poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Bones rozdział IV Tajemnicze MMSy część III

Seeley pokazał mu wiadomość. Zdjęcie doktor Brennan z zakrwawioną twarzą. A poniżej wiadomość o treści "Mogliście ją uratować"
-Znów Montega daje o sobie znać.  Przypomniał, że jestem winny śmierci Bones.
-On wskazuje, ze wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za śmierć doktor Brennan...  Może mieć racje. Mogliśmy szybciej przyjechać, albo nie pozwolić jej pracować po godzinach.
-Myślisz, że chce nas zmusić do poczucia winny?
-Tego nie musi robić. On chce patrzeć na nasze cierpienie. Nie możesz mu dać tej satysfakcji, inaczej będzie cię nadal dręczył. Doktor Brennan nie chciałaby tego. Dopadniemy go.
Psycholog sięgnął po swoją komórkę. Odkrył w niej identycznego MMSa, jak ten Bootha. Zwrócił się do przyjaciela.
Też dostałem tą wiadomość. Zadzwoń do Angeli.
Agent sięgną po swój telefon i wybrał numer artystki, po chwili usłyszał zapłakany głos.
-Słucham.
-Co się stało Angel?
-Nic.
-Przecież słyszę.
-Nie po to dzwonisz, aby rozmawiać o moich problemach.
-Ale przy okazji możesz mi powiedzieć o co chodzi.
-Montega przysłał mi  MMSa ... Jej twarz jest zakrwawiona... i to oskarżenie.
-Ze Sweetsem otrzymaliśmy takie same wiadomości. Zaraz zadzwonię do Cam i spytam o resztę zezulców.
-Zawiedliśmy Brenn... Pozwoliliśmy ją zabić.
-To ja jestem odpowiedzialny za śmierć  Bones.
-Nie... Jadę do instytutu. Postaram się coś wyciągnąć z wiadomości. Mam nadzieję, ze Cam pozwoli skorzystać z Angelatora.
-Dzięki Angela. W takim razie nie dzwonię do Cam. Spotkamy się na miejscu
Rozłączył się i powiedział do psychologa.
-Coś mi się zdaje, że wszyscy otrzymali wiadomość. Sprawdzę okolicę instytutu.
-Jadę z tobą.
Razem przeszukali okolice Instytutu Jeffersona. Nic nie znaleźli. Udał się ustalić, że drań nadal przebywa w Meksyku i stamtąd wszystkim nadesłał makabryczną wiadomość. Żyli w stresie.
Pewnego dnia, gdy Booth był pijany ktoś przybył do niego w odwiedziny. Gdy agent otworzył drzwi zobaczył Kennana.
-Max? Coś się stało?
-Chciałem porozmawiać. Ale to chyba nie najlepszy momęt.
-Wejdź.
Ojciec Tempi wszedł do środka. Od razu dostrzegł w salonie porozrzucane butelki.
-Coś ty ze sobą zrobił? Co by pomyślała i powiedziała moja córka?
-Jej już nie ma... Przepraszam, ze pozwoliłem jej umrzeć.
-To nie twoja wina... Jestem wdzięczny za to co zrobiłeś dla mojej córki..Po tylu latach rozłąki znów byliśmy razem i dopiero odzyskiwałem jej zaufanie. Tak zależało mi na bycie blisko niej, abym mógł patrzyć na jej szczęście.
Ukrył twarz w dłoniach i płakał. Max zwrócił się do Seeleya ostrym tonem.
-Uprzedzam Booth, iż nie powstrzymasz mnie przed wykonaniem swojego planu. Jadę do Meksyku i zabiję tego drania.
Seeley momentalnie wytrzeźwiał.
-Co? Nie po to powstrzymałem cię przed zabiciem Taffet. Bones nie chciałaby, abyś trafił do więzienia. Nie po to starała się, abyś oddalili zarzuty za zabicie i spalenie tamtego gościa na dachu.
-A ty co robisz? Powiesz mi Booth? Masz związane ręce. Do tego upijasz się, ponieważ nie radzisz sobie ze śmiercią Tempi... Niech cię szlak trafi. Czyli nie mogę się zemścić?
-Pomściłeś żonę, ale nie mścij córki... Napijesz się ze mną?
-Nie. Jadę do Russa. Amy  jest chora.
-Max?
-Tak?
-Przepraszam, ze tym razem nie zdążyłem.
-Nie masz za co.
Kennan wyszedł, a Booth sięgną do lodówki po piwo. Słowa ojca Temperance nie dawały mu spokoju. . Zamiast skupić się na ważnych rzeczach upijał się.
-Niech cię szlak Max
Zamknął lodówkę i zadzwonił po tajskie. Posiłek zjadł w samotności. Wstał wcześniej niż zwykle i pojechał do pracy.  Jeszcze nikogo nie było. Chodź paliło się światło w gabinecie psychologa. Agent poszedł do Sweetsa. Zobaczył go nad aktami
-Co robisz?
-Booth?  Przeglądam akta przestępców z Meksyku będących w Stanach. Sprawdzam też gangi meksykańskie. A ty co tu robisz?
-Po prostu przyszedłem wcześniej. Pomóc ci?
-Nie masz sprawy?
-W tej chwili nie.
Usiadł na kanapie i zabrał się do pracy. Po godzinie wydusił z siebie
-Nic tu nie ma. Cholera.
-Uspokój się Booth.
-Jak mam się uspokoić? Człowiek, który zlecił morderstwo Bones nadal jest na wolności i może próbować zabić kogoś z was.
-Myślisz, ze mam gdzieś śmierć doktor Brennan? Nie mam gdzieś jej śmierci i też chcę złapać tego drania. Ale ty  byłeś snajperem i powinieneś być cierpliwy. powinieneś czekać na odpowiednią okazję.
-Masz rację. Więc czekamy na błąd Montegi.
Minęło kolejne pół roku.  Już półtora roku wszyscy ścigali Montegę, ale bez skutku. Teraz cierpliwie czekali na jego ruch. byli w gotowości do działania. Żadko poruszali się sami, zazwyczaj chodzili w parach Angela wróciła do instytutu i była w trzecim miesiącu ciąży. Pewnego dnia Seeley siedział z Camile, Angelą i Parkerem w Royal Dinner, gdzie przy obiedzie rozmawiali. Nagle artystka spytała chłopca.
-Co tam w szkole?
-Mamy opisać jakiegoś znanego pisarza.
-I o kim napiszesz?
-Nie wiem. Pani dopiero dzisiaj nam zadała tą pracę.
-A wież, że znałeś jedną pisarkę?
-Tak?
-To doktor Temperance Brennan.
-Bones? ... No tak. Więc napiszę o niej. Tata mi na pewno pomoże... Smutno mi, że umarła.
-Ale jest z nami - odparł Booth. -W naszych sercach i pamięci. Jest z tymi, co o niej pamiętają.
-Niech zawsze będzie w naszych sercach- odparła Saroyan. -Była dobrą kobietą.
-Nigdy o niej nie zapomnę- odparł Parker.
Nagle odezwał się telefon Cam. Kobieta szybko odebrała i usłyszała po drugiej stronie.
-Jeden z was jest sam. Już za późno. Wykrwawia się do swoich małych przyjaciół. Zwyciężyłem nad wami.
Rozległ się złowrogi śmiech. Kobieta zbladła.
-Twój podwładny wyda za parę minut ostatnie tchnienie. Umiera.
Morderca rozłączył się.
-Cam?- spytał Seeley.
-Musimy jechać do instytutu. Montega kogoś zaatakował.
-Kogo?- spytała Angela.
-Nie wiem. Wiem tylko, że wykrwawia się do małych przyjaciół. Wybiegli z baru i dobiegli do SUV'a
-Jack
Artystka osunęła się na kolana.
-Zapomniałam, ze jest w ciąży i że nie wolno jej denerwować- odparła Camile.
Wsadzili artystkę do samochodu i ruszyli. Nagle olśniło panią patolog.
-Chodzi o Hodginsa.
Angela ocknęła się po chwili. po dojechaniu na miejsce wyskoczyli z auta i pobiegli do laboratorium. Gdy znaleźli się przy platformie zobaczyli Antonego.
 -Ciągnie pan za sobą dziecko agencie?
Dopiero w tamtej chwili przypomnieli sobie o chłopcu.
-Nie sądziłem, ze przybędziecie tak licznie. Skoro jesteście to zabiję na waszych oczach szefową laboratorium.
-Skoro mam umrzeć, to pozwól odejść chłopcu.- odezwała się Saroyan
-Widzę, że jest pani szlachetna. Mam uraz tylko do was, a nie do niego. A obecnie sam posiadam półroczne dziecko. Niech on zmyka.
Ojciec kiwną na Parkera, a ten wybiegł i z portierni zadzwonił na numer alarmowy.. Morderca wyciągnął broń i wymierzył w panią patolog. Booth wydobył swój pistolet. Strzelili w tym samym czasie. Panie padły na ziemię. Montega oberwał, agent podszedł do niego.
-To za Hodginsa i za Bones
Odkopnął broń. Panie podniosły się z ziemi i pobiegły do Jacka. Etymolog leżał na biurku, a z rany na brzuchu, do pojemnika z robakami spływała stróżka krwi. oddychał. Zatamowały krwawienie Angela wezwała pogotowie. po paru minutach przyjechała policja i karetka. Montega zmarł, a Hodginsa  udało się uratować. Parker wtulił się w ramiona ojca i był szczęśliwy, ze wszystko dobrze się skończyło. Miesiąc później wszyscy zjawili się na cmentarzu, aby złożyć kwiaty na grobie przyjaciółki.
-Witaj Bones. Przynieśliśmy dobre wieści. Antony Montega nie żyje. Twój ojciec nie zrobił żadnego głupstwa.. Wiec, że nigdy nie zapomnimy o tobie. Zawsze będziesz w naszych sercach kochanie.
Wszyscy przytaknęli.
Camile czekała na powrót Temperance z wygnania. Był z tym mały problem, gdyż agenci zgubili doktor Brennan. Po powrocie z cmentarza zadzwoniła do pewnego agenta.
- Wyjeżdża pan na Gilbratar , aby odszukać kości? -Nie. Wysłałem najlepszą specjalistkę z Wysp Brytyjskich.
- Witam, z tej strony doktor Saroyan. Chcę spytać o przyjaciółkę.
-Przykro mi, ale nie mamy żadnych wieści. Pewnie gdzieś bada kości. Świetnie udał się jej ukryć.. Jak odnajdziemy doktor panią Kilter powiadomimy, że może wrócić do swojego życia.
Kobieta stanęła przy oknie odkładając komórkę na stolik. Patrzyła w niebo i powiedziała.
-Wracaj Brennan. Wszyscy tęsknimy za tobą.

KONIEC IV ROZDZIAŁU
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

zostały jeszcze 2 rozdziały




5 komentarzy:

  1. Dobra długość :)
    Przydałyby się akapity i więcej opisów, same dialogi niewiele tłumaczą. Czytelnik chciałby wiedzieć, co dany bohater myśli w danej chwili, jak się zachowuje, jak wygląda miejsce, w którym przebywa. Pojawiają się literówki.
    "Niech cię szlak Max" - szlak to jest w górach, człowieka trafić może szlag.
    SięgnąŁ.
    ChoĆ.
    Jest!!! Montega nie żyje! Dobadli gnoja, juhu!!!
    Co teraz?

    Zostały tylko dwa rozdziały. O czym będzie kolejne opowiadanie, jeśli jakieś planujesz?

    Czekam na nn ^^
    Życzę miłych ostatnich dwóch tygodni wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam sporo materiału, ale nie wiem co wybrać. Może wezmę moją wersję początku 7 sezonu Castle'a. Dziękuję za komentarz i nie mogę się doczekać kolejnego twojego rozdziału. Tobie też życzę udanych ostatnich dwóch tygodni wakacji i dziękuję za komentarz.

      Usuń
    2. 7 sezon Castle'a? Oczywiście! Mam ochotę poczytać twoje wyobrażenie zdarzeń po wypadku :)

      Usuń
    3. Dziękuję za komentarz. Postaram się jak najszybciej skończyć z pisaniem opowiadania o Castle'u. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić przed premierą 7 sezonu.

      Usuń