piątek, 15 kwietnia 2016

Rozterki życiowe oraz emocjonalne człowieka i bohatera cz. V

- Patrolowałem miasto.  Co było jak wrócili?
                - Alfred był wykończony i zasnął w salonie. Dick przebudził go i odprowadził do sypialni.  Noc miał spędzić na ulicach. Może jeszcze być w jaskini.
                Ubrali się, zeszli do salonu i otworzyli przejście. Zeszli na dół i zobaczyli jak Grayson śpi.  Selina dotknęła ramienia męża i przybliżyła głowę do jego ucha.
                - Zrobię kawę.
                Wróciła na górę. Wayne podszedł do śpiącego i szturchnął go, a te zerwał się.
                - Co się dzieje?
                - Przysnąłeś.
                Grayson ziewną i wyciągnął się na krześle.
                - Idziemy na śniadanie. Później musimy porozmawiać o Batgirl w tym miejscu.
                Młodzieńca zamurowało, ale jego towarzysz nic sobie z tego nie zrobił, tylko  powiedział, aby poszedł na górę. Gdy został sam wykonał telefon do komisarza. Następnie zjawił się w jadalni, gdzie John już podawał posiłek. Po oddaleniu się służącego, zwrócił się do bliskich.
                - Alfred został zwolniony, więc jutro wróci do swoich obowiązków. Tym bardziej, że Johnowi za jakiś czas kończy się okres wypowiedzenia.
                Wszyscy zdziwili się, że mówi o czymś oczywistym. Nie wiedzieli co zrobić Zastanawiali się czy z nim wszystko w porządku. Postanowili go obserwować. Po kilku minutach Morstan powiadomił o telefonie do Wayne'a.  Ten wstał do stołu i odbył krótką rozmowę. Po powrocie oświadczył.
                - Jutro Jim i Bullock odwiedzą nas z nakazem przeszukania.
                - Powiedział ci? - spytał Greyson.
                - Nie. Chciał odwiedzić nas bez nakazu i rozejrzeć się. Odmówiłem. Pewnie do jutra zdobędzie nakaz.
                - Ale dlaczego chce przeszukać posiadłość? - spytała kobieta.
                - Nie znaleźli wszystkich fantów z kilku włamań, a ja wspomniałem Bullockowi, że Alfred pracuje tutaj od lat i zna wiele zakamarków. Nie sądziłem, iż wykorzystają to przeciwko niemu
                Bruce wyglądał na zażenowanego. Dick pokręcił głową, coraz mniej podobało mu się roztargnienie przyjaciela. Ten dokończył jedzenie. Następnie oznajmił, że jedzie do firmy i aby Alfred zrobił porządki w kryjówce. Koło południa pojawił się zawstydzony Pennyworth.
                - Zaspałem. To zdarzyło się pierwszy raz . Przepraszam.
                Był zawstydzony, a Selina uśmiechnęła się przyjaźnie.
                - Nie masz za co. Więzienne łóżko nie jest wygodne. Chociaż ciebie nie wsadził Batman.
                Westchnęła do wspomnień.
                - Bruce prosił, abyś zrobił porządek w jaskini.
                               Pennyworth  zjadł posiłek przyrządzony przez panią domu i zszedł do kryjówki nietoperza. Zauważył, że komputer jest włączony. Podszedł i zobaczył plik. Było to nagranie, ale był zabezpieczony hasłem, które było odpowiedzią na pytanie dotyczące rozmieszczeń pokoi na parterze.
                Wpisał odpowiedź. Zdał sobie sprawę, że wiadomość była dla niego.  Zapoznał się z filmikiem. Był szczęśliwy. Stwierdził, że Batman wrócił i lepiej z nim nie zadzierać. Usunął nagranie. Postanowił mu zaufać i powrócił do swoich obowiązków.
                Reszta dnia upłynęła spokojnie. Bruce po powrocie z pracy spędził czas z Seliną. O zmroku ruszył na patrol.  Wrócił o świcie.  Dick po zajęciach zaszył się w Batjaskini i czytał o chorobach psychicznych, oraz sposobie ich leczenia. Miał włączone namierzanie Batmobilu, aby mieć Batmana na oku. Mroczny Rycerz był tego świadomy.
                Następnego dnia wszystko wydarzyło się tak szybko.  Wayne miał już wychodzić z posiadłości, gdy zjawili się policjanci z Gordonem i Bullockiem na czele. Jim zwrócił się do milionera.
                - Witaj Bruce. Nie chciałeś mnie wpuścić, więc mam nakaz. Na cały dom.
                - Proszę.
                Wpuścił ich do posiadłości. Nie był zachwycony ich wizytą. Odebrał nakaz od komisarza. Dick słysząc hałas, przyszedł do holu i podszedł do Bruce'a. Był zaskoczony.
                - Co ty wyprawiasz?
                - Nic nie mogę zrobić. Pilnuj zegara w salonie. W razie czego odurz policjanta tym gazem.
                Wayne podał mu niewielką kapsułkę.
                - Uważaj Robin.
                Służący przyglądał się im z zainteresowaniem, ale słyszał tylko szepty. Nagle pan domu spojrzał na niego.
                - Pokarz policji cały dom i przyślij Alfreda.
                Dick zostawił nadajnik w holu, tak aby nikt go nie zobaczył . Poszedł na miejsce swojego posterunku, rozsiadł się w fotelu, a niewielki odbiornik włożył do ucha.  Słuchał uważnie tego,  co się dzieje w holu. Po kilku minutach do jego przyjaciela dołączył Pennyworth. 
                - Słucham paniczu.
                -Dajmy Jimowi wolną rękę.
                Stali i czekali. Po dwudziestu minutach do Wayne'a podszedł Gordon z torbą.
                - Przykro mi Bruce, ale mam złe wiadomości. Znaleźliśmy skradzione przedmioty. Zabieramy Alfreda.
                - Co? - krzyknął zaskoczony staruszek. - Nie możecie.
                - Mogą - odparł jego pracodawca z żalem w głosie. - Wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
                - Ale...
                - Musisz iść z nimi. Przykro mi.
                Grayson wyskoczył z salonu.
                - Co się dzieje?
                James odpowiedział mu.
                - Zabieramy go do więzienia.
                Dwóch policjantów skuło i wyprowadziło Pennywortha.  Dick chciał się  na nich rzucić, ale stalowy uścisk nie pozwolił mu na to.
                - Puść mnie. Nie możesz na to pozwolić.
                 Milioner markotnie kiwał głową.
                - Nic nie mogę zrobić.
                Spuścił głowę
                - Chyba jednak potrzebuje wyjazdu.
                Selina zeszła z góry, a za nią Montoya. Kłócili się. Blondynka odbiegła do męża.
                - Szperała w mojej garderobie i znalazła w niej fanty.
                Mężczyzna był zaskoczony
                - Co? Ale jak?
                Nie wiedział co zrobić. Komisarz zwrócił się do kobiety.
                - Znając pani przeszłość, mógł szukać w pani wspólnika. Wolałbym , aby pojechała pani z nami.
                Była wystraszona.
                - Dlaczego?
                Ukochany stanął przy niej.
                - Jedź. To tylko  przesłuchanie. Ja zorganizuję dla was prawnika. Nie aresztujesz jej? - zwrócił się do Jima.
                - Nie. Zabiorę tez drugiego służącego. Jutro wy złożycie zeznania. Do wieczora ich zwolnimy.
                - Dziękuję.
                Gdy Dick i Bruce zostali sami, młodzieniec spytał.
                - Co teraz?
                - Jedź na posterunek i pilnuj Seliny. Ja pojadę spotkać się z prawnikami. Muszę jeszcze zajrzeć do biura. Podpisujemy dzisiaj ważny kontrakt.
                - Ale.
                - Bez dyskusji.
                Po wyjściu Graysona, Wayne zajął się przygotowaniami. Zadzwonił do Leslie i spytał, czy może przygarnąć jego bliskich, gdy będzie dział i czy zapewni mu alibi. Bez problemu się zgodziła. Dick do wieczora czekał na posterunku.
                Gdy  zmrok zapadał nad miastem świadkowie zostali puszczeni  wolno. Przyjechali do domu. Przy telefonie  znaleźli kartkę, że mają przyjechać do domu doktor Thompkins. Morstan został w posiadłości, a oni ruszyli w drogę. Po wyjechaniu za bramę, Grayson zatrzymał się.
                Zastanawiało go, dlaczego prawnik  nie przyjechał. Zrozumiał, że coś się dzieje. Polecił Selinie jechać dalej, a sam wysiadł. Po cichu wszedł do budynku i przeszedł do jaskini. Tam zastał przyjaciela w pełnym rynsztunku.
                - Co tutaj się dzieje?
                - Jak podobało ci się przedstawienie?
                Był zaskoczony.
                - O czym mówisz?
                Bruce był rozbawiony.
                - To wszystko było przedstawieniem dla Johna. Nie było żadnego nakazu. Jim dostosował się do poleceń Batmana i przedstawił plan Bruce'owi.
                - Wczorajszy telefon od komisarza.
                - Masz rację. Przecież nie wie, że jestem obiema postaciami. Alfred został o wszystkim poinformowany. Wiedział, że coś zostanie znalezione i będzie musiał jechać z Jimem.
                - A Selina?
                - Była nieświadoma tak jak ty.  Przebieraj się. Idziemy do twojej sypialni. Ukryjemy się za oknem, a w pokoju zostawimy nadajnik, tak jak ty w holu.
                - Wiedziałeś?
                Wayne kiwnął głową i założył pelerynę. Grayson szybko zamienił ubranie na kostium i przeszli do jego sypialni. Opuścili pokój przez okno i ukryli się na parapecie. Czekali pięć minut. John wszedł do pokoju, zapalił światło, podszedł do portretu rodziców pracodawcy i odsunął obraz, łapiąc  niebieski woreczek. Był zadowolony z siebie. Wtedy mężczyźni wkroczyli do akcji, wpadając przez okno i powalili go. Nietoperz spytał.
                - Co tutaj mamy?
                Podniósł woreczek i wysypał na dłoń jego zawartość. Trzymał połyskujące w świetle diamenty.
                - No proszę. Skradzione kamienie.
                - Znalazłem je przez przypadek.
                Morstan zaczął się denerwować i pocić.
                -  Wayne twierdzi, że wczoraj ich tam nie było.  Do tego popełniłeś jeden błąd, który cię zdradził. Wśród znalezionych łupów odkryto część biżuterii skradzionej z posiadłości lady Writhey.  Została okradziona przed powrotem Alfreda Pennywortha. Według zeznań bandy szef brał część łupów z kradzieży za jego szefostwa.  Ostatnią swoją część przyjął jeszcze przed pierwszym aresztowaniem.  Kiedy Pennyworth został zwolniony za kaucją, postanowiłeś go pogrążyć. Poprosiłeś jedną ze służących o część jej łupu, ale nie wiedziałeś, że kradzieży dokonała przed powrotem Pennywortha do miasta.
                Obrońcy miasta podnieśli go z ziemi i postawili do pionu. Uśmiechał się do nich.
                - Macie rację. Wrobiłem tego starca, aby zachować  posadę. Wayne jest zdziczałym człowiekiem. Do niedawna był samotnikiem. Ale dobrze płaci. Do tego ja, młody straciłem pracę na rzecz starca. Czy to normalne?  Ale nie udowodnicie mi niego. Policja ma swojego złodzieja i nawet tobie nie uwierzą.
                Nietoperz złapał Morstana za kołnierz i wyrzucił go przez drzwi, które otworzył Robin. Następnie podniósł go i sprowadził do holu, gdzie czekał Gordon.
                - Czy to wystarczy komisarzu?
                - Jak najbardziej Batmanie. Nagranie będzie dowodem.
                Policjant wyglądał na zadowolonego. W ręku trzymał kasetę.
                -  Domownicy mogą wrócić do siebie.
                Policjant znalazł przy telefonie, zostawioną przez Bruce'a kartkę, na której znajdował się numer. Zadzwonił do doktor Thompkins i poprosił o rozmowę z Waynem. Kobieta odmówiła mu, aby nie przeszkadzać młodemu małżeństwu. Prosił o przekazanie, iż mogą wrócić do posiadłości.
                Przejął Morstana i kazał odprowadzić do radiowozu. Zanim się zorientował, bohaterowie zniknęli.  Pokiwał głową. Już przyzwyczaił się to tego. Opuścił budynek, zamykając drzwi, a klucz ukrywając w umówionym miejscu. Po przybyciu na posterunek, wydał polecenie wypuszczenia Alfreda Pennywortha.
                Wszyscy powrócili do posiadłości w ciągu dwóch godzin. Rozsiedli się w salonie, przy świeżo zaparzonej herbacie i  kruchych ciasteczkach. Jedynie Wayne i Pennywort byli rozluźnieni. Nagle starszy z nich spytał.
                - Czy wszystko odbyło się tak, jak panicz chciał?
                - Tak Alfredzie. Byłeś świetny. Nawet przez chwilę miałem wrażenie, że o niczym nie wiesz.
                Selina była zaskoczona.
                - To wszystko było ukartowane?
                - Tak.
                Zezłościła się. Odstawiła filiżankę, zerwała się z kanapy i stanęła przed mężem. Jej wzrok był srogi, a głos miała podniesiony.
                - Zauważyłam twoje dziwne zachowanie, ale to przekracza granice.
                Dick roześmiał się.
                Uspokój się Selino. To kwalifikuje się do normalnych postępowań Batmana, chociaż nie jest codzienne. Jak widać wrócił do formy.
                Kobieta prychnęła, a Bruce odezwał się przyjaźnie.
                - To dzięki waszej gadce, oraz rozmowie z Leslie... Nawet nie wiesz Alfredzie, jak się cieszę z twojego powrotu.
                Wstał z kanapy i podszedł do okna.
                - Mam jeszcze wiele do zrobienia w Gotham. Dobrze będzie po nocnych łowach  wrócić do rodzinnego ciepła.
                Selina podeszła do niego i wtuliła się w jego silne ramiona, gdzie czuła się bezpiecznie. Alfred i Dick patrzyli na siebie porozumiewawczo.  Mogli przestać być czujni, jeśli chodzi o Bruce'a Wayne'a, oraz Mrocznego Rycerza, ponieważ ten odzyskał spokój ducha.
                Wiedzieli, że potrzebuje ich wsparcia i wiedzy. W razie potrzeby nie mieli zamiaru go zawieść. Na razie cieszyli się spokojem, który zapadł. Bruce złapał ukochaną i odsunął ją od siebie. Uśmiechnął się łobuzersko.
                - Przepraszam kochanie, ale czeka nas patrol.
                Ruszył w stronę zegara. Po otworzeniu przejścia zwrócił się do przyjaciela.
                - Pospiesz się Robin.
                Dick zerwał się i pobiegł za nim. Ta noc wyglądała, jak za dawnych czasów. W Batmobilu dwóch bohaterów przemierzało ulice miasta, czuwając nad bezpieczeństwem jego mieszkańców. Byli gotowi, aby zrobić wszystko dla ich dobra. Rozglądali się uważnie.

                Czekali na sygnał, pojawiający się na niebie, aby stoczyć kolejny pojedynek z przestępcami i własnymi demonami.

Koniec

3 komentarze:

  1. Hej :)
    To ukartowanie świetnie im wyszło. Pogrążyli Johna w przemyślany sposób, dobrze odegrali swoje role.
    Cieszę się, że wszystko jest już u nich dobrze. Taki koniec brzmi najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Teraz czas na zupełnie innego człowieka, który też w tragicznych okolicznościach stracił rodzinę. Ten jest żądny zemsty i nie odpuszcza. Wiem, że go znasz. To uroczy, choć czasem wkurzający człowiek

      Usuń
    2. Jestem ciekawa, bo nikt mi na myśl nie przychodzi xD

      Usuń