Co
śmierć wykosi, miłość posieje, i to jest życie
Henryk Sienkiewicz
Człowiek
docenia uroki codziennego życia,
kiedy
budzi się z koszmarnego snu albo
kiedy
po raz pierwszy wstaje z łóżka po chorobie.
Dlaczego
nie uświadomić sobie tego teraz?
William Lyon Phelps
Bohaterowie :
Teresa Lisbon Jane- żona Patricka
Jane'a, agentka FBI, dawna agentka CBI*
Kimball Cho - szef zespołu w FBI, przyjaciel Jane'ów,
dawny agent CBI
Jason Wylie - agent FBI, pracuje w
zespole Cho, przyjaciel Jane'ów
Lancy Clark - Szef wydziału zabójstw w
CBI
Patrick Jane - Konsultant FBI, a
wcześniej w CBI
Grace I Wayne Rigsby - przyjaciele
Jane'ów i Cho, dawni agenci CBI
Po kilku latach wznowiono działalność Kalifornijskiego Biura Śledczego (CBI).
Zostało zamknięte przez FBI z winy skorumpowanego dyrektora i innych agentów.
Dzięki upływowi czasu zapomniano o niechlubnej przeszłości CBI. Nie wielu
pamiętało, że wcześniej takie biuro istniało. Po pół roku działalności nadal brakowało ludzi. Pewnego
dnia zgłosiła się kobieta o twardym charakterze i smutnych oczach.
- Agent Lancy Clark?
- Tak. A pani?
- Porucznik Teresa Jane, policja
waszyngtońska.
Mężczyzna spojrzał na nią bez
zainteresowania.
- Co panią sprowadza?
- Rozmawiałam z panem na temat pracy.
Chciałabym tutaj służyć.
Clark zaciekawił się, chociaż od roku podjął decyzję. Wysnuł
wniosek, ze nie ma odpowiedniego doświadczenia i jest tylko prowincjalną
policjantką. Gardził nią, ale postanowił prowadzić dalej rozmowę, chociaż nie
przejrzał jej referencji.
- Dlaczego, jeśli mogę spytać.
- Pół roku temu opuściłam FBI, aby znaleźć dobre miejsce do
wychowywania dzieci. Byłam szeryfem w Las Vegas przez dwa tygodnie, mieszkałam
w Los Angeles, Miami, Alabamie oraz Bostonie, a następnie przez miesiąc
porucznikiem w Waszyngtonie.
- A w jakim stanie była pani w FBI?
- W Teksasie. Byłam w zespole agenta Abbotta, a następnie
agenta Cho. Mam polecenie od obydwu.
Podała mu dokumenty.
Lancy uśmiechnął się. Usłyszawszy o Federalnym Biurze
Śledczym, zmienił zdanie. Zdał sobie sprawę, iż jej doświadczenie może być
przydatne i pomylił się w ocenie kobiety. Postanowił wykorzystać jej
umiejętności zdobyte na szkoleniach oraz prowadząc sprawy. Nie zdawał sprawy
kogo zatrudnia i jak cenna jest.
Kiedyś pracowała w CBI. Była jedną z lepszych agentek i
miała własny zespół. Mury budynku opuściła po zlikwidowaniu biura i nie
sądziła, iż kiedyś w nie wróci. Przez lata pracy w tym miejscu i FBI nauczyła
się wielu sztuczek, niektórych od swojego konsultanta i przyjaciela.
- Witamy na pokładzie agentko Jane. Mogę
o coś spytać?
- Oczywiście.
- Wspomniała pani o dziecku. Ile ma lat?
Zmieszała się.
- Mam dwójkę. Sześcioletniego syna i
trzyletnią córkę. Dam sobie radę.
Pożegnała się i opuściła gabinet. Teresa Jane od dwóch lat
samotnie wychowywała swoje pociechy
Terry’ego i Kate. Jej mąż i
partner, będący konsultantem FBI Patrick zniknął bez śladu. Od tamtej pory
nie dał znaku życia. Miał wyjść tylko po
jabłka i nikt go więcej nie widział. Przeszukano całe Austin, następnie Teksas
oraz Kalifornię. Mijały dni
W
jej sercu panował strach, że coś mogło mu się stać, albo iż został porwany. Mógł też z własnej woli zniknąć nie
zostawiając nic, co mogłoby doprowadzić do jego miejsca pobytu. Już wcześniej
to mu się udawało. Puszczono nawet, że jest poszukiwany za niestawiennictwo.
Zawiadomiono profilaktycznie wszystkie posterunki graniczne. To nic nie dało.
Pół
roku każdą wolną chwilę poświęcała na jego poszukiwania. Przełknęło jej, że
uciekł, chociaż obiecał więcej nie znikać. Był wspaniałym i czułym ojcem. Obawiała się, że przyjście na świat Kate
mogło sprawić mu ból, ponieważ ciągle miał w pamięci zmarłą córkę. Bała się o niego.
Po
sześciu miesiącach poczuła chęć ucieczki od współczujących spojrzeń i ciągłego
szeptania na jej temat. Pracowała w różnych miejscach jako stróż prawa. Gdy
usłyszała o CBI, postanowiła się zgłosić. Dowiedziała się, że działa w dawnej
swojej siedzibie, gdzie kryło się wiele wspomnień. Jedyne co ją martwiło, to
jej reakcja na cień dawnych czasów z wkurzającym konsultantem.
Znalazła
nieduże mieszkanie ze skromnym urządzeniem i przeniosła się do Sacramento. wraz ze swoimi pociechami. Po
dwóch miesiącach pracy została doceniona i otrzymała własny zespół i gabinet.
Przypadkowo znajdował się w tym samym miejscu, co jej dawny. W pracy
wykorzystywała sztuczki, których nauczyła się od ukochanego.
Często
zdarzało się jej snuć po budynku z przygnębieniem. Mimo wielu zmian, wszystko
przypominało jej męża i ich pracę w Kalifornijskim Biurze Śledczym. Zdarzało się jej patrzeć na miejsce, gdzie
stała jego sławna kanapa i w wyobraźni widziała go śpiącego na niej, albo
siedzącego i uśmiechającego się.
Grace
i Wayne Rigsby z dziećmi, Kimball Cho, Jason Wylie, Denis Abbott odwiedzali ją,
martwiąc się o nią. Zdarzało się, że pojawiał się prawdopodobny ślad w sprawie
Patricka brała wolne i jeździła go sprawdzić. Za każdym razem budziła się
nadzieja, która okazywała się płonna.
Agent
Jacob Cullen zauroczył się w pięknej kobiecie, która pracowała w tym samym
budynku. Była to Teresa. Próbował zaprosić ją na kawę, mecz, kolację. Był
wściekły, kiedy dawała kosza. Zdawał sobie sprawę ze swojej urody. Nie potrafił
zrozumieć, czemu kobieta ciągle mu odmawia.
Raz
mu uległa. Miała dość jego nalegań i
postanowiła odbyć towarzyskie spotkanie, ale niezobowiązujące. Nawet nie
przebrała się po pracy. On był podniecony
i wystroił się. Podejrzewał, że wreszcie zrozumiała, że są dla siebie
stworzeni. Poszli do kawiarni. Siedzieli i pili czarny napój. Nie mieli o czym
rozmawiać, więc spytał.
- Jak tam twoje śledztwo - spytał Cullen.
- Dobrze. Chociaż jestem wykończona.
Nachylił się w jej stronę i spytał z zaciekawieniem.
- A powiesz coś więcej?
Zesztywniała lekko. Pytanie ją poirytowało.
- Przykro mi, ale obowiązuje mnie tajemnica.
Zmienił
temat. Zaczął opowiadać o swoim zamkniętym śledztwie i rozluźniła się. Od dawna
nigdzie nie wychodziła i zapomniała jak dobrze być między ludźmi. Dobrze im się
rozmawiało, ale nie tak jak z Patrickiem. Czuła się niezręcznie. Ciągle myślała o mężu. Miała mętlik w głowie.
Przeprosiła
Jacoba i opuściła kawiarnie. Poczuła się, tak jakby zdradzała ukochanego. Stanęła w strugach deszczu. Podniosła głowę
do góry i patrzyła w niebo. Przypomniała sobie, jak biegła do samochodu w letni
deszcz ze swoim konsultantem. Była to
jedna z przyjemnych chwil.
Wróciła
pamięcią dawną rozmowę o zaufaniu. Wtedy
twierdziła, że mu nie ufa. Nie zdawała sobie sprawy, że okłamuje samą siebie.
Ten manipulant był dobry w swoje gierki
i owinął ją sobie wokół palca. Łzy
zaczęły spływać po policzkach i mieszały się z kroplami ulewy. Czuła rozpacz.
Koło niej stanął zdenerwowany Cullen.
-
Mokniesz bez celu. Wracajmy do środka, albo jedźmy do mnie. Dam ci suche
ubrania.
Spojrzała
na niego. Wiedziała, że więcej nie
będzie chciała się spotkać. Różnili się
od siebie. Nie była gotowa, aby spotykać się z ludźmi poza pracą.
-
Nie mogę. Muszę wracać do dzieci. A tak w ogóle spacery w deszczu są
romantyczne.
-
Co jest romantycznego w moknięciu.
Poczuła
ukłucie w okolicy serca. Lubiła letnie przechadzki w ulewy niedaleko domu w
towarzystwie męża. Nie miała zamiaru iść z Jacobem do łóżka. Nie pragnęła jego
ciała, ani osoby. Myślała, że to będzie tylko pogawędka. Nie spostrzegła
sygnałów dawanych przez mężczyznę. Nie zwracała na niego szczególnej uwagi. Znów
spojrzała na niego, ale tym razem srogo i odeszła.
Po
powrocie do domu, weszła cichutko do pokoiku pociech. Sprawdziła czy dobrze są okryte, ucałowała
ich w czoło i otworzyła delikatnie okno.
Rozliczyła się z opiekunką i udała się pod prysznic. Stała w brodziku,
gorąca woda spływała po jej ciele, a pomieszczenie zapełniało się parą.
Znowu
rozpłakała się. Tęskniła za Patrickiem.
Brakowało jej wszystkiego, co wiązało się z nim. Nawet tych jego sztuczek, których nie znosiła
oraz głupich zachowań. Jej świat bez niego nie miał sensu. Miała nadzieję, że
wróci. Oddałaby wszystko, aby dowiedzieć się, co się z nim stało. Wolałaby
najbrutalniejszą prawdę od tej niewiedzy.
Usiadła
i ukryła twarz w ramionach. Powoli
rozpadała się. Traciła siły do życia. Coraz częściej chciałaby spędzać cały
dzień w łóżku, zalewając się potokiem
łez. Musiała brać się w garść, aby zajmować się dziećmi. Kochała ich i nie
chciała, aby zniknięcie ojca odbiło się na nich. Starała się nie okazywać
swoich emocji przy nich. Nagle usłyszała pukanie, a po chwili wołanie.
-
Mamo? Mamo? Jesteś tam?
Terry
ją wołał. Była zaskoczona, ponieważ niedawno widziała go śpiącego. Zakręciła wodę.
-
Daj m chwilę.
Szybko
ubrała się i doprowadziła się do porządku i wyszła. Jej syn czekał pod
drzwiami. Uśmiechnęła się do niego.
- Coś się stało?
- Nie mogę spać.
Wzięła
go za rękę i przeszli do kuchni. Znała ulubiony sposób chłopca na jego mały
problem. Wiedziała, że często nagle budził się i nie mógł zasnąć. Martwiła się
o niego. Wstawiła mleko w małym garnuszku. Nagle malec odezwał sie ze smutkiem.
- Tata zawsze
robił mi mleko przed snem. Tęsknię za nim.
Uścisnęła
chłopca. Nie wiedziała jak go pocieszyć.
- Wiem.
Żadne
z nich nie miało ochoty na rozmowę. Wypili po szklaneczce. Wzięła go na ręce i
zaniosła do łóżeczka. Następnie legła w posłaniu i jak co wieczór wyszeptała w
pustkę.
-
Dobranoc Patrick. Kocham cię.
Nie
spała spokojnie. Nawet we śnie martwiła się o Patricka. Śnił się jej siedzący
na plaży i popijający drinka, albo jego martwe i wymazane krwią oraz buźka Red Johna. Budziła się z krzykiem. Potem miała problem z zaśnięciem. Ciągle
zastanawiała się, że jeśli Patricka żyje, to dlaczego nie odezwał się. Tak było
prawie każdej nocy.
Jej
szef agent Lancy Clark wierzył w duchy oraz w jasnowidzów. Zatrudnił jednego
i przydzielił do zespołu agentki Jane. Kobiecie to się nie spodobało. Poszła do
przełożonego i powiedziała, że nie chce z nim pracować, ponieważ to oszust.
Clark
był uparty i nie miała wyboru. Podczas śledztw ignorowała medium i jego uwagi.
Została wezwana na rozmowę. Zaczęła traktować Mike’a Simmons z dystansem. Z niechęcią
wykorzystywała jego spostrzeżenia. Dawała mu wprost do zrozumienia, że nie wierzy w jego umiejętności i dar. Oboje
nie przepadali za sobą.
Okazywali
sobie srogość. Próbował przekonać ją, że posiada paranormalne zdolności. Miała
to szczęście, iż widziała te same sztuczki wykonywane przez Patricka, który
kiedyś był takim szarlatanem i nauczył
ją, iż media nie istnieją. Nie miała zamiaru dać mu się zmanipulować. Była
gotowa na każdy atak Mike’a.
Pewnego
dnia przeglądając poranną gazetę, znalazła ogłoszenie sprzedaży Citroena DSpecjal
z 1979 roku w srebrnym kolorze. Właściciel pisał, że jest w dobrym stanie. Coś
tknęło Teresę i pojechała je obejrzeć. Było takie, jakim jeździł Patrick kilka
lat wcześniej. Obejrzała go uważnie.
Poczuła wzruszenie. Spytała.
-
Długo pan nim jeździł?
-
Nie. Od lat stoi w garażu. Był to pierwszy samochód mojego syna. Pięć lat temu
kupił sobie nowe auto, a to stało i nie było używane. Próbuje je sprzedać od
dwóch miesięcy, ale nikt go nie chce. A
to ładny samochód. Był lakierowany oryginalnym srebrnym lakierem. Wcześniej
miał taki sam kolor.
Sprzedawca
mówił z pasją o pojeździe. Dogadali się w
sprawie ceny i kilka dni później kupiła go, postanawiając następnego dnia
pojechać nim do pracy. Sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Terry’emu
podobał się nowy samochód. Oczy mu się
święciły. Wysprzątała wnętrze, ale nie mogła otworzyć schowka. W bagażniku był
tylko łom oraz koło zapasowe.
Gdy
parkowała przed siedzibą CBI, wszyscy przyglądali się jej nowego
nabytkowi. Gdy weszła do biura, jej
ludzie Amanda Star, Charlie Doyle, Mary Forman byli zajęci pisaniem
raportów. Spojrzała na nich i lekko uśmiechnęła
się do wspomnień. Rigsby nie znosił papierkowej roboty. Całe szczęście Patrick
nie musiał niczego pisać, co ją cieszyło. Musiałaby stać nad nim i go pilnować,
albo próbować szantażować.
Weszła
do swojego gabinetu. Usiadła przy biurku i zerknęła na fotografię
przedstawiającą męża. Miała nadzieję, że
żyje, chociaż wiedziała, że wtedy wścieknie się na niego, jeśli odszedł. Gdyby
chciał rozwieść się, nie robiłaby mu żadnego problemu. Byłaby strasznie zraniona, ale zależało jej na
szczęściu ukochanego. Chociaż w głębi serca. czuła, że porzuciłby jej i dzieci.
Nie
zdawała sobie sprawy, iż plotkowano o niej z powodu samochodu. Stwierdzili, że to ekstrawagancja samotnej
matki. Zastanawiali się, kto normalny,
mający rodzinę kupuje tak niepraktyczny wóz. Dla nich była dziwną osobą, która
sobie nie radzi i przechodzi kryzys. Do tego zwracała na siebie uwagę
wahaniami nastroju. Kupiła go z powodu
sentymentów.
Mijał
rok od rozpoczęcia pracy w CBI. Teresa przyszła do biura i rozsiadła się u
siebie. Musiała skończyć raport, gdy wszedł Mike, zamykając za sobą drzwi.
-Agentko Jane.
Możemy porozmawiać?
Podniosła głowę
znad dokumentów. Podejrzewała, że jej konsultant wpadł w kłopoty.
- Co zrobiłeś?
- Nie chodzi o
mnie.
Jego głos
przybrał współczujący ton, a ona zmarszczyła brwi.
- Mów.
-
Skontaktował się ze mną pani mąż.
Zerwała się. Była w szoku
-
Jak? Dlaczego z tobą?
-
Ponieważ nie żyje. Cały czas jest przy tobie. Od dwóch lat. Chce, abyś wzięła
się w garść i zamknęła drzwi do przeszłości. Przestała rekompensować sobie jego
zniknięcie dziwnymi zakupami. Jak ten samochód zakupiony dwa tygodnie temu.
Zirytowała
się. Gdyby naprawdę skontaktował się z
jasnowidzem nie wspomniałby o zakupie, ponieważ rozpoznałby go. Wściekła się na niego.
-
Jak śmiesz? Sprawdziłeś mnie i
ustaliłeś, że mój mąż zniknął. Uznałeś, że przekonasz mnie o swoich
umiejętnościach. Wynoś się.
Simmons
szybko wyszedł. Usiadła i ukryła twarz w dłoniach. Jej złamane serce biło coraz
szybciej. Nie mogła się uspokoić. Wtedy do gabinetu wszedł Jason Wylie. Widząc
stan kobiety chciał się wycofać. Pamiętał, co czuł po śmierci Vegi. To Jane
namówił go po trzech latach, gdy spotkał cudowną informatyczkę, aby
zaryzykował. Dał mu do zrozumienia, że nie można tracić szansy na szczęście. Wspomniał, że zbyt dużo czasu stracił i
prawie utracił ukochaną. kobietę. Dodał wtedy, iż nie żałuje zatrzymania
samolotu i Lisbon.
Zdała
sobie sprawę, że ktoś jest w gabinecie.
Podniosła głowę i ucieszyła się na widok przyjaciela z FBI. Otarła łzy.
Nie miała zamiaru niczego mu tłumaczyć, a wiedziała, że nie zapyta.
- Hej Wylie. Co
tutaj robisz?
- Przyjechałem w
odwiedziny. Czy coś się stało?
Uśmiechnęła się
sztucznie. Pomyliła się.
- Kłopoty z
medium...
Przerwał
jej dźwięk telefonu. =Została wezwana do
zabójstwa w porcie. Przeprosiła gościa, zebrała zespół i ruszyli na miejsce
przestępstwa. Obejrzeli ciało, przesłuchali świadków i porozmawiali z
patologiem. Kolega zmarłego przyznał się do zabicia z zazdrości, ponieważ
ofiara przystawiała się do jego dziewczyny.
Dokonali
aresztowania i zaczęli zbierać się, gdy usłyszeli krzyk kobiety. Agenci i
policjanci ruszyli w jego stronę. Zobaczyli trzech mężczyzn niosących szarpiącą
się młodą kobietę. Wyciągnęli broń i Jane krzyknęła.
-
CBI. Puśćcie ją i podnieście ręce do góry.
Puścili
kobietę i rozbiegli się w różne strony. Jej ludzie i policjanci ruszyli w
pościg. Sama podeszła do przerażonej kobiety.
- Nic pani nie jest?
Pokiwała głową, więc Teresa pomogła jej wstać.
- Jestem agentka Jane z CBI. Co się stało?
Kobieta trzęsła się ze strachu. jej głos drżał.
-
Mam na imię Mandy.... Na obrzeżach Sacramento popsuł mi się samochód....
Zajęłam się oglądaniem silnika, gdy zatrzymał się samochód dostawczy i zanim
się zorientowałam się, wrzucili mnie do tego samochodu,
Rozpłakała się.
- Dziękuję za ratunek.
Siedziała
z nią do przyjazdu karetki. Schwytano całą trójkę. Wezwano posiłki. Zostawiono
aresztowanych pod opieką policji i ruszyli do magazynu. W pomieszczeniu nie
było nic ciekawego, ale Teresa zbyt długo była śledczą w CBI i FBI. Obeszła go
z zewnątrz.
Zorientowała się, że pomieszczenie jest zbyt małe.
Zaczęła obstukiwać ściany i udało się odnaleźć mechanizm. Dostała się do dużo mniejszego pokoju, gdzie
znajdował sie stół, a na nim stał laptop. Pod jedna z ścian dostrzegła metalową
szafę zamkniętą na kłódkę. Przed sobą
miała duże nietypowe okno. Zapaliła światło i miała przed sobą lustro. Zdała
sobie sprawę, że to lustro weneckie.
Cześć :)
OdpowiedzUsuńPowrót do Mentalisty. Tęsknię za tym serialem, a jakoś nie umiem wrócić do oglądania starych odcinków - inne seriale mi tego nie ułatwiają.
Co się stało z akapitami? A tytuł powinien brzmieć "Gdzie jesteś, Patrick".
"Dam sobie sprawę." - raczej "radę".
W Teksasie nie mam miasta Austine, tylko Austin (jest to stolica stanu).
Końcówka sprawnie sugeruje ciekawą akcję, jednak wcześniejsze opisy są szczątkowe. Za dużo informacji. Rozumiem, że chciałaś ukazać, co się wydarzyło w życiu Teresy, ale jest tego za dużo; powielasz wątek zniknięcia Patricka kilkanaście razy, a wierz mi, że wystarczyło raz napisać, że któregoś dnia po prostu zniknął bez słowa.
Czekam na nn ^^
Pozdrawiam.
Dziękuję za komentarz. Jeśli chodzi o akapity po wrzuceniu do blogera zniknęły i nie mogłam użyć Taba. Postaram się na przyszłość mniej tak rozpisywać.
Usuń