niedziela, 28 czerwca 2015

Dziesięcioletnia nieobecność cz. IX

Booth ruszył do gabinetu Sweetsa. Jeden z agentów kazał mu przynieść profil mordercy. Po wejściu do pomieszczenia, zobaczył Bones czytającą jakieś akta. Psycholog wstał za swojego biurka, wziął profil i podał młodzieńcowi. Parker wyszeptał.
            - Przepraszam. Nie powinienem dopuścić do takiej sytuacji.
            Czuł się winny, wydarzeń na korytarzu. Lancy próbował go pocieszyć.
            - To nie twoja wina. Doktor Brennan musiała się czymś zająć, więc dałem jej akta. Boi się wizyty w szpitalu, ale  nie przyzna się do tego.
            - W nocy spędza sporo czasu w pokoju dzieci i myśli, że o tym nie wiem. Dlaczego nie ma tutaj taty? Umiałby jej pomóc. Ona potrzebuje wsparcia.
            - Dlatego to my musimy zrobić, co w naszej mocy.
            Parker uśmiechnął się Przyjrzał się kobiecie. Poza oznakami choroby, widział kobietę, którą pamiętał z dzieciństwa.  Pamiętał, gdy  spytał się, czy zostanie dziewczyną taty, ponieważ jego kolegi ojciec ponownie sie ożenił i miał basen w nowym domu. Bones dała mu klucze do jej basenu w bloku. Ta sytuacja teraz wydawała się taka dziecinna.
            - Bones?
            - Tak?
            Spytała znad akt. Słuchała, mimo że nie oderwała oczu od dokumentów. Miała podzielną uwagę.
            - Nie wolałabyś pojechać do instytutu? Przecież tam masz swoje kosteczki. A wszyscy ucieszą się na twój widok.
            Starał się brzmieć jak ojciec. Wiedział, że kobieta tęskni za instytutem, oraz pracą.  A przecież jej dawne miejsce pracy było jej drugim domem. Pamiętał jak "ciocia" Angela opowiadała mu, że Brennan potrafiła pracować nawet w nocy.
            - Masz rację.
            - Odwieźć cię.
            Odłożyła teczkę na stół i wstała.
            - Nie, dziękuję. Zostań w FBI.
            Zadzwoniła po taksówkę i wyszła przed budynek. Gdy znalazła się w laboratorium, poczuła się jak w domu. Wszystko było takie znajome, chociaż na pewno było więcej nowego sprzętu. Domyślała się, że Hodgins musi być szczęśliwy. Mężczyzna uwielbiał nowinki techniczne. To właśnie on ją dostrzegł jako pierwszy.
            - Witam doktor Brennan. Czy coś się stało?
            - Nic. Chciałam tylko wpaść.
            Uśmiechnął się.
            - W Limbo znajduje się szkielet z wojny secesyjnej. Clark na pewno się nie obrazi. Idę do Cam i powiem jej, że przyszłaś..
            Entomolog poszedł do szefowej i oddał jej wyniki. Wychodząc, zatrzymał się w drzwiach i spojrzał na nią, z tajemniczą miną.
            - Brennan jest w Limbo.
            - Ogląda szczątki z wojny secesyjnej.? To dobrze, chociaż oderwie się od choroby.
            - Nadal wygląda na osłabioną.
            - Zajrzę do niej.
            Gdy patolog została sama, zastanowiła się nad zatrudnieniem Caroline Moris a'lias  Teperance Brennan Booth. Wiedziała, że praca utrzyma kobietę w dobrym stanie psychicznym.  Postanowiła zajrzeć do kobiety. Gdy przemierzała korytarze, nie wiedziała jak powinna zachowywać się w stosunku do dawnej podwładnej. Gdy weszła do pomieszczenia, zobaczyła jak jej była pracownica z ogromnym zaangażowaniem oglądała piszczel.
            - Co robisz?
            Caroline podskoczyła. Dopiero po chwili dostrzegła Cam.  Odpowiedziała spokojnym i zimnym głosem.
            -Pracuję. Dzieci są w szkole.
            - A twój ojciec?
            - Teraz jestem zajęta.
            Camile  bawiła ta dyskusja. Wiedziała, że żadna siła nie wybawi kobiety z laboratorium. Pozostało tylko zapewnić jej pomoc.
            - Clark i Wendell ucieszą się, że im pomożesz. Ostatnio mamy sprawę za sprawą i nie mają czasu na zajmowanie się starszymi kośćmi. Podeślę ci jakiegoś stażystę.
            Zostawiła Moris samą, przyniosła tylko jeden z zapasowych fartuchów i poszła na platformę. Gdy natknęła się na Eve Grison, roczną stażystkę, zwróciła się do niej.
            - Panno Grison, proszę iść do Limbo i pomóc obecnej tam doktor Brennan.
            - Jak ta z serialu " Kości"?
            Pokiwała głową.
            - Nie wspominaj przy doktor Brennan o tym serialu.
Dziewczyna była lekko oburzona, trafiła się ciekawa sprawa, a ona była odsyłana do starych kości.
            - Wolałabym zostać.
            - To polecenie służbowe.
            Eva dołączyła do Moris i przedstawiła się.
            - Jestem Eva Grison.
            Kobieta nie zwróciła na nią uwagi, co uraziło stażystkę. Stała i obserwowała antropolożkę z ogromną irytacją. Caroline zauważyła pewne oznaki choroby dziedzicznej, więc podeszła do komputera, aby wprowadzić dane. Nagle zatrzymała się.
            - Aby zapisać zebrane informację, co muszę zrobić?
            Grison pokazała jej wszystko. Była zdziwiona niewiedzą pani antropolog, do tego irytowało ją, że musi pomagać komuś takiemu. Stanęła przy stole i wzięła się do pracy. Bones wprowadzała zebrane dane, gdy zjawił  uradowany Wendell.
            - Witam doktor B. Przyszedłem sprawdzić, czy wszystko w porządku.
            - Tak, muszę tylko opanować współczesny sprzęt.
            - Kiedy pani wyzdrowieje, to wszystkiego panią nauczymy i wróci pani do pracy. Dziękuję za pomoc.
            - Widzę, że nadal nie wszystkie szczątki zostały zidentyfikowane.
            - Dlatego potrzebujemy pani.
            - Zgadzam się.
            Mężczyzna przywykł do takich tekstów rozmówczyni. Wiedział, że to nie zadufanie, czy mania wyższości. Kobieta po prostu stwierdziła fakt. Wszyscy stęsknili się za tym przez te dziesięć lat.
            - Muszę wracać do pracy. Angela kazała ci przypomnieć, że nie wykręci się pani z dzisiejszej kolacji. Ma pani też przypomnieć o niej ojcu, bratu i Parkerowi.
            Powróciła do oględzin szczątek, a Wendell opuścił pomieszczenie. Po chwili Caroline zwróciła się do stażystki.
            - Niech pani podejdzie i powie co widzi.
            Eve zbliżyła się do kobiety i przyjrzała się trzymanej przez nią kości. Sięgnęła po nowoczesną lupę. Po chwili próbowała upokorzyć panią antropolog. na szczęście Moris nie dała się. W ciągu pięciu minut wygrała potyczkę słowną, udowadniając swoją rację.
            Po dwóch godzinach poszła na balkon, aby odpocząć. Po chwili zjawił się Parker z tajskim jedzeniem. Uśmiechał się, tak jak ojcem.
            - Hej Bones. Szukałem cię. Niedługo trzeba jechać po dzieci. Przyniosłem coś do jedzenia.
            Usiadł obok niej i rozpakował pudełka. Po chwili wokoło zebrali się zezulce. Przyjaźnie przywitali się  z młodszym agentem. Caroline wzięła swoje leki, ponieważ krótki czas przy stole zmęczyła ją. Cieszyła się, że nie meczą ją nudności. Nosiła perukę, aby choroba się nie wydała przy postronnych. Patrzyła na radosnych przyjaciół i wraz z nimi jadła. Wszyscy zachowywali się normalnie, chociaż sytuacja nie do końca taka była.
            Dotknęła swojej peruki i przypomniała sobie strach, gdy wykryl u Seeleya guza mózgu. Oraz chwilę przerażenia, gdy po operacji i czterodniowej śpiączce nie poznał jej. Co czuła, gdy wykryto u niej raka. Poczucie niesprawiedliwości. Wiedziała, że najbliżsi nie zasłużyli, aby oglądać ją umierającą. Widziała wiele kości z przerzutami nowotworu.
            Gdy wróciła do rzeczywistości,  wszyscy śmiali się z żartu Hodginsa. Gdy skonsumowali posiłek, pozbierali opakowania i rozeszli się do swoich zajęć. Parker i Caroline pojechali do szkoły, aby odebrać pociechy, które juz czekały pod szkołą wraz z dziećmi przyjaciół i Arastoo. Christine podbiegła do rodzicielki.
            - Mamusiu, możemy pojechać do cioci Cam i wujka Arastoo?
            - Oczywiście.
             Cieszyła się, że dzieci zaakceptowały nową sytuację, oraz szybko przekonały się do ich przyjaciół. Na początku obawiała się, jak wszystko wpłynie na jej pociechy. A te ją zaskoczyły.  Szybko polubiły Hodginsów, państwa Vaziri, oraz Sweetsó. Nie zapominając o Maxie i państwie Brennan. Miała nadzieję, że gdy umrze to dzieci znajdą wsparcie.
            - Pomóc ci zabrać dzieci wraz z Parkerem.
            - Chętnie przyjmę pani propozycję doktor Brennan.
            Hank, Christie, oraz córka Angeli wsiedli do samochodu młodszego agenta i pojechali pod dom  Camile. Następnie Moris wróciła do mieszkania pasierba, a Booth do FBI. Kobieta usiadła na kanapie i przysypiała, gdy odezwała sie jej komórka. Odebrała połączenie.
            - Moris.
            - Hej Bones.
            Ucieszyła się, słysząc głos męża. Od wyjazdu nie miała od niego żadnych informacji.
            - Booth? Jak tam szkolenie?
            - Dobrze. Ale tęsknię kochanie.
            Codziennie myślał o ukochanej i martwił się o nią.
            - Znalazłaś dom?
            - Nie. Nadal mieszkam u Parkera.
            - To lepiej. Nie będę cię tak o ciebie martwił się. Co dzisiaj robiłaś?
            - Byłam w instytucie. Zidentyfikowałam jeden szkielet. Dzieci po szkole pojechały do Cam. Parker jest w FBI. Siedzą w mieszkaniu i prawie śpię. Może jednak wrócę do instytutu.
            Zdenerwował się.
            - Musisz trochę odpocząć.
            - Pojutrze idę do szpitala.
            - Chciałbym być przy tobie.
            - Umówiliśmy się, że najważniejsze jest, abyś odzyskał pracę i moje zdrowie.. Nie możesz przerwać szkolenia. W razie czego Angela pomoże Parkerowi w opiece nad dziećmi. Choć nie wiem, czy lepiej aby przekazać Angeli opiekę od razu.
            - Dlaczego? Przecież Parker chce zając się rodzeństwem.
            - Pokłócił się z dziewczyną i będzie chciał wszystko wyjaśnić.
            Westchnął. Zbyt dobrze znał syna i widział jego szczęcie, gdy dowiedział się o rodzeństwie. Wiedział, że nikomu nie odda opieki nad nimi.
            -Zrobisz jak będziesz chciała, ale wcześniej porozmawiaj z nim.. Naprawdę wolałbym być z wami, niż przypominać sobie jak być dobrym agentem.
            - Nie przejmuj się. Najważniejsze, ze wrócisz do robienia tego, co kochasz.
            Chciał dodać, że będzie mu tylko brakowało partnerki, ale wiedział, że to zasmuci jego żonę. Żałował też, że musi wracać do swoich zajęć.
            - Muszę już kończyć. Kocham cię Bones.
            - Ja ciebie też.
            - Ucałuj maluchy.
            Odłożyła telefon. Wiedziała, że może nie dostać się do laboratorium bo nie ma przepustki, a tam może już nikogo nie być. Wzięła prysznic, leki, a następnie wróciła na kanapę.      
             Młodszy Booth pojechał porozmawiać z dziewczyną. Po długiej wymianie zdań zerwali. Mężczyzna nie widział przyszłości z kobietą, która mu nie ufała.
            Gdy wieczorem Arastoo przywiózł Christine i Hanka dzwonił do drzwi, ale nikt mu nie otwierał. Przestraszył się i zadzwonił do żony (Camile Saroyan Vaziri). Ta zadzwoniła do Parkera, który był u Sweetsa.
            Wiedział, że Caroline jest w mieszkaniu. Na wszelki wypadek wybrał numer na jej komórkę, ale nie odebrała. Przerażony z Lancym pojechał do mieszkania. Pani patolog też przyjechała. Wszyscy mieli jechać na kolację do artystki. Zadzwoniła do Angeli, która powiedziała, iż Moris nie ma u niej.

            Młodzieniec otworzył drzwi i weszli do środka.  W salonie nikogo nie było, więc skierowali kroki do sypialni.  A na łóżku leżała Caroline Moris.

niedziela, 21 czerwca 2015

Dziesięcioletnia nieobecność cz.VIII

Trzy dni po wyjeździe Jacka Morisa, a'lias Seeley'a Bootha, jego żona Caroline wpadła do FBI. Dzieci już chodziły do szkoły w Waszyngtonie (do tej samej co Parker). nie miała co robić w mieszkaniu pasierba, który jak jego ojciec, nie pozwalał jej na gotowanie.
             Idąc tak znanym korytarzem agencji, obserwowała zaistniałe zmiany, które zaszły pod ich nieobecność. Wspomnienia wracały. Poczuła się trochę dziwnie. Jakby wkraczała na obcy teren bez wsparcia swojego partnera, czuła się niepewnie. Za to jej postawa nie zdradzała żadnych lęków. Szła dumnie.
             Bez problemu znalazła drogę do gabinetu Sweetsa. Nacisnęła klamkę, ale drzwi stawiły opór. Wiedziała, ze czasem psycholog pracował w sali konferencyjnej, więc udała się tam. Zobaczyła go, pochylającego się nad laptopem. weszła i spytała.
            - Co robisz?
            Mężczyzna wystraszył się i zerwał z krzesła, a po chwili odetchną z ulgą.
            - Doktor Brennan.     
            Kobieta uśmiechnęła się.
            - Co robisz?
            - Portret psychologiczny seryjnego mordercy. A pani co tu robi?
            - Nudzę się w domu, a przecież niedługo idę do szpitala.
            Przypatrzył się uważnie swojemu gościowi. Zobaczył na jej twarzy bezradność i pogodzenie się z losem. Wiedział, że żadna gadka psychologiczna na nic się nie zda. Ale jako przyjaciel chciał ją pocieszyć.
            - Wszystko będzie dobrze. Wie pani, co teraz robi Parker?
            - Nie wiem. Nie byłam jeszcze u niego. pewnie pracuje.
            - To może przejdzie się pani do niego?
            - A pójdziesz ze mną.
            - Z miłą chęcią.
            Opuścili konferencyjny. Idąc korytarzem, natknęli się na awanturujących się Lanie i Parkera. Brown stała na środku i krzyczała.
            - Nie masz dla mnie czasu? A dla tej zdziry to masz?
            Młodzieniec zawstydził się i oburzył na kobietę. Postanowił nie pozwolić obrażać Bones.
            - Uspokój się.  Porozmawiamy później, a teraz jestem pracy.        
            Złapał ją pod ramię i próbował wyprowadzić. Wyszarpnęła się.
            - Został mnie chamie.  Miałam nadzieję, że przyjdziesz i przeprosisz.
            Był coraz bardziej poirytowany.
            - Dzwoniłem, przychodziłem, przepraszałem, że zastałaś moich gości i że cię nie uprzedziłem o ich wizycie. Ale to ci się nie podobało. Naprawdę nie wiedziałem, iż przybędą. Cieszę się, że przyjechali. Proszę, abyś nie obrażała Bones...
            Nie panował nad sobą.
            - To  inteligentna i mądra kobiet, która na to nie zasłużyła...
            Caroline Moris ( Temperance Brennan) słuchała go uważnie, siedząc na krześle podsuniętym przez Lancy'ego.  Była coraz silniejsza, chociaż nadal od czasu do czasu kręciło się jej w głowie. Nie wiedziała, czy powinna się wtrącać.  Nie mogła znieść oskarżeń pod adresem syna męża. Wstała z krzesła i podeszła do kłócących się. Zwróciła się do Lanie.
            - Młodszy agent Booth jest przystojny i pociągający. Jest dobrze zbudowany. To typowy samiec alfa. Do tego świetnie nadający się do kopulacji i rozrodu...
            Mężczyzna zawstydził się, a jego macocha kontynuowała.
            - Ale ja mam męża i żyję w związku monogamicznym. Do tego byłoby niewłaściwe i nieodpowiednie, ponieważ jestem związana z jego ojcem. Parker może być pociągający dla kobiet. Tylko, że nie dla mnie. Znam go od dziecka i jest dla mnie jak syn.
            Brown mruknęła pod nosem. Nie wierzyła w całą historię.
            - Rozumiem, że  zaskoczyła panią moja obecność w jego mieszkaniu.
            Lanie krzyknęła.
            - Leżała pani z nim w łóżku.
            Caroline uśmiechnęła się.
            - Nie. Był to mój mąż, a ojciec Parkera. A Parker spał na kanapie w salonie. Parker jest bardzo podobny do swojego ojca. Jeśli ktoś nie zna ich obu, mógłby się pomylić.
            Sweets widząc, że Morsis jest coraz bardziej poirytowana i martwiąc się nią, postanowił przerwać dyskusję.
            - Musi pani odpocząć, doktor Brennan. Zapraszam do mojego gabinetu.
            Caroline odeszła z psychologiem. padła na kanapę. Wzburzenie powoli ustawało. Lancy podał jej szklankę z wodą. miał zatroskaną minę.
            - Wszystko w porządku?
            Uśmiechnęła się.
            - Tak. Ja widzę różnicę między Parkerem, a Boothem.
            Mężczyzna usiadł w swoim fotelu. Od razu zauważył niesamowite podobieństwo między ojcem i synem, jak tylko młodzieniec zaczął wchodzić w okres dorosłości. Oczywiście można dostrzec drobne różnice.
            - Dostrzegam tylko siwe włosy, inny głos, czasem inna postawa, oraz ruchy. Drobne różnice w budowie.
            - Dostrzegam niektóre dokładniej, niż ty, ale to ja jestem antropologiem.
            Wiedział, że to nie zarozumiałość przez nią przemawia. Zawsze była bezpośrednia i mówiła to co myśli.
            - Oczywiście. Kiedy pani idzie do szpitala?
            -Pojutrze.
            W tym samym czasie na korytarzu. Lanie nie potrafiła połapać się w całej sytuacji.
            - A więc to kochanka twojego ojca?
            - Żona.  Pamiętasz jak oglądałaś ze mną serial "Kości"?
            - Ten odcinek, gdy agent został postrzelony i w następnym odcinku odbywał się jego pogrzeb, ale okazało się, że on żyje?
            Parker doskonale znał tą historię. Zezulce potwierdzali prawdziwość wydarzeń z serialu.  Postanowił zaryzykować i wyznać prawdę
            - Tak. Uznałaś, iż to takie nienaturalne, ze to nie mogłoby się nigdy nie wydarzyć. Więc zdradzę ci, że wszystkie wydarzenia do narodzin Michaela są prawdziwe. Bones grała samą siebie. Nikt o tym nie wiedział, no poza moim ojcem.
            - Tak, jasne.
            Do zebranych podszedł dyrektor Cullen. Zapytał surowym draniem.
            - Co tutaj się dzieje.
            Jeden z agentów odpowiedział, w jego głosie było słychać drwinę.
            - Dziewczyna robi awanturę Boothowi.
            Parker zrobił się czerwony ze wstydu.
            - Przepraszam bardzo, ale nie mogę jej siłą wyrzucić z budynku.
            Dyrektor przytaknął.
            - Zgadzam się. A o co chodzi?
            Młodzieniec jeszcze bardziej zawstydził się.
            - O doktor Brennan Booth. Lanie widziała ją u mnie. Do tego moje... moje podobieństwo do ojca.
            - Rozumiem. Kiedy wraca twój ojciec.
            - Za dwa tygodnie.
            Cullen podszedł do Brown i odezwał się miłym głosem.
            - Zapraszam panią na rozmowę.

            Poprowadził kobietę do swojego gabinetu.  Booth ruszył do gabinetu Sweetsa. jeden z agentów kazał mu przynieść profil mordercy

piątek, 12 czerwca 2015

Dziesięcioletnia nieobecność cz. VII

Aktorka poszła pod prysznic odświeżyć się. Gdy wyszła z łazienki, zastała Parkera i Jacka  robiących kolację dla najmłodszych, którzy w salonie oglądali kreskówki.  Stanęła przy framudze i patrzyła. Rozmyślała jak będzie wyglądać ich życie bez niej.  Jej mąż będzie musiał poświęcić więcej czasu dzieciom, które zostaną bez matki.  Wiedziała, że załamie się, ale ze nie zaniedba ich pociech. Do tego będzie miał wsparcie przyjaciół, którzy nie pozwolą mu zaniedbać swoich obowiązków. Nie miała złudzeń, że przeżyje. Chciała przerwać leczenie, ale wszystkim zależało, aby walczyła.  Dlatego nie miała zamiaru poddać się, chociaż jej zdaniem i tak jej los był przesądzony. Nagle usłyszała koło siebie ukochany głos.
            - O czym myślisz Bones?
            - O niczym.
            Przyjrzał się.
            - Widzę, że nad czymś rozmyślasz. Zdradź mi to.
            - Zastanawiam się, jak będzie wyglądać wasze życie po mojej śmierci.
            Zdenerwował się.
            - Nie umrzesz Bones. Wiem, że wiara cię nie przekona. Więc postaram się być logiczny.  Jesteś silną kobietą,  masz silny organizm. Dobrze przeszłaś pierwszą chemię.
            Przyjrzała mu się uważnie.
            - Masz rację, ale...
            -Nie ma ale.
            Chciała coś powiedzieć, gdy z kuchni wychylił się Parker i krzyknął.
            - Kolacja gotowa.
            Złapał żonę za rękę i pociągnął do kuchni. Pomogli młodemu Booth'owi rozłożyć jedzenie na talerze i zanieśli je do salonu. Christine i Hank szybko spałaszowali posiłek i Caroline położyła dzieci do spania.  Dorośli zasiedli przed telewizorem. i obejrzeli kilka odcinków serialu "Kości". Wszyscy znali je dobrze, ale to co innego, gdy odtwórczyni roli, a zarazem bohaterka serialu siedzi obok i komentuje to co się dzieje.  Koło drugiej nad ranem poszli spać. Małżeństwo ulokowało się w sypialni, a gospodarz w salonie, na kanapie.  Koło szóstej do mieszkania weszła Lanie Brown, dziewczyna Parker. Zostawiła płaszcz i walizkę przy wejściu, przeszła przez salon i weszła do sypialni. Gdy zobaczyła w łóżku swojego chłopaka obcą kobietę, zdenerwowała się. Caroline przebudziła się i wyciągnęła się obok męża, który smacznie spał. Spojrzała na intruza i spytała.
            - Co pani tutaj robi?
            Brown była coraz bardziej poirytowana.
            - A pani w mieszkaniu mojego chłopaka?
            - Nocuję. Ale radzę odpowiedzieć, zanim wezwę policję.
            Aktorka podniosła się z łóżka i sięgnęła po koc, którym starannie się okryła. Kiwnęła na kobietę i opuściły sypialnię. W salonie nikogo nie było. Na kanapie leżała rozwalona pościel. Usiadła na wolnym skrawku mebla.
            - Więc jest pani dziewczyną Parkera?
            - Tak odparła dumnie Lanie.
            - Miło mi panią poznać.  Parker to bardzo miły młodzieniec. Podejrzewam, że tak jak ojciec jest dżentelmenem i zajdzie wysoko w FBI.
            Caroline była zadowolona, że może spotkać partnerkę syna ukochanego. Pomyślała, że ktoś pomoże Parkerowi, gdy jej już zabraknie. Nie rozumiała tylko poirytowania kobiety. Gdy miała już odezwać się, gdy wszedł młodszy z Boothów. Był radosny.
            - Witaj Bones...
            Dopiero po chwili dostrzegł gościa.
            - Cześć Lanie. Co tutaj robisz?
            Wściekła się i zaczęła krzyczeć.
            - Co ja tutaj robię? Ty mnie o to pytasz? A co ona tutaj robi? Sprowadziłeś sobie jakąś dziwkę?
            - Wypraszam sobie - odparła Moris i ruszyła do kuchni. Parker srogo spojrzał kobietę i krzyknął w stronę kuchni, ponieważ drżał o macochę.
            - Wszystko w porządku Bones?
            - Tak szukam torebki.
            - Wisi przy drzwiach. Może lepiej będzie jak udasz się do szpitala?
            - Nie trzeba. Nic mi nie jest.
            Spojrzał na Brown ze złością.
            - Musisz wygadywać takie głupoty? Nawet nie wiesz, co tutaj się dzieje.
            -Broń się - krzyknęła kobieta. - Jesteś kłamcą jak wszyscy faceci.
            Parker zdenerwował się Przecież nie byli sami w mieszkaniu.
            - Możesz ciszej. Obok śpią dzieci
            To jeszcze bardziej rozwścieczyło kobietę.
            - Dzieci? Jeszcze ty są dzieci? No to jeszcze lepiej.
            Z pokoju wychyliła się Christine. Podeszła do brata i spytała.
            - Co się dzieje?
            Parker zapanował nad wzburzeniem i przemówił łagodnym głosem.
            - Wiem, że krzyczymy, ale wszystko jest w porządku.
            Dziewczynka nie dała się zwieść, przestraszyła się, myśląc, że chodzi o jej rodzicielkę.
            - Coś z mamą?
            Uśmiechnął się.
            - Nie Nic jej nie jest. Weź torebkę i zanieś mamie. A ja skończę rozmowę.
            Christine zdjęła z wieszaka torebkę i zaniosła ją mamie. Gdy zniknęła, mężczyzna powrócił do przerwanej dyskusji.
            - Zrozum, że to nie jest tak jak myślisz. Daj mi to wyjaśnić.
            - Pewnie masz świetną wymówkę.
             Nie chciała słuchać jego tłumaczeń. zanim zdążyć odezwać się, opuściła jego mieszkanie. Parker czuł się zobowiązany wytłumaczyć się przed żoną ojca.
            - Przeprasza za to. Jest mi strasznie głupio...
            - Nic się nie stało. Małe nieporozumienie, które sobie wyjaśnicie. Dobrze, że nie zbudziła twojego ojca. Od dawna tak dobrze nie spał. Daj jej czas Zrobię śniadanie. Co chcesz?
            - Ja zrobię. Jesteście moimi gośćmi. Naleśniki?
            Przytaknęła. Jej mąż robił świetne śniadania, teraz mogła sprawdzić jak gotuje jego pierworodny. Mężczyzna zwrócił się do siostry.
            - A ty co zjesz królewno?
            - Jeśli robisz takie dobre naleśniki jak tata, to chętnie zjem.
            Uśmiechnął się do niej i wyjął potrzebne produkty, oraz patelnię.
            - Czas na popis króla naleśników.
            Kobieta uśmiechnęła się i zabrała córkę do salonu, gdzie włączyła jej bajkę. Następnie wróciła do sypialni. Pół godziny później z  dziecięcego pokoju wychylił się Hank i wszedł do kuchni, gdy Parker skończył rozprowadzać kolejną porcję ciasta po patelni. Chłopiec poparzył na mężczyznę i spytał.
            - Co robisz?
            -Śniadanie a'la  Booth.
            Chłopiec przytulił się do nóg starszego brata.
            - Cieszę się, że możemy w końcu cię poznać. Rodzice opowiadali nam o tobie.
            Parker wziął go na ręce i mocno przycisnął do siebie. był szczęśliwy, ze maluchy wiedzą kim jest. Państwo Moris opuścili sypialnię i poczuli zapach spalenizny. Pobiegli szybko do kuchni. Zobaczyli jak Parker wyrzuca coś do śmietnika.
            - Co się stało?
            - To nic takiego tato. Rozmawiałem z Hankiem i zagadałem się. Ale sytuacja opanowana.
            Zasiedli do posiłku. Wszyscy chwalili młodego mężczyznę, który czuł się wspaniale obserwując rodzinę. Następnie pozmywał i pojechał do pracy. Państwo Moris z dziećmi pojechali do Russa i Maxa.

            Spędzili dwa tygodnie na spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi.  Następnie dyrektor FBI wysłał detektywa Jacka Morisa ( agenta specjalnego Seeley'a Bootha) na szkolenie. Caroline wraz z pociechami nadal mieszkała u Parkera, chociaż rozpoczęła poszukiwania przytulnego domku. Szykowała się na kolejną chemioterapię. Lanie Brown nie pojawiła się więcej w mieszkaniu chłopaka, który próbował się jej wytłumaczyć.