Gdy rozmawiali z
Seeleyem Boothem wmawiali mu, iż jego
żona jest zmęczona po chemioterapii. Mówili, że nie chce, aby ktoś widział, lub
słyszał ją, gdy jest w kiepskim stanie. A tak naprawdę Temperance leżała w szpitalnym
łóżku, będąc w śpiączce.
W tym samym czasie na szkoleniu
Seeley Booth wzmagał się ze wszystkimi zadaniami. Instruktorzy, koleżanki i koledzy
mieli go za szowinistę. Ponieważ pierwszego dnia, podczas gdy miał opowiedzieć
o tym jak był agentem, powiedział że nie pozwalał swojej partnerce nosić broni
i kazał jej się trzymać z tyłu, aby się nie narażała.
Podczas szkolenia świetnie sobie
radził, wszystkie zadania wykonywał najlepiej z całej grupy, kiedy jego
ukochana żona walczyła o życie. Jednego dnia ćwiczyli przeszukiwanie
potencjalnych kryjówek przestępców. Na nieszczęście jednej z kobiet, jak się
jej wydawało za partnera dostał się jej Seeley. Przekonała się, że jednak
dostał się idealny partner.
Szybko dogadali się i sprawnie
przeprowadzili całą akcję. Gdy skończyli i mieli chwilę przerwy, usiedli pod
drzewem i rozmawiali.
- Myślałam, że jesteś szowinistą.
Po wypowiedzeniu tego zdania kobieta
zaczerwieniła się. Dopiero zdała sobie sprawę jak to niegrzecznie brzmi.
- Nie, nie jestem.
Uśmiechną się nonszalancko.
- Traktuję kobiety na równi ze sobą.
Znam parę kobiet, które zaszły wysoko. Szanuję ich niezależność. A moją partnerką
była antropolog sądowa. W tym duecie to ja byłem agentem, a ona kobietą od
kości. Martwiłem się o nią. Obecnie to moja żona...
- Rozumiem.
Jeszcze bardziej zawstydziła się.
Nikt nie zadał sobie trudu, aby dowiedzieć się, dlaczego chciał chronić współpracowniczkę.
A wystarczyłoby zadać jedno pytanie.
- Nadal stara się być kobietą
niezależną. Nie mogę się doczekać powrotu do domu.
Uśmiechnął się. Już tęsknił za swoją
rodziną. Miał nadzieję, że jego Bones szybko nabierze sił po chemii i będą
wieść normalne życie. Takie jak przed zniknięciem, jako dynamiczne duo.
-Ile lat jesteście małżeństwem?
- Prawie dziesięć i nadal jestem w
niej zakochany na zabój.
- To cudownie. macie dzieci?
- Dwójkę. Mam też syna.
Znalazł towarzyszkę, z którą w chwili największej tęsknoty mógł
porozmawiać. Często w wolnej chwili siadali
i opowiadał o swojej rodzinie, albo pracy w policji. Słuchał tez swojej
towarzyszki. Pewnego dnia, trzy dni przed końcem kursu w Quantico zjawił się
dyrektor Cullen. Był w szoku, gdy zobaczył swojego dawnego podwładnego.
Podszedł do niego.
- A ty tutaj? Twoja żona leży w
śpiączce, a ty nie przy niej?
Booth staną w szoku. Zastanawiał
się, co ma na myśli dyrektor.
- o czym pan mówi?
- Nie kontaktujesz się z synem? Albo
przyjaciółmi?
- Jak uda mi się, to dzwonię Za
pierwszym razem rozmawiałem z Bones. Dwa razy z synem.
Mężczyzna coraz bardziej obawiał się
o ukochaną. Chociaż przecież Parker o niczym mu nie mówił. Sądził, że gdyby coś
było Temperance, to jego pierworodny by mu powiedział. Chociaż czemu dyrektor
miał go okłamywać? Nie wiedział co myśleć.
- Mówił, że Bones jest podczas
chemioterapii. Gdy dzwoniłem był w domu. Mówił, że ona nie chce ze mną
rozmawiać, ponieważ jest zbyt słaba. Gdybym był w Waszyngtonie...
Jego głos się łamał
- Gdybym był w Waszyngtonie, to nie
spuściłbym z niej oka. Nie lubi okazywać swoich słabości. Proszę mi powiedzieć,
czy to prawda?
- Tak. Parker znalazł ją w mieszkaniu.
-Jadę do domu.
Był przerażony. Ruszył pędem do
swojego pokoju, spakował się w parę minut i ruszył samochodem do Waszyngtonu.
Po dwudziestu minutach jazdy zatrzymał się i zadzwonił do pierworodnego.
- Co się tam u was dzieje? Dlaczego
mi nie powiedziałeś o Bones?
Młodzieńcowi zrobiło się głupio, iż
wcześniej nie powiadomił go o stanie żony.
Słyszał w głosie ojca negatywne emocje. Zaczął się o niego martwić.
-
Nie chciałaby, abyś przerwał kurs.
- Co z nią?
- Zapadła w śpiączkę.
Seeley krzyknął. Był coraz bardziej
wściekły.
- Kłamałeś mi do telefonu.
Parker miał nadzieję, że do końca kursu
jego ojciec nie dowie się o stanie żony. Rozmawiając z nim, zrozumiał swój
błąd. tylko, że już było za późno, aby go naprawić.
- Przepraszam...
- Co z nią?
- Zapadła w śpiączkę.... Od kiedy
zapadła w śpiączkę, to się jej stan nie pogorszył.
- Jadę do domu.
- A co ze szkoleniem?
- Bones jest najważniejsza.
Gdy się rozłączył, walna pięścią w
kierownicę. Był wściekły na swoją bezsilność. Nie wyobrażał sobie życia bez
Temperance. Bardzo szybko stała się całym jego światem. Uwielbiał z nią
pracować i spędzać wolne chwile.
Zawsze dbał o jej bezpieczeństwo.
Gdy została porwana przez Grabarza, niebezpiecznego seryjnego mordercę, to
czekanie najbardziej go drażniło. Nie mając żadnego tropu nie mógł ruszyć jej z
ratunkiem. Z chorobą ukochanej nie mógł walczyć. Był rozbity. Nie chciał żyć
bez niej.
Pędził o wiele za szybko. Nagle
został zatrzymany przez patrol drogówki. Do jego auta podszedł wysoki, szczupły
policjant, koło czterdziestki. Człowiek
przestrzegający przepisów.
- A gdzie pan się śpieszy?
Booth nadal był roztrzęsiony.
- Jadę do chorej żony.
Policjant uśmiechnął się.
- Dobra wymówka. poproszę dokumenty.
Seeley podał dokumenty mężczyźnie.
Chciał ruszyć jak najszybciej, a wiedział że nie odjedzie, ponieważ policja
używała skrzynek do zakłócania pracy silników. Obawiał się, że mogłoby dojść do
przeszukania samochodu, a w schowku leżała jego prywatna broń. Chociaż i tak
mężczyzna pozna wszystkie jego dane po wpisaniu nazwiska do systemu. Po chwili męzczyzna
wrócił.
- No proszę. Jest pan policjantem, a
za chwilę będzie agentem FBI. A nie przestrzega pan prawa?
- Właśnie się dowiedziałem, że moja
żona zapadła w śpiączkę.
- I do niej panu tak spieszno? I do
tego zdenerwowany? Chce pan spowodować wypadek?
- Chcę być przy niej. Byłem na
szkoleniu. Opuściłem je, jak się dowiedziałem.
- Tym razem pana puszczę, ale radzę
zwolnić. Nie tylko dla pańskiego dobra.
Policjant oddał mu dokumenty i
odszedł. Booth od tamtej pory jechał z dozwoloną prędkością. Gdy dojechał, od
razu udał się do szpitala. Poczuł się troszeczkę lepiej, będąc przy ukochanej.
Objął jej lewa dłoń i pokręcił obrączką.
- Pamiętasz słowa przysięgi... W
zdrowiu i chorobie... Już nie potrafię żyć bez ciebie kochanie. Pamiętam jak
pierwszy raz zobaczyłem cię na wykładzie. Cam mi cię poleciła. Pomyśl ile razem
przeżyliśmy. Ile razy kłóciliśmy się, nastawialismy za siebie karku. Pamiętam
mój pogrzeb i twoją reakcję na to, że żyję. Mocno oberwałem w szczękę...
Potrzebujemy cię z dziećmi. Ja cię
potrzebuję jak powietrza. Kto bedzie doprowadzał mnie do szału mądrymi gatkami.
Kto będzie jadał ze mną lunch? Kto będzie się do mnie uśmiechał tak jak ty? Kto
nie będzie rozumiał powiedzonek i slangu? Kogo będę utulał do snu?... Dzieci
potrzebują matki. jesteś świetną matką kochanie. Walcz dla nas, dla mnie.
Jesteś moim aniołem. Wróć do mnie aniele.
Zaczął płakać, ukrywając twarz w
dłoniach
Kurde, jakie to smutne. Ale to jakaś odmiana, całość skupia się na Boothcie.
OdpowiedzUsuńBiedny. Spodziewałam się, że rzuci wszystko i poleci do żony. To się nazywa prawdziwa miłość.
Dobrze wiedzieć, że Seeley nie traktuje kobiet jako kogoś mniej ważnego, utalentowanego.
Czekam na nn ^^