Dawniej śmierć była mi zawsze tylko kimś
z szerszego towarzystwa.
Teraz zasiada ze mną do jednego stołu:
muszę się z nią zaprzyjaźnić.
Dag Hammarsjold
Łatwiej znieść śmierć bez myśli o niej niż myśl
o śmierci bez niebezpieczeństwa
Blaise Pascal
Bohaterowie:
Oficer Judy Hopps - Żona Nicka i policjantka, królik
Oficer Nick Bajer - mąż Judy, policjant, lis
matka Nickaicole Bajer - córka Bajerów
Bogo - szef państwa Bajer
Strata ukochanego męża
Zbliżała się rocznica tragicznej
śmierci oficera policji miasta Zwierzogód Nicolasa Bajera. W żałobie pozostawił
żonę, córkę i matkę. Zginął pełniąc służbę w ramionach kobiety która była całym
jego światem. To ona go ukierunkowała, pokazała drogę. Przed jej poznaniem był
oszustem, kanciarzem.
Przechytrzył dopiero co przybyłą
do miasta parkingową/policjantkę. Nie pozostała dłużna i zmusiła go do
współpracy. Nie miał zamiaru być przyjazny i utrudniał jej prowadzenie śledztwa.
Nie zapominał o dogryzaniu. Nie wiedział, że gra idzie o jej odznakę.
Nie docenił słodkiego króliczka
i posterunkowej Judy Hopps. Kiedy zrozumiał, że idzie o jej marzenia, zmienił
front i zrobił wszystko aby jej pomóc. Zaproponowała mu współpracę i wstąpienie
do akademii policyjnej. Potem zraniła go mówiąc, iż za dziczenie drapieżników
odpowiada ich DNA. Do tego nosiła przy sobie gaz przeciw lisom. Bała się go.
Kiedy odkryła prawdę i przybyła
go przeprosić, nie mógł jej nie wybaczyć. Była wtedy taka słodka i rozczulająca. Nie wyobrażał
sobie, aby odmówić jej pomocy. Była wtedy ostra jazda starym nieczynnym wagonem
metra i upozorowanie jego zdziczenia. Był
sprytnym lisem.
Poszedł do akademii policyjnej i
został jej partnerem i przyjacielem. Z czasem zakochali się i mimo różnicy gatunkowej
i społecznego sprzeciwu stali się parą. Nie wstydzili się publicznie trzymać
się za ręce, czy tulić do siebie. Zaręczyli się i zajęli planowaniem ceremonii.
Wszyscy dziwili się, że ofiara chce poślubić drapieżnika. Niektórzy próbowali
odwieść Hopps od tego ale bez skutku. Stali się państwem Bajer.
Dalej razem pracowali. Bogo nie
miał zamiaru rozdzielać tak udanego duetu. Tylko na czas jej ciąży, narodzin
Nicole i urlop macierzyński dostał nowego partnera. Wygląd ich pociechy był pół
lisi i pół króliczy. Dla niego była
najpiękniejszą istotką na świecie. Duma go rozpierała.
Miał wielkie plany które legły w gruzach pewnego słonecznego,
wrześniowego wieczoru. Byli na patrolu kiedy usłyszeli komunikat o uciekających
złodziejach. Byli w bliskiej okolicy więc postanowili włączyć się w pościg.
Judy dodała gazu a Nick zaśmiał się do niej.
- Słuchaj, czy wszystkie króliki tak źle prowadzą, czy tylko ty?
Wcisnęła pedał hamulca, a jego górna część ciała poleciała do przodu i
prawie zetknęła się z deską rozdzielczą. Mimo że to nie pierwszy raz, bawiło to
ją.
- Ups. Sorry.
Uśmiechnął się do niej czule.
- Szczwany królik
- Głupi lis.
Roześmiali się i ruszyli do akcji. Szybko dogonili czarne BMW sprawców.
Wziął megafon do łap.
- Policja Zwierzogrodu. Proszę się zatrzymać.
Powtórzył komunikat dwa razy ale bez skutku.
- Jeśli nie zatrzymacie się to otworzymy ogień.
To też nie wywołało żadnej reakcji. To go zachwyciło. Lubił strzelać. Wyciągnął pistolet, otworzył okno i wychylił się.
Pierwsze dwa strzały oddał w powietrze. A następnie kilka w pojazd przestępcy. Jedna
kula trafiła w bagażnik , a dwie w prawe tylne koło. Złodzieje stracili panowanie nad samochodem i uderzył w
drzewo. Chwilę później zaczęły pojawiać
się inne patrole.
Aresztowano trzech mężczyzn, a łup odzyskano. Odeskortowali ich na
posterunek, a potem wrócili w teren. Po skończonej służbie podjechali pod 1
komisariat i zaparkowali służbowy samochód na parkingu i weszli do budynku, aby
napisać raporty. Byli w dobrych humorach. W holu było pełno ich kolegów. Szybko
wypełnili papiery i zbierali się do wyjścia.
Przed wyjściem jeszcze dyskutowali o zatrzymaniu. Nagle wpadła
zamaskowana grupa ubrana na czarno i z karabinami. Policjanci wyciągnęli i
kazali się im poddać. Zaczęły padać strzały. Państwo Bajer schowali. Państwo
Bajer ruszyli na pomoc. Wyciągnęli swoją broń i po obu stronach przylegli do ściany
i otworzyli ogień do przestępców, wychylając się. Nagle lis dostał dwie kulę w klatkę piersiową.
Jego żona krzyknęła z przerażenia.
- Nick.
Podbiegła do niego i przyklęknęła.
Krzyczała z przerażenia, przyciskając łapki do rany.
- Nick? Nick?
Otworzył oczy. Próbowała zatamować
krwawienie, a mu trudniej było zaczerpnąć powietrza.
- Karotka...
- Trzymaj się. Nie zostawiaj mnie.
Łzy zaczęły płynąć po policzkach
policjantki. Krzyknęła najgłośniej jak mogła.
- Pomocy!!!!!
Wokół nich cały czas trwał dramat.
Ona myślała tylko o swoim mężu. Nawet nie zadbała o własne bezpieczeństwo.
- Ucie...
Usiadła i przyciągnęła go do siebie.
Przez jej palce przeciekała krew Nicolasa. Łzy Judy były coraz rzewniejsze.
- Proszę.
- Wszystko...
Próbował łapczywie zaczerpnąć
powietrza krztusząc się. Nie mogła patrzeć na jego cierpienie.
- Nick? Dasz radę. Jeszcze trochę.
Usłyszał kroki. Nastawił uszu i przekonał się, że ktoś zbliża się do
nich. Spojrzał w tamtą stronę i przekonał się, że to jeden z napastników.
Myślał tylko o bezpieczeństwie swojej żony. Resztką sił podniósł broń i
zastrzelił drania który mógł skrzywdzić jego ukochaną. Był szczęśliwy gdy
tamten upadł na podłogę.
Podskoczyła, kiedy strzelił. Była
coraz bardziej przerażona na myśl utracenia swojego lisa. Ten opuścił pistolet
i dotknął jej miękkiego policzka. Wiedział że to ostatni raz. Zatopił się w
fioletowych tęczówkach swojej królowej. Kochał te oczy jak i ją całą. Przestał
zwracać uwagę na coraz większe kłopoty z oddychaniem.
- Jesteś... całym moim...
światem.
- Och Nick.
Głos się jej łamał.
- Kocham ciebie i Nicole.
- Jeszcze trochę.
Strzały ustały, a dwie minuty
później pojawili się ratownicy.
- Nadchodzi pomoc.
Słabo się uśmiechnął.
- Obiecaj, że nie... nie
porzucisz pracy i nie... załamiesz się.
Jego głos był coraz słabszy.
- Wyjdziesz z tego.
- Obiecaj.
Przytaknęła. Słowa ugrzęzły w
gardle. Nadal wierzyła, że wszystko będzie dobrze. Wyszeptał.
- Jesteś słodka i naiwna Karota...
Ty mój szczwany króliku.
Otarł jej łzy.
- Kocham cię
Błogi uśmiech zagościł na jego
twarzy a jego powieki opady bezwładnie, tak jak łapa. Krzyknęła a całe gardło z
rozpaczy.
- Nieeee.
Nick Bajer opuścił padok.
Przytuliła się do jego ciała i nie miała zamiaru go puścić. Sanitariusze oderwali ją od
martwego ciała. Straciła kontakt z rzeczywistością. Nic nie pamięta z następnych dni. Działała
jak robot, aż do pogrzebu. Tego dnia
otrząsnęła się. Była zrozpaczona. Całą ceremonię płakała. Tak jak jego matka.
Kiedy zamykali trumnę, Judy
rzuciła się na nią. Krzyczała, aby się obudził. Wzbudziła współczucie. Byli
tacy, którzy uznali, że odgrywa przedstawienie. Bogo złapał ją i odciągnął.
Musiał ją mocno trzymać, ponieważ wdowa wierzgała z całych sił. Kiedy uspokoiła
się puścił ją ale stał za nią. Nie krzyczał wiedząc iż to nic nie da.
Zachowywał spokój.
Na cmentarzu stali w strugach
deszczu, które ukrywały łzy wszystkich zebranych. Planowo miał odbyć się
honorowo ale jego matka zdecydowała, iż tylko bliscy powinni pożegnać zmarłego.
Feniek stał przy grobie trzymając lodołapkę, które kiedyś produkował z Nickiem.
Pani Bajer nadal nie mogła uwierzyć w śmierć ukochanego syna. Jej synowa
klęczała, przepraszając go. Szef ją cały czas trzymał. Państwo Hopps lubili
zięcia i jego śmierć zasmuciła ich. Bonnie trzymała na rękach roczną Nicole.
Judy Bajer ze względu na swoją córkę nie mogła pozwolić sobie na
utracenie kontaktu z rzeczywistością. Musiała pozbierać się. Wróciła do pracy po
półtoramiesięcznym urlopie zdrowotnym. Po
służbie każdą wolną chwilę poświęcała swojej małej księżniczce tatusia.
Próbowała być dla niej być nie tylko matką, ale i ojcem.
Kiedy zostawała sama pozwalała sobie na łzy. Leżąc w łóżku, brakowało
jej drugiego ciała i jego ciepła.
Towarzysza
codziennych trosk i radości. Udawała twardą, ale jej serce było złamane. Każdy
kolejny dzień był torturą, z którą mierzyła się dla najbliższych. Zdarzały się
jej załamania i traciła chęć do życia. Wtedy wystarczały tylko małe łapki i
słodki dziecięcy głosik, aby znaleźć choćby iskierkę życia.
W rocznicę wzięła wolne i pojechała z sześcioletnią córeczką na
cmentarz. Była ubrana w czarną, skromną sukienkę i płaskie pantofle. Dziewczynka
miała podobny strój. Obie trzymały bukiety czerwonych róż. Wdowa spojrzała na
nagrobek, na którym pisało „Nicolas Bajer Zginął na służbie Pozostawił w
rozpaczy swoich najbliższych Nie daj się zabić Karotko”. Zmarły sam zaplanował
napis, żałując, że nie zobaczy miny żony.
Położyły kwiaty.
- Hej Nick. Trochę mnie nie było. Nicole przychodziła do ciebie z twoją
mamą albo moimi rodzicami... Nie mogłam przyjść ponieważ mamy w pracy urwanie
głowy. Prowadzimy trudną sprawę.
Zerknęła czule na córkę.
- To nie rozmowa na dziś.
Łzy napłynęły do jej oczu.
- Tak mi ciebie brakuje. Nikt mnie tak nie wkurza, jak ty... Na
początku nie znosiliśmy się. Kiedy Bogo chciał odebrać mi oznakę, opowiedziałeś
mi o swoim dzieciństwie. Odsłoniłeś się prze de mną. To nas zbliżyło do siebie.
Dotknęła nagrobka prawą łapką.
- To już pięć lat, a nadal zdarza mi się na ciebie czekać. Kocham cię...
Brakuję mi ciebie głupi lisie. Nie zapomnimy ciebie.
- Mama opowiada mi o tobie. Kocham cię tatusiu.
- Jak zawsze
Odwróciły się i zobaczyły matkę zmarłego, która podeszła i uścisnęła je.
Przyniosła bukiecik i położyła obok innych.
- Kochamy cię Nick.
Nachyliła się w stronę synowej i wyszeptała.
- Opowiedziałaś już wszystko mu.
- Nie chciałam nic mówić przy niej.
Wskazała głową na swoją pociechę.
- Przyjdę później.
Teściowa pokiwała głową. Judy i Nicole ruszyły do wyjścia Króliczka
odwróciła się aby ostatni raz spojrzeć na mogiłę.
- Zaczekajcie na mnie.
Pani Bajer poczekała aż synowa i wnuczka znikną. Pokiwała głową.
- Lubię twoją żonę ale mam wrażenie że sobie nie radzi. Dała się
postrzelić w dolną Łapę podczas aresztowania. Podobno zbyt szarżowała...
Była zdenerwowana.
- Pamiętam, co mówiłeś o niej. Kiedy zobaczyłam w wiadomościach o
strzelaninie i zobaczyłam ją w karetce, natychmiast pojechałam na komisariat.
Akurat wasz szef krzyczał na nią, że ostatnio zbyt bardzo szarżuje i wychyla
się. Jeszcze bardziej niż zwykle. Nie wiem co mam zrobić.
Załamała ręce, a w jej głosie było słychać strach i obawę.
- Zależy mi na niej, ale boję się, że jeśli zwrócę jej uwagę, to
zamknie się i odetnie ode mnie. Nie wiem co robić. Wiem też, że często tu przesiaduje
a nawet w co najmniej jedną noc spędziła u ciebie. Ale nie pozwolę jej kompletnie
się załamać. Obiecuję ci to Nick.
Na początku wszystkich obwiniała o śmierć syna, nawet jego żonę. Szybko
opamiętała się i wzięła jego kobiety pod opiekę. Od kiedy poznała Judy,
polubiła ją. Pożegnała się i dołączyła do czekających. Razem udali się do
lodziarni prowadzonej przez słonie. Zamówili najmniejszą porcję lodów, która
dla nich była ogromna. Króliczka niepewnie rozejrzała się wracając do
wspomnień. Zwróciła się do córki.
- To tutaj poznałam twojego tatę. Wtedy był taki słodki i rozczulający,
ale potem mnie zdenerwował.
Uśmiechnęła się ciepło.
- Czym?
- Po prostu wtedy był innym człowiekiem. Nie działał zgodnie z prawem. Od pierwszego
spotkania nie przepadaliśmy za sobą... Czasem tak bywa między dorosłymi. Nie
można lubić wszystkich... Czasem można kogoś widywać, ale nie znać, bo ten
ukrywa swoje prawdziwe oblicze. Ale są też źli ludzie. Takich lepiej unikać.
Nie wszystkich można zmienić. Trzeba być ostrożnym.
Nicole przewróciła oczami. Jej rodzicielka zaczęła się powtarzać
- Mówiłaś.
- Kiedyś ci opowiem, jak poznałam tatę...
Zamyśliła się na chwilę.
- Chcesz usłyszeć jego głos?
Dziewczynka przytaknęła. Judy
wyjęła komórkę. Znajomy technik z pracy zgrał to z marchewki, którą zostawił na
poduszce w poranek, kiedy zginął. Zobaczyła ją po przebudzeniu. Odsłuchiwały
tego nagrania co roku.
- Jej Karota. Poszedłem po zakupy. Zabrałem ze sobą naszą małą
księżniczkę Nicole. Nie chciała zasnąć. Do zobaczenia, jak wrócimy. Nikomu tego
nie pokazuj. Zrobię wszystko za to. Tego ton był zawadiacki. Przekomarzał się z
ukochaną kobietą. Roześmiała się. Wiedziała, że w dwóch ostatnich zdaniach
nawiązał do jej szantażu.
Znowu przypomniała
sobie jego piękne zielone oczy, a w nich ból, zawód, wściekłość smutek po
udzielonym przez nią pierwszym w jej karierze wywiadzie. Miał rację. Była wtedy
głupia. Spotkało ją szczęście, że jej przebaczył i ruszył z nią po prawdziwych
sprawców dziczenia drapieżników. Pewnie bez niego już by nie żyła.
Matka Nicka miała
łzy, słysząc jego głos, tak jak jej wnuczka. Przygarnęła ją do siebie. Zaczęła
głaskać po głowie. Podejrzewa, że przyniesie to ulgę. Tak samo pocieszała syna
po śmierci swojego męża. Czułość i bliskość przynosiły chwilową ulgę w
cierpieniu. Zauważyła, że dziecko rozluźniło się.
Wrócili do
jedzenia deseru. No nich dołączyło kilku przyjaciół z komisariatu. To była ich
tradycja. W tym roku też nie dali rady się powstrzymać i dobrali się do lodów
pań. Uraczyli też najmłodszą historiami
o jej rodzicach, skupiając się na Nicku.
Judy słuchała ich uważnie chociaż uczestniczyła w
nich i znała na pamięć. Patrzyła na ich zaangażowanie i pasję. Lubili zmarłego i
starali się zaopiekować bliskimi. To dzięki nim, wizytom na cmentarzu i miłości
córeczki oraz teściowej dawała radę rano wstawać i żyć.
Rozeszli się po
półtorej godziny. Judy i Nicole wróciły do mieszkania. Resztę dnia spędziły oglądając
zdjęcia i grając w planszówki. Potem włączyły film z wesela i ulubione bajki
Nicole. Wieczorem ułożyła małą do snu, śpiewając kołysankę. Przed wyjściem, przykryła
ją i pocałowała w policzek, kiedy zgasło światło. Była przerwa w dostawie prądu.
Przyświecając
tatarką dotarła do salonu i w jednej z szuflad komody znalazła cienką, długą,
białą świeczkę i zapałki. Stanęła przy oknie, delikatnie odsłoniła firankę spojrzała
na gwieździste niebo, które ledwie widziała. Przymknęła oczy. Kiedyś ktoś
zasugerował, że przestanie kochać męża i znajdzie sobie drugiego.
Pomylił się. Jej
miłość do Nicka nie zmniejszyła się. W jej życiu był tylko jeden mężczyzna.
Głupi lis, dzięki któremu inaczej patrzyła na świat. Inni mogli mówić, co
chcieli. Szydzić z nich. Liczyło się tylko ich szczęście. Wyciągnęła spod sukienki
łańcuszek ze złotą obrączką, podobną do tej na jej palcu.
- Tęsknię
kochanie.
Miała wrażenie, iż
stoi koło niej. Obecność mężczyzny była wyczuwalna na każdym kroku. Rzeczy
należące do zmarłego leżały na swoim miejscu. Nie miała siły, aby je schować. Powoli
przeszła do kanapy i usiadła na niej. Świecę postawiła na stoliku obok, a
sięgnęła po fotografię męża. Przytuliła ją do serca i zasnęła.
Miała koszmar i to ten sam od pięciu lat.
Stała
przy recepcji i widziała, jak Nicolas zostaje postrzelony i woła o pomoc.
Próbowała do niego biec, ale nie mogła się ruszyć. Krzyczała z przerażenia,
widząc sączącą się krew. W jego oczach malowało się rozczarowanie i żal.
Chciałaby go zapewnić, że jest przy nim. Płakała z rozpaczy. Wyciągała do niego
swoje małe łapki.
Nagle
obudziła się. Światło paliło się, a świeca była już wypalona. Została tylko
plama wosku na podstawce. Zegarek wskazywał pierwszą w nocy. Pogasiła lampy w
salonie i pokoju dziecięcym. Wzięła szybki prysznic i położyła się do swojego łóżka.
Wtuliła się w poduszkę. Nie przyzwyczaiła się do pustego łóżka.
Koniec