sobota, 29 sierpnia 2015

Przyjaciel z Hiszpanii cz. I

Czas na nową opowieść. Tym razem będzie to historia o banicie, który staje po stronie skrzywdzonych ludzi. Jest ścigany przez żołnierzy, ale nikt nie potrafi go złapać. Prowadzi podwójne życie. Czy już wiecie kto to?



Przyjaciel z Hiszpanii cz. I




Do Los Angeles zajechał dyliżans. Wśród pasażerów znajdował się Antonio Valesco. Przyjechał do Kalifornii, aby bliżej poznać wuja swojej narzeczonej. Gdy wysiadł przed oberżą, rozejrzał się. Wiedział, że gdzieś w tej okolicy mieszka jego przyjaciel z czasów studiów.
                Postanowił poprosić o nocleg w gospodzie i udać się do wujostwa wybranki serca. Nagle przy studni zobaczył młodego de la Vegę. Ucieszony tym widokiem, podszedł do mężczyzny. Krzyknął radośnie, ściskając go.
                - Diego
                Ten spojrzał na nowoprzybyłego i rozpoznał przyjaciela z Hiszpanii. To spotkanie ucieszyło mężczyznę.
                - Antonio. Ile się nie widzieliśmy?
                - Od czasu, gdy nagle opuściłeś Hiszpanię. Jak czuje się twój ojciec?
                -  Dobrze, chociaż syn trochę go rozczarował.
                Valesco zdziwił się. Myślał, że Alejandro będzie dumny z syna.
                - Tak. A to dlaczego?
                Diego uśmiechnął się tajemniczo.
                Później ci wyjaśnię. A ciebie, co tu sprowadza?
                - Moja ukochana. Jest najmłodszą córką i jej nic nie zostało z majątku ojca. Więc ma przejąć  dobra bezdzietnego wuja. Więc, aby poślubić senorite  Luizę Prieto, to muszę wkraść się w jego  łaski. Namawiałem ja, aby zrzekła się majątku, ponieważ starczy nam moich pieniędzy. Ale ona nie chce sprawić przykrości wujowi. Więc nie miałem wyjścia. Do tego chce nam tutaj wyprawić wesele.
                Kalifornijczyk znał rodzinę kobiety. Jej wujostwo mieszkało po sąsiedzku i jako dzieci razem się bawili.
                - Zawsze była ulubienicą wuja. Ojciec chciał mnie z nią wyswatać.  Całe szczęście, że zjawiłeś się ty.
                Oboje wybuchnęli śmiechem.  Antonio nie musiał obawiać się przyjaciela, ponieważ zauważył przy ostatniej jego wypowiedzi rozbawienie. A do tego to jego wybrała Luiza.
                - Gdzie się zatrzymasz?
                - W tutejszej oberży.
                Diego  głośno zaprotestował.
                - Nie ma mowy. Zapraszam cię do mojej hacjendy.
                Przybysz nie chciał sprawiać problemu przyjacielowi, ale ten ciągle go namawiał. Chciał mieć go na niego oko. Bał się, że  mężczyzna może powiedzieć coś,  co  ujawni mieszkańcom kim jest Zorro. Nagle pojawił się Bernardo.
                - Witaj Bernardo.
                Służący nie zareagował, co zdziwiło Valesce. De la Vega zadrżał. Antonio znal w Hiszpanii jego służącego i wiedział, że słyszy. Na poczekaniu wymyślił historyjkę.
                - Bernardo miał na statku wypadek i stracił słuch. Aby nie tłumaczyć całej historii,  mówię że  jest głuchoniemy od urodzenia.
                 Poszli i wynajęli powóz, ponieważ mały powóz, którym caballeros przyjechał do miasta nie pomieści łby trzech osób .  Następnie bez trudności dotarli do hacjendy. W salonie siedział don  Alejandro. Przywitał się z synem i spytał.
                - Kim jest twój gość?
                - Przyjacielem z czasów studiów w Hiszpanii, oraz narzeczonym Luizy Prieto. Antonio  Valesco.
                Gospodarz skłonił się przybyłemu.
                -  Miło mi gościć pana w naszym domu senior Valesco. Jak rozumiem zostanie pan u nas?
                - Jeśli to nie będzie problemem.
                - Żadnym. Każę przygotować pokój gościnny. A teraz zapraszam na kieliszek wina.
                - Może później ojcze - wtrącił się Diego. Udawał rozluźnionego, ale bał się rozmowy obu mężczyzn. Obawiał się, że przyjaciel zdradzi coś o jego umiejętnościach szermierczych. - Chciałbym  pokazać naszemu gościowi moją kolekcję książek
                Valesco zdziwił się. Nie wyobrażał sobie  młodego de la Vegi bez szpady, a na dodatek czytającego książki. Nie odezwał się słowem, ponieważ liczył na jego późniejsze wyjaśnienia. Pospiesznie przeszli do biblioteki. tam usłyszał odpowiedź na nurtujące go pytania.
                - Bernardo prze ze mnie stracił słuch. Doszło do tego podczas pojedynku na statku. Wtedy przysiągłem, że nigdy więcej nie będę walczył. Pozbyłem się nagród i  zacząłem udawać, że nie umiem posługiwać się szpadą. Okłamuję ojca, który pragnie syna skorego do walki o swoje prawa. Ale nie mogę dopuścić, aby prze ze mnie ucierpiały niewinne osoby. Dlatego poje pojedynki zachowaj dla siebie.
                Antonio zrozumiał mężczyznę.  Postanowił nie wspominać o jego umiejętnościach, aby nikt nie zmuszał go do walki. Skłonił się i opuścił bibliotekę. Pożyczył konia i pojechał do domu wujostwa senority  Prieto. Antonio spędził kilka ciekawych dni w Kalifornii. Wuj narzeczonej polubił go i z miłą chęcią przywitał w rodzinie.
                  Wszyscy zauważyli, że  mężczyzna stanowi przeciwieństwo swojego przyjaciela. Dobrze posługuje się szpadą, jest pełen energii i skory do sięgania po broń.  W Los Angeles zawsze towarzyszył mu Diego. Niektórzy dziwili się, że tak różni mężczyźni odnajdują nić porozumienia.
                Pewnego dnia siedzieli w gospodzie i pili butelkę wina, gdy podszedł do nich Garcia. Sierżant był wesoły.
                - Don Diego.
                - Witam sierżancie. Napije się pan z nami?
                - Dziękuję don Diego.
                Przysadzisty żołnierz usiadł na ławie i odezwał się radośnie.
                - Niedługo będę bogaty.
                - W jaki sposób pan się wzbogaci? - spytał  Antonio.
                - Wiem jak złapać Zorro.
                - Kogo?
                De la Vega uśmiechnął się. Stłumił w sobie śmiech. Znał te plany sierżanta. Niektóre sam mu podpowiedział. Lubił też podsycać entuzjazm wojskowego.
                - Na pewno tym razem panu się uda.
                - Ale kim on jest?
                - Za długo by opowiadać - wtrącił się Diego. - Jaki to plan?
                - Przeszukam okoliczne jaskinie. Przecież musi gdzieś mieć kryjówkę. Wybrałem te najbliżej miasta.
                Mężczyźni dopili wino i rozeszli się. Żołnierz powrócił do koszar, a jego towarzysze do hacjendy. Gdy Diego przebierał się, Antonio siedział z  don Alejanro w salonie. Postanowił wykorzystać sytuację i uzyskać informacje.
                - Kim jest Zorro.
                Gospodarz uśmiechnął się.
                - Nie dziwię się, że pan o nim nie słyszał  senor. Według wojska i prawa to przestępca.  A tak naprawdę to obrońca uciśnionych. Pojawił się, gdy byliśmy prześladowani przez kapitana Monastario.  Uwalnia niesłusznie aresztowanych i ratuje tych, co są w tarapatach. Nikt nie zna jego prawdziwej tożsamości. Dzięki temu nadal działa. Uratował mi życie, gdy byłem ranny i ścigany przez żołnierzy. Wyciągnął mnie z garnizonu. Gdy uciekliśmy, a ja nie dawałem iść dalej nie zostawił mnie, aby ratować własne życie. Zazwyczaj działa po zmroku. Jest ubrany na czarno, ma pelerynę i maskę...
                Bernardo ukryty w tajnym pomieszczeniu, podsłuchiwał całą rozmowę.
                - ... doskonały szermierz. nie jest przeciwko prawu, tylko staje w jego obronie. Gdy dzieje się niesprawiedliwość to ludzie liczą na niego...
                Służący postanowił zostawić panów samych i pobiegł do sypialni Diega. Po wejściu pokazał, że w salonie rozmawia się o Zorro. Po pokoju rozniósł się donośnym śmiechem.
                - Mam nadzieję, że Antonio łyknął naszą historię o twoim ogłuchnięciu. Lepiej przerwijmy im tą rozmowę.
                Zszedł na dół i namówił przyjaciela na odwiedziny u jego narzeczonej.