poniedziałek, 7 lipca 2014

Bones rozdział III Żałoba, część III

Chłopcy wyszli, a artystka zwróciła się do pozostałych.
-Kiedyś Brennan miała tylko jednego stażystę, a następnie doktoranta. Bardzo go lubiła, na swój sposób. Potem się pogubił...Dość intensywnie to przeżyła. My też nie rozumieliśmy tego. Każdy nowy asystent był przyjmowany z niechęcią. Z czasem pogodziliśmy się z tym. Dlatego na początku część z was była źle traktowana. Dla nas próbowaliście go zastąpić. Nie mogliśmy pogodzić się z brakiem Zacka... On będzie waszym przełożonym. Nawet dla ciebie Clark.
Patrzyli na nią zastanawiając się, co Angela mówi. Po chwili Wendel spytał.
-Weźmie nas wszystkich pod opiekę? To on będzie wyznaczał nam zadania?
-Oczywiście. Zawsze starał się zadowolić Brennan i jej dorównać. Zapamiętał wiele z tego, co go nauczyła przed współpracą z FBI i w trakcie. Będzie starał się wam przekazać tą wiedzę.
Mężczyźni wstali i wyszli. Artystka wzięła do ręki jedną z ramek ze zdjęciem. Na nim byli: ona, cm, Temperance, Jack, Zack i Seeley. Płakała. Brak było jej przyjaciółki. Nagle zerwała się i podbiegła do swojego komputera. Próbowała namierzyć Antoniego Montega. Wszyscy chcieli dopaść drania, co odebrał im bliską osobę. Starali się, ale znikną z ich zasięgu, wyjechał do Meksyku i nic nie mogli mu zrobić.  Został bezkarny. Obsesyjnie sprawdzała gdzie przebywa Montega. Nagle usłyszała koło siebie.
-Zwolnij Angela, bo się wykończysz.
-Cam! Ależ mnie wystraszyłaś. Nie mogę. Musimy... Musimy dopaść drania.
-Żaden będzie z ciebie pożytek, jak twój organizm odmówi posłuszeństwa. Posłuchaj. Złapiemy go w swoim czasie. Gdy przekroczy granicę pierwsi się o tym dowiemy.. A teraz idź do domu. I bez dyskusji.
-Ale...
-To polecenie służbowe.
-Dobra. Mamy fajnego współpracownika.
-Masz racje on jest najodpowiedniejszy na to stanowisko. Muszę wracać do pracy.
-Zack zamieszka u nas. Jach już mu to zaproponował, a on się zgodził. Myślałam, aby spytać Maxa o mieszkanie Brennan
-To mądry pomysł.
Patolog wyszła oddychając z ulgą. Poszła do siebie i zadzwoniła do pewnego agenta. Gdy ten odebrał podała umówione hasło.
-Wyjeżdża pan na Gilbratar, aby odszukać kości?
-Nie.  Wysłałem najlepszą specjalistkę z Wysp Brytyjskich.
- Ma pan kontakt z panią Kilter?
-Nie, zniknęła nam z pola widzenia. Proszę nie próbować jej szukać.
-Znam zasady. Montega nadal w Meksyku?  
-Też nam zniknął. Ale nie wie o podstępie. Według naszego agenta myśli, iż ofiara nie żyje.
-Dziękuję.
Rozłączyła się. Łzy ciekły jej po policzku. Straciła podwładną, ale i przyjaciółkę. Nie potrafiła patrzeć na cierpienie państwa Hodgines, Addy'ego, Sweetsa, oraz Bootha. Nie wiedziała co robić. Seeley właśnie był na terapii u Lancy'ego.  Postanowiła sprawdzić, co robią chłopcy.  Poszła do gabinetu etnologa. Zack i Jack zgromadzili starą broń i przygotowywali w imadle sztuczne kości.
-Mhm.
Chłopcy odwrócili się i ujrzeli szefową.
-Co robicie?
-Clark chciał abym ustalił narzędzie zbrodni. Męczy mnie o to od tygodnia- odparł Jack. - Jest to mu potrzebne po pokazu. A Angela już wyszła. Wcześniej była zajęta śledztwem, a potem robiła dla niego rekonstrukcje. Jest to pilne.
-Dobrze, ale bez szaleństw. Puściłam ją do domu.
-Tak jest.
Uśmiechnęła się pod nosem. Dobrze było widzieć Hodginesa przy eksperymencie. A do tego Zacka przy jego boku. Ale w ich oczach nie widziała dawnego zapału. Robili tylko to, co do nich należało. Poszła do siebie. Zaczęła płakać. Nie potrafiła dłużej siebie okłamywać. Zdawała sobie sprawę, że to koniec, że doktor Brennan już nie wróci, że Montega nagle nie przekroczy granicy.  Postanowiła wsiąść się w garść i pomóc swoim przyjaciołom. Przeszła się po instytucie. Wszyscy stażyści zajmowali się niezidentyfikowanymi szczątkami. Natknęła się na Caroline Julien.
-Witam doktor Saroyan. Macie już antropologa?
-Tak. Macie tego drania?
-Nie, przykro mi. Był tu Booth?
-Tak. Wraca do pracy, ale jest mu ciężko.
-Jak wam wszystkim. Musicie utrzymać zespół. Jesteście najlepsi. Ach... Jutro macie stawić się w FBI na oficjalnej uroczystości. Na ścianie poległych agentów zostanie umieszczone nazwisko naszej pani doktor. Nie była agentem, ale jeździła w teren, przesłuchania podejrzanych, brała udział w akcjach. Zasłużyła na to.
-Caroline?
-Tak?
-Tobie też jej brakuje.
-Skąd wiesz?
-Widzę.
-Czasem drażnili mnie z Boothem, gdy przychodzili o nakaz, a nie mieli podstaw. Ale lubiłam ich. I kibicowałam, aby byli razem.
-Może zjemy wszyscy razem lunch?
-Dobrze doktor Saroyan
-Dziękuję.
Pani prokurator wyszła, a pani patolog ukryła się na resztę dnia w swoim gabinecie. Przed skończeniem pracy zrobiła zebranie na platformie. Gdy wszyscy zebrali się ogłosiła.
-Jutro razem idziemy na lunch następnie na oficjalną uroczystość do FBI. Więc proszę, abyście ubrali się elegancko. Chodzi o uhonorowanie doktor Brennan. Idźcie do domów.
Wszyscy rozeszli się

3 komentarze:

  1. Zacznę od życzeń: Wszystkiego najlepszego z okazji 18. urodzin! Dużo weny, pomysłów i lekkiego pióra, byś jeszcze przez długie lata dzieliła się swoją pasją z innymi. Zdrówka i sto lat! :**
    Wciąż jest smutno, ale widzę, że każdy na swój sposób przeżywa stratę Temperance. Podstęp jest na dobrej drodze do realizacji.
    Chciałabym, by Bones mogła się w najbliższym czasie ujawnić.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za życzenia i komentarz. Tak, każdy inaczej odczuwa jej stratę, ale ona tak szybko nie wróci. Zleceniodawca jej morderstwa jest zbyt sprytny. Ale zezulce się nie poddadzą.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń