Booth ruszył do gabinetu
Sweetsa. Jeden z agentów kazał mu przynieść profil mordercy. Po wejściu do
pomieszczenia, zobaczył Bones czytającą jakieś akta. Psycholog wstał za swojego
biurka, wziął profil i podał młodzieńcowi. Parker wyszeptał.
- Przepraszam. Nie powinienem dopuścić do takiej
sytuacji.
Czuł się winny, wydarzeń na korytarzu. Lancy próbował go
pocieszyć.
-
To nie twoja wina. Doktor Brennan musiała się czymś zająć, więc dałem jej akta.
Boi się wizyty w szpitalu, ale nie
przyzna się do tego.
-
W nocy spędza sporo czasu w pokoju dzieci i myśli, że o tym nie wiem. Dlaczego
nie ma tutaj taty? Umiałby jej pomóc. Ona potrzebuje wsparcia.
-
Dlatego to my musimy zrobić, co w naszej mocy.
Parker uśmiechnął się Przyjrzał się
kobiecie. Poza oznakami choroby, widział kobietę, którą pamiętał z
dzieciństwa. Pamiętał, gdy spytał się, czy zostanie dziewczyną taty,
ponieważ jego kolegi ojciec ponownie sie ożenił i miał basen w nowym domu.
Bones dała mu klucze do jej basenu w bloku. Ta sytuacja teraz wydawała się taka
dziecinna.
- Bones?
- Tak?
Spytała znad akt. Słuchała, mimo że
nie oderwała oczu od dokumentów. Miała podzielną uwagę.
- Nie wolałabyś pojechać do instytutu?
Przecież tam masz swoje kosteczki. A wszyscy ucieszą się na twój widok.
Starał się brzmieć jak ojciec.
Wiedział, że kobieta tęskni za instytutem, oraz pracą. A przecież jej dawne miejsce pracy było jej
drugim domem. Pamiętał jak "ciocia" Angela opowiadała mu, że Brennan
potrafiła pracować nawet w nocy.
- Masz rację.
- Odwieźć cię.
Odłożyła teczkę na stół i wstała.
- Nie, dziękuję. Zostań w FBI.
Zadzwoniła po taksówkę i wyszła
przed budynek. Gdy znalazła się w laboratorium, poczuła się jak w domu.
Wszystko było takie znajome, chociaż na pewno było więcej nowego sprzętu.
Domyślała się, że Hodgins musi być szczęśliwy. Mężczyzna uwielbiał nowinki
techniczne. To właśnie on ją dostrzegł jako pierwszy.
- Witam doktor Brennan. Czy coś się
stało?
- Nic. Chciałam tylko wpaść.
Uśmiechnął się.
- W Limbo znajduje się szkielet z
wojny secesyjnej. Clark na pewno się nie obrazi. Idę do Cam i powiem jej, że
przyszłaś..
Entomolog poszedł do szefowej i
oddał jej wyniki. Wychodząc, zatrzymał się w drzwiach i spojrzał na nią, z
tajemniczą miną.
- Brennan jest w Limbo.
- Ogląda szczątki z wojny
secesyjnej.? To dobrze, chociaż oderwie się od choroby.
- Nadal wygląda na osłabioną.
- Zajrzę do niej.
Gdy patolog została sama,
zastanowiła się nad zatrudnieniem Caroline Moris a'lias Teperance Brennan Booth. Wiedziała, że praca
utrzyma kobietę w dobrym stanie psychicznym. Postanowiła zajrzeć do kobiety. Gdy
przemierzała korytarze, nie wiedziała jak powinna zachowywać się w stosunku do
dawnej podwładnej. Gdy weszła do pomieszczenia, zobaczyła jak jej była
pracownica z ogromnym zaangażowaniem oglądała piszczel.
- Co robisz?
Caroline podskoczyła. Dopiero po
chwili dostrzegła Cam. Odpowiedziała
spokojnym i zimnym głosem.
-Pracuję. Dzieci są w szkole.
- A twój ojciec?
- Teraz jestem zajęta.
Camile bawiła ta dyskusja. Wiedziała, że żadna siła
nie wybawi kobiety z laboratorium. Pozostało tylko zapewnić jej pomoc.
- Clark i Wendell ucieszą się, że im
pomożesz. Ostatnio mamy sprawę za sprawą i nie mają czasu na zajmowanie się
starszymi kośćmi. Podeślę ci jakiegoś stażystę.
Zostawiła Moris samą, przyniosła
tylko jeden z zapasowych fartuchów i poszła na platformę. Gdy natknęła się na
Eve Grison, roczną stażystkę, zwróciła się do niej.
- Panno Grison, proszę iść do Limbo
i pomóc obecnej tam doktor Brennan.
- Jak ta z serialu "
Kości"?
Pokiwała głową.
- Nie wspominaj przy doktor Brennan
o tym serialu.
Dziewczyna była lekko
oburzona, trafiła się ciekawa sprawa, a ona była odsyłana do starych kości.
- Wolałabym zostać.
- To polecenie służbowe.
Eva dołączyła do Moris i
przedstawiła się.
- Jestem Eva Grison.
Kobieta nie zwróciła na nią uwagi,
co uraziło stażystkę. Stała i obserwowała antropolożkę z ogromną irytacją.
Caroline zauważyła pewne oznaki choroby dziedzicznej, więc podeszła do
komputera, aby wprowadzić dane. Nagle zatrzymała się.
- Aby zapisać zebrane informację, co
muszę zrobić?
Grison pokazała jej wszystko. Była
zdziwiona niewiedzą pani antropolog, do tego irytowało ją, że musi pomagać
komuś takiemu. Stanęła przy stole i wzięła się do pracy. Bones wprowadzała
zebrane dane, gdy zjawił uradowany
Wendell.
- Witam doktor B. Przyszedłem
sprawdzić, czy wszystko w porządku.
- Tak, muszę tylko opanować
współczesny sprzęt.
- Kiedy pani wyzdrowieje, to
wszystkiego panią nauczymy i wróci pani do pracy. Dziękuję za pomoc.
- Widzę, że nadal nie wszystkie
szczątki zostały zidentyfikowane.
- Dlatego potrzebujemy pani.
- Zgadzam się.
Mężczyzna przywykł do takich tekstów
rozmówczyni. Wiedział, że to nie zadufanie, czy mania wyższości. Kobieta po
prostu stwierdziła fakt. Wszyscy stęsknili się za tym przez te dziesięć lat.
- Muszę wracać do pracy. Angela
kazała ci przypomnieć, że nie wykręci się pani z dzisiejszej kolacji. Ma pani
też przypomnieć o niej ojcu, bratu i Parkerowi.
Powróciła do oględzin szczątek, a Wendell
opuścił pomieszczenie. Po chwili Caroline zwróciła się do stażystki.
- Niech pani podejdzie i powie co
widzi.
Eve zbliżyła się do kobiety i
przyjrzała się trzymanej przez nią kości. Sięgnęła po nowoczesną lupę. Po
chwili próbowała upokorzyć panią antropolog. na szczęście Moris nie dała się. W
ciągu pięciu minut wygrała potyczkę słowną, udowadniając swoją rację.
Po dwóch godzinach poszła na balkon,
aby odpocząć. Po chwili zjawił się Parker z tajskim jedzeniem. Uśmiechał się,
tak jak ojcem.
- Hej Bones. Szukałem cię. Niedługo
trzeba jechać po dzieci. Przyniosłem coś do jedzenia.
Usiadł obok niej i rozpakował
pudełka. Po chwili wokoło zebrali się zezulce. Przyjaźnie przywitali się z młodszym agentem. Caroline wzięła swoje
leki, ponieważ krótki czas przy stole zmęczyła ją. Cieszyła się, że nie meczą
ją nudności. Nosiła perukę, aby choroba się nie wydała przy postronnych.
Patrzyła na radosnych przyjaciół i wraz z nimi jadła. Wszyscy zachowywali się
normalnie, chociaż sytuacja nie do końca taka była.
Dotknęła swojej peruki i
przypomniała sobie strach, gdy wykryl u Seeleya guza mózgu. Oraz chwilę
przerażenia, gdy po operacji i czterodniowej śpiączce nie poznał jej. Co czuła,
gdy wykryto u niej raka. Poczucie niesprawiedliwości. Wiedziała, że najbliżsi
nie zasłużyli, aby oglądać ją umierającą. Widziała wiele kości z przerzutami
nowotworu.
Gdy wróciła do rzeczywistości, wszyscy śmiali się z żartu Hodginsa. Gdy
skonsumowali posiłek, pozbierali opakowania i rozeszli się do swoich zajęć. Parker
i Caroline pojechali do szkoły, aby odebrać pociechy, które juz czekały pod
szkołą wraz z dziećmi przyjaciół i Arastoo. Christine podbiegła do rodzicielki.
- Mamusiu, możemy pojechać do cioci
Cam i wujka Arastoo?
- Oczywiście.
Cieszyła się, że dzieci zaakceptowały nową
sytuację, oraz szybko przekonały się do ich przyjaciół. Na początku obawiała
się, jak wszystko wpłynie na jej pociechy. A te ją zaskoczyły. Szybko polubiły Hodginsów, państwa Vaziri,
oraz Sweetsó. Nie zapominając o Maxie i państwie Brennan. Miała nadzieję, że
gdy umrze to dzieci znajdą wsparcie.
- Pomóc ci zabrać dzieci wraz z
Parkerem.
- Chętnie przyjmę pani propozycję
doktor Brennan.
Hank, Christie, oraz córka Angeli
wsiedli do samochodu młodszego agenta i pojechali pod dom Camile. Następnie Moris wróciła do mieszkania
pasierba, a Booth do FBI. Kobieta usiadła na kanapie i przysypiała, gdy
odezwała sie jej komórka. Odebrała połączenie.
- Moris.
- Hej Bones.
Ucieszyła się, słysząc głos męża. Od
wyjazdu nie miała od niego żadnych informacji.
- Booth? Jak tam szkolenie?
- Dobrze. Ale tęsknię kochanie.
Codziennie myślał o ukochanej i
martwił się o nią.
- Znalazłaś dom?
- Nie. Nadal mieszkam u Parkera.
- To lepiej. Nie będę cię tak o
ciebie martwił się. Co dzisiaj robiłaś?
- Byłam w instytucie.
Zidentyfikowałam jeden szkielet. Dzieci po szkole pojechały do Cam. Parker jest
w FBI. Siedzą w mieszkaniu i prawie śpię. Może jednak wrócę do instytutu.
Zdenerwował się.
- Musisz trochę odpocząć.
- Pojutrze idę do szpitala.
- Chciałbym być przy tobie.
- Umówiliśmy się, że najważniejsze
jest, abyś odzyskał pracę i moje zdrowie.. Nie możesz przerwać szkolenia. W
razie czego Angela pomoże Parkerowi w opiece nad dziećmi. Choć nie wiem, czy
lepiej aby przekazać Angeli opiekę od razu.
- Dlaczego? Przecież Parker chce
zając się rodzeństwem.
- Pokłócił się z dziewczyną i będzie
chciał wszystko wyjaśnić.
Westchnął. Zbyt dobrze znał syna i
widział jego szczęcie, gdy dowiedział się o rodzeństwie. Wiedział, że nikomu
nie odda opieki nad nimi.
-Zrobisz jak będziesz chciała, ale
wcześniej porozmawiaj z nim.. Naprawdę wolałbym być z wami, niż przypominać
sobie jak być dobrym agentem.
- Nie przejmuj się. Najważniejsze,
ze wrócisz do robienia tego, co kochasz.
Chciał dodać, że będzie mu tylko brakowało
partnerki, ale wiedział, że to zasmuci jego żonę. Żałował też, że musi wracać
do swoich zajęć.
- Muszę już kończyć. Kocham cię
Bones.
- Ja ciebie też.
- Ucałuj maluchy.
Odłożyła telefon. Wiedziała, że może
nie dostać się do laboratorium bo nie ma przepustki, a tam może już nikogo nie
być. Wzięła prysznic, leki, a następnie wróciła na kanapę.
Młodszy Booth pojechał porozmawiać z
dziewczyną. Po długiej wymianie zdań zerwali. Mężczyzna nie widział przyszłości
z kobietą, która mu nie ufała.
Gdy wieczorem Arastoo przywiózł Christine
i Hanka dzwonił do drzwi, ale nikt mu nie otwierał. Przestraszył się i
zadzwonił do żony (Camile Saroyan Vaziri). Ta zadzwoniła do Parkera, który był
u Sweetsa.
Wiedział, że Caroline jest w
mieszkaniu. Na wszelki wypadek wybrał numer na jej komórkę, ale nie odebrała.
Przerażony z Lancym pojechał do mieszkania. Pani patolog też przyjechała. Wszyscy
mieli jechać na kolację do artystki. Zadzwoniła do Angeli, która powiedziała,
iż Moris nie ma u niej.
Młodzieniec otworzył drzwi i weszli
do środka. W salonie nikogo nie było, więc
skierowali kroki do sypialni. A na łóżku
leżała Caroline Moris.