- Patrolowałem miasto. Co było jak wrócili?
-
Alfred był wykończony i zasnął w salonie. Dick przebudził go i odprowadził do
sypialni. Noc miał spędzić na ulicach.
Może jeszcze być w jaskini.
Ubrali
się, zeszli do salonu i otworzyli przejście. Zeszli na dół i zobaczyli jak
Grayson śpi. Selina dotknęła ramienia
męża i przybliżyła głowę do jego ucha.
-
Zrobię kawę.
Wróciła
na górę. Wayne podszedł do śpiącego i szturchnął go, a te zerwał się.
-
Co się dzieje?
-
Przysnąłeś.
Grayson
ziewną i wyciągnął się na krześle.
-
Idziemy na śniadanie. Później musimy porozmawiać o Batgirl w tym miejscu.
Młodzieńca
zamurowało, ale jego towarzysz nic sobie z tego nie zrobił, tylko powiedział, aby poszedł na górę. Gdy został
sam wykonał telefon do komisarza. Następnie zjawił się w jadalni, gdzie John
już podawał posiłek. Po oddaleniu się służącego, zwrócił się do bliskich.
-
Alfred został zwolniony, więc jutro wróci do swoich obowiązków. Tym bardziej,
że Johnowi za jakiś czas kończy się okres wypowiedzenia.
Wszyscy
zdziwili się, że mówi o czymś oczywistym. Nie wiedzieli co zrobić Zastanawiali
się czy z nim wszystko w porządku. Postanowili go obserwować. Po kilku minutach
Morstan powiadomił o telefonie do Wayne'a.
Ten wstał do stołu i odbył krótką rozmowę. Po powrocie oświadczył.
-
Jutro Jim i Bullock odwiedzą nas z nakazem przeszukania.
-
Powiedział ci? - spytał Greyson.
-
Nie. Chciał odwiedzić nas bez nakazu i rozejrzeć się. Odmówiłem. Pewnie do
jutra zdobędzie nakaz.
-
Ale dlaczego chce przeszukać posiadłość? - spytała kobieta.
-
Nie znaleźli wszystkich fantów z kilku włamań, a ja wspomniałem Bullockowi, że
Alfred pracuje tutaj od lat i zna wiele zakamarków. Nie sądziłem, iż
wykorzystają to przeciwko niemu
Bruce
wyglądał na zażenowanego. Dick pokręcił głową, coraz mniej podobało mu się roztargnienie
przyjaciela. Ten dokończył jedzenie. Następnie oznajmił, że jedzie do firmy i
aby Alfred zrobił porządki w kryjówce. Koło południa pojawił się zawstydzony Pennyworth.
-
Zaspałem. To zdarzyło się pierwszy raz . Przepraszam.
Był
zawstydzony, a Selina uśmiechnęła się przyjaźnie.
-
Nie masz za co. Więzienne łóżko nie jest wygodne. Chociaż ciebie nie wsadził
Batman.
Westchnęła
do wspomnień.
-
Bruce prosił, abyś zrobił porządek w jaskini.
Pennyworth zjadł posiłek przyrządzony przez panią domu i
zszedł do kryjówki nietoperza. Zauważył, że komputer jest włączony. Podszedł i
zobaczył plik. Było to nagranie, ale był zabezpieczony hasłem, które było odpowiedzią
na pytanie dotyczące rozmieszczeń pokoi na parterze.
Wpisał
odpowiedź. Zdał sobie sprawę, że wiadomość była dla niego. Zapoznał się z filmikiem. Był szczęśliwy.
Stwierdził, że Batman wrócił i lepiej z nim nie zadzierać. Usunął nagranie.
Postanowił mu zaufać i powrócił do swoich obowiązków.
Reszta
dnia upłynęła spokojnie. Bruce po powrocie z pracy spędził czas z Seliną. O
zmroku ruszył na patrol. Wrócił o
świcie. Dick po zajęciach zaszył się w
Batjaskini i czytał o chorobach psychicznych, oraz sposobie ich leczenia. Miał
włączone namierzanie Batmobilu, aby mieć Batmana na oku. Mroczny Rycerz był
tego świadomy.
Następnego
dnia wszystko wydarzyło się tak szybko. Wayne miał już wychodzić z posiadłości, gdy
zjawili się policjanci z Gordonem i Bullockiem na czele. Jim zwrócił się do
milionera.
-
Witaj Bruce. Nie chciałeś mnie wpuścić, więc mam nakaz. Na cały dom.
-
Proszę.
Wpuścił
ich do posiadłości. Nie był zachwycony ich wizytą. Odebrał nakaz od komisarza.
Dick słysząc hałas, przyszedł do holu i podszedł do Bruce'a. Był zaskoczony.
-
Co ty wyprawiasz?
-
Nic nie mogę zrobić. Pilnuj zegara w salonie. W razie czego odurz policjanta
tym gazem.
Wayne
podał mu niewielką kapsułkę.
-
Uważaj Robin.
Służący
przyglądał się im z zainteresowaniem, ale słyszał tylko szepty. Nagle pan domu
spojrzał na niego.
-
Pokarz policji cały dom i przyślij Alfreda.
Dick
zostawił nadajnik w holu, tak aby nikt go nie zobaczył . Poszedł na miejsce
swojego posterunku, rozsiadł się w fotelu, a niewielki odbiornik włożył do
ucha. Słuchał uważnie tego, co się dzieje w holu. Po kilku minutach do
jego przyjaciela dołączył Pennyworth.
-
Słucham paniczu.
-Dajmy
Jimowi wolną rękę.
Stali
i czekali. Po dwudziestu minutach do Wayne'a podszedł Gordon z torbą.
-
Przykro mi Bruce, ale mam złe wiadomości. Znaleźliśmy skradzione przedmioty.
Zabieramy Alfreda.
-
Co? - krzyknął zaskoczony staruszek. - Nie możecie.
-
Mogą - odparł jego pracodawca z żalem w głosie. - Wszystko odbyło się zgodnie z
prawem.
-
Ale...
-
Musisz iść z nimi. Przykro mi.
Grayson
wyskoczył z salonu.
-
Co się dzieje?
James
odpowiedział mu.
-
Zabieramy go do więzienia.
Dwóch
policjantów skuło i wyprowadziło Pennywortha.
Dick chciał się na nich rzucić,
ale stalowy uścisk nie pozwolił mu na to.
-
Puść mnie. Nie możesz na to pozwolić.
Milioner markotnie kiwał głową.
-
Nic nie mogę zrobić.
Spuścił
głowę
-
Chyba jednak potrzebuje wyjazdu.
Selina
zeszła z góry, a za nią Montoya. Kłócili się. Blondynka odbiegła do męża.
-
Szperała w mojej garderobie i znalazła w niej fanty.
Mężczyzna
był zaskoczony
-
Co? Ale jak?
Nie
wiedział co zrobić. Komisarz zwrócił się do kobiety.
-
Znając pani przeszłość, mógł szukać w pani wspólnika. Wolałbym , aby pojechała
pani z nami.
Była
wystraszona.
-
Dlaczego?
Ukochany
stanął przy niej.
-
Jedź. To tylko przesłuchanie. Ja
zorganizuję dla was prawnika. Nie aresztujesz jej? - zwrócił się do Jima.
-
Nie. Zabiorę tez drugiego służącego. Jutro wy złożycie zeznania. Do wieczora
ich zwolnimy.
-
Dziękuję.
Gdy
Dick i Bruce zostali sami, młodzieniec spytał.
-
Co teraz?
-
Jedź na posterunek i pilnuj Seliny. Ja pojadę spotkać się z prawnikami. Muszę
jeszcze zajrzeć do biura. Podpisujemy dzisiaj ważny kontrakt.
-
Ale.
-
Bez dyskusji.
Po
wyjściu Graysona, Wayne zajął się przygotowaniami. Zadzwonił do Leslie i
spytał, czy może przygarnąć jego bliskich, gdy będzie dział i czy zapewni mu
alibi. Bez problemu się zgodziła. Dick do wieczora czekał na posterunku.
Gdy zmrok zapadał nad miastem świadkowie zostali
puszczeni wolno. Przyjechali do domu.
Przy telefonie znaleźli kartkę, że mają
przyjechać do domu doktor Thompkins. Morstan został w posiadłości, a oni
ruszyli w drogę. Po wyjechaniu za bramę, Grayson zatrzymał się.
Zastanawiało
go, dlaczego prawnik nie przyjechał.
Zrozumiał, że coś się dzieje. Polecił Selinie jechać dalej, a sam wysiadł. Po
cichu wszedł do budynku i przeszedł do jaskini. Tam zastał przyjaciela w pełnym
rynsztunku.
-
Co tutaj się dzieje?
-
Jak podobało ci się przedstawienie?
Był
zaskoczony.
-
O czym mówisz?
Bruce
był rozbawiony.
-
To wszystko było przedstawieniem dla Johna. Nie było żadnego nakazu. Jim
dostosował się do poleceń Batmana i przedstawił plan Bruce'owi.
-
Wczorajszy telefon od komisarza.
-
Masz rację. Przecież nie wie, że jestem obiema postaciami. Alfred został o
wszystkim poinformowany. Wiedział, że coś zostanie znalezione i będzie musiał
jechać z Jimem.
-
A Selina?
-
Była nieświadoma tak jak ty. Przebieraj
się. Idziemy do twojej sypialni. Ukryjemy się za oknem, a w pokoju zostawimy
nadajnik, tak jak ty w holu.
-
Wiedziałeś?
Wayne
kiwnął głową i założył pelerynę. Grayson szybko zamienił ubranie na kostium i
przeszli do jego sypialni. Opuścili pokój przez okno i ukryli się na parapecie.
Czekali pięć minut. John wszedł do pokoju, zapalił światło, podszedł do
portretu rodziców pracodawcy i odsunął obraz, łapiąc niebieski woreczek. Był zadowolony z siebie.
Wtedy mężczyźni wkroczyli do akcji, wpadając przez okno i powalili go.
Nietoperz spytał.
-
Co tutaj mamy?
Podniósł
woreczek i wysypał na dłoń jego zawartość. Trzymał połyskujące w świetle
diamenty.
-
No proszę. Skradzione kamienie.
-
Znalazłem je przez przypadek.
Morstan
zaczął się denerwować i pocić.
- Wayne twierdzi, że wczoraj ich tam nie
było. Do tego popełniłeś jeden błąd, który
cię zdradził. Wśród znalezionych łupów odkryto część biżuterii skradzionej z
posiadłości lady Writhey. Została
okradziona przed powrotem Alfreda Pennywortha. Według zeznań bandy szef brał
część łupów z kradzieży za jego szefostwa.
Ostatnią swoją część przyjął jeszcze przed pierwszym aresztowaniem. Kiedy Pennyworth został zwolniony za kaucją,
postanowiłeś go pogrążyć. Poprosiłeś jedną ze służących o część jej łupu, ale
nie wiedziałeś, że kradzieży dokonała przed powrotem Pennywortha do miasta.
Obrońcy
miasta podnieśli go z ziemi i postawili do pionu. Uśmiechał się do nich.
-
Macie rację. Wrobiłem tego starca, aby zachować
posadę. Wayne jest zdziczałym człowiekiem. Do niedawna był samotnikiem.
Ale dobrze płaci. Do tego ja, młody straciłem pracę na rzecz starca. Czy to
normalne? Ale nie udowodnicie mi niego.
Policja ma swojego złodzieja i nawet tobie nie uwierzą.
Nietoperz
złapał Morstana za kołnierz i wyrzucił go przez drzwi, które otworzył Robin.
Następnie podniósł go i sprowadził do holu, gdzie czekał Gordon.
-
Czy to wystarczy komisarzu?
-
Jak najbardziej Batmanie. Nagranie będzie dowodem.
Policjant
wyglądał na zadowolonego. W ręku trzymał kasetę.
- Domownicy mogą wrócić do siebie.
Policjant
znalazł przy telefonie, zostawioną przez Bruce'a kartkę, na której znajdował
się numer. Zadzwonił do doktor Thompkins i poprosił o rozmowę z Waynem. Kobieta
odmówiła mu, aby nie przeszkadzać młodemu małżeństwu. Prosił o przekazanie, iż
mogą wrócić do posiadłości.
Przejął
Morstana i kazał odprowadzić do radiowozu. Zanim się zorientował, bohaterowie
zniknęli. Pokiwał głową. Już
przyzwyczaił się to tego. Opuścił budynek, zamykając drzwi, a klucz ukrywając w
umówionym miejscu. Po przybyciu na posterunek, wydał polecenie wypuszczenia
Alfreda Pennywortha.
Wszyscy
powrócili do posiadłości w ciągu dwóch godzin. Rozsiedli się w salonie, przy
świeżo zaparzonej herbacie i kruchych
ciasteczkach. Jedynie Wayne i Pennywort byli rozluźnieni. Nagle starszy z nich
spytał.
-
Czy wszystko odbyło się tak, jak panicz chciał?
-
Tak Alfredzie. Byłeś świetny. Nawet przez chwilę miałem wrażenie, że o niczym
nie wiesz.
Selina
była zaskoczona.
-
To wszystko było ukartowane?
-
Tak.
Zezłościła
się. Odstawiła filiżankę, zerwała się z kanapy i stanęła przed mężem. Jej wzrok
był srogi, a głos miała podniesiony.
-
Zauważyłam twoje dziwne zachowanie, ale to przekracza granice.
Dick
roześmiał się.
Uspokój
się Selino. To kwalifikuje się do normalnych postępowań Batmana, chociaż nie
jest codzienne. Jak widać wrócił do formy.
Kobieta
prychnęła, a Bruce odezwał się przyjaźnie.
-
To dzięki waszej gadce, oraz rozmowie z Leslie... Nawet nie wiesz Alfredzie,
jak się cieszę z twojego powrotu.
Wstał
z kanapy i podszedł do okna.
-
Mam jeszcze wiele do zrobienia w Gotham. Dobrze będzie po nocnych łowach wrócić do rodzinnego ciepła.
Selina
podeszła do niego i wtuliła się w jego silne ramiona, gdzie czuła się bezpiecznie.
Alfred i Dick patrzyli na siebie porozumiewawczo. Mogli przestać być czujni, jeśli chodzi o
Bruce'a Wayne'a, oraz Mrocznego Rycerza, ponieważ ten odzyskał spokój ducha.
Wiedzieli,
że potrzebuje ich wsparcia i wiedzy. W razie potrzeby nie mieli zamiaru go
zawieść. Na razie cieszyli się spokojem, który zapadł. Bruce złapał ukochaną i
odsunął ją od siebie. Uśmiechnął się łobuzersko.
-
Przepraszam kochanie, ale czeka nas patrol.
Ruszył
w stronę zegara. Po otworzeniu przejścia zwrócił się do przyjaciela.
-
Pospiesz się Robin.
Dick
zerwał się i pobiegł za nim. Ta noc wyglądała, jak za dawnych czasów. W
Batmobilu dwóch bohaterów przemierzało ulice miasta, czuwając nad
bezpieczeństwem jego mieszkańców. Byli gotowi, aby zrobić wszystko dla ich dobra.
Rozglądali się uważnie.
Czekali
na sygnał, pojawiający się na niebie, aby stoczyć kolejny pojedynek z
przestępcami i własnymi demonami.
Koniec
Hej :)
OdpowiedzUsuńTo ukartowanie świetnie im wyszło. Pogrążyli Johna w przemyślany sposób, dobrze odegrali swoje role.
Cieszę się, że wszystko jest już u nich dobrze. Taki koniec brzmi najlepiej.
Dziękuję bardzo. Teraz czas na zupełnie innego człowieka, który też w tragicznych okolicznościach stracił rodzinę. Ten jest żądny zemsty i nie odpuszcza. Wiem, że go znasz. To uroczy, choć czasem wkurzający człowiek
UsuńJestem ciekawa, bo nikt mi na myśl nie przychodzi xD
Usuń