młoda
matka, a starsza siostra nieszczęśnika stała się nadopiekuńcza wraz z ich
rodzicielką. Robili co mogli, ale to na niewiele się zdawało.
To wszystko go
drażniło. Zamykał się w swoim pokoju i z utęsknieniem myślał o najwspanialszej
kobiecie na świecie. Nie mógł się doczekać, aż to szaleństwo się skończy i
Sarah powróci. Bał się o nią. Mogła być wszędzie i walczyć o przetrwanie.
Znał ją dobrze i wiedział,
że umie walczyć i wie jak przeżyć. Nie raz widział, jak pokonuje wrogów. Znała
zasady ucieczki, umiała posługiwać się bronią, znała sztuki walki. Jeśli na
czymś jej zależało, to nie poddawała się. Przypomniał sobie, jak przywaliła tamtemu przestępcy
w więzieniu, kiedy wyciągali człowieka Volkoffa. Próbował zabić czas grając w
strzelanki i zajadając się Cheetosami. Załamywał się, ale nie przestawał
wierzyć w ukochaną.
Brał udział w
akcjach z nową agentką Hope Donwell. Nie poznała tajemnicy, ani prawdziwej tożsamości Carmichaela. Cała
trójka postanowiła jej nie ufać. Chcieli ją sprawdzić. Jego towarzyszom
zależało, aby nie powtórzyła się historia z Walker. Za to był na nich wściekły.
Kobietę traktował z obojętnością i jawną niechęcią.
Ellie miała dość
jego załamania i odizolowania się od świata.
Martwiła się o niego. Poradziła się psychoterapeuty, wspominając iż
dziewczyna znęcała się nad nim. Dowiedziała się, że nie powinna na niego podnosić głosu i
przemawiać spokojnie. Zapukała do drzwi pokoju Charlesa i pukając zapytała.
- Chuck?
Przyjdziesz do nas?
- Nie.
Westchnęła.
-Nie możesz
zamykać się w pokoju. Wiem, że zostałeś zraniony... Wyjdź do nas.
Zirytował się.
Nie mógł uwierzyć, że tak szybko skreśliła Sarah i uwierzyła w kłamstwa. Krzyknął
do niej.
- Nic nie wiesz i
niczego nie rozumiesz. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
- Ale...
- Nie.
Zdawała sobie
sprawę, że nic nie wskóra, więc odeszła zrezygnowana. W salonie siedziała Mary.
- I co?
- Bez skutku.
Usiadła obok niej
zmarnowana. Nie wiedziała, jak ma z ni
postępować. Nie chciała na niego wściekać, ponieważ wiedziała, że to nie
jego wina, tylko wiedźmy, która wyssała z niego energię. Załamywała ręce.
- Najpierw Jill,
a teraz Sarah. Nie wiem, co z nim zrobić. Kompletnie zamknął się. Dlaczego nie
zauważyła, że ona znęca się nad Chuckiem. Często niebywało go w domu, ale
myślałam, że to z powodu zakochania się.
- Ja też niczego
nie zauważyłam. Myślałam, że dla niego była wspaniałą kobietą. Troszczyła się o
niego. Miałam wrażenie, że była gotowa zaryzykować życiem dla niego.
Mary nie chciała mówić, że była światkiem takich sytuacji, ponieważ
nie chciała zdradzić przed córką jego drugiego życia. Życia szpiega.
- Co mam zrobić?
Poczuła ukłucie w
sercu. Wiedziała, że jest wszystkiemu winna. Tego też, że Ellie musiała zajmować się młodszym bratem.
Wszystko było na głowie dziewczyny, a następnie młodej mężatki i matki. Wzięła
wnuczkę na ręce. Była na siebie zła za porzucenie rodziny i wieloletnią
nieobecność w ich życiu.
- Masz
najcudowniejszą matkę na świecie. Jest też najcudowniejszą siostrą.
- Mamo - odezwała
się z udawanym oburzeniem Ellie. - Ty też byłaś dobrą matką.
- Ale odeszłam...
- I wróciłaś.
Jesteś dobrą babcią.... Zostaniesz z małą?
- Oczywiście
Ledwie kobieta
wyszła, a była szpieg Szron otrzymała wezwanie do Zamku od dobrze znanego
pułkownika w sprawie Walker. Zapukała do
syna
- Masz zająć się
Clarą. Mam ważne spotkanie. To rozkaz.
Miała nadzieję,
że to poskutkuje. Ukryła się za zasłoną w salonie, gdzie w kołysce smacznie
spała malutka pociecha. Po pięciu
minutach Chuck opuścił pokój i zajrzał do siostrzenicy. Nie pozwoliłby jej
skrzywdzić. Mógł być obojętny na świat, ale nie miał zamiaru, aby coś się stało
córce siostry.
Wpatrywał się w
nią, kiedy Mary opuszczała mieszkanie z i ulgą. Miała nadzieję, że to
poskutkuje. Mogła odmówić, ale wpadła na pomysł, iż dziecko pomoże otrząsnąć się jej synowi. Zdawała sobie
sprawę, że Clara rozczuli go i przywróci
do świata. Była słodka, a to musiało rozczulić największego twardziela.
Chuck zajął sie
małą. Wyobrażał sobie, jak cudownie
byłoby trzymać maleństwo jego i Sarah. Miał nadzieję, że wszystko się wyjaśnił
i nadejdzie taki dzień, kiedy będą mieli swoją pociechę. Dopiero po jakimś
czasie zdał sobie sprawę, że tak matka wybawiła go z kryjówki. Uśmiechnął się
do dziewczynki. Był wobec niej troskliwy. Mary Bartowski wygrała.
Kiedy Eleonor
wróciła do domu, była zaskoczona widząc brata śpiewającego kołysankę jej
córeczce. Był przy tym delikatny. Zaparło jej dech w piersiach. Stała w progu i
z przyjemnością patrzyła na dwójkę bliskich. Czuła radość w sercu. Miała
nadzieję, że wszystko może wrócić do normy.
Była z niego dumna. Podeszła i uścisnęła go.
Mijały kolejne
miesiące. Powoli zaczął powracać do rzeczywistości. Spędzał wieczory na
wygłupach i grach z najlepszym przyjacielem Morganem. Zasiadał do posiłków wraz
z rodziną, zajmował się Clarą. Nie miał zamiaru rozmawiać z nikim o
narzeczonej. Chodził posępny. Nie umiał pozbierać się po całej historii. Próbował
uciec agentom, ale ci nadal byli czujni i łapali go. Potem musiał wysłuchiwać
kazania Johna.
Minęło sześć
miesięcy od ucieczki Sarah Walker.
Siedział na swoim stanowisku i zajmował się oprogramowaniem, kiedy
usłyszał dzwonek. Podniósł głowę i zobaczył
brunetkę o jasnoniebieskich oczach. Tak znajomych i pięknych. Poczuł ogromność
radość i ulgę. Był szczęśliwy, widząc kobietę.
- Kupiłam wczoraj
tutaj laptopa i mam problem z zainstalowaniem antywirusa.
Zdjęła z ramienia
torbę i wyciągnęła z niej urządzenie i włączyła je. Uśmiechnął się do niej i
patrzył na nią. Nie mógł oderwać oczu od cudownej kobiety.
- Mój laptop.
- Oczywiście.
Szybko pomógł
zainstalować program, chociaż wolał ją dotknął, aby przekonać się, że to sen.
Klientka uśmiechnęła się figlarnie.
Kiedy skończył. Zatrzasnęła notebooka i położyła wizytówkę.
- Dziękuję.
Jesteś słodki. Chcę ci się odwdzięczyć. Zapraszam na kawę. Zadzwoń.
Nie dała mu dojść
do słowa, tylko odeszła. Nawet nie zauważył, kiedy podszedł do niego Grimes.
- Ale laska. Co
tutaj robiła?
- Nie umiała
zainstalować antywirusa. Zostawiła mi swój numer.
Morgan zauważył,
jakie wrażenie kobieta zrobiła na jego przyjacielu.
- Ale masz
szczęście. Ładna. Powinieneś się z nią umówić.
Przyjrzał sie
wizytówce, zapamiętał numer i wyrzucił ją demonstracyjnie do śmietnika. Oponował
z całych sił, aby Morgan niczego nie domyślił się. Nie chciał narazić brunetki
na niebezpieczeństwo. Dał by się zabić, aby ona była bezpieczna. Udawał
obojętność na jej wdzięki.
Robił to przez
dwa tygodnie. Szło mu nawet gładko. Nawet John obserwujący całą sytuację
niczego się nie domyślał. Był z siebie dumny. Pewnego dnia, gdy mieli w sklepie
mały ruch Grimes przyniósł mu zgniecioną kartkę.
- Musisz
zadzwonić, a nie tracić takiej okazji na kolejną super laskę.
Trzymał ją na wysokości
oczu i głupkowato uśmiechał się.
- Nie marnuj
szansy. Pokarz Sarah, że straciła nad tobą kontrolę.
- Nie.
Bartowski w duchu
śmiał się z całej sytuacji, ale starał się zachować powagę i udawał złość.
- Umówiłem cię z
nią najlepszej restauracji w mieście na siódmą. Tylko się nie spóźnij.
Przewrócił
oczami.
- Ale nie chcę
iść.
- Nie wystaw jej.
- Kogo?
Koło nich
zmaterializował się Casey.
- Umówiłem Chucka
z gorącą laską.
Był podjarany
randką kumpla.
Sprzedawca
spojrzał na przełożonego srogo. Ten przestraszył się, ale nie miał zamiaru tego
pokazać.
- Spokojnie. Nikt
inny, prócz Alex mnie nie interesuje. Ale Chuck nie może tak długo rozpaczać,
jak po Jill. Może jakaś dziewczyna pomoże mu, jak wcześniej Sarah.
- Nie chcę -
krzyknął Bartowski.
- Idziesz. To
rozkaz. Mam dość twojego użalania.
Udał poddanie się
- Dobrze. Ale
jeśli nie będziesz podsłuchiwał. Będę
się krępował. Dajcie mi prywatność,
której od dawna nie mam przez was.
- Dobrze.
Nie uwierzył mu.
Przygotował się do randki. Wystroił się.
Założył spodnie jeansowe i najlepszą koszulę. Denerwował się. Dziesięć minut
przed spotkaniem wysłał dziewczynie wiadomość z innym adresem. Prosił, aby
przyjechała do jego ulubionej chińskiej restauracji. Miało to trochę uniemożliwić
nikomu podsłuchu, przynajmniej na początku spotkania.
Kiedy przyszedł,
Amanda Miller, kobieta mająca problem z zainstalowaniem antywirusa czekała na
niego. Poczuł falę miłości i radości na jej widok. Nie wytrzymał. Podbiegł do
niej i wziął ją w ramiona, a twarz schował w jej włosach. Jego serce biło
szybciej. Cieszył się z tego spotkania oraz, że nic jej nie jest. Odetchnął z
ulgą. Bał się, iż ona zbyt ryzykuje przychodząc na spotkanie. Szepcze z
miłością.
- Sarah.
Uśmiechnęła się
nią. Cieszyła się na jego widok, tak jak on. Bała się, że uwierzył w całą
historię. Budynek mógł być obstawiony i wszyscy czekają na nią. Nie mogła bez
niego wytrzymać i musiała zaryzykować. Wyszeptała mu do ucha.
- Kocham cię.
Chcę, aby...
Zamknął jej usta
namiętnym i pełnym tęsknoty pocałunkiem. Kiedy oderwali się od siebie,
wyszeptał.
- Wiem. Chciałem
cię odnaleźć, ale Casey i CIA mnie pilnuje. Pewnie zaraz tutaj będą, aby mieć
na mnie oko.
Odskoczyli od
siebie, patrząc na siebie. Byli spięci i spragnieni dotyku innego ciała, ale musieli
trzymać się na dystans. Usiedli na przeciwko siebie i zaczęli opowiadać o
sobie. Starali się zachowywać, jak na pierwszej rance. Charles opowiedział jej
o swojej "byłej" narzeczonej. Oboje wyglądali sztucznie, co nadawało
wszystkiemu autentyczności.
Nie wiedzieli, że
mieli szczęście i John był nieobecny. Dostawiał wiadomość o Walker
opuszczającej Stany Zjednoczone i udawała się do Wschodniej Europy. Była to
zmyłka zorganizowana, aby być
bezpiecznym i móc spotkać się z ukochanym.
Po zjedzeniu
krewetek i zupy postanowili jeszcze się spotkać. Musieli tylko pamiętać o
zachowywaniu pozorów początku
znajomości. Agenci nie weszli do środka, aby nie spłoszyć towarzyszki Bartowskiego,
a rozglądali się za swoją byłą koleżanką.
Amanda i Chuck
spotykali się raz w tygodniu i to pod kontrolą Casey'a, który niczego się nie
domyślał. Rzadko patrzyli sobie w oczy, a jak to robili, to powstrzymywali się
od miłosnych spojrzeń. Czasem udało się im wymknąć kilka razy do magazynu w
jego miejscu pracy i całować się z ogromną pasją i tęsknotą.
Przedstawił
dziewczynę Morganowi. Ten starał się być nieufny i ostrożny wobec nowej
wybranki przyjaciela. Chciał upewnić się, że nie spotka go więcej krzywda. Kobieta była wobec niego miła. Ten nie rozpoznał
jej, co cieszyło Miller