niedziela, 24 sierpnia 2014

Bones rozdział V Powrót część I


                Rocznica śmierci doktor Temperance Brennan. Jej rodzina i przyjaciele zebrali się na cmentarzu. Patrzyli na nagrobek i płakali. Nadal na każdym kroku brakowało im Bones. Czasem zdarzało się im wołać panią antropolog. Często o niej rozmawiali i na każdym kroku zastanawiali się, co by zrobiła w danej sytuacji. Brakowało im tej zawsze logicznej kobiety. Pozostawiła pustkę w wielu sercach.
-Myślisz tato, że Bones jest w niebie?- spytał Parker.
-Jest tam- odparła Angela.- Wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba.
Max zwrócił się do chłopca.
-Ty pewnie jesteś Parker. Mówiła o tobie. I miała racje, że jesteś wspaniały. W ogóle, to mówiła o was wszystkich. Ale najwięcej o tobie Booth. Wiele zrobiłeś dla mojej córki.
-Nigdy jej nie zapomnę. Dla niej codziennie szukał siły, aby wstać i pracować nad kolejną sprawą.
-My też o niej nie zapomnimy- odparł Hodgins. -Czasem mamy ochotę odejść ale wiemy, że nie pozwoliła by na to. Dlatego jeszcze pracujemy. Dla niej było ważne łapanie przestępców.
-Muszę podziękować wam wszystkim- powiedział Max -Wszyscy tak wiele dla niej uczyniliscie. Uczyliście ją życia i uczuć... Znosiliście jej logiczny sposób bycia.
-Nie zawsze- stwierdziła Cam.
-Cofnąłbym czas, aby uratować moja córeczkę...
Nagle dalszy wywód Kennana przerwał krzyk artystki.
-Ja rodzę. Wszyscy zaczęli biec w stronę wyjścia z cmentarza. Angela biegła na przedzie krzycząc z bólu. Umieszczoną rodzącą wraz z Jackiem w SUV-ie, Seeley zasiadł za kierownicą. Booth uruchomił koguta. cam zabrała do swojego samochodu Parkera, Wendela, Clarka i Zacka. Sweets zabrał się z Maxem, Russem i Amy.  Gdy Booth odstawił Angelę i Jacka na porodówkę zjawili sie pozostali. Wszyscy z niecierpliwością czekali na potomka Hodginsów. Po dwóch godzinach wyszedł szczęśliwy ojciec z maleństwem na rękach.
-Chciałbym wam przedstawić moją córeczkę Temperance, Stakate, Camile  Hodgins. 
Wszyscy zaczęli składać mu gratulacje. Jack zwrócił się do Maxa i Seeley'a.
-Mam nadzieje, ze jak podrośnie, to opowiecie jej o cioci Tempi.
-Oczywiście- odparł Kennan.
W tym samym czasie matka leżała wyczerpana w szpitalnym łóżku. Była szczęśliwa z narodzin dziecka.  Maleńka była zdrowa..  Hodgins po narodzinach maleństwa wraz z przyjaciółmi przygotował pokój dziecięcy. Cam i Amy poszalały po sklepach.  Młodzi rodzice byli szczęśliwi.  Po trzech dniach panie opuściły szpital. Tempi została przywitana w domu przez gromadkę cioć i wujków. Booth wyobrażał sobie zmarłą partnerkę z ich dzieckiem na rękach. Zazdrościł gospodarzom ich szczęścia.. Nagle odezwała się komórka doktor Saroyan.
-Słucham.
-Cam?
kobieta od razu rozpoznała głos w słuchawce, chodź nie słyszała go od dwóch lat.
-Jestem, ale nie mogę rozmawiać... Poczekaj chwilę, tylko wyjdę.
Patolog podeszła do artystki i powiedziała do niej.
-Przykro mi, ale muszę pilnie się z kimś spotkać. Przepraszam, ale to pilne, sprawy zawodowe.
-Rozumiem. Wpadnij, gdy będziesz miała czas.
Saroyan wyszła z domu Hodginsów.
-Jestem.
-Czy słyszałam Angelę?
-Tak. Gdzie jesteś?
-Już w Waszyngtonie. Niedawno udało się Cullenowi mnie namierzyć.  możemy się gdzieś spotkać?
-Royal Dinner za pół godziny?
-Jasne. Będę.
Camile wyciągnęła kluczyki i wsiadła do samochodu. Po dwudziestu pięciu minutach dojechała na miejsce. Weszła do środka i zamówiła kawę, oraz sałatki. Usiadła przy stoliku, gdzie siadali całą ekipą w lepszych czasach. Chodź najczęściej można było spotkać tam dynamiczne duo.  Po pięciu minutach w drzwiach stanęła Temperance Brennan. Podeszła do stolika, gdzie siedziała Saroyan.
-Brennan, nareszcie.
-Witaj Cam.
Antropolog przysiadła się do przyjaciółki
-Co tam w instytucie? Wszyscy pracują?
-Tak. Angela odeszła na jakiś czas, ale wróciła.
-Kto zajął moje miejsce?
-Tu mam dla ciebie niespodziankę. Zachary Addy.
-Zack? To świetnie. Najbardziej obawiam się spotkania z  Boothem i Angelą. Decyzję podjęto za mnie, ale czy zrozumieją?
-Na pewno ucieszą się na twój widok... Brakowało nam ciebie.
-Ale...
-Żadne ale. Wiedziałam, ze żujesz, ale obawiałam się, że nie wrócisz. A wtedy nasza rodzina rozpadłaby się. Ty i Booth trzymacie nas razem. Kiedy cię zabrakło trochę się pozmieniało. Jack  i Zack robią eksperymenty tylko w razie konieczności i bez cienia dawnej przyjemności, oraz nie rywalizują o tytuł "Króla laboratorium".  Angela  jest lekko podłamana, ale przez większość czasu była załamana.
-A Booth?
Saroyan speszyła się, ale postanowiła nic nie kryć przed kobietą.
-Współpracuje ze Sweetsem, albo agentem Hendersonem. Jest smutny... Nie, jest zrozpaczony. Kocha cię i nie potrafi żyć bez ciebie. Upijał się, aby zapomnieć o bólu. Powoli wyszedł z nałogu, ponieważ ochrzanił go twój ojciec. A Maź chciał pojechać do Meksyku i zabić Antonego.
-Całe szczęście, że tego nie zrobił. Co ja narobiłam?
-Nie obwiniaj się. Jutro pojedziemy do Rusa. Max od trzech tygodni mieszka u niego. Co porabiałaś?
-Ostatnio wykładałam w Anglii. Tam namierzył mnie Cullen. Stęskniłam się za wami .Nie próbowałam nawiązać kontaktu, aby nie komplikować sytuacji .
-Rozumiem... Przyjadę po ciebie jutro o dziesiątej.
-Mieszkam w motelu "Sarpar" w pokoju 13.
Brennan wstała i wyszła. Camile patrzyła za oddalającą się przyjaciółką, a potem pojechała do siebie.                 Następnego dnia, punkt dziesiąta czekała przed motelem na panią antropolog. Kobieta zjawiła się po chwili i wsiadła do samochodu.
-Witam doktor  Saroyan.
-Hej. Co dzisiaj taka oficjalna? Mów do mnie po imieniu. Jak tam noc?
-Prawie całą noc nie spałam. Denerwuję się.
-Spokojnie. Zrozumieją.
Camile odpaliła silnik i ruszyła. Całą drogę nie zamieniły słowa. Gdy Brennan wysiadła pod domem brata cała się trzęsła. Cam z radością obserwowała jej powrót do świata żywych. Po pięciu minutach odjechała spod domu i pojechała do siebie.  
                Brennan podeszła do drzwi i zadzwoniła. Była przerażona, jej serce szybciej pompowało krew. Po chwili w drzwiach stanął barczysty mężczyzna w średnim wieku. Przyjrzał się przybyłej i krzykną ściskając ją.
-Siostra? To naprawdę ty?
-Russ. Jak się cieszę, że cię widzę.
-Marko?
-Polo
-To nie sen?
-Nie, jestem  tutaj.
Złapał Tempi za rękę i wciągnął do domu krzycząc
-Amy. Chodź, zobacz kto nas odwiedził.
Z kuchni wyjrzała żona Russa.
-Temperance? Ale jak?
Wyściskała szwagierkę.
-Wszystko zaraz wyjaśnię. Jest ojciec?
-Max wyszedł z dziewczynkami. Zaraz powinni wrócić. Idę i przygotuję kawę, oraz ciasto. Dzisiaj upiekłam.
Rodzeństwo usiadło na kanapie. Mężczyzna był szczęśliwy, że odzyskał siostrę. Jego twarz promieniowała, a oczy lśniły. Szeroki uśmiech gościł na jego twarzy.
-Jak się cieszę, że żyjesz.
-Ja też. Przepraszam, ale musiałam zniknąć.
-Rozumiem. Twój morderca był na wolności. Tata się ucieszy. Bardzo tęsknił za tobą. A twój agent wie, czy wiedział?
Policzki kobiety zrobiły się czerwone na wspomnienie Seeley'a. Trochę się zawstydziła.
-Po pierwsze nie mój, człowiek nie może...
-To czemu się rumienisz?
Puściła pytanie mimo uszu.
Nie, nie wie. Tylko Cam wiedziała, ze żyję. Najpierw chciałam spotkać się z wami.
-Fajnie mieć cię znowu przy sobie. Teraz cię nie wypuszczę.
Objął siostrę i przyciągnął do siebie.
Drzwi trzasnęły i po chwili w salonie stanął Max z wnuczkami.



poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Bones rozdział IV Tajemnicze MMSy część III

Seeley pokazał mu wiadomość. Zdjęcie doktor Brennan z zakrwawioną twarzą. A poniżej wiadomość o treści "Mogliście ją uratować"
-Znów Montega daje o sobie znać.  Przypomniał, że jestem winny śmierci Bones.
-On wskazuje, ze wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za śmierć doktor Brennan...  Może mieć racje. Mogliśmy szybciej przyjechać, albo nie pozwolić jej pracować po godzinach.
-Myślisz, że chce nas zmusić do poczucia winny?
-Tego nie musi robić. On chce patrzeć na nasze cierpienie. Nie możesz mu dać tej satysfakcji, inaczej będzie cię nadal dręczył. Doktor Brennan nie chciałaby tego. Dopadniemy go.
Psycholog sięgnął po swoją komórkę. Odkrył w niej identycznego MMSa, jak ten Bootha. Zwrócił się do przyjaciela.
Też dostałem tą wiadomość. Zadzwoń do Angeli.
Agent sięgną po swój telefon i wybrał numer artystki, po chwili usłyszał zapłakany głos.
-Słucham.
-Co się stało Angel?
-Nic.
-Przecież słyszę.
-Nie po to dzwonisz, aby rozmawiać o moich problemach.
-Ale przy okazji możesz mi powiedzieć o co chodzi.
-Montega przysłał mi  MMSa ... Jej twarz jest zakrwawiona... i to oskarżenie.
-Ze Sweetsem otrzymaliśmy takie same wiadomości. Zaraz zadzwonię do Cam i spytam o resztę zezulców.
-Zawiedliśmy Brenn... Pozwoliliśmy ją zabić.
-To ja jestem odpowiedzialny za śmierć  Bones.
-Nie... Jadę do instytutu. Postaram się coś wyciągnąć z wiadomości. Mam nadzieję, ze Cam pozwoli skorzystać z Angelatora.
-Dzięki Angela. W takim razie nie dzwonię do Cam. Spotkamy się na miejscu
Rozłączył się i powiedział do psychologa.
-Coś mi się zdaje, że wszyscy otrzymali wiadomość. Sprawdzę okolicę instytutu.
-Jadę z tobą.
Razem przeszukali okolice Instytutu Jeffersona. Nic nie znaleźli. Udał się ustalić, że drań nadal przebywa w Meksyku i stamtąd wszystkim nadesłał makabryczną wiadomość. Żyli w stresie.
Pewnego dnia, gdy Booth był pijany ktoś przybył do niego w odwiedziny. Gdy agent otworzył drzwi zobaczył Kennana.
-Max? Coś się stało?
-Chciałem porozmawiać. Ale to chyba nie najlepszy momęt.
-Wejdź.
Ojciec Tempi wszedł do środka. Od razu dostrzegł w salonie porozrzucane butelki.
-Coś ty ze sobą zrobił? Co by pomyślała i powiedziała moja córka?
-Jej już nie ma... Przepraszam, ze pozwoliłem jej umrzeć.
-To nie twoja wina... Jestem wdzięczny za to co zrobiłeś dla mojej córki..Po tylu latach rozłąki znów byliśmy razem i dopiero odzyskiwałem jej zaufanie. Tak zależało mi na bycie blisko niej, abym mógł patrzyć na jej szczęście.
Ukrył twarz w dłoniach i płakał. Max zwrócił się do Seeleya ostrym tonem.
-Uprzedzam Booth, iż nie powstrzymasz mnie przed wykonaniem swojego planu. Jadę do Meksyku i zabiję tego drania.
Seeley momentalnie wytrzeźwiał.
-Co? Nie po to powstrzymałem cię przed zabiciem Taffet. Bones nie chciałaby, abyś trafił do więzienia. Nie po to starała się, abyś oddalili zarzuty za zabicie i spalenie tamtego gościa na dachu.
-A ty co robisz? Powiesz mi Booth? Masz związane ręce. Do tego upijasz się, ponieważ nie radzisz sobie ze śmiercią Tempi... Niech cię szlak trafi. Czyli nie mogę się zemścić?
-Pomściłeś żonę, ale nie mścij córki... Napijesz się ze mną?
-Nie. Jadę do Russa. Amy  jest chora.
-Max?
-Tak?
-Przepraszam, ze tym razem nie zdążyłem.
-Nie masz za co.
Kennan wyszedł, a Booth sięgną do lodówki po piwo. Słowa ojca Temperance nie dawały mu spokoju. . Zamiast skupić się na ważnych rzeczach upijał się.
-Niech cię szlak Max
Zamknął lodówkę i zadzwonił po tajskie. Posiłek zjadł w samotności. Wstał wcześniej niż zwykle i pojechał do pracy.  Jeszcze nikogo nie było. Chodź paliło się światło w gabinecie psychologa. Agent poszedł do Sweetsa. Zobaczył go nad aktami
-Co robisz?
-Booth?  Przeglądam akta przestępców z Meksyku będących w Stanach. Sprawdzam też gangi meksykańskie. A ty co tu robisz?
-Po prostu przyszedłem wcześniej. Pomóc ci?
-Nie masz sprawy?
-W tej chwili nie.
Usiadł na kanapie i zabrał się do pracy. Po godzinie wydusił z siebie
-Nic tu nie ma. Cholera.
-Uspokój się Booth.
-Jak mam się uspokoić? Człowiek, który zlecił morderstwo Bones nadal jest na wolności i może próbować zabić kogoś z was.
-Myślisz, ze mam gdzieś śmierć doktor Brennan? Nie mam gdzieś jej śmierci i też chcę złapać tego drania. Ale ty  byłeś snajperem i powinieneś być cierpliwy. powinieneś czekać na odpowiednią okazję.
-Masz rację. Więc czekamy na błąd Montegi.
Minęło kolejne pół roku.  Już półtora roku wszyscy ścigali Montegę, ale bez skutku. Teraz cierpliwie czekali na jego ruch. byli w gotowości do działania. Żadko poruszali się sami, zazwyczaj chodzili w parach Angela wróciła do instytutu i była w trzecim miesiącu ciąży. Pewnego dnia Seeley siedział z Camile, Angelą i Parkerem w Royal Dinner, gdzie przy obiedzie rozmawiali. Nagle artystka spytała chłopca.
-Co tam w szkole?
-Mamy opisać jakiegoś znanego pisarza.
-I o kim napiszesz?
-Nie wiem. Pani dopiero dzisiaj nam zadała tą pracę.
-A wież, że znałeś jedną pisarkę?
-Tak?
-To doktor Temperance Brennan.
-Bones? ... No tak. Więc napiszę o niej. Tata mi na pewno pomoże... Smutno mi, że umarła.
-Ale jest z nami - odparł Booth. -W naszych sercach i pamięci. Jest z tymi, co o niej pamiętają.
-Niech zawsze będzie w naszych sercach- odparła Saroyan. -Była dobrą kobietą.
-Nigdy o niej nie zapomnę- odparł Parker.
Nagle odezwał się telefon Cam. Kobieta szybko odebrała i usłyszała po drugiej stronie.
-Jeden z was jest sam. Już za późno. Wykrwawia się do swoich małych przyjaciół. Zwyciężyłem nad wami.
Rozległ się złowrogi śmiech. Kobieta zbladła.
-Twój podwładny wyda za parę minut ostatnie tchnienie. Umiera.
Morderca rozłączył się.
-Cam?- spytał Seeley.
-Musimy jechać do instytutu. Montega kogoś zaatakował.
-Kogo?- spytała Angela.
-Nie wiem. Wiem tylko, że wykrwawia się do małych przyjaciół. Wybiegli z baru i dobiegli do SUV'a
-Jack
Artystka osunęła się na kolana.
-Zapomniałam, ze jest w ciąży i że nie wolno jej denerwować- odparła Camile.
Wsadzili artystkę do samochodu i ruszyli. Nagle olśniło panią patolog.
-Chodzi o Hodginsa.
Angela ocknęła się po chwili. po dojechaniu na miejsce wyskoczyli z auta i pobiegli do laboratorium. Gdy znaleźli się przy platformie zobaczyli Antonego.
 -Ciągnie pan za sobą dziecko agencie?
Dopiero w tamtej chwili przypomnieli sobie o chłopcu.
-Nie sądziłem, ze przybędziecie tak licznie. Skoro jesteście to zabiję na waszych oczach szefową laboratorium.
-Skoro mam umrzeć, to pozwól odejść chłopcu.- odezwała się Saroyan
-Widzę, że jest pani szlachetna. Mam uraz tylko do was, a nie do niego. A obecnie sam posiadam półroczne dziecko. Niech on zmyka.
Ojciec kiwną na Parkera, a ten wybiegł i z portierni zadzwonił na numer alarmowy.. Morderca wyciągnął broń i wymierzył w panią patolog. Booth wydobył swój pistolet. Strzelili w tym samym czasie. Panie padły na ziemię. Montega oberwał, agent podszedł do niego.
-To za Hodginsa i za Bones
Odkopnął broń. Panie podniosły się z ziemi i pobiegły do Jacka. Etymolog leżał na biurku, a z rany na brzuchu, do pojemnika z robakami spływała stróżka krwi. oddychał. Zatamowały krwawienie Angela wezwała pogotowie. po paru minutach przyjechała policja i karetka. Montega zmarł, a Hodginsa  udało się uratować. Parker wtulił się w ramiona ojca i był szczęśliwy, ze wszystko dobrze się skończyło. Miesiąc później wszyscy zjawili się na cmentarzu, aby złożyć kwiaty na grobie przyjaciółki.
-Witaj Bones. Przynieśliśmy dobre wieści. Antony Montega nie żyje. Twój ojciec nie zrobił żadnego głupstwa.. Wiec, że nigdy nie zapomnimy o tobie. Zawsze będziesz w naszych sercach kochanie.
Wszyscy przytaknęli.
Camile czekała na powrót Temperance z wygnania. Był z tym mały problem, gdyż agenci zgubili doktor Brennan. Po powrocie z cmentarza zadzwoniła do pewnego agenta.
- Wyjeżdża pan na Gilbratar , aby odszukać kości? -Nie. Wysłałem najlepszą specjalistkę z Wysp Brytyjskich.
- Witam, z tej strony doktor Saroyan. Chcę spytać o przyjaciółkę.
-Przykro mi, ale nie mamy żadnych wieści. Pewnie gdzieś bada kości. Świetnie udał się jej ukryć.. Jak odnajdziemy doktor panią Kilter powiadomimy, że może wrócić do swojego życia.
Kobieta stanęła przy oknie odkładając komórkę na stolik. Patrzyła w niebo i powiedziała.
-Wracaj Brennan. Wszyscy tęsknimy za tobą.

KONIEC IV ROZDZIAŁU
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

zostały jeszcze 2 rozdziały