- Czy ja oszalałam?
-Jeśli
widziałaś Bootha, to oszalałem razem z tobą.
Była
zdenerwowana, nie wiedziała co się dzieje. Entomolog był w szoku.
-
Czyżby to była prawda? - spytała.
Ruszyli
biegiem za policjantem. Trzymali się parę metrów za nim. Hanibal oddalał się. Był moment, iż zadawało
się, że ucieknie. Nagle w Grega wjechał
wózek z czystymi talerzami, przewracając mężczyznę. Dobiegł do niego Moris i skuł go.
-
Jesteś aresztowany za wielokrotne morderstwa, poczynione na zlecenie rodziny
Wilter. Masz prawo zachować milczenie.
Wszystko co powiesz, może zostać wykorzystane przeciwko tobie. Masz prawo do
adwokata. Jeśli cię na niego nie stać, zostanie ci przydzielony z urzędu...
Gdy
detektyw skończył, spojrzał na sprawcę zamieszania, czyli na swoją żonę, która
ciężko oddychała po biegu. Zgięła się w
pół. Jej dolna część sukni była
rozdarta.
-
Wszystko w porządku?
-
Tak. tylko trochę kręci mi się w głowie.
Zatroskany
policjant objął małżonkę, podsunął krzesło i posadził ją na nim.
-
Miałaś się nie przemęczać.
-
Nic mi nie będzie...
-Bones-
krzyknął. - Musisz uważać na siebie.
-
Nie mów co mam robić - krzyknęła. - Sama sobie świetnie radzę.
-
Ale już nie jesteś sama.
Nagle
agent zamilkł. Jego wzrok padł na dawnych przyjaciół. Zaklną.
-
Cholera.
Caroline
spytała.
-
Co się dzieje?
Złapał
żonę za ramiona i skierował ją w stronę bladych przyjaciół. Spojrzała na nich. Jej naukowe podejście do
życia mówiło, że nie mają prawa ich pamiętać.
Za to intuicja jej męża mówiła na odwrót. Widział tęsknotę w oczach
naukowców. Camile podbiegła i uścisnęła mężczyznę. Wyszeptała cicho.
-
Booth.
Była zdenerwowana, ale i szczęśliwa. Cieszyła
się, widząc Seeley'a i Temperance. Łzy zaczęły jej płynąć po policzku. Moris
uśmiechnął się do niej.
-
Cam. Już dobrze.
-
To naprawdę ty?... Przecież nie...
-
To ja. Miło cię widzieć. Wyglądasz przepięknie.
-
Cały Booth. Starasz się być dżentelmenem w każdej sytuacji... Chyba
zwariowałam... Ścigałeś go?
-
Nie. Jestem tutaj na przyjęciu. Ale nie mogłem odpuścić Hanibalowi. Nadal wam zagraża, chodź teraz jest skuty.
Greg
postanowił rzucić się na detektywa. Na szczęście Caroline go obserwowała,
złapała wazę i rozbiła ją na głowie mordercy.
-
Nic mu nie będzie. Przynajmniej będzie chwila spokoju.
Dopiero
teraz Hodgins ruszył się i uścisnął Caroline i Jacka. Po chwili spytał.
-
Teraz wrócicie do Waszyngtonu?
-
Nie - odparł policjant.
-
Dlaczego?
-
Zbyt wiele czasu minęło od naszego odejścia.
-
Wszyscy się ucieszą...
Mężczyzna
był zdenerwowany i smutny
-
Tylko, że w każdej chwili może stać się...
Camile
postanowiła mu przerwać.
-
Ale każdy oddałby wszystko, za jeszcze jeden dzień z wami. A do tego Parker
jutro odbiera odznakę. Twój syn zostanie młodszym agentem. Idzie w twoje ślady.
Przemyśl to, a ja wezwę FBI.
Wyszła
z sali. Pani Moris postanowiła zdradzić swoją tajemnicę.
-Nie
możemy wrócić. W każdej chwili mogę umrzeć.
-
Co pani mówi?- oburzył się Hodgins.
-Mam
raka.
Była
jak zwykle bezpośrednia, co spotęgowało przekaz. To wyznanie wstrząsnęło
entomologiem . Gdy Camile wróciła, zobaczyła, że wszystkich zatkało. Spytała.
-Co
się stało?
Nikt
nie odezwał się. Po chwili Hodgins jej odpowiedział.
-
Doktor B. ma raka.
-
Co?... To nie możliwe.
Przeraziła
się.
-
Taka jest prawda - odparła spokojnie Caroline. - Kiedy przyjedzie ktoś z FBI?
Doktor
Vazirii nie odezwała się, nadal była w szoku. Dopiero, gdy kobieta powtórzyła
pytanie, odpowiedziała.
-
Agent, który współpracuje z nami będzie tutaj za dwadzieścia minut.
-
To dobrze. Zajrzę do Angeli. Spiła się i teraz śpi. Wcześniej weszła na scenę i zaczęła
przemawiać. Mówiła o serialu.
-
Zapomniałem o niej- odparł entomolog. - Gdzie jest?
-
Zostań tutaj. Muszę sobie z nią porozmawiać.
Caroline
wyszła z sali. Patolog zwróciła się do swojego byłego chłopaka ( Morisa ).
-
Jak ona się czuje?
-
Dobrze. Stara się żyć normalnie. Ale
ciężko jej. A co u was? Wszyscy pracujecie razem?
-
Tak, chodź Angela dwa razy odchodziła. A Parker nie może się doczekać chwili,
kiedy dostanie odznakę. Musisz jutro być. Szykujemy przyjęcie
Zaczęli
sie spierać, przestali gdy przyjechał agent Foren. Camile go przedstawiła.
-
To agent specjalny Eric Foren...
-
Jestem detektyw Moris - przywitał się policjant i wskazał na ogłuszonego mężczyznę.
- Tam leży Gregory Hanibal, poszukiwany
morderca. Nie wiem co tu robił.
-
Dlaczego pan się wtrąca? On jest niebezpieczny Było trzeba powiadomić nas, a
nie działać na własną rękę.
-
Nie myślałem. Chciałem go tylko złapać. Miałem z nim już do czynienia.
-
Ale to niebezpieczny człowiek.
-
Pracuję w policji.
Już agent miał się odezwać, gdy
weszła Moris.
-Co
tu się dzieje?
-
Nic kochanie - odparł jej mąż. - Agentowi nie spodobało się nasze zachowanie. A
jak Angela?
-
Nie śpi. Płakała, więc nie weszłam do środka. Stałam w drzwiach i obserwowałam
ją. -A to ten agent?- wskazała na mężczyznę, z którym przed chwilą kłócił się
jej małżonek.
-Tak
- odparł Hodgins. Agent specjalny Eric Foren, współpracuje z nami. A raczej my pracujemy
dla niego.
-
Spokój Hodgins- odparła ostro Cam.
Eric
zdenerwował się.
-
Przestańcie. Nie lubicie mnie. Teraz jestem w pracy, więc daruj sobie doktorku.
Wy jesteście od badania zwłok i próbek, a ja od reszty.
Nagle wpadła wściekła Angela. Wykrzyczała
mężczyźnie prosto w twarz.
-
Nigdy nie dorównasz Boothowi. To najlepszy agent. I on wiedział jak nas
traktować, nauczył się tego. To wspaniały człowiek. A ty? Jesteś bezczelny, nie
próbujesz nas zrozumieć. A on to dobry
człowiek. Stawał w obronie innych, dla
niego liczyło się, aby sprawca odpowiedział za zbrodnie. Zawsze dążył do
prawdy, nie interesowały go koneksje, tylko złapanie sprawcy. Nie ważne kim był przestępca, ważne aby
odpowiedział za swoje czyny.
-
Angela - odparł z uśmiechem Jack Moris.
-
Booth?
Spojrzała
na niego z zaskoczeniem. Do końca nie wiedziała, co się dzieje.
-
Sporo wypiłam, skoro cię widzę.
-
Hodgins nie jest pijany, a mnie widzi. Zostaw w spokoju agenta Forena.
-
On nie traktuje nas poważnie. Jest
gorszy od ciebie z początków naszej znajomości.
Już
wolałabym pracować ze Sweetsem i jego gatkami psychologicznymi. Z kimkolwiek.
Cam
stała przy Caroline i obserwowała całą scenę. Entomolog objął żonę, mówiąc
-
Oni mogą wrócić. Złapali Hanibala. Oni
żyją.
-
Przecież...
-
Wiem, ale to oni.
Artystka
wyściskała aktorkę i detektywa, następnie
zemdlała. Jej mąż uklękną przy niej i ocucił ją. Pomógł wstać małżonce i
uśmiechnął się.
-Wszystko
dobrze kochanie?
-
Tak. Jak to możliwe?
-
Pewnie to sprawka Cullena.
Moris
uśmiechał się, po chwili wtrącił się.
-
Lepiej nie rozmawiajcie tutaj. Nie mamy wyjścia. Musicie o nas zapomnieć.
Właśnie oglądam jeden z ostatnich w historii odcinek "Mentalisty", ale potrzebuję przerwy. Więc wpadam :)
OdpowiedzUsuńOoo, to urocze, gdy przyjaciele zdali sobie sprawę z prawdziwej egzystencji starych znajomych :3
"Nadal wam zagraża, chodź teraz jest skuty." - "choć"
Cieszę się, że się spotkali :D Choć informacja o chorobie Temperance ich zatkała.
Dlaczego mają zapomnieć? Dość już cierpienia!
Czekam na nn ^^