Elizabeth obdarowała
przybysza uśmiechem i zemdlała. Człowiekiem, który zjawił się na Baker Street i
przeraził wdowę był doktor Watson we własnej osobie Chłopcy przywitali się z
tatą i poszli się bawić. John przyklęknął przy żonie i skroplił jej usta wódką Gdy
Elizabeth otworzyła oczy rzuciła się mu na szyję. Objął ją i pocałował .
Kobieta cała drżała, gdy się uspokoiła wyszeptała.
-Ale ty nie żyjesz,
zostałeś zamordowany
-O czym ty mówisz? Byłem
dzisiaj u pacjentki i zanieść „Samotną cyklistkę” pewnej damie. TO jej ojciec
postrzelił Woodley’a.
-Nie, było to dokładnie
rok temu… Siedziałam z Sherlockiem tutaj, gdy inspektor przyniósł wiadomość o
twojej śmierci… Widziałam twe ciało.
-To nie możliwe. Dzisiaj
gdy wyszedłem od tej damy to straciłem przytomność, a odzyskałem ją pół godziny
temu i pojechałem na Kensington. Ale tam cię nie znalazłem. Więc przyjechałem
tutaj wiedząc, że jesteś z Sherlockiem.
Aby się tego dowiedzieć wykorzystałem dedukcje.
-Nie żartuj John –
odpowiedziała Elizabeth uśmiechając się.
-Nie wiem o czym mówisz.
-Gdybyś wykorzystał
dedukcję wiedziałbyś, że ktoś obcy tam mieszka. Wynajęłam nasze mieszkanie. Jutro
miałam przedłużyć mieszkanie.
Kobieta uścisnęła męża i
zaczęła biegać wokół stołu śpiewają
-John żyje, John żyje.
Uścisnęła go i opadła [po
paru minutach na fotel, a potem powróciła jakby nic do przerwanego wątku.
- W takim razie otrzyma wypowiedzenie
najmu. Za miesiąc wprowadzimy się z powrotem.
Na razie zostaniemy tutaj.
-Gdzie Sherlock?
Nagle posmutniała i
spojrzała na fotel gdzie zazwyczaj
siadał jej brat. Łzy pociekły jej po policzkach. Dopiero po chwili odpowiadam
-Sherlock nie żyje.
-Jak to nie żyje?
-Spójrz na gazetę.
John sięgną po gazetę i
zobaczył datę. Jego ukochana miała rację. Uwierzył wreszcie, ze miną rok, Anie najwyżej
parę godzin.
-Co się stało
Sherlockowi?
Kobieta podeszła do niego
i przytuliwszy się wyszeptała.
-Został powieszony… Skazali
go za twoje zabójstwo. Podobno zabił cię z powodu jakieś kobiety. Podobno
pokłóciliście się o nią.- Co?
Mężczyzna nie mógł się
otrząsnąć. Dopiero po pół godziny Elizabeth spytała.
-O kogo się pokłóciliście?