Zaczął
płakać, ukrywając twarz w dłoniach. Po jakimś czasie do sali wszedł Max. Był
zaskoczony widząc zięcia.
-Booth?
Przyjrzał się mężczyźnie. Widział na
twarzy przerażenie i frustrację. Postanowił wyjaśnić mu, że kłamali.
- Nie gniewaj się na Parkera. To ja
nie chciałem cię zawiadamiać. Temperance chciałaby, abyś skończył kurs.
Seeley spojrzał na teścia.
- Nie powinienem wyjeżdżać.
Keenan uśmiechnął. Zbyt dobrze znał
swoją córkę i wiedział, że postawiłaby na swoim. Chociaż jej mąż też potrafił
być uparty.
- Byłaby zła, gdybyś nie pojechał.
Uśmiechnął się.
- Jest uparta jak osioł.
Spojrzał na twarz ukochanej kobiety
i uśmiech zszedł z jego twarzy.
-Jak długo tu leży?
- Osiem dni.
- Co ze mnie za mąż?
Był wściekły na siebie. Keenan nie
mógł słuchać oskarżeń zięcia.
- Jesteś świetnym mężem, oraz ojcem.
wspierasz ją w chorobie. Przy niej udajesz silnego.
- Nie wiem czy teraz dałbym rady
udawać. Nie mam sił.
Znowu
zaczęły płynąć łzy po policzku Seeley'a. Do tej pory radził sobie z chorobą
żony. Ale teraz była najbliżej śmierci, niż wcześniej. Zawsze starał się pocieszać ukochaną i nie
okazywać strachu. Później odreagowywał pędząc samochodem w nieznanym kierunku,
albo siedząc w barze. Czasem popłakiwał. Woził ją po lekarzach i na terapię,
pocieszał dzieci. Teraz był bliski załamania psychicznego. Radość życia
ulatywała z niego powoli.
- Nie trać wiary.
Max poczuł się skrępowany.
- Zamówiłem na dzisiejszy wieczór
mszę za zdrowie Temperance. Wiem, że nie jest wierząca, ale ...
Nie wiedział jak wyjaśnić potrzebę
modlitwy za niewierzącą córkę. Kochał ją i chwytał się wszelkich możliwości
ratunku. Miał nadzieje, że wiara przyjaciół może ocalić jego dziecko.
- Wszyscy idą?
- Tak. Dzieci też zabieramy. Nawet Arastoo idzie.
- Do wieczora zostanę tutaj.
- Przyjdę po ciebie.
Keenan ucałował Tempi i wyszedł.
Seeley mocniej ścisną rękę ukochanej.
- Słyszysz Bones? Wszyscy wierzą w
ciebie. Max nie chce cię stracić.
Wstał z krzesła i pocałował ją w
policzek. Gdy z powrotem usiadł na krześle i obserwował pogodę za oknem.
Zagłębił się we wspomnieniach związanych z początkami znajomości z doktor
Brennan. Po chwili zaczął opowiadać jej, to co pamiętał. Koło szóstej po
południu zjawił się Max z Parkerem, Hankiem i Christine. Razem pojechali do
kościoła, gdzie czekała reszta. Dawno nikt z nich nie modlił się tak gorliwie i
szczerze.
Gdy wyszli ze świątyni bożej, Parker
włączył telefon i zobaczył, że ma nieodebrane połączenie. Numer należał do
szpitala. Przeraził się. Szybko odzwonił. Po rozmowie, ulga wymalowała się na
jego twarzy. Nikt nie wiedział co się dzieje. Patrzyli po sobie. Zdenerwowanie
narastało. Wreszcie Angela nie wytrzymała.
- Co się stało?
-Bones zaczęła samodzielnie
oddychać. Budzi się też ze śpiączki. Pojechali do szpitala, ale lekarz nie
zgodził się na odwiedziny. Angela, Seeley, oraz Max robili mu awanturę, ale
doktor był nieugięty. Postraszył całe towarzystwo ochroną.
Opuścili szpital i pojechali do domu
Hodginsów. Siedzieli tam całą noc, nie zamieniając ze sobą ani słowa. Bali się,
że to zbyt piękne, aby było prawdziwe. Siedzieli w milczeniu. Ich myśli krążyły
wokół dawnych czasów. Sprzed dziecięciu laty.
Rankiem pojechali z powrotem w
szpitalu. Gdy lekarz ich dostrzegł, spytał.
- A państwo dokąd? Pacjentka powinna
odpocząć...
Nie chcieli słuchać zakazu wstępu do
sali.
- Co z nią? - spytał Russ.
- W nocy odzyskała przytomność.
- Żądamy widzenia się z pacjentką -
odparła srogo artystka.
Doktora irytowała cała grupa.
Uważał, że kobieta potrzebuje odpoczynku, a nie krzyków całej ferajny. Byli
nieustępliwi, więc ustąpił.
-No dobrze. Ale wejść może tylko
jedna osoba.
Wszyscy zgodzili się, że powinien to
być Booth. Mężczyzna po cichu wślizgną się do sali i usiadł przy łóżku kobiety.
Brennan zaczęła mrugać. Wstał i nachylił się nad ukochaną. Był szczęśliwy,
widząc ją przytomną. Co sugerowało, że niebezpieczeństwo minęło. mógł trochę
odetchnąć. Cieszył go, że znowu widzi te piękne oczy. Westchną cicho z ulgą.
- Bones
Uśmiechnęła się. Cieszyła się,
widząc ukochanego. Gdy obudziła się w nocy, radość przepełniła jej serce.
Wiedziała, że od dłuższego czasu była nieprzytomna. Podczas śpiączki słyszała
głosy najbliższych, czuwających przy jej łóżku.
Chciała odezwać się do męża. Łzy
zaczęły spływać po policzkach mężczyzny.
Wziął ją za dłoń.
- Nic nie mów kochanie. Teraz już
może być tylko lepiej. Wszyscy martwili się o ciebie. Podobno siedzieli u
ciebie dzień i noc. Dziwię się, że pielęgniarki nie wyrzucały ich z sali.
Stęskniłem się za tobą
Znowu uśmiechnęła się. Cieszyła się
na widok Bootha, ale zastanawiała się, czy dotrzymał słowa i skończył
szkolenie. Wyszeptała z trudem
- Jak tam szkolenie?
Zmieszał się. Nie wiedział co
odpowiedzieć. Uznał, że na prawdę jest zbyt słaba, więc postanowił ją zataić.
Wiedział, że zdenerwuje się, gdy dowie się, że wyjechał bez słowa. Takie
zachowanie zamykało mu drogę do bycia agentem, co mogłoby się nie spodobać
kobiecie.
-Dobrze. Nie martw się. Musisz
trochę odpocząć. Reszta zajrzy jutro. Zostanę przy tobie.
Siedzieli w milczeniu. Nie
potrzebowali słów, aby się zrozumieć. Cieszyli się chwilami razem. Nawet ona
zaczęła wierzyć, że może wyjść z choroby i być jeszcze długo szczęśliwa, mając
taką wielką i oddaną rodzinkę. Oboje po południu zasnęli.
Wieczorem Seeley'a obudził lekarz,
któremu zmiękło serce widząc dwoje zakochanych. Najbardziej rozczulił go
mężczyzna śpiący na krześle, a jego głowa spoczywała pod ręką małżonki.
-Proszę iść coś zjeść. Przecież
siedzi pan tutaj cały dzień.
- Nie zostawię jej samej. Nie chcę,
aby teraz była sama. A przecież złożyliśmy przysięgę, że będziemy razem w
zdrowiu i chorobie.
- Rozumiem. Ale nie pomoże jej pan,
jak się pan rozchoruje.
Do sali wszedł Cullen
i Sweets. Dyrektor zwrócił się do swojego byłego agenta.
- Sweets zostanie z doktor Booth, a
my musimy porozmawiać..
Oboje wyszli z sali. Wyraz twarzy
Cullena nie zdradzała żadnych emocji. Podejrzewał, że dostanie mu się za nagłe
zniknięcie.
- Coś się stało dyrektorze?
-Rozmawiałem z szkoleniowcami i
kursantami. Wracasz do pracy.
Seeley ucieszył się. Uwielbiał pracę w FBI. Zdawał sobie sprawę,
że wszystko wraca do normalności.
- Dziękuję dyrektorze.
- Byłeś najlepszym agentem, a z tego
co słyszałem to i policjantem. Więc przydasz się nam. Będziesz współpracował z
Jeffersonem.
- A co z agentem, który
z nimi współpracował?
Cullen uśmiechnął się tajemniczo.
- Złożył skargę na ciebie i Angelę.
Obie odrzuciłem. Zachowałeś się świetnie, gdy aresztowałeś Hanibala. A Angela
była pijana....
Na chwilę zamilkł. Wyglądało, że nad czymś
rozmyśla.
- Ty dogadujesz się z nimi, a on
nie. Doktor Vaziri ucieszyła wiadomość, że wracasz do współpracy. Czeka też na
twoją żonę.
Cullen skinął na agenta specjalnego
i wyszli ze szpitala. Przed budynkiem natknęli się na Angelę i Wendella. Wtedy
spytał się ich.
-
Kto z was zabierze go do domu, aby się odświeżył i coś zjadł.
Wendell zgłosił się na ochotnika i
zabrał Bootha do mieszkania jego syna. Booth wziął szybki prysznic i przebrał
się. Towarzyszący mu dawny asystent Temperance przyglądał mu się badawczo.
Wiedział, że nie musi się obawiać o agenta, ale wolał mieć go na oku.
Seeley udawał, że nie widzi dziwnego
zachowania towarzysza. Rozumiał to, co
młodszy męzczyzna robi. Raz ich stracili, a teraz Bones prawie umarła. A
gdyby ona nie przeżyła, to by go zabiło. Oni o tym wiedzieli i dlatego martwili
się. Przyjaciołom zależało na ich dwójce.
Teraz powinni wyluzować. Ale nadal
martwili się. Przecież dopiero co jego żona obudziła się ze śpiączki i jeszcze
nie odetchnęli.
Uśmiechnął się. Przyjaźnie poklepał
młodszego mężczyznę i opuścili mieszkanie. Następnie pojechali do Royal Diner.
Po złożeniu zamówienia Booth odezwał się z lekkim rozczuleniem.
- Nadal tutaj jest. Co za dziwne
uczucie znowu tutaj siedzieć po dziesięciu latach.
Wendell uśmiechnął się.
-Tutaj ma się wrażenie, że czas się
zatrzymał. Od kiedy ten serial powstaje,
to lokal cieszy się popularnością... My nadal tutaj jemy.
Seeley zamyślił się. Po chwili westchną.
- Ciężko będzie nam odzyskać
reputację przez ten serial.
- Najważniejsze, że znowu będziesz z
nami pracował. Chętnie też ustąpię stanowisko doktor Brennan.
Zaczęli rozmawiać na temat działania instytutu. Gdy wrócili do
szpitala, Max siedział przy córce. Zebrali się też pozostali przyjaciele. Było
zbyt tłoczno., więc część z nich rozjechała się do domu. Następnie dogadali
się, kiedy i kto będzie towarzyszył Temperance w szpitalu. Wszyscy chcieli
wspierać doktor Brennan.
To umożliwiało natychmiastowy powrót
Bootha do pracy, co ucieszyło chorą. Wszyscy też pomagali w opiece nad dziećmi.
Stan zdrowia doktor Booth poprawił
się na tyle, że mogła przejść kolejną chemię.
Podczas terapii ciągle wymiotowała i sporo straciła na wadze. Znowu
rodzina i przyjaciele drżała o jej
życie. Po półrocznej przerwie przeszła
kolejną terapię. Po niej zdziwiony onkolog oznajmił, że rak został pokonany.
Chociaż w przyszłości mógł powrócić.
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Świętowali przez długi czas. To nie
oznaczało, że nie mieli oka na kobietę. Przez rok bali się, że mogą ją stracić.
Jak tylko Temperance zaczęła czuć się lepiej,
rozpoczęła pracę w instytucie. Szybko uczyła się posługiwać nowinkami
technicznymi. Chociaż wolała sama badać
kości, niż powierzać to komputerowi.
Wygrała zawody z komputerem,
Wendellem, albo Clarkiem. Z Seeley'em
byli znowu najlepsi i dostawali najciekawsze sprawy. Cullen odszedł na
emeryturę. Na szczęście nowy dyrektor był przychylny dynamicznemu duo.
Państwo Booth kupili duży dom, gdzie
znalazło się miejsce dla Parkera. Młodzieniec cały czas starał się dorównać
ojcu. Życie od nowa zaczęło się układać.
Jeśli chodzi o serial
"Kości", producent zwolnił Caroline Moris ( Temperance Brennan Booth) Nowa aktorka nie sprawdzała
się i serial został zdjęty z anteny.
Temperance i Seeley musieli ciężko pracować,
aby nie kojarzono ich z bohaterami tego serialu i odzyskać reputację sprzed
lat.
Państwo Hodgins, państwo Vaziri,
Wendell, Clark, Sweets, oraz Parker cieszyli się, że państwo Booth byli z nimi
i że cała rodzina jest razem
Cztery lata później rodzina z
Instytutu Jeffersona witała na świecie córkę Parkera Bootha, małą Joy. Nie
mogli nachwalić się małej kruszynki. Dumny ojciec podczas przyjęcia podał
dziecko Bones.
- I jak się czujesz jako babcia.
Wzięła małą na ręce i przytuliła do
serca.
-Nie jestem jej babcią.
Przewrócił teatralnie oczami. Po
twarzy błąkał się rozbawiony uśmiech. Brennan nadal nie wyzbyła się swojej
logicznej natury, ale wszyscy do tego
przywykli.
- Jesteś nią. Twoim mężem jest mój
ojciec, więc należysz do naszej rodziny. Jesteś ważna dla mnie, tak jam moja
mama. Nie ma osoby, która bardziej zasłużyła sobie na bycie trzecią babcią
małej Joy, naszego szczęścia.
Seeley wziął wnuczkę na ręce i
zwrócił się do syna.
- Nosek ma po tobie
- A oczy po swojej matce - wtrąciła
się Temperance. - Chociaż te niebieski kolor oczu może się jeszcze zmienić
Żona Parkera podeszła do nich.
Przypatrywała się z czułością zgromadzonym gościom.
- Mam ogromne szczęście, że parę lat
temu Parker zerwał ze swoją dziewczyną. Ponieważ niedługo potem znalazłam
swojego rycerza w lśniącej zbroi, oraz cudowną rodzinę w waszej osobie i
waszych przyjaciół.
Bones po chwili odezwała się.
- Parker nie jest rycerzem, rycerze
wymarli...
Zebrani wybuchneli śmiechem. Nikt
nie myślał o niedawnym strachu o życie doktor Booth.
Teraz wiedli szczęśliwe życie.
Współpraca FBI z Instytutem Jeffersona kwitła tak jak za dawnych czasów.
Państwo Booth znów słynęli jako dynamiczne duo, a nie jako postacie fikcyjne z serialu. Byli
szczęśliwi.
Tworzyli jedną, wielką rodzinę,
którą każde nowe doświadczenie wzmacnia. Szczęście zależało do nich.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Przepraszam, że tyle czasu nic nie wstawiałam i długo mogę nic nowego wstawić, ponieważ pojechałam do pracy w Krynicy Morskiej i po pracy nie zawsze chce mi się przepisywać.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Przepraszam, że tyle czasu nic nie wstawiałam i długo mogę nic nowego wstawić, ponieważ pojechałam do pracy w Krynicy Morskiej i po pracy nie zawsze chce mi się przepisywać.
KONIEC
Jeej ^__^ Miło czytało się, że wszystko dobrze się skończyło :) Byłoby mi ogromnie przykro, gdyby Bones umarła. Widać było przez całe opowiadanie, że ona i Booth przeszli niemało, odrobina szczęścia im się należy.
OdpowiedzUsuńLogiczny umysł Temperence pod koniec tej części wygrał wszystko :D
Miłej pracy!
Ściskam! :)