Sherlock Holmes po pięciomiesięcznej
chorobie powrócił do całkowitego zdrowia. Po dość długiej nieobecności powrócił
do pracy, którą uwielbiał. Państwo Watson odbudowali rodzinne szczęście, po
rocznej nieobecności doktora. We trójkę byli szczęśliwi, że znów są razem.
Holmes i Watson znów razem uganiali się za przygodami. Elizabeth zajmowała się
dziećmi i drobnymi zagatkami w Londynie. Brat i mąż byli z niej dumni. Sama
rozwiązała skąplikowane przestępstwo. Znalazła jeszcze kilka ofiar sędziego
Wilsona, którego skazano na karę śmierci.
Pewnego dnia kobieta przyżądziła wyborną kolację na Baker Street według
przepisów pani Hudson. Cąłą rodziną zasiedli do stołu i razem zjedli posiłek.
Następnie John poszedł połorzyć dzieci w swojej dawnej sypialni. potem we
trójkę usiedli w salonie. Nie wiedzieli, że inspektor Lestrade z inspektorem Mortonem
ich podsłuchują.
piewszy odezwał się doktorek.
-Pamiętacie, że w "Znaku
czterech" ojciec krzyczał na wuja?
-Tak- odparł Sherlock.- Tak
samo krzyczysz na mnie, gdy widzisz, że biorę siedmoprocentowy roztwór kokainy.
To znaczy jak brałem pare lat temu. Co robiłem z powodu braku zajęcia dla mego
umysłu.Na to wygląda, że jesteśmy podobni do naszych ojców.
-A pamętacie jak nasz ojciec
Sherlock Holmes podał sprawcę inspekorowi tego szantażysty?
-Pamiętamy- odparłi
mężczyźni.
-Ale Lestrade nie wiedzał o
tym- dodał John. - Kto by podejrzewał, że przyjaciel detektywa może dopuścić
się przestępstwa. Inspektor podejrzewał, że osoby które uciekały w dniu
morderstwa z posiadłości ofiary to sprawcy. A oni włamali się tylko po
kompromitujące listy klijętki. Morderczyni Milvertonaszybko uciekła. A oni
zostali i spalili wszystkie listy. W
ostatniej chwili uciekli.. Mało nie złapano mego ojca. Później Lestrade opisał jednego
ze sprawców wujowi. A ten stwierdził, że może to być doktor Watson. Oczywiście
inspektor przytakną, ale nie domyślił się prawdy. nie wiedział iż poszukiwani
mężczyźni siedzą przed nim.
-jesteś zbyt surowy dla
niego- odparł Sherlock. - Przecież on jest inteligenty. A kto by podejrzewał
uczciwych obywateli, ścigających przestępców.
-Przestań udawać oburzonego-
wtrąciła się Elizabeth.
-Skąd wiesz, że udaję?
-Znam cię. Jak ja masz nie
najlepsze zdanie o Scotland Yardzie. Kiedy jeszcze nie zdradził prawdy
Lestrde'owi
-W "Przebsiębiory
budowlanemu z Norvood"- zaczą Watson. -Inspektor wezwał go na miejsce
zbrodni, aby pokazać ostatni obciążający dowód jego klijęta. Chodź wuj przyznał mu rację to tłumił śmiech. Potem
zabawił się kosztem przedstawiciela prawa. I odkrył, że domniemana ofiara żyje.
-Kiedyś zabawił się kosztem
przyjaciela- wtrącił Sherlock. -Wtedy gdy udawał umierającego, aby złapać
mordercę Viktora Savege'i Culvertona Smitha. Chodź w 1892 roku nad podospadem
Reichenbach, po śmierci profesora Moriarty'ego wukorzystał szansę na ocalenie
swojego życia. Dlatego upozorował swoją śmierć i znikną na 3 lata. Prawny nawet
nie znał jego przyjaciel, a ojciec Johna nasz wuj Watson.
-I nie tylko wtedy okłamał
przyjaciela, czy kogokolwiek. W
notatkach znajdziemy mnustwo takich przypadków- dopał John.- Przecież
mamy do czynienia z Sherlockiem Holmesem i doktorem Johnem Watsonem.
Oczy Elizabeth zaszły mgłą i
zaczeła płakać. Detektyw i doktorek przytululi ją. Sherlock zwrócił się do
niej.
-Bądź dzielna moja droga.
Wiem, że brakuje ci Rodziców i wujostwa, ale jesteśmy my z Watsonem. już nie
zostwimy cię nas tak długo.
Zapadła krępująca cisza,
którą przerwał John.
-Wiem co was rozbawi.
Elizabeth przy Lestrade powiedziała do sędziego, iż jest twoją żoną.
Wszsyscy wybuchneli śmiechem.
Sherlock skomentował.
-A więc jesteś panną
Elizabeth Hardy. Jedyną kobietą, którą pokochał pan Holmes. Czyli moją matką.
No, no.
-Nie, ale to wina Johna.
-Moja? Powiedziałem, że nie
oszuka pewnej damy, panny Holmes.
-Twoja i koniec.
-Uspokujcie się. Ona może
kłucić się tylko ze mną- wtrącił się detektyw.
-Ponieważ- zapytała.
-Ponieważ masz charakter
matki, a ona kłuciła się ze swoim ukochanym. A ja mam charakter ojca i kłucę
się tobą.
-Jesteście kochającym się
rodzeństwem- odparł John.
-Kochamy się i często
jesteśmy zgodni- odparło rodzeństwo jednoczeście.- Po za tym odziedziczyliśmy oi ojcu dar
dedukcji i obserwacji. Oboje jesteśmy wybitnymi detektywami. A ty jesteś po0dobny do wuja Watsona.
-ojciec i wuj to pierwsi
detektywi- konsultanci- dodał Sherlock. -A my z Johnem kontynułujemy tradycję
rodzinną.
-Lestrade też- odparła
kobieta.- Przecież zachowuje się dokładnie jak swój ojciec.
-A może tak przekazać
inspektorowi notatki wuja na temat jego ojca?
-Nie Sherlocku. To nie
rosądne.
-Ale...
-Nie i koniec. To nie John
dostał je w spadku, tylko ja i to ja decyduję.
-Nie rozumiem tego.
-John chciałby je wydać, ale
ja ich pilnie strzegę. Ty je byś chciał spalić.
-Możecie przestać się kłucić?
jesteście przecież rodzństwem.
-Nie John. jeszcze jedno słowo,
a z Elizabeth zwiążemy cię.
-Mam iść po sznur? Czy masz
go tutaj?
-Chłopcy!!! A może
przeczytamy "Umierającego detektywa"?
-Tak!!!
Pani Watson wstała i przynisła potężną księgę ( pochodzą XXI wieku) i otworzyła na 1057
stronie. Wzieła głęboki wdech i zaczęła czytać.
-Pani Hudson, która
wynajmowała mieszkanie Sherlockowi Holmesowi, była cierpliwą kobietą...
Inspektorzy po cichu się
wymkneli. Wreszcie zrozumieli relacje łączące tą trójkę. Mogli spokojnie i z
czystym sumieniem zamknąć sprawę sędziego Wilsona. Życie Elizabeth, Johna i
Sherlocka znów biegło prawidłowym torem. Byli najszczęśliwsi spędzając czas
wsólnie na spominaniu dzieciństwa. Nowe sprawy przynosiły spaniałe przygody.
Kobieta starała się opiekować mężem i bratem, a oni nią. O tej sprawie nie
rozmawiali. Była tylko smutnym spomnieniem.
KONIEC
Parę błędów zauważam. W słowach "wspomnieniem", "wspólnym" zapominasz o literze "w". Nie pisze się "kontunułować", lecz "kontynuować". Błędnie też zapisałaś "klient".
OdpowiedzUsuńJak na epilog, nie narzekam. Wspomnienia, wspomnienia.
Przyznam szczerze, że nie jest mi bardzo smutno z powodu końca tego opowiadania, zaczynało mnie pod koniec trochę nużyć.
Czekam na nową historię ^^